Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Krzysztof Wołodźko: Arystokrata i inteligent. Inny świat Lwa Tołstoja

Krzysztof Wołodźko: Arystokrata i inteligent. Inny świat Lwa Tołstoja

Lew Tołstoj był zarazem współtwórcą i dziełem swojej epoki: arystokratą przeobrażającym się w intelektualistę. Sztandarem tej metamorfozy, zastygłej w jednostkową formę, była jego chłopska koszula. Podkreślał nią tożsamość, którą sam dla siebie stworzył, bo nie należała przecież do żadnej rzeczywistej Rosji – pisze Krzysztof Wołodźko dla „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Tołstoj. Anarcho-konserwatyzm stosowany”.

Cytat ze Wspomnień o moim ojcu Ilji Tołstoja: po części osobisty, po części odnoszący się do historii idei i wyobrażeń społecznych.

Z urodzenia, z wychowania i manier ojciec był prawdziwym arystokratą. Mimo swej chłopskiej bluzy, jaką stale nosił, mimo zupełnej pogardy, jaką żywił dla wszystkich jaśniepańskich przesądów, był prawdziwym panem i takim został aż do końca życia. (…) Przez „wielkopaństwo” rozumiem pewną delikatność w sposobie bycia, zewnętrzną schludność i i przede wszystkim subtelne pojmowanie uczucia godności. Słowo „pan” zaczyna powoli przechodzić do historii. Zastąpiło je słowo „inteligent”, ale za czasów młodości mego ojca, a nawet za moich bardzo młodych lat, słowo to było zupełnie określonym pojęciem i miało znaczenie dodatnie. Oznaczało to, co tak trafnie określa rosyjskie przysłowie: „Popa rozpozna się nawet w parciance”.

Przytoczony fragment wymaga wprowadzenia chronologii. Lew Tołstoj urodził się w roku 1828. Jego syn, Ilja, w 1866 roku. Autor Wojny i pokoju urodził się trzy lata po stłumieniu buntu dekabrystów, bodaj pierwszego w dziejach Rosji tego typu wydarzenia, które możemy interpretować wedle porewolucyjnych zachodnich kategorii. A Ilja Tołstoj? Nieco ponad miesiąc przed jego urodzinami, w połowie kwietnia 1866 roku, petersburski dziennik „Siewiernaja Poczta” donosił: „Dziś o godzinie 4 po południu, w chwili gdy jego cesarska mość po spacerze w Ogrodzie Letnim raczył wsiadać do karety, nieznany człowiek wystrzelił do niego z pistoletu. Opatrzność boska uchowała drogocenne dni najdostojniejszego naszego cesarza. Przestępca został zatrzymany. Śledztwo trwa. Petersburg, kwietnia”. (cytat za: Marzyciele i carobójcy, Leon Baumgarten). Zamachowcem był Dymitr Karakazow, który wbrew woli tajnej organizacji, do jakiej należał, postanowił zgładzić Aleksandra II. Imperator tym razem wyłgał się śmierci; organizację rozbito, spiskowca ubrano w śmiertelną koszulę i powieszono. Takie były początki ruchu narodnickiego, który chciał zawędrować w rosyjski lud, lecz został przez niego odrzucony jako ciało obce. I w takim świecie żyli Tołstojowie – przemoc carów i carobójców ukrwiła go swymi żyłami.

Gdy uważnie wczytamy się w powyższy cytat z Ilji Tołstoja, odnajdziemy w nim dalekie echa przeobrażeń słowa gentleman, wnikliwie opisanego przez Alexisa de Tocqueville'a. W świecie anglosaskim w XIX wieku dżentelmenem stawał się obywatel z klasy średniej; stawał się nim sklepikarz, rzemieślnik, urzędnik i kupiec. W Rosji i Europie wschodniej obowiązki społeczne klas wyższych jak ciężkie, choć często lekko zrzucane przecież brzemię wziął na siebie inteligent. Lew Tołstoj był zarazem współtwórcą i dziełem swojej epoki: arystokratą przeobrażającym się w intelektualistę. Sztandarem tej metamorfozy, zastygłej w jednostkową formę, była jego chłopska koszula. Podkreślał nią tożsamość, którą sam dla siebie stworzył, bo nie należała przecież do żadnej rzeczywistej Rosji.

Wszak – w porządku społecznym – stary pan hrabia z dobrych rosyjskich rodów Tołstojów i Wołkońskich, światowej sławy literat i myśliciel, przywdziawszy chłopską koszulę nie stał się przecież jednym z ludem, choć w ciągu bujnego życia i spośród niego brał kochanice i kochanki. I spośród ludu była matka jego nieślubnego syna, Timofieja Bazykina. A geniusz ludzki najściślej przeniknął się z geniuszem miejsca – czy Lew Tołstoj zdarzyłby się Rosji, Europie i światu bez tego majątku, który przypadł mu w udziale po szybkiej śmierci rodziców?

W sposób oczywisty kierujemy wzrok na ludzkiej postaci, a umysł zwracamy książkom, słowom i myślom. Ale miejsce, topos, współtworzyło przeobrażenia życia i światopoglądu Tołstoja. Raz jeszcze syn, opisujący początki tego, co znamy jako tołstoizm:

Usiłując jakoś usprawiedliwić swe „próżne”, jak sądził, życie wielkopańskie, ojciec zaczął forsownie wykonywać pracę fizyczną. Podzielił sobie dzień na kilka »zaprzęgów« i próbował połączyć pracę fizyczną z umysłową. Orał, kosił, budował stodoły i piece dla chłopów, a w zimie przychodził do niego wiejski szewc Paweł (…), ojciec zamykał się z nim w gabinecie i uczył szewstwa.

To mogło się zdarzyć w świecie, w którym istniało ziemiaństwo, arystokracja związana wciąż głębokimi korzeniami z wsią, w którym wreszcie większość społeczeństwa stanowił żywioł ludowy, chłopski. W konflikcie z Cerkwią Tołstoj nie był sam, bo miał za sobą jeśli nie ogólną sympatię, to obecność chłopstwa, którego prawosławie chadzało najdzikszymi ścieżkami herezji; miał wokół siebie lud, który nazywano „bogonoścą”, a którego nędza, trud i moralne słabości były w XIX -wiecznej Rosji przedmiotem żywej debaty, choć niemal zawsze odgórnie tłamszonej i właściwie prowadzonej przez inteligencję rosyjską „pod nieobecność” ludu. W świecie nie przeoranym jeszcze industrializacją chłopstwo było największym społecznym i etycznym wyzwaniem dla tych, których myśl rozsadzała zastany świat.

Dobrze to opisał Pawieł Basiński na kartach książki: Lew Tołstoj. Ucieczka z raju:

[I]stotnie marzył [on] skrycie, by połączyć się z ludem, żyć tak jak on i nie różnić się od niego. Jakże był szczęśliwy, kiedy w czasie swoich spacerów wychodził na traktat kijowski, biegnący niedaleko Jasnej Polany, i przestawał być hrabią, rozpływał się w tłumie pielgrzymów biorących go za chłopskiego „dziadka”. Ileż drogocennych minut i godzin spędził na rozmowach z chłopami z Jasnej Polany, Koczetów, Pirogowa, Nikolskiego i rozmaitych innych miejsc, w których się znalazł i gdzie za swój pierwszy obowiązek uważał rozmowę z miejscowymi staruszkami. (...) Dwudziestowieczna inteligencja, przyjęła, niestety, za normę wyśmiewanie „ludowości” Tołstoja. Do znudzenia powtarzano dowcip: „Jaśnie panie, pług stoi przed pałacem! Czy jaśnie wielmożny pan raczy dziś orać?”. W rzeczywistości udział w pracach chłopskich (…) miał dla Tołstoja głęboki sens. Stanowiło to część nader złożonego systemu samowychowawczego, bez którego nie byłoby takiego fenomenu jak późny Tołstoj.

W Jasnej Polanie żył zatem człowiek, który przestawał i z możnymi tego świata, i z prostaczkami. Żył tam człowiek, który jako lekarstwo na grzechy własne i cudze głosił „oproszczenije”, czyli upodobnienie się do prawosławnego rosyjskiego ludu. Odwiedzali go i arystokraci, i wędrowni opowiadacze bylin. Przekroczenie porządku rzeczy, negacja skostniałego ładu społecznego, próba wydobycia się ze zła osobistego i społecznego – to dokonało się w domu pisarza, nawet jeśli historycznie tołstoizm nie przeobraził Rosji ani świata. Zaryzykować można pewną tezę: Tołstojowi zejście w lud udało się jednak o wiele bardziej niż narodnickiej inteligencji. Choć możemy też uznać, że Jasna Polana leżała bezpiecznie u stóp wielkiej otchłani, a podróż arystokraty i myśliciela ku rosyjskiemu ludowi skończyła się na stacyjce Astapowo.

To szczególne usytuowanie Tołstoja w rosyjskim uniwersum nie oznacza idylli. Niezależnie od wszelkich arcyludzkich namiętności i domowych cierpień, Tołstoj żył w sprzeczności, którą dobrze rozumiał: Jasna Polana, rodowy majątek, tworzył jego myśl i negował ją.

[Ojciec] mówił o tym, że bogactwo jest przestępstwem, a pieniądze sieją zło, podczas gdy sam był właścicielem majątku wartości pół miliona; mówił o prostym, wypełnionym pracą życiu, a sam mieszkał w pięknym pańskim dworze, sypiał na kosztownym, wygodnym materacu i jadł smaczne i posilne potrawy. Potępiał własność ziemską i mówił o trzech łokciach ziemi, a sam posiadał osiem tysięcy dziesięcin. Na utrzymanie jego rodziny wychodziło w ciągu tygodnia więcej niż na utrzymanie jakiejkolwiek rodziny chłopskiej w ciągu roku. I dom pełen był lokajów, pokojówek, kucharzy, ogrodników, stangretów i praczek.

Cynicy i fanatycy nie raz i drugi szydzili i rozszarpywali autora Zmartwychwstania na strzępy z powodu tej sprzeczności. Ale samo istnienie starego Tołstoja neguje logikę jednych i drugich: Lew w Jasnej Polanie stworzył świat, który dla nich w ogóle nie byłby dostępny, ani możliwy. Mógł przecież przehulać majątek, miał po temu predyspozycje; mógł wyjechać na stałe do Europy, mógł stać się pupilem carskiej rodziny, być może nawet ideologiem carobójców. Ale jego życie i myśl pokazały, że można wyjść poza otaczającą człowieka zdeterminowaną i skostniałą rzeczywistość nie tylko z pomocą przemocy, że można wyjść poza własne uprzywilejowanie, nawet jeśli w nie dość doskonały dla postronnych sposób. Rosja niedługo później poszła zupełnie inną drogą; rewolucjoniści w przemocy odnaleźli jedyne racjonalne narzędzie rozwiązania problemów, którym nikt nie chce bądź nie umie zaradzić na pokojowej drodze. Może to faktycznie jedyna pragmatyczna droga postępowania w świecie skrajnych despotyzmów. Ale właśnie dlatego Tołstoj, często śmieszny i niedoskonały we własnych oczach, wnosi coś odmiennego w do bólu przewidywalny świat.


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wydaj z nami

Wydaj z nami „Incydenty” Andrzeja Horubały
Zostań wydawcą nowego zbioru opowiadań Andrzeja Horubały
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.