Był cieniem, który zawisł nad Polską i który cały czas nad nią wisi.
Paweł Rzewuski
„Filozofia Piłsudskiego”
rok wydania: 2018
Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego
Józef Piłsudski był postacią totalną. Trudno znaleźć w historii Polski człowieka, który miał za życia i po śmierci tak wielki wpływ na umysły Polaków. Nim umarł, stając się symbolem, był tylko człowiekiem z krwi i kości. Niezaprzeczalnie czyny Józefa Piłsudskiego odcisnęły i cały czas odciskają w sposób niezwykły piętno na Polsce i Polakach. Jego rola była tak znacząca i przez współczesnych niekwestionowana, że nawet kiedy umarł, znaczna część jego zaciekłych przeciwników zaprzestała ataków i oddała mu hołd. Nie oznacza to oczywiście, że postać Marszałka nie dzieliła polskiego społeczeństwa. Pierwszym tekstem demaskującym jego działania była Legenda Piłsudskiego Jana Lipeckiego z roku 1922, a po niej nastąpiły kolejne, coraz odważniejsze. Jednocześnie rozrastał się kult jego osoby. Nienawidzono go i kochano. Był ofiarą pamfletów, prób zamachów i niezliczonej wręcz ilości laurek i panegiryków. Nazywano jego imieniem szkoły, ulice i uniwersytety. Rodzinny dom Marszałka stał się po jego śmierci miejscem kultu, do którego ciągnęli pielgrzymi. W wychwalaniu jego osoby prześcigali się nie tylko łasi na względy karierowicze, ale również dziesiątki ludzi będących po prostu pod wpływem jego charyzmy. Był cieniem, który zawisł nad Polską i który cały czas nad nią wisi. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć znamienne dziełko Żywot marszałka Piłsudskiego w gwiazdach pisany. Zarys horoskopu, skreślone w 1928 roku ręką Jana Starża-Dzierżbickiego, członka Polskiego Towarzystwa Astrologicznego? Z drugiej strony równie często przeklinano go i wskazywano jako niszczyciela polskiej kultury politycznej.
Piłsudski fascynował i pociągał, rezonował na intelektualistów i bojowników PPS, artystów, dla których był „Tym” – Wielkim Człowiekiem. Na przykład Stefan Żeromski zapamiętał do końca życia historię ze stawianiem pasjansa, w którym miało wyjść, czy Piłsudski będzie, czy nie dyktatorem. Witkacy chwalił się, że w swojej kolekcji osobliwości posiada niedopałek papierosa Marszałka. Jego samego zaś umieścił w dwuznacznej roli w Nienasyceniu, jako demonicznego władcę Polski Kocmołuchowicza. To, co było odczuciem artystów, wśród jego współpracowników przerodziło się wręcz w formę kultu. Przypisywano mu nadludzkie zdolności. Etatowy pisarz Juliusz Kaden-Bandrowski uczynił z niego w Generale Barczu jedyną osobę mogącą ocalić kraj. Współpracownicy pisali o Marszałku w tonie uwielbienia graniczącym z ekstazą. A społeczeństwo po prostu go lubiło, niekiedy kochało. 12 maja 1935 roku Polska niemetaforycznie pogrążyła się w żałobie. Wystarczy powiedzieć, że i jego polityczni przeciwnicy, chociaż nie darzyli go przyjaźnią, wielokrotnie czuli przed nim respekt i odnosili się do niego z szacunkiem, za który on im nie zwykł odpłacać tym samym.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!