Zacząć wypada od dyskusji na temat tytułu książki. Najpierw jednak słów kilka na temat pseudonimu: Johannes Climacus. Sam Kierkegaard nie wyjaśnia w tym dziele jego genezy.
Zacząć wypada od dyskusji na temat tytułu książki. Najpierw jednak słów kilka na temat pseudonimu: Johannes Climacus. Sam Kierkegaard nie wyjaśnia w tym dziele jego genezy.
Nienaukowe zamykające post scriptum
Søren Kierkegaard
wydawca: Antyk Marek Derewiecki
ilość stron:
SØREN AABYE KIERKEGAARD - MYŚLICIEL PROGRAMOWO NIEDAJĄCY SIĘ ZAKLASYFIKOWAĆ
Karol Toeplitz
Zacząć wypada od dyskusji na temat tytułu książki. Najpierw jednak słów kilka na temat pseudonimu: Johannes Climacus. Sam Kierkegaard nie wyjaśnia w tym dziele jego genezy.
Johannes był greckim mnichem żyjącym na górze Synaj, który około 600 roku, jako przeor tam zmarł. Przez długie lata średniowiecza w obiegu znajdowała się jego rozprawa dotycząca ascetycznej mistyki pod tytułem: Rajska drabina ("Scala paradisi"), albo w innym tłumaczeniu Drabina do nieba. Drabina ta zawierała 30 szczebli, etapów wspinania się do upragnionego celu. Greckie "klimax" to tyle, co drabina i stąd wziął się przydomek tego mnicha.
Najwięcej problemów nastręczała łacińska zbitka pojęciowa: post scriptum. Propozycję "dopisek" odrzuciłem na samym początku. Zamiast post scriptum proponowano polski odpowiednik: posłowie. Pozostałem przy zwrocie łacińskim, gdyż tak się w Polsce przyjęło od początku moich zainteresowań myślą Duńczyka; jeżeli się w kontekście myśliciela z Kopenhagi używa skrótowego tytułu "post scriptum", wiadomo, o jakie dzieło chodzi. Podobnie jest na Zachodzie. Przypomnę w tym miejscu pewną wymianę zdań między Jarosławem Iwaszkiewiczem i piszącym te słowa w kontekście długotrwałej dyskusji dotyczącej jakiejś myśli "Sokratesa Kopenhagi", którą pisarz skwitował w końcu krótko: "Proszę pana, każde tłumaczenie jest interpretacją!". Raził mnie duży kwantyfikator, ale mimo to myśl ta stała się bodźcem do napisania tekstu temu zagadnieniu poświęconemu, dedykowanego post mortem pisarzowi. Jeżeli w tej myśli tkwi ziarnko prawdy, to i ten przekład zawiera interpretacje w sposób nieunikniony. Starałem się jednak wczuć w sposób myślenia Kierkegaarda, w końcu zajmujê siê nim intensywnie niespełna pół wieku, i nie tylko sposób myślenia, ale i przeżywania pewnych problemów jest mi empatycznie bliski szczególnie po tym, kiedy w Zelandii objechałem miejsca, w których miał zwyczaj medytować, by po przyjeździe do domu, na przykład patrząc z wysokiego klifowego brzegu Gilleleje na bezkres morza, na stojąco przy pulpicie, spisywać swoje poglądy. I jeszcze jedno. Autor "...post scriptum..." był święcie przekonany, że w wieku 33 lat dokona żywota, jak niektórzy bliscy z jego rodziny; przyczyną tego miała być klątwa, którą jego ojciec na pastwisku w Jutlandii rzucił Bogu "w twarz", a którą on, Søren, w starotestamentowym pojmowaniu grzechu, miał odpokutować. Mówiąc inaczej, tłumaczona tu książka miała stanowić zwieńczenie jego myślenia, miała być ostatnią... Żył jeszcze, po 1846 roku, kiedy dzieło się ukazało, ponad 9 lat, w trakcie których napisał podstawowe dzieła o charakterze religijnym, dla których niniejsza książka stanowi punkt odniesienia, niejako punkt wyjściowy.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!