W kontekście ostatniej defilady przychodzi mi do głowy pewne stare powiedzenie, iż niebezpieczne jest za bardzo podziwiać piękne widoki. Odrywają nas bowiem od rzeczywistości – pisze prof. Marek A. Cichocki w felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.
Nigdy nie przyłączę się do krytyków sierpniowej defilady niepodległości w Warszawie. Idea, by ją organizować w dniu Święta Wojska Polskiego i Bitwy Warszawskiej, i właśnie w Alejach Ujazdowskich, nigdzie indziej, była wspaniałym pomysłem prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Chodziło o przywracanie sensu polskiej historii i ciągłości polskiej wspólnocie przez nawiązanie do marzenia pokolenia Polaków walczących w II wojnie światowej, by wziąć udział w wielkiej defiladzie zwycięstwa w Alejach Ujazdowskich w Warszawie – marzenia, które odebrały Jałta i zimna wojna. Ale jest też w kontekście ostatniej defilady pewne stare powiedzenie, które przychodzi mi do głowy, iż niebezpieczne jest za bardzo podziwiać piękne widoki. Odrywają nas bowiem od rzeczywistości.
A rzeczywistość jest taka, że w ewidentny sposób politycznego żywota dokonuje właśnie sojusz atlantycki, który, jak uważaliśmy jeszcze dekadę temu, miał być naszą niewzruszoną polisą na długą przyszłość. Obecny kryzys między Waszyngtonem i Ankarą jest kolejnym dobitnym przykładem obumierania powojennej architektury bezpieczeństwa Zachodu.
Lepiej, byśmy w Polsce nie przywiązywali się do pięknych widoków, ale pytali o rzeczywistość, o fakty
W tej sytuacji lepiej, byśmy w Polsce nie przywiązywali się do pięknych widoków, ale pytali o rzeczywistość, o fakty. W debacie nad naszym bezpieczeństwem wykrystalizowały się ostatnio dwa różne punkty widzenia. Jeden mówi, że trzeba przeorientować sojusze i związać się z Europą, bo na Trumpa liczyć nie można. Zwolennicy tej opcji z obrzydzeniem odnoszą się do słowa „czołg", bo nie wierzą w możliwość zwykłego terytorialnego konfliktu, uważając, że w XXI wieku Rosja nie prowadzi już tradycyjnych podbojów, tylko wielką „wirtualną" grę, której stawką jest rozbicie Zachodu. Drudzy przywołują twarde realia geopolityki, „rimlandy" i „heartlandy" i uwarunkowania państw z tzw. pomostu bałtycko-czarnomorskiego. Uważają, że właśnie ze względu na to wszystko bezpieczeństwo Polski musi być zakotwiczone w sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi.
Historia i geografia, przy okazji także zdrowy rozsądek, faktycznie zdają się przyznawać rację tym drugim. Ale i w tym przypadku piękne widoki nie powinny przesłaniać nam trudnych pytań, bo to, co w czasach pokoju może się wydawać optymalną opcją, w sytuacji realnego konfliktu może wcale już takie nie być.
Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.
Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?
(ur. 1966) – filozof, germanista, politolog, znawca stosunków polsko-niemieckich. Współtwórca i redaktor „Teologii Politycznej”, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Profesor nadzwyczajny w Collegium Civitas (specjalizuje się w historii idei i filozofii politycznej). Były doradca społeczny Prezydenta RP. Publikuje w prasie codziennej i czasopismach. Razem z Dariuszem Karłowiczem i Dariuszem Gawinem prowadził do 2023 r. w TVP Kultura program „Trzeci Punkt Widzenia”. Autor książek, m.in. „Północ i Południe. Teksty o polskiej polityce, historii i kulturze” uhonorowanej nagrodą im. Józefa Mackiewicza (2019) Więcej>
Autor podcastu „Niemcy w ruinie?”