Vaticanum II sprowadziło porządek i zamęt równocześnie
Vaticanum II sprowadziło porządek i zamęt równocześnie
Pięćdziesiąt lat temu, 11 października 1962 roku rozpoczął się Sobór Watykański II. Trwał około trzech lat, czyli trochę dłużej niż poprzedni, przerwany wydarzeniami politycznymi Sobór Watykański I (1869-1870), lecz kilkakrotnie krócej niż jeszcze wcześniejszy Sobór Trydencki (1545-1563). Zwołany według zamysłu Jana XXIII, został praktycznie przeprowadzony już przez jego następcę, Pawła VI.
Jak niemal każdy poprzedni Sobór – a w każdym razie jak każdy Sobór realnie znaczący – Vaticanum II sprowadziło porządek i zamęt równocześnie. Porządek – ponieważ po burzliwych debatach przyjęte zostały pewne obowiązujące wszystkich rozstrzygnięcia kościelne w kwestiach, które od dawna oczekiwały rozwiązania zarazem autorytatywnego, jak i wspólnego. Zamęt – gdyż każdy taki „przeskok” w Tradycji trochę dezorientuje, daje okazję do ujawnienia się grzesznych inklinacji, ciasnoty konserwatystów i pychy reformatorów.
A zatem – jak po każdym znaczącym Soborze – uczucia entuzjazmu, zaskoczenia i goryczy mieszały się w Kościele z nadzieją na odnowę, nową krzepkość i z obawą, czy soborowy „wstrząs” nie zgorszy masy wiernych z zasady niespecjalnie wciągniętych w cele i ambicje Soboru. I tak, debatując nad kształtem liturgii, ojcowie soborowi z entuzjazmem przyjęli plan doprowadzenia do końca reform, które już od początku XX wieku przeprowadzali Pius X i Pius XII. Ponieważ były to na ogół bardzo ostrożne „rewizje” w tradycyjnym rytuale, sądzono, że największą zmianą będzie nieco szersze użycie języków narodowych także we Mszy świętej (do tej pory używano ich już w innych sakramentach). Liczono na sprowadzenie do kościołów tych ludzi, którzy przestali do nich chodzić.
Dyskutując nad tzw. kolegialnością biskupów, zamierzano niejako dokończyć pracę przerwanego w 1870 poprzedniego soboru, Vaticanum I: do jego mocnej, dogmatycznej tezy o prymacie papieskim chciano dodać naukę o głębokiej solidarności wszystkich biskupów – „z Piotrem i pod władzą Piotra”. Miało to między innymi zerwać błędne skojarzenie między władzą papieską a zbyt świeckimi wersjami „monarchiczności” ustroju Kościoła; ale przede wszystkim było to podkreślenie odpowiedzialnościwszystkich następców Apostołów.
Wychodząc od nauki o Kościele, odkrywanej na nowo od czasów Piusa XII, próbowano także tutaj przestawiać akcenty: zamiast jako „twierdza Boga na pustyni”, Kościół katolicki miał się teraz pokazać przede wszystkim jako ośrodek jedności Bożej – do którego ze swego przeznaczenia ma zmierzać wszystko, co z różnych względów rozproszyło się w świecie: wszelkie „ziarna prawdy” i wszelkie „elementy uświęcenia” – wezwane do tej istniejącej już na ziemi w sposób nieutracalny „jedności katolickiej”, w Kościele rządzonym przez Piotra. Zdawano sobie sprawę, że to pożądane „zmierzanie do jedności katolickiej” natrafia na przeszkody, być może także z powodu pewnej odstraszającej bariery jakichś nie niezbędnych ostrych sformułowań czy wymagań Kościoła.
Dlatego – formułując „katolickie zasady ekumenizmu” – postanowiono zrezygnować z wszystkiego, co przeszkadzałoby „braciom odłączonym” w odkryciu tego, co Kościół katolicki ma w sobie, a nie tylko dla siebie. W odniesieniu do religii niechrześcijańskich chciano pokazać, że to w Chrystusie – i tylko w Nim – spełniają się wszystkie szlachetne poszukiwania ludzi w dziedzinie religijnej, już obecne i widoczne w różnych religiach. W końcu chciano ponadto powiedzieć wyraźnie, że w każdych okolicznościach ludziom należy się prawo do tego, by nie byli przymuszani fizycznie w sprawach religijnych, o ile sami szanują pokój, moralność publiczną i prawa innych. Podkreślono przy tym, że taka gwarancja wolności religijnej nie przeszkadza w niczym uznawaniu katolicyzmu za religię państwową tam, gdzie jest to możliwe. Niezależnie od niekiedy ułomnego sposobu realizacji, Sobór nie czynił w tym wszystkim nic innego poza wzmocnieniem kierunków ustawionych w liturgii, w teologii, w nauce społecznej przez Leona XIII, Piusa X, Piusa XI, Piusa XII. Owszem, mówiono po nowemu, ale treść nie była zupełnie nowa.
Tekst jest wstępem do 48. numeru Christianitas
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!