Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Ks. Przemysław Artemiuk: Jaki czeka nas koniec? Kilka uwag o Paruzji

Ks. Przemysław Artemiuk: Jaki czeka nas koniec? Kilka uwag o Paruzji

Oglądanie samej chwały Bożej, którą Tradycja nazywa „wizją uszczęśliwiającą”, zbiega się treściowo z „przebóstwieniem”, pełnią szczęścia. Ta pełnia urzeczywistni się w sposób doskonały wraz z powrotem Chrystusa, Jego sądem i powszechnym, pełnym zmartwychwstaniem – pisze ks. Przemysław Artemiuk w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Czekając na koniec świata”.

Uczestnictwo w wiecznym życiu, które nazywamy przebóstwieniem czy deifikacją, prowadzi do widzenia Boga „twarzą w twarz”, chwalebnego szczytu życia łaski. Tę prawdę zapowiadają księgi Nowego Testamentu (por. Tt 3,4-5; J 14,21; 1J 3,2). „Na końcu – jak zauważa G. O’Collins – nikt nie będzie musiał z wysiłkiem szukać Boga. (…). Gdy Chrystus powróci, zarówno Odkupienie, jak i Objawienie, osiągną dzięki Bożej miłości swoje ostateczne wypełnienie”[1]. Będzie ono miało miejsce w momencie Paruzji. Kościół wierzy, że Chrystus „przyjdzie ponownie w blasku swej chwały”[2]. Czy jednak chodzi tutaj o konkretne wydarzenie historyczne? Ch. Schönborn, odrzucając protestanckie wyobrażenia o Paruzji, które zrodziły się z filozofii J. G. Fichtego (zm. 1879), jest przekonany, że końca świata „nie da się ująć filozoficznie na podstawie relacji «teraźniejszej wieczności» do «przygodnego czasu», ale tylko chrystologicznie”[3]. Jak więc odczytać teksty biblijne, które dostarczając wielu szczegółów dotyczących Paruzji (por. Łk 17,22.24.30; Flp 1,6.10; 2,16; Mt 24,43; 1 Tes 5,2.4)? W ich świetle przyjście Chrystusa jawi się jako samodzielna decyzja Boga. Nie przyspieszą jej żadne ludzkie dokonania, ani ewolucja świata. Jej realizacja nie jest związana z obliczeniami końca świata czy też planami, które winny się wypełnić. Z kolei inna grupa tekstów nowotestamentalnych (por. Mk 13; 2 Tes 2,3; 1 J 2,18; 4,3; 2 J 7; Rz 9-10) wskazuje na pewne uwarunkowania historyczne, od których uzależnione jest przyjście Chrystusa. zatem można stwierdzić, że Paruzja wynika „nie tylko z niepodważalnej decyzji Boga, ale ma także coś wspólnego z historią i postępowaniem ludzi. [Bowiem] istnieje coś takiego, jak wzrost, stawanie się, rozwój historii ku Paruzji, wypełnienie się i dojrzewanie czasu na powtórne przyjście Chrystusa”[4].

Czy obie grupy tekstów są do pogodzenia? Liturgia i Credo wyraźnie odróżniają pierwszą i drugą Paruzję. Prawda o pierwszym przyjściu jest zakorzeniona w Starym Testamencie, który zawiera dwie linie obietnic. Pierwsza zapowiada przyjście Boga przy końcu czasów (por. Iz 40,3; 65,17; 4,5) i zamieszkanie na Syjonie. Ta zapowiedź eschatologiczna w świetle nowotestamentalnej chrystologii już się spełniła, bowiem Wcielenie jest „Dniem Pańskim” czy „Eschatonem dni” (Hbr 1,2; J 1,14). Druga linia obietnic starotestamentalnych, jak zauważa wiedeński teolog, „znajduje w Chrystusie swoje wypełnienie; chodzi tu mianowicie o obietnicę nowego człowieka”[5]. Księga Rodzaju mówiła o potomku Abrahama, w którym będą błogosławione wszystkie ludy (Rdz 12,3), a po Mojżeszu pojawi się prorok, większy od niego (Pwt 18,15.18). Nowy Testament, posługując się typologiami, rozpoznaje w Chrystusie zapowiadaną latoroślą Dawida, Proroka, eschatologicznego Izaaka, nowego Adama. „Obie te linie – jak podkreśla Ch. Schönborn – wskazująca na osobiste przyjście Boga i określająca mesjańską nadzieję, nie zespalają się ze sobą w Starym Testamencie. (…). Niesłychane wydarzenie Chrystusa polega właśnie na tym, że obie te linie obietnic zespalają się w Jego Osobie. On jest «Bogiem z nami» – On jest «Człowiekiem nowym». W Nim spotyka się nierozporządzalne, nagłe przyjście Boga: «potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie» (Ml 3,1), z przygotowanym w długiej historii, upragnionym przyjściem Proroka, Mesjasza, nowego Człowieka. Chrystus jest zatem tym niedoścignionym celem ludzkich dziejów, a zarazem Bożego działania”[6].

Jezus Chrystus oznacza Osobę, w której obydwie linie zespalają się. Obraz tej jedności stanowi, zdaniem Kardynała, chalcedońskie wyznanie wiary, w którym „Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, synem Bożym i Synem Dawida, równocześnie Eschatonem całych ludzkich dziejów i Eschatonem przyjścia Bożego. Więcej nie może już być: dalej nie może pójść ani ludzka historia, ani sam Bóg. Chrystus jest ostatnim Człowiekiem, w którym ludzka historia osiągnęła swój cel”[7]. Wiedeński teolog jest przekonany, że tylko na podstawie Bosko-ludzkiej tajemnicy Chrystusa, unii hipostatycznej, można wyjaśnić jedność obu wymiarów przyjścia. „W Chrystusie – podkreśla Ch. Schönborn – nie zostaje zlikwidowana cała historia ludzkości, ani nie «połknięta» w wiecznym boskim «teraz», lecz wypełniona jako ta właśnie ludzka historia. W Nim jednak także całkowicie autonomiczne przyjście Boga spełnia się w sposób niedościgniony. Chrystus, Bóg-Człowiek, jest więc także dopełnieniem i celem zbawczego planu Boga, urzeczywistnionej już w pełni wspólnoty Boga i człowieka”[8].

Drugie przyjście, jak głosi Credo, to pełen chwały powrót Chrystusa. „Przychodząc na końcu czasów sądzić żywych i umarłych – uczy Katechizm Kościoła Katolickiego – chwalebny Chrystus objawi ukryte zamiary serc i odda każdemu człowiekowi w zależności od jego uczynków oraz jego przyjęcia lub odrzucenia łaski”[9]. Wiedeński teolog zauważa, że w powtórnym przyjściu Chrystusa na plan pierwszy wysuwa się „łaskawy charakter przyjścia Jezusa, połączony z radością”[10]. Dopiero potem pojawia się sąd, w którym chodzi o „ludzki, historyczny, oddolnie się pojawiający aspekt końca. Uwypukla się tu zatem czyny i dzieła jednostek, a także całego rodzaju ludzkiego”[11]. Stając przed trybunałem Chrystusa, „każdy – jak zauważa B. Sesboüé – będzie sądzony z miłości do najmniejszych, zgłodniałych, cudzoziemców, nagich, chorych i więzionych, z którymi Jezus się utożsamia. Miarą sądu jest więc pełne miłości uznanie obecności Jezusa w sobie i we wszystkich, dla których umarł” (por. Mt 25,31-32)[12]. Dzień powrotu, będący jednocześnie dniem sądu, prowadzi do spotkania z Chrystusem. „W Nowym Testamencie – podkreśla Ch. Schönborn – mamy taką scenę, którą można chyba odczytać jako wiele mówiąca o sądzie. Kiedy Piotr zaparł się Go trzykrotnie, Jezus się odwraca i patrzy na niego. To, co dostrzegamy w tym spojrzeniu Jezusa, jest tym, czego sami doznamy na sądzie. Poprzez to spojrzenie zostaniemy osądzeni i uratowani. Wprawianie się w sąd oznacza zatem rozważanie Oblicza Chrystusowego, tego, które On sam nam ukazał: Jego obrazu, który spotykamy w naszych bliźnich, sponiewieranego, zhańbionego i oplutego Oblicza Ecce homo, ale także promiennego, przemienionego już blasku Jego spojrzenia”[13].

Oglądanie Boga, do którego zmierzamy, będące przepojonym miłością poznaniem, oznacza pełnię życia i źródło najwyższego szczęścia (por. J 17,3). Przebóstwienie otwiera człowieka tutaj na ziemi na udział w takim życiu Bożym. Jest to, jak podkreśla wiedeński teolog, „tęsknota za «boską wiecznością» [,która] nie jest ucieczką od człowieczeństwa, lecz odpowiada najgłębszemu zamiarowi Stwórcy, który wszczepił to dążenie w ludzką naturę”[14]. Jednak człowiek osiąga swoje prawdziwe i całkowite przeznaczenie wtedy, kiedy Boga może oglądać. „Podobnie jak i ci – uczył św. Ireneusz – którzy widzą światło, są w świetle i uczestniczą w jego chwale, tak i ci, którzy oglądają Boga, są w Bogu i uczestniczą w Jego chwale. A chwała Boża jest ożywcza. Uczestniczyć więc będą w życiu tych, którzy oglądają Boga. Z tego powodu Nieogarniony, Niepojęty i Niewidzialny pozwala się oglądać, pojąć i ogarnąć przez ludzi: by ostatecznie ożywić tych, którzy Go ogarniają i którzy Go oglądają. (…), a to uczestniczenie w Bogu polega na oglądaniu Boga i radowaniu się Jego dobrocią. Ludzie zobaczą więc Boga, aby żyć, stając się przez to widzenie nieśmiertelnymi i dosięgając Boga (…). Chwałą Bożą jest człowiek żyjący, a życiem człowieka jest oglądanie Boga: jeśli już objawienie Boga w stworzeniu udziela życia wszelkim bytom żyjącym na ziemi, o ileż bardziej ukazanie się Ojca w Słowie daje życie tym, którzy Boga oglądają”[15].

Oglądanie zatem samej chwały Bożej, którą Tradycja nazywa „wizją uszczęśliwiającą”, zbiega się treściowo z „przebóstwieniem”, pełnią szczęścia[16]. Ta pełnia urzeczywistni się w sposób doskonały wraz z powrotem Chrystusa, Jego sądem i powszechnym, pełnym zmartwychwstaniem. Dopiero niebo – jak zaznacza Katechizm Kościoła Katolickiego – „jest szczęśliwą wspólnotą tych wszystkich, którzy są doskonale zjednoczeni z Chrystusem”[17]. „Będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim jakim jest” (1 J 3,2).

Chrystologia, jak ukazuje kard. Ch. Schönborn, ma wyraźny wymiar eschatologiczny. Zmierza ona do idei oglądania Boga „twarzą w twarz” (por. 1 Kor 13,12) i przebóstwienia człowieka. Idea theosis, charakterystyczna dla teologii wschodniej, współbrzmi harmonijnie z tajemnicą Wcielenia. Chrześcijańskie pojmowanie theosis nie ma nic wspólnego z samoubóstwieniem człowieka, jest raczej uwolnieniem się od fałszywego obrazu Boga, aby otworzyć się na pełne bogactwo życia trynitarnego. Celem Wcielenia jest przebóstwienie człowieka – po to bowiem Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł zjednoczyć się na wieki z Bogiem. Droga prowadząca do spełnienia człowieka w Bogu musi być taka sama, jak ta, którą przeszedł na ziemi Syn Boży. Wiedeński teolog dostrzega w Osobie Chrystusa „uczłowieczonego Boga”. Przebóstwienie człowieka oznacza jego „usynowienie”, bowiem Chrystus przychodząc na ziemię nie chciał zmienić czy zastąpić ludzkiej natury, pragnął ją „doprowadzić” tam, gdzie była przed upadkiem, a więc według pierwotnego zamierzenia Stwórcy – do nieśmiertelności. Ch. Schönborn podkreśla, że przebóstwienie dokonuje się już tutaj na ziemi przez sakramenty Kościoła, które sprawiają nasze usynowienie w Synu, „odtwarzają” w nas Jego życie. Skoro człowiek jest ostatecznie „tęsknotą za wieczną Boskością”, to ma on w sobie głębokie pragnienie oglądania Boga i trwałego zjednoczenia z Nim. Aby być prawdziwym człowiekiem, nie wystarczy być „tylko” człowiekiem: jeśli bowiem człowiek nie szuka swego spełnienia w Bogu, to jego pragnienia mogą zwrócić się ku rzeczom tego świata, a więc może on siebie „umniejszyć”. Przebóstwienie oparte na tajemnicy Wcielenia odwraca nasz wzrok od spraw ziemskich, aby wyglądać Chrystusa w Jego Paruzji, kiedy wszystko osiągnie swoją pełnię.

Ks. Przemysław Artemiuk

Przypisy:

[1] G. O’Collins, Jezus nasz Odkupiciel. Chrześcijańskie ujęcie zbawienia, przekład J. Pociej, Kraków 2009, s. 177.

[2] Mszał Rzymski, Pierwsza prefacja adwentowa.

[3] Ch. Schönborn, Gott sandte seinen Sohn, unter Mitarb. M. Konrad, H. P. Weber, Paderborn 2002 (Bóg zesłał Syna swego. Chrystologia, przekład i opracowanie L. Balter, Poznań 2002), s. 324 (s. 383).

[4] Tamże, s. 326 (s. 385-386). „Przyjście Mesjasza – uczy Katechizm Kościoła Katolickiego – jest zatrzymane w każdej chwili historii do momentu uznania Go przez «całego Izraela» (Rz 11, 26; Mt 23,39), którego część została dotknięta «zatwardziałością» (Rz 11,25) w «niewierze» (Rz 11,20) w Jezusa”; KKK nr 674.

[5] Ch. Schönborn, Gott sandte seinen Sohn, s. 327 (s. 387).

[6] Tamże, s. 328 (s. 386).

[7] Tamże, s. 329 (s. 388).

[8] Tamże, s. 329 (s. 389).

[9] KKK nr 682.

[10] Ch. Schönborn, Gott sandte seinen Sohn, s. 338 (s. 400).

[11] Tamże, s. 339 (s. 400).

[12] B. Sesboüé, Zmartwychwstanie i życie. Krótki traktat o rzeczach ostatecznych, przekład M. Żerańska, Poznań 2002.

s. 62.

[13] Ch. Schönborn, Gott sandte seinen Sohn, s. 342 (s. 404).

[14] Tamże, s. 96 (s. 109).

[15] Św. Ireneusz z Lyonu, Adversus haereses, IV, 20, 5-7. 

[16] „Z powodu swej transcendencji Bóg, uczy Katechizm Kościoła Katolickiego, nie może być widziany takim, jaki jest, dopóki On sam nie ukaże swojej tajemnicy dla bezpośredniej kontemplacji ze strony człowieka i nie uzdolni go do niej”; KKK nr 1028.

[17] KKK nr 1026.


Jeżeli podobał się Państwu ten artykuł?

Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.

Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.