Toteż chrześcijańska koncepcja stosunku między religią a polityką staje się powszechnie uznawanym punktem odniesienia; ona rządzi debatą, zobowiązując każdego, czy tego chce, czy nie, do zajęcia stanowiska wobec niej. Jest to sytuacja dziwna, gdyż wielu sądzi, że chrześcijaństwo wydaje ostatnie tchnienie albo że dopełniło się jego historyczne przeznaczenie.
Toteż chrześcijańska koncepcja stosunku między religią a polityką staje się powszechnie uznawanym punktem odniesienia; ona rządzi debatą, zobowiązując każdego, czy tego chce, czy nie, do zajęcia stanowiska wobec niej. Jest to sytuacja dziwna, gdyż wielu sądzi, że chrześcijaństwo wydaje ostatnie tchnienie albo że dopełniło się jego historyczne przeznaczenie.
Nędza polityki i moc religii
Paul Valadier
wydawca: IW Pax
ilość stron: 232
Wprowadzenie
KWESTIA WCIĄŻ AKTUALNA
Debata o kwestii teologiczno-politycznej wydaje się już dawno zamknięta – i to z jednego ważnego powodu. Z pewną dozą zarozumiałości i prowokacji można by powiedzieć, że chrześcijaństwo narzuciło w końcu swój punkt widzenia („agendę”, jak to się mówi w języku francuskim i angielskim). Nikt nie ośmieli się teraz frontalnie kontestować tego, że rozróżnienie między Cezarem a Bogiem, między porządkiem doczesnym a duchowym, między tym, co polityczne, a tym, co religijne, jest wyzwalające zarówno dla polityki, o ile zapobiega sakralizacji władzy, jak i dla religii, gdyż przywołuje ją do jej własnego porządku wbrew pokusom powszechnego zawłaszczenia. Wielu muzułmanów, przynajmniej na Zachodzie, przyznaje, że to rozróżnienie nie jest całkiem obce Koranowi i że teraz trzeba myśleć o tym, żeby je lepiej wyartykułować. A czy można bagatelizować dwuznaczny charakter takiego państwa jak Izrael, skoro treść teologiczna zawarta w samej jego nazwie może prowadzić do nieporozumień, rodzić konflikty wewnętrzne i budzić sprzeciwy zewnętrzne? Toteż chrześcijańska koncepcja stosunku między religią a polityką staje się powszechnie uznawanym punktem odniesienia; ona rządzi debatą, zobowiązując każdego, czy tego chce, czy nie, do zajęcia stanowiska wobec niej. Jest to sytuacja dziwna, gdyż wielu sądzi, że chrześcijaństwo wydaje ostatnie tchnienie albo że dopełniło się jego historyczne przeznaczenie. W rzeczywistości jednak chrześcijaństwo – przez to, że przynosi to rozróżnienie i nieustannie o nim przypomina na przekór wszelkim pokusom wynikającym z jego zapoznawania – zachowuje zadziwiającą świeżość. Zachowuje ją nawet z powodu dwuznaczności i niejasności, które mimo pozornej, formalnej klarowności to rozróżnienie zawiera: problematyczność tego stosunku, z konieczności związana z tym rozróżnieniem, zmusza do dyskusji, a nawet do kwestionowania samej formuły. Przyjęcie rozróżnienia między Cezarem a Bogiem pociąga za sobą także pytania: Jak dalece idzie to rozróżnienie i czy jest czymś ograniczone? Jeśli jest granica między tym, co doczesne, a tym, co duchowe, to którędy ona przebiega i jak ją wyznaczyć?
Przeczytaj całe wprowadzenie i przejrzyj spis treści książki
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!