Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Magdalena Bajer: Nienaruszony złem

Postawa Jánosa Esterházego i zachowanie jego rodziny były silnie motywowane wiarą

Postawa Jánosa Esterházego i zachowanie jego rodziny były silnie motywowane wiarą

 

Tekst ukaże się w wakacyjnym numerze „Odry”

 

Lektura książki "Ułaskawiony na śmierć"[1], której autorką jest  Maria Esterhazy- Mycielska, inicjatorem Imre Molnar, a wydawcą Biblioteka "WIĘZI", wywołuje bardzo wiele  wrażeń, myśli, konkluzji, skłania do rewizji pojęć, jakimi przestaliśmy się zajmować po dwudziestu latach odzyskanej wolności.

Czytając to świadectwo z czasów  stalinowskiego terroru w Europie środkowej - tragiczny los  węgierskiego arystokraty i polityka rozgrywał się na terenie Czechosłowackiej Republiki Ludowej - doznawałam uczucia pokory wobec cierpienia innych, które nie dość dobrze znamy i swego rodzaju zawstydzenia egotyzmem w rozpamiętywaniu i (przez długi czas) eksponowaniu  naszych narodowych klęsk jako nieporównywalnie dotkliwych. W konfrontacji z tą lekturą stają się mniej wyjątkowe, bardziej uniwersalne, a jeśli tak, to doświadczenie historyczne wolno (trzeba?) analizować w kategoriach właśnie uniwersalnych i z dzisiejszej perspektywy głownie aksjologicznych.

 

*

 

Osobliwie i w sposób przez nikogo nie zamierzony ta lektura wpisuje się w trudny kontekst publikowanych ostatnio książek odzierających nas ze skłonności do  mesjanizmu pojmowanego jako przeświadczenie o wyjątkowości polskiego losu, za którym to przeświadczeniem kryją się satysfakcje, żeśmy ten  los umieli dźwigać, lepiej i godniej od innych narodów, zatem jesteśmy pewnie wyposażeni w wyjątkowe przymioty. Trudno nam bardzo o odpowiedzialną świadomość wobec odkryć historyków dotyczących stosunku do Żydów podczas Zagłady, trudno przystać na badanie  nieodległej przeszłości, jakie mogłoby odsłonić niechlubne rysy w jej przeżywaniu. Nie chcę powiedzieć, że takie odsłanianie jest zawsze wolne od aktualnych tendencji i subiektywnych nastawień autorów. Bywa zgoła patologiczne, bywa dyktowane pragnieniem odkrycia zła albo przynajmniej niedoskonałości w tym, co powszechnie uznane za doskonałe i od zła wolne. To jednak dygresja, służąca  wywołaniu tła, na jakim pojawiła się książka Marii z Esterházych Mycielskiej o jej bracie, człowieku wzorcowo, chciałoby się powiedzieć, choć to słowo niewystarczające, przeżywającym niezawinione cierpienie, zadane mu od historii zamiast zasłużonej nagrody i o życiu autorki w dużej części poświęconym temu, żeby cierpienie ukochanego i podziwianego brata skrócić, a gdy to się nie udało, ocalić pamięć prawdziwą o nim.

*

Urodził się w r. 1901 w rodowym majątku hrabiów Esterházych Ujlaku położonym na Górnych Węgrzech, która to nazwa oznaczała wówczas Słowację, a terytorium stanowiło część monarchii Austro-Węgierskiej. Po pierwszej wojnie światowej Ujlak znalazł się w Czechosłowacji. Teraz leży w Słowacji, co dla potomków arystokratycznego węgierskiego rodu nie ma już znaczenia, gdyż obroty historii wygnały ich stamtąd bezpowrotnie i rozproszyły po świecie. Same dzieje tego miejsca w obrębie zmieniających się granic państwowych zasługują na poznanie przez mieszkańców środkowej Europy, ale to trochę inna opowieść.

Syn członka Izby Wyższej węgierskiego parlamentu i hrabianki Elżbiety Tarnowskiej, przez co wnuk wielkiego polihistora, Stanisława Tarnowskiego, rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego i prezesa Polskiej Akademii Umiejętności, odziedziczył  talenty polityczne i przejął w spadku polityczne zadania.

W latach 1916 - 1920 studiował ekonomię w Budapeszcie, by po ukończeniu studiów gospodarować w rodzinnych dobrach, uszczuplonych wskutek reformy rolnej 1919 r. o ziemie Esterházych w Nitrze oraz majątki na Węgrzech, które musiał sprzedać, by spłacić naliczone przez władze czechosłowackie podatki. W tym samym czasie (1919-1920) walczył, jako ochotnik, już nie o swoją własność, ale przeciwko wojskom czeskim na terenie Górnych Węgier. Z tego okresu pochodzą znajomości Jánosa Estreházego z politykami-rodakami w Czechosłowacji.  

Traktat pokojowy, podpisany w Trianon w czerwcu 1920 r., pozbawił państwo węgierskie prawie trzech czwartych obszaru, a liczbę zamieszkującej je ludności zmniejszył z dwudziestu jeden do ośmiu milionów.[2] Hrabia Esterházy został przez historię zobowiązany do działań na rzecz swojego narodu, który stał się w nowych granicach państwowych liczną i znaczącą mniejszością.

W roku 1931 został przewodniczącym Ligi Węgrów w Czechosłowacji, afiliowanej przy Lidze Narodów. W grudniu następnego roku wybrano go przewodniczącym Krajowej Partii Chrześcijańsko-Społecznej, z którą był związany od niemal dziesięciu lat, odwołującej się do solidaryzmu, społecznej nauki Kościoła i domagającej równych praw dla wszystkich narodów zamieszkujących obszar środkowej i wschodniej Europy. W 1935 r. został posłem do Zgromadzenia Narodowego Republiki Czechosłowackiej i z trybuny sejmowej krytykował politykę zbliżenia ze Związkiem Sowieckim, widząc w tym zagrożenie dla całego regionu. Parokrotnie odrzucił propozycje prezydenta Beneša, by wszedł do jego rządu.

W karuzeli wydarzeń poprzedzających drugą wojnę światową János Esterházy, utożsamiając się z węgierskimi obywatelami państwa, zawsze apelował o poszanowanie autonomii każdej mniejszości narodowej, o przyznanie tego, co nazywamy prawami człowieka, co traktował z prekursorską intuicją jako sedno uniwersalnego kanonu wartości. Los uwikłał te szlachetne dążenia w dwuznaczności polityki, ale węgierski  patriota, zarazem dyplomata o szerokich horyzontach intelektualnych i ugruntowanej postawie moralnej pozostał im wierny.

*

 Kiedy Węgry, w militarnym duecie z hitlerowskimi Niemcami, zajęły dwa powiaty Słowacji i spory obszar Rusi Zakarpackiej, Esterhıázy wygłosił przez radio gratulacje "bratniemu narodowi słowackiemu z okazji powstania niezależnego państwa". W jego obrębie starał się zrobić jak najwięcej dla mniejszości węgierskiej, otwierając w Bratysławie Bank Oszczędnościowy S.A., później (1941) wydawnictwo Dom Książki Madách, rejestrując w listopadzie 1940 r. Zjednoczoną Partię Węgierską pod nazwą Partia Węgierska na Słowacji. Na łamach wydawanego wtedy pisma  „Új Hírek” („Nowe wiadomości”) nawoływał do pokojowego współżycia  narodów,  odżegnując się zdecydowanie i konsekwentnie od ideologii narodowosocjalistycznej.

Po napaści Niemiec na Polskę organizował pomoc dla uchodźców - cywilnych i wojskowych, pośredniczył w  ratowaniu depozytów bankowych i polskich dzieł sztuki.

Gdy rząd słowacki rozpoczął prześladowania Żydów, János Esterházy sprzeciwił się temu w parlamencie, a sam pomagał Żydom w znajdowaniu pracy, dawał zapomogi, ukrywał w swoim majątku. W maju 1942 r., jako jedyny poseł, wstrzymał się od głosu nad ustawą o wysiedleniu Żydów ze Słowacji. Po odkryciu przez Niemców grobów polskich oficerów w Katyniu upowszechniał wiedzę o tym, że zbrodnię popełnili sowieci i konsekwentnie nazywał ją ludobójstwem.

Od listopada 1943 działał jako osoba publicznie znana, ale już bez żadnych pełnomocnictw i uprawnień - przeciwko okupacji państwa węgierskiego i kolaboracji jego rządu z Niemcami, pomagał słowackim powstańcom w r. 1944. Pozbawiony mandatu poselskiego oraz immunitetu, oskarżony o zniesławienie państwa słowackiego, przeżył rozwiązanie Partii Węgierskiej uznanej prze Słowacką Radę Narodową za... faszystowską.

*

Po wojnie nie dane było Esterházemu wrócić do gospodarowania w Ujlaku ani do uprawiania polityki dla dobra własnego narodu i bratnich narodów wschodnioeuropejskich, do czego miał doskonałe przygotowanie, jasną wizję nowoczesnej przyszłości i niegasnący zapał.

W marcu 1945 powstał w Moskwie rząd czechosłowacki, a 5 kwietnia Front Narodowy Czechów i Słowaków ogłosił deklarację programową, zapowiadając ścisłą współpracę ze Związkiem Sowieckim. Nazajutrz János Esterházy opuścił kryjówkę w Bratysławie i natychmiast został aresztowany przez patrol Armii Czerwonej, która wkroczyła do miasta. Wypuszczony po niewielu dniach z sugestią, by  oferował współpracę nowym władzom, udał się do Gustava Husáka, wówczas pełnomocnika ministra spraw wewnętrznych, a ten w swoim praskim gabinecie... kazał go aresztować, nie wdając się w negocjacje, po czym wydał sowietom.

W Moskwie oskarżono węgierskiego dyplomatę, polityka, publicystę i właściciela ziemskiego o kierowanie partią faszystowską, szpiegostwo przeciwko ZSRR, szkalowanie tego państwa m.in. przez rozgłaszanie wiadomości o zbrodni katyńskiej i rozpowszechnianie materiałów na ten temat. Wyrok brzmiał: 10 lat łagrów.

*

Nie ma w książce Marii Mycielskiej relacji z przebiegu tej wizyty u komunistycznego dygnitarza, spotkania dwu światów, dwu cywilizacji - tej osadzonej w kulturze "rodzinnej Europy", Europy łacińskiej, w etosie jeszcze rycerskim, w obyczaju dworskich salonów, gdzie zachowywano się z naturalną prostotą, ale i z wynikającą z wychowania ufnością w powszechność podstawowych elementów tego obyczaju i tej cywilizacji zwycięskich barbarzyńców, owładniętych pasją okazywania własnej mocy tym, choćby  w krótkim momencie historycznym, od nich w pełni zależnym. Spotkanie arystokraty z arywistą, kiedy ten drugi musiał rychło się zorientować, że pierwszy nie podda się żadnym jego argumentom poza siłą. W czerwcu 1946 roku Jánosa Esterházego wysłano z Łubianki do łagru w Republice Komi, następnie dalej na północ, wreszcie, ciężko chorego na gruźlicę, do "obozu szpitalnego" Sangradok-Protok.

16 września 1947 r. Słowacki Trybunał Narodowy zaocznie skazał węgierskiego polityka i dyplomatę na śmierć - w procesie o zdradę narodową i kolaborację z nazistami - bez przesłuchania świadków. W wyniku ekstradycji Esterházy został odesłany do Czechosłowacji (1949) dla wykonania wyroku, który jednak - aktem łaski - prezydent Gottwald zmienił na dożywocie. Od roku 1950 rozpoczęła się ponura tułaczka po więzieniach Republiki Czechosłowackiej, zakończona śmiercią na gruźlicę w 1957 i zarazem uparte starania rodziny, przede wszystkim młodszej siostry Marii Mycielskiej, o ułaskawienie, a po śmierci o godny pogrzeb i pamięć,  niemal codzienne wyprawy do kolejnych więzień,  kończące się często zakazem widzenia. O tym mówią wydane w książce zapiski "anioła dobroci Maryszki", jak ją nazywał brat - w kalendarzykach, w zeszytach, na kartkach i w listach, najczęściej do siostry Luizy, które, 30 lat po śmierci autorki, odnalazły jej dzieci.

*

"Dopóki nie zetknąłem się z panem Janosem, myślałem, że to mnie spotkała największa w świecie niesprawiedliwość. Była we mnie bezmierna gorycz i beznadzieja. Nie wiem, jak skończyłoby się moje życie, gdybym nie  spotkał go w tym "lodowym piekle", jak nazywał nasze miejsce przymusowego pobytu,za kołem podbiegunowym. Dopiero kiedy poznałem historię jego życia zdumiałem się, że jego cierpienia i niesprawiedliwość, która go dotknęła są dużo większe /.../. Jego słowa, jego postawa i przykład życia otworzyły przede mną całkiem nową perspektywę. Dostałem jakby nową nadzieję, a z nią wiarę, że mam wytrzymać całe cierpienie niewoli, żeby kiedyś wreszcie wrócić do domu. /.../ W moich oczach pan János tam, w piekle sowieckiego gułagu,  wyrósł na cierpiącego Chrystusa Węgrów."[3]

Podobnych świadectw jest w książce więcej i wszystkie przedstawiają postać bohatera wysublimowaną we wzorzec cnót podstawowych, coraz bardziej wiarygodnych z upływającymi latami cierpień fizycznych i psychicznych, jakie poznaje czytelnik.

W łagrach János Estreházy nie wiedział nic o losie swojej rodziny - żony (hrabianka Livia Serényi) i dzieci -Alice oraz Jánosa, ani matki, która w roku 1948 wyjechała do Francji w ślad za starszą córką Luizą. Nie mógł tez znać zmieniającej się sytuacji Węgrów w Czechosłowacji pod komunistycznymi rządami, a ich los był przedmiotem stałej troski, jak wcześniej nieustannie aktywnego działania.

*

Maria i Franciszek Mycielscy oraz pięcioro ich dzieci, wygnani z pałacu w Ujlaku.; zamieszkali w dworskich czworakach. Bogata biblioteka, obrazy i rodzinne archiwum spłonęły - pod okiem urzędnika z Nitry - na dziedzińcu. Czytelnik dowiaduje się tych szczegółów "polityki społecznej" z przypisów, gdyż Maria Mycielska w swoich notatkach zapisywała fakty związane z losem brata, świadectwa życzliwości wielu ludzi, także dawnych pracowników ujlackiego majątku, nader rzadko oceniając czyjekolwiek postępowanie, a w odniesieniu do ówczesnych notabli, których uparcie starała się przekonać o konieczności ułaskawienia Janosza, dość szybko straciła złudzenia.

Myślę, że wielką wartością jej książki, wartością, jaką wyraźniej widzimy z długiej już perspektywy czasu dzielącego czytelnika od opisanych wydarzeń, jest obraz podziału społeczeństwa (mieszkańców Republiki Czechosłowackiej, którymi byli ludzie różnych narodowości) na dwa światy. Wedle kryteriów, chciałoby się powiedzieć, moralnych - nie pozycji społecznej, nie opcji politycznej, świadomości narodowej czy narodowościowej,   nie stopnia przystosowania do nowych warunków życia. U Jánosa Esterházego  poczucie jedności z  Węgrami (gdziekolwiek mieszkającymi) było bardzo silne i motywowało jego zachowania, ale wyróżnia - w świetle świadectw zamieszczonych w książce - i jego samego i Marię Mycielską, i poznawaną z cytowanych listów Luizę, oczywistość owych podstawowych zasad postępowania, która nie dopuszcza odstępstwa, a ewentualny kompromis ma wąskie granice. Dyktują one najważniejsze w życiu wybory - Esterházy odmawiał konsekwentnie prób ucieczki, najpierw ze zniewolonego kraju (podczas krótkiego czasu po ujawnieniu się, a przed aresztowaniem), potem z więzienia - i pospolite codzienne zachowania.

Pod datą 9 czerwca 1949 Maria zanotowała: "przed południem zabrałam brudnopis, by pokazać go Jánosowi, potem napiszemy list na nowo, zgodnie z jego życzeniem. Po obiedzie znowu u Jánosa, który przekazał list do J., żeby adwokat zawiózł go do Budapesztu. List był zaklejony, jednak nie dawało mi spokoju, co też w nim jest, ale człowiek jest uczciwy albo nie - przekazałam.".

*

Peregrynacje Marii Mycielskiej do kolejnych miejsc, gdzie więziono jej brata, starania o prawie niedostępne, bardzo drogie, lekarstwa przeciwgruźlicze i notatki o drobnej poprawie albo trwożącym pogorszeniu się stanu zdrowia, kompletowanie zawartości paczek w sytuacji gdy ciągle brakowało pieniędzy, a paczki z czasem coraz trud niej było dostarczac, przy tym nieustające starania o ułaskawienie - wszystko to składa się na obraz przejmująco upartej walki z bezwzględną przemocą i niesprawiedliwością systemu. Odtwarzane dzisiaj w lekturze staje się archetypowym ujęciem relacji dobra i zła w sytuacji historycznej, która dała wtedy przewagę złu.

Postawa Jánosa Esterházego i zachowanie jego rodziny, przede wszystkim "anioła dobroci", kursującego niemal codziennie między Ujlakiem, Nitrą, Leopoldovem, Bratysławą, Budapesztem na końcu Mirovem - w chłodzie, często o głodzie, przepełnionymi pociągami, spóźniającymi się autobusami, z niezliczonymi przesiadkami i wielogodzinnym wyczekiwaniem na stacjach - były silnie motywowane wiarą. Maria Mycielska za każdym pobytem u brata była na mszy albo na modlitwie w miejscowym kościele, a brat  w listach prosił o różaniec, modlitewnik, teksty religijne. Chrześcijaństwo stanowiło  naturalny element ich utraconego świata, kultury, w jakiej wyrośli i byli zakorzenieni - nie skrywane ani manifestowane, stale w życiu obecne.

U zaangażowanego w bieżącą politykę młodego Jánosa wiara, jak można się domyślać ze świadectw zamieszczonych w książce, bywała odsuwana w ogólny background tej kultury, przeżyciem dojmującym stała się później.

16 czerwca 1949 roku, w Boże Ciało,  pisał do Luizy: "W końcu wojny, mniej więcej wtedy, gdy  rozpoczęło się oblężenie Budapesztu, zacząłem się modlić, żeby dobry Bóg pozwolił mi za cenę cierpień i niedostatków, stać się godnym tego, żebym oczyszczony mógł Go naśladować. I ponieważ o to prosiłem, o to się modliłem, to kiedy zabrali mnie Rosjanie, a także potem byłem całkowicie spokojny - a kiedy już czułem, że moja sytuacja jest bardzo trudna, powiedziałem sobie po prostu, że nie wolno mi zwątpić...".

Bardzo wiele strun pamięci i wątków tożsamości porusza "Ułaskawiony na śmierć". Bardzo pomaga w indywidualnych rozliczeniach z przeszłością przeżytą, ale także tą poznawaną z dokumentów, z archiwów i książek interpretujących ich zawartość. Uczy tego, że warto zachowywać w pamięci żywej obrazy tego, co pozostawało fundamentalne, niewzruszone i tego, co powinno zostać odkupione albo już odkupione zostało. Nie będzie w tym żadnego zaniechania rachunków, żadnej ucieczki od wstydu albo od zasadnej dumy, ale wzorce pomocne w każdych okolicznościach.

*

János Esterházy zmarł w więzieniu w Mirovie na Morawach 8 marca 1957 r. Został skremowany, a jego prochów nie oddano rodzinie. Na dziedzińcu więziennym wmurowano w r. 2001 tablicę pamiątkową. Podobnie w krypcie rodzinnej kościoła oo. dominikanów w Tarnobrzegu. Maria Mycielska z dziećmi przyjechała do Polski, gdzie już wcześniej przebywał jej mąż.

W r. 1993 węgierski polityk został zrehabilitowany w Rosji. O rehabilitację w Republice Czeskiej stara się od 1989 r. jego córka Alice Esterhazy-Malfatti mieszkająca we Włoszech.

W r. 2009 ś.p. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Jánosza Esterházego pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za pomoc polskim uchodźcom  podczas drugiej wojny światowej.

 

[1]    Maria z Esterházych Mycielska "Ułaskawiony na śmierć". Rzecz o Jánosu Esterházym",.Wybór i opracowania Imre Molnar, Przedmowa Maciej Koźmiński, Wprowadzenie Zofia Mycielska-Golik, fragmenty listów wybrał Piotr Mycielski, przekład tekstów   z języka węgierskiego Małgorzata Moczulak, Biblioteka "WIĘZI" 2010.

[2]    w książce zamieszczono, staraniem redakcji, szczegółowe Kalendarium wydarzeń historycznych stanowiących tło dla biografii  jej bohatera.

[3]    József Hetényi współwięzień w obozie Sangradok-Protok


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wydaj z nami

Wydaj z nami „Herezję sekularności” Piotra Popiołka
Pierwsza polska monografia koncepcji Radykalnej Ortodoksji Johna Millbanka
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.