Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Dzielne Polki - Ewa i Bogumił Liszewscy

W III RP, z powodu intryg karierowiczów i oportunistów, została celowo zmarginalizowana przez rządzący Polską establishment

W III RP, z powodu intryg karierowiczów i oportunistów, została celowo zmarginalizowana przez rządzący Polską establishment

 

 

 

Dzielne Polki

Ewa i Bogumił Liszewscy

Wydawca: Fronda

ilość stron: 144

 

 

 

Anna Walentynowicz

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu

po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę,

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach

wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.

 

Była jedną z założycielek Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, współtwórczynią Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych „Solidarność”. To z jej powodu w sierpniu 1980 roku robotnicy Stoczni Gdańskiej rozpoczęli protest, który przerodził się w długotrwały strajk o charakterze socjalno-politycznym przeciw komunistycznej władzy. W III RP, z powodu intryg karierowiczów i oportunistów, została celowo zmarginalizowana przez rządzący Polską establishment.

 

„Jej życiorys był granitowy, jak ze stali. Była jak jedna bryła”. Nie traktowała polityki, w której przyszło jej uczestniczyć, jako sztuki zgniłych kompromisów, nieczystych rozgrywek o władzę i pieniądze, ale jako uczciwą służbę ludziom. Nigdy nie sprzeniewierzyła się ideałom pierwszej „Solidarności”. Gdyby wyraziła zgodę na kompromis z rzeczywistością, jak zrobiło to wielu jej kolegów i koleżanek z okresu konspiracji, to po 1989 roku mogłaby żyć wygodnie i zasobnie. Mimo przemian ona jednak pozostała wierna zasadom, wiodąc życie skromnej robotnicy.

 

Uważała, że wskutek intryg służb komunistycznych większość postulatów „Solidarności” nigdy nie zostało zrealizowanych, a Polska w obecnym kształcie nie jest ani wolna, ani sprawiedliwie rządzona. Do końca pozostała niezłomna i nieugięta, nie poszła na żadne kompromisy, nie pozwoliła się kupić.

 

Jej życie było wypełnieniem testamentu Żołnierzy Wyklętych. Tak jak oni walczyła o wolną Polskę, nie idąc na żadne kompromisy. Zginęła lecąc do Katynia na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

 

Dzieciństwo w cieniu drugiej wojny światowej

Anna Walentynowicz urodziła się 15 sierpnia 1929 roku w Równem na Wołyniu w biednej rodzinie robotniczej. Jej ojcem był Jan Lubczyk, z zawodu ogrodnik, zaś matką Aleksandra z domu Paszkowska, z zawodu krawcowa. Anna miała starszego o kilka lat brata Andrzeja. Jej dzieciństwo było trudne. Gdy miała 10 lat wybuchła druga wojna światowa, a wschodnie ziemie Rzeczpospolitej z Równem zagarnęła bolszewicka Rosja. Rodzice Anny zginęli we wrześniu 1939 roku. Ojciec został zabity w trakcie kampanii wrześniowej, zaś matka zmarła wkrótce po nim na zawał serca, załamana rodzinną tragedią. Na wschodzie, prawdopodobnie w gułagu, zginął również jej jedyny brat, w 1940 roku wywieziony przez Sowietów z Równego w niewiadomym kierunku. Szkolną edukację Anna ukończyła na niepełnej piątej klasie szkoły powszechnej.

 

Od tego momentu zdana była na opiekę sąsiadów, kresowych ziemian. Ci zaś uczynili zeń niewolnicę, poniżaną, bitą i wykorzystywaną do pracy, która przerastała siły dziesięcioletniej dziewczynki. Często głodowała. Nie miała odwagi na ucieczkę od opiekunów. Razem z nimi dotarła w 1943 roku pod Warszawę. Ciężką pracą najemną i nielegalnym handlem zarabiała na utrzymanie całej rodziny. Trwało to aż do zakończenia niemieckiej okupacji. W 1945 roku opiekunowie przenieśli się w pobliże Gdańska, w celu zagospodarowania poniemieckiego majątku na Żuławach. W sytuacji Anny nic się nie zmieniło, nadal traktowali ją okrutnie. Uciekła od opiekunów w wieku 16 lat. Początkowo pracowała dorywczo jako krawcowa, pomoc domowa, opiekunka do dzieci. Później trafiła do Gdańska, gdzie dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności weszła w posiadanie niewielkiego mieszkanka w Gdańsku-Wrzeszczu.

Cierpienia przeżyte w dzieciństwie najprawdopodobniej zdeterminowały ideowe i polityczne wybory Anny w pierwszych latach PRL-u. Początkowa fascynacja głoszonymi przez komunistów obietnicami znikła dopiero wówczas, gdy odkryła, że za hasłami propagandowymi kryją się kompletnie zgniłe fundamenty.

 

Młodość w Polsce Ludowej

Młodość Anny Lubczyk przypadła na lata stalinizmu i budowy ustroju komunistycznego w Polsce. Za pomocą terroru, zbrodni oraz oszukańczej propagandy wprowadzano w Polsce system tzw. władzy ludowej. Anna, jak wielu młodych ludzi w tamtych czasach, dała się uwieść pięknym hasłom. Uwierzyła, że jest jedną z tych, dla których ów sowiecki dobrobyt był przeznaczony. Zaufała więc obietnicom nowej władzy. Duże wrażenie robiły na Annie komunistyczne plakaty propagandowe, zachęcające do pracy na rzecz odbudowy i przyszłości kraju. Nie wiedziała, że w tym samym czasie, tuż obok, w komunistycznych kazamatach, ginęły setki jej rówieśników, którzy nie zgadzali się na system sowiecki w Polsce, że w więzieniu przy ul. Kurkowej katowano i zabijano setki polskich patriotów.

 

Początkowo Anna pracowała dorywczo, ale na początku 1950 roku zatrudniła się na stałe w zakładach tłuszczowych. Ta praca nie dawała jej satysfakcji, więc zapisała się na kurs spawacza, po czym złożyła podanie o przyjęcie do pracy w Stoczni Gdańskiej. W 1951 roku z pobudek ideowych zapisała się do Związku Młodzieży Polskiej (ZMP), który był organizacją wzorowaną na radzieckim Komsomole (Komunistycznym Związku Młodzieży). Działalność społeczną w tej organizacji traktowała bardzo serio. Angażowała się w różne akcje społeczne podejmowane przez ZMP. Zarówno od kierownictwa organizacji, jak i przełożonych w stoczni uzyskiwała szereg pochwał. W lipcu 1951 roku, w formie wyróżnienia, uczestniczyła w Festiwalu Młodych Bojowników o Pokój w Berlinie.

 

Podczas tej międzynarodowej imprezy Anna po raz pierwszy poznała prawdziwą, dotąd skrzętnie przed nią skrywaną twarz komunizmu. Czar podniosłej atmosfery prysnął, gdy okazało się, że niektórzy uczestnicy polskiej delegacji poprosili o azyl na Zachodzie. Po tym wydarzeniu pozostali uczestnicy zostali potraktowani jak przestępcy. Zrażona takim traktowaniem Anna natychmiast po powrocie z Berlina opuściła ZMP. Wydarzenia berlińskie spowodowały, że zaczęła dostrzegać rozdźwięk między oficjalną propagandą głoszoną w mediach a faktyczną sytuacją w jej przedsiębiorstwie, a później w całym kraju.

 

Skoncentrowała się w tym czasie na pracy zawodowej. Osiągała fantastyczne wyniki, przekraczała kilkakrotnie wyznaczone przez dyrekcję normy. Zauważała faktyczny wyzysk robotników, który według oficjalnej propagandy nie istniał w państwie robotników i chłopów. Po raz pierwszy zwróciła też uwagę na dyskryminację kobiet, dlatego zapisała się do Ligi Kobiet (LK). Była przekonana, że za pośrednictwem tej organizacji będzie miała wpływ na poprawę losu kobiet pracujących w Stoczni Gdańskiej. Awansowała na przewodniczącą zakładowej LK. Dzięki działalności społecznej i wzorowej pracy znajdowała uznanie zarówno w oczach współpracowników, jak i dyrekcji zakładu…


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wydaj z nami

Wydaj z nami „Herezję sekularności” Piotra Popiołka
Pierwsza polska monografia koncepcji Radykalnej Ortodoksji Johna Millbanka
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.