Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Helena Anna Jędrzejczak: Współczesne Niemcy – czyli o utrąceniu metafizyki państwa

Helena Anna Jędrzejczak: Współczesne Niemcy – czyli o utrąceniu metafizyki państwa

Niemcy, nie chcąc nigdy więcej stać w opozycji do tego, co tę Europę jednoczy, obawiając się własnej dawnej odmienności, musiały odciąć się od wszelkiej metafizyki związanej z własną państwowością – pisze Helena Anna Jędrzejczak w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Niemiecka metamorfoza?”.

Carl Schmitt swojej Teologii politycznej 2 dodał podtytuł Legenda o wykluczeniu wszelkiej politycznej teologii[1]. Odpowiada w niej na zarzuty Erika Petersona, wyrażone w eseju Monoteizm jako problem polityczny[2]. Peterson twierdzi, że na gruncie chrześcijaństwa jakakolwiek polityczna teologia jest niemożliwa, Schmitt kontruje, wskazując odmienność ustrojów XX-wiecznego i antycznego, brak sprzeczności między naturą chrześcijaństwa i koncepcją teologii politycznej i pokazując złożoność pojęcia teologii politycznej jako zagadnienia łączącego namysł teologiczny z politycznym. Po cóż jednak przywoływać ten spór filozofów sprzed pół wieku?

Niemiecka polityczność i metafizyka

Ujmowanie państwa niemieckiego w kategoriach metafizycznych z dzisiejszej perspektywy wydaje się absurdalne, a większości ludzi zapewne kojarzy się raczej z mrokami średniowiecza niż z rozważaniem natury państwa w XX czy XXI wieku. Jednak w przypadku niemieckim po pierwsze wykluczenie wszelkiej metafizyki jest wydarzeniem sprzed ledwie kilkudziesięciu lat, po drugie – jest niezbędne dla zrozumienia jego współczesnej tożsamości i sposobu ujmowania polityczności. Spór Schmitta z Petersonem, dotyczący możliwości istnienia teologii politycznej dotyka także tego, co dla niemieckiej metafizyki państwa kluczowe, czyli ujmowania polityki w kategoriach teologicznych i teologii w kategoriach politycznych, nierozerwalnego związku tych dwóch obszarów myśli i aktywności. Dodajmy – co w sporze Schmitta z Petersonem równie ważne, jak w przypadku refleksji nad metafizyką państwa niemieckiego – rozpatrywanych na gruncie chrześcijaństwa.

Czym w ogóle jest „metafizyka państwa”? Temu fascynującemu zagadnieniu poświęcono wielostronicowe książki[3], w tym miejscu muszę więc pozwolić sobie na znaczące uproszczenie.

Spór Schmitta z Petersonem dotyczący możliwości istnienia teologii politycznej dotyka tego, co dla niemieckiej metafizyki państwa kluczowe

Państwo niemieckie, Rzesza, której istnienie rozpoczęła koronacja cesarska Karola Wielkiego w 800 r., miała być wyjątkowym projektem filozoficznym i politycznym, właściwym tylko temu jednemu organizmowi politycznemu. Miała spełniać szczególną dziejową rolę, na mocy idei translatio imperii, przejęcia godności cesarskiej Rzymu, odpowiadać za dalsze trwanie świata, jaki znamy. Stała się bytem o charakterze uniwersalnym, osią istnienia i rozwoju Europy, a co za tym idzie, także i świata. Przejęcie godności Rzymu, wynikające z interpretacji starotestamentowego proroctwa Daniela o trzech imperiach, miało nakładać na Niemcy i Niemców obowiązek powstrzymywania nadejścia Antychrysta, a co za tym idzie, wytyczać Niemiecką Drogę Odrębną. Ta odrębna droga polegała nie tylko na odmiennym od francuskiej republiki czy angielskiego państwa liberalnego rozwoju państwa i narodu, ale przede wszystkim na przydaniu im elementu transcendentnego, powstaniu teologii samej Rzeszy i konieczności ujmowania jej w kategoriach polityczno-teologicznych.

Przekształcenie metafizyki w ideologię

Niemcy, rozpatrywane jako byt o charakterze nie tylko politycznym, ale także metafizycznym, miały być przede wszystkim odpowiedzialne za los świata. A jednak w XX wieku to zjawisko kształtujące sposób postrzegania własnego państwa zostało zbarbaryzowane i wykorzystane do stworzenia zbrodniczego ustroju. Kategoria filozoficzna i metafizyczna miała stać się podstawą dla rasizmu i nazizmu, kształtowanie europejskiej kultury – podstawą do uznawania wyższości nad innymi europejskimi nacjami, dziedzictwo Rzymu – uzasadnieniem dla podporządkowania władzy państwowej każdej myśli i działania. Niemiecki los, do tej pory realizujący się w szczególnym posłannictwie, został radykalnie zreinterpretowany – z nakładającego obowiązki przekonania o wyjątkowości niemieckiego państwa, które musi trwać, służąc światu, przekształciło się w przekonanie o supremacji narodu postrzeganego etnicznie i zbrodni popełnianych w imię zbrodniczej ideologii.

Mit o „tysiącletniej Rzeszy”, tak chętnie wykorzystany przez nazistowską propagandę, bez chrześcijaństwa nie miał sensu – a jednak stał się ważnym elementem państwowej ideologii.

Dietrich Bonhoeffer, niemiecki duchowny ewangelicki zaangażowany w antynazistowski ruch oporu, tę zmianę zmaterializowaną w dojściu do władzy Hitlera opisywał jako „groźbę straszliwego, kulturowego barbarzyństwa”[4], wskazując, że współczesne mu Niemcy odrzucają swoje dziedzictwo i negują ideową jedność Europy – jedność opartą na fundamencie wartości i dziedzictwie chrześcijaństwa[5]. Odrzucając je, odrzucają to, co do tej pory stanowiło o niemieckiej wyjątkowości, ale też budowało tożsamość Niemiec i Niemców. Mit o „tysiącletniej Rzeszy”, tak chętnie wykorzystany przez nazistowską propagandę, bez chrześcijaństwa nie miał sensu – a jednak stał się ważnym elementem państwowej ideologii, przekształcającej teologię Rzeszy (czyli ujmowanie państwa w kategoriach eschatologicznych) w konieczność całkowitego podporządkowania się jego władzy politycznej.

Odrzucenie metafizyki

III Rzesza teoretycznie kontynuowała narrację traktującą Niemcy jako byt może metafizyczny, a może jedynie wyjątkowy, w każdym razie odmienny od pozostałych państw Europy. Czy powojenne Niemcy mogłyby po doświadczeniu nazizmu i prymitywnego wykorzystania eschatologicznego pojmowania własnego państwa pozostać bytem o charakterze metafizycznym? Zapewne nie. Co się zmieniło? Odpowiedź wydaje się oczywista – odrębna droga zawiodła Niemcy do zbrodniczego systemu, spowodowała ich klęskę, tak polityczną, jak duchową, rozbicie jedności i podporządkowanie bezwzględnej ideologii. Idea została skompromitowana, politycznie nie do przyjęcia. Bo powojenne Niemcy nie chcą już być wyjątkowe. Nie chcą, by świat uważał, że podążają odrębną drogą i same wolą zmienić ją na tę właściwą innym, „normalnym” europejskim demokracjom. Owa „odrębna droga” zawiodła je wszak najpierw do wersalskiego upokorzenia, a później, w tragicznie zbarbaryzowanej formie, sprawiła, że odeszły od stania na straży świata przed nadejściem Antychrysta tak daleko, jak to tylko możliwe.

Współczesne państwo, przynajmniej w kręgu kultury europejskiej, stawia w centrum pojedynczego człowieka, a nie teologicznie rozumiane zobowiązanie względem ludzkości.

Jednak odejście od wszelkiej metafizyki państwa, odrzucenie rozpatrywania jego roli na gruncie eschatologii, a nie jedynie doczesności, to nie tylko konsekwencja nazizmu i powojennej zmiany narracji politycznej. Aby rozpatrywać państwo w kategoriach metafizyki, aby to ona była punktem odniesienia dla myślenia o państwie, konieczne byłoby przyjęcie odmiennej od współczesnej nam perspektywy, w której to doczesność, a nie wieczność, stanowi punkt odniesienia. Współczesne państwo, przynajmniej w kręgu kultury europejskiej, stawia w centrum pojedynczego człowieka, a nie teologicznie rozumiane zobowiązanie względem ludzkości. Wspólna Europa, choć ufundowana na z gruntu chrześcijańskich ideach pojednania i niezbywalnej godności każdej osoby ludzkiej, nie oczekuje od tworzących ją bytów politycznych zaangażowania w sprawy ducha. Niemcy, nie chcąc nigdy więcej stać w opozycji do tego, co tę Europę jednoczy, obawiając się własnej dawnej odmienności, musiały odciąć się od wszelkiej metafizyki związanej z własną państwowością. Stanęły więc przed zadaniem niełatwym, ba!, w skali Europy wyjątkowym: aby być częścią tejże Europy, musiały na nowo zbudować swą tożsamość tak państwową, jak narodową. Musiały odciąć się od ideologii Wielkich Niemiec, przekonania o wyjątkowej roli w dziejach i wiecznego stania w opozycji wobec najpierw katolickiej, a potem zlaicyzowanej Francji. Musiały zastąpić wszystkie elementy przez blisko tysiąc lat budujące ich tożsamość przyjęciem roli państwa sprawnego gospodarczo, takiego jak wszystkie inne, skupionego na poszukiwaniu nie odmienności, a płaszczyzn współpracy. A jednak tym samym, odrzucając własną wyjątkowość, a przynajmniej te elementy, które przez ostatnie stulecia wydawały się dla Niemiec stanowiące, znowu zmuszone są do budowania tożsamości w sposób zasadniczo odmienny od współtworzących Europę państw.

Helena Anna Jędrzejczak – historyczka idei, socjolożka, autorka rozprawy doktorskiej poświęconej niemieckiej teologii politycznej i Dietrichowi Bonhoefferowi, publicystka „Kultury Liberalnej”.

[1] C. Schmitt, Teologia polityczna 2. Legenda o wykluczeniu wszelkiej politycznej teologii, Warszawa 2014.

[2] E. Peterson, Monoteizm jako problem polityczny [w:] „ResPublica Nova” nr 20/2012, ss. 38-61.

[3] Por. H. Orłowski [red.], Sonderweg. Spory o „niemiecką drogę odrębną”, Poznań 2008.

[4] List do Reinholda Niebuhra, cyt. za: Bethge E., Dietrich Bonhoeffer: świadek Ewangelii w trudnych czasach, s. 101.

[5] Por. Bonhoeffer D., Dziedzictwo i upadek [w:] ibidem, Ethics – Dietrich Bonhoeffer Works (DBWE), tom 6, Minneapolis 2008, ss.103-133


Jeżeli podobał się Państwu ten artykuł?

Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.

Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.