Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Paweł Rzewuski: Oczarowani i zdystansowani

Paweł Rzewuski: Oczarowani i zdystansowani

Biorąc pod uwagę szerszy kontekst intelektualnego krajobrazu, trudno powiedzieć, aby przedwojenna Polska powszechnie kierowała się (intelektualnie) w stronę faszyzmu, chociaż wpływał on nie tylko na radykalna prawicę. Filozofowie prawa i polityki podchodzili do niego z ostrożnością i widzieli zagrożenia z niego płynące, nawet jeżeli skłonni byli implementować część wniosków – pisze Paweł Rzewuski w „Teologii Politycznej co Tydzień”: „1939. Przed zmierzchem (i sową Minerwy)”.

W październiku 1922 roku Benito Mussolini dokonał zamachu stanu potocznie nazywanego „marszem na Rzym”. Przestraszony król Emanuel ustąpił i pozwolił zamachowcom na tworzenie rządu. W ciągu kilku lat Włochy będące do tej pory krajem liberalnym z silnymi prądami komunistycznymi stają się państwem nowego wzoru – państwem faszystowskim. Wzbudzało to olbrzymie zainteresowanie (i lęki) wśród polityków i filozofów polityki. Włochy były przecież krajem o bogatej tradycji kulturalnej i intelektualnej - chociaż może już nieco przyblakłym – ale wciąż dziedzicem wielkiej tradycji. Jeżeli taki naród wybrał faszyzm, to dawało to dużo do myślenia.     

Faszyzm bowiem wpisywał się w nurty i osie podziału ideologicznego powszechnego przed II wojną światową. Pierwszą był podział na państwa prokomunistyczne i antykomunistyczne, drugą: na państwa uniwersalistyczne oraz liberalne. Obydwa podziały do pewnego stopnia pokrywały się.

W tym podziale przedwojenna Polska, zarówno ta sanacyjna jak i po części opozycyjna, wpisywała się w grupę państw uniwersalistycznych, antykomunistycznych, czyli do tej samej kategorii co faszystowskie Włochy i nazistowskie Niemcy. Nie można było przy namyśle nad Polską pominąć faszyzmu, nawet jeżeli ustrój społeczny Polski miał inne źródła.

Dlatego nad Wisłą z dużą uwagą przyglądano się faszyzmowi i próbowano zrozumieć jego fenomen i jego istotne cechy. Stąd też stanowiska polskich intelektualistów względem faszyzmu były podzielone. I plasowały się od  pełnych entuzjazmu po krytyczne.

Już w 1924 roku powstał Związek Faszystów Polskich, który potem przechodził kolejne mutacje i wcielenia, jednak nie miał realnego przełożenia na rzeczywistość polityczną i ustrojową. Faszyzm pojawiał się na bieżąco w myśli prawicowej, od Narodowej Demokracji Romana Dmowskiego po bardziej ekstremistyczne ugrupowania, jak Obóz Narodów Radykalny, oraz Ruch Narodowo-Radykalny Falanga. Odwołania faszystowskie były obecne chociażby u lidera radykałów Bolesława Piaseckiego. Fakt, że organizacje te były zafascynowane Włochami Mussoliniego i hitlerowskimi Niemcami jest truizmem. Sprawa była jednak znacznie bardziej skomplikowana, bowiem nie tylko partie skrajnie nacjonalistyczne jak Obóz Narodowo-Radykalny czy Ruch Narodowo-Radykalny Falanga czerpały z faszyzmu.

Wśród obozu rządzącego oraz wśród znacznej części filozofów prawa temat faszyzmu był nieprzerwanie obecny w rozważaniach i nie był on traktowany jednoznacznie negatywnie. Zaś spektrum ocen było bardzo szerokie. Wśród osób zafascynowanych albo czujących się zainspirowanymi myślą było niemało akademików, widzących w niej przejaw uniwersalizmu. Faszyzm – niczym heglizm – użądlił wielu.

Inspiracje faszyzmem można było znaleźć w pismach i wypowiedziach przedstawicieli środowisk akademickich. I tak prowadzący zajęcia dla studentów prawa Eugeniusz Jarra tak pisał „praktyka wcieliła ideę uniwersalizmu w szereg ustrojów państwowych; na szczególną pod tym względem uwagę zasługują: Włochy, Niemcy i nade wszystko – Polska”. Zaś poznański profesor prawa Jan Zdzitowiecki, jeden z przywódców współpracującego z sanacją Związku Młodych Narodowców, pisał o faszyzmie w następujący sposób, „Faszyzm zdusił anarchię powojenną – bynajmniej jednak nie przywrócił ani treści, ani formy bytu Włoch z przed wojny”.

Wśród innych autorów czujących swoistego rodzaju pociąg do faszyzmu byli publicysta i ideolog Tadeusz Gluziński, profesor Uniwersytetu Warszawskiego Zygmunt Cybichowski oraz  pisarz i publicysta Ferdynand Goetl. Ten ostatni wbił kij w mrowisko publikując książkę-manifest o jednoznacznym tytule Pod znakiem faszyzmu, w której deklaratywnie opowiadał się po stronie nowego ładu, pisząc wręcz, że faszyzm nie jest postawą, ale przeżyciem; miał być „postawą psychiczną, napięciem woli, wzmożeniem aktywności”.

Duch epoki bowiem współgrał z koncepcjami faszystowskim. Panowało przeświadczenie o upadku demokracji i przesileniu, które musiało w związku z tym nastąpić. Nic dziwnego, skoro Zmierzch zachodu Oswalda Spenglera był lekturą obowiązkową, formatującą całe pokolenia. Stąd ukierunkowanie się w stronę wzmocnienia władzy wykonawczej i poszukiwania nowej formy sprawowania władzy, a to właśnie proponował faszyzm.

W oczywisty sposób faszyzm obecny był również w rozważaniach obozu sanacyjnego, zwłaszcza, że jego myśl opierała się na pozornie zbliżonych do faszyzmu założeniach (kult jednostki, koncepcje uniwersalistyczne). Różniło go to, że w ramach jednego obozu działały w niej różne prądy i nuty (od lewicowych po prawicowe), do 1935 roku spinane przez obecność Józefa Piłsudskiego. Taki eklektyzm nie był przestrzenią dobrą dla wzrastania faszyzmu, ale po śmierci Marszałka obóz sanacyjny dryfował w kierunku prawicowym, a co za tym idzie i bliższym faszyzmowi, działo się to zarazem wbrew części środowiska.

Najwyraźniejszym przykładem profaszystowskich działaczy „romansujących” z myślą faszystowską był Kazimierz Zakrzewski, który widział w nim realizację myśli syndykalistycznej, której był gorącym zwolennikiem. Jak pisał, „Żywioły konserwatywne, zagrożone przez rewolucję komunistyczną, odstąpiły bez poważnego oporu władzę ruchowi syndykalistyczno-kombatanckiemu o nie zupełnie jeszcze skonkretyzowanym obliczu”. W przypadku  Zakrzewskiego związek z faszyzmem był zrozumiały ze względu na intelektualne powinowactwo. Zakrzewski podobnie jak teoretycy faszyzmu opierał się na myśli twórcy syndykalizmu Georga Sorela.

Faszyzm był tematem szczególnie dyskutowanym w kręgu filozofów prawa. Widzieli w nim konkretną (nie zawsze pozytywną) propozycję, zwłaszcza jako przeciwwagę dla projektu liberalnego.

Jako myśl antyliberalną określali akademicy idee profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Henryka Dembińskiego. Z kolei Aleksander Trzaska-Chrząszczewski postrzegał faszyzm jako konieczną konsekwencję opłynięcia myśli liberalnej. Jednocześnie obydwaj wskazywali faszyzm jako pogląd mający swoje negatywne zabarwienie, dławiący jednostkę, stawiający ją w pomniejszeniu względem państwa. Z ich pism uwydatnia się obawa o zaniknięcie jednostki w totalnej dyktaturze uniwersalnego państwa.

Szczególne są rozważania związanego z obozem sanacyjnym Antoniego Peretiatkowicza, twórcy rozważań nad władzą dyktatorską w Polsce, który w swoim studium poświęconym władzy w sposób wnikliwy analizował faszyzm. Widział on w nim nie tylko przeciwstawienie się myśli liberalnej, ale formę cezaryzmu. Dostrzegał w nim zarówno pozytywy, z których najważniejsze było przeciwstawienie się komunizmowi, ale chłodnym okiem oceniał również, że faszyzm doprowadza do ograniczenia wolności i zaniku jednostkowej odpowiedzialności.

Przyglądając się zagadnieniu z lotu ptaka dostrzegamy, że faszyzm nie był traktowany jednoznacznie przez polskich filozofów. Widziano w nim cechy pozytywne, niektórzy nawet widzieli w nim odpowiedź na rosnące zagrożenie komunizmem. Jednocześnie biorąc pod uwagę szerszy kontekst intelektualnego krajobrazu, trudno powiedzieć, aby przedwojenna Polska powszechnie kierowała się (intelektualnie) w stronę faszyzmu, chociaż wpływał on nie tylko na radykalna prawicę. Filozofowie prawa i polityki podchodzili do niego z ostrożnością i widzieli zagrożenia z niego płynące, nawet jeżeli skłonni byli implementować część wniosków, niemniej byli i tacy którzy się skusili na jego lep.

Paweł Rzewuski

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

05 znak uproszczony kolor biale tlo RGB 01

 


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.