Czy Witkacy był prorokiem schyłku cywilizacji, w której żyjemy? Jaka wizja nowoczesności wyłania się z twórczości autora „Niemytych dusz”? Jak silne więzy łączyły go z kulturą polską, rosyjską, europejską? Z tymi pytaniami mierzyli się uczestnicy piątkowej debaty zorganizowanej przez Teologię Polityczną.
W piątek, 27 marca w dyskusji „Witkacy. Dramat nowoczesności” udział wzięli: Sławomir Mazurek (Instytut Filozofii i Socjologii PAN), Andrzej Szczerski (Instytut Historii Sztuki UJ, Muzeum Narodowe w Krakowie) oraz Mateusz Werner (Wydział Nauk Humanistycznych UKSW). Pierwszą w historii Teologii Politycznej debatę w formie telekonferencji online poprowadził Michał Strachowski.
To wyjątkowe i długo wyczekiwane wydarzenie otworzył redaktor naczelny Teologii Politycznej, Dariusz Karłowicz. – Spotykamy się w niezwykłych okolicznościach. Będziemy dziś po raz pierwszy łączyć się przez internet z gośćmi nie dlatego, że są za granicą, lecz dlatego, że musieli zostać w domu – tymi słowami rozpoczęła się niecodzienna debata.
Pierwsze pytanie prowadzącego poruszyło kwestię miejsca Witkacego na mapie kultury środkowoeuropejskiej, która na początku XX wieku doznawała przesilenia. – Witkacy był artystą osobnym i wyjątkowym, z trudem możemy znaleźć tak wyraziste osobowości twórcze w kręgu Europy Środkowej – odpowiedział prof. Szczerski. Wskazał on, że autora Szewców nie da się jednoznacznie wtłoczyć w ramy żadnego z dominujących wówczas nurtów, które często obierały go za swego prekursora. – Jego fascynacja jednostką, lokalnością i synkretyzm sytuuje go zdecydowanie w tradycji młodopolskiej, w której mimo to był osobny – konkludował historyk sztuki.
Wbrew przewidywaniom Witkiewicza, upadkowi kultury wysokiej w naszych czasach nie towarzyszy rozwiązanie problemów społecznych
Czy katastrofa, której doświadczamy, jest spełnioną wizja zakopiańskiego twórcy? O to zapytał prof. Mazurka prowadzący spotkanie. – Każda epoka w swoich upadkach i przewidywaniach wypatrywała spełnienia proroctw Witkacego. Za czasów PRL-u widziano to w rozpadzie człowieka uwięzionego w porewolucyjnym ładzie, z kolei w latach 90. w zapowiedziach końca sztuki i filozofii – mówił Mazurek. Filozof wskazał jednocześnie, że wbrew przewidywaniom Witkiewicza, upadkowi kultury wysokiej w naszych czasach nie towarzyszy rozwiązanie problemów społecznych. Dzieje się coś przeciwnego: idą za nim coraz większe socjalne nierówności.
Kolejnym epizodem spotkania było skierowane do Mateusza Wernera pytanie o recepcję dzieł Witkacego w czasach komunistycznej dyktatury. Jak rewolucyjna władza odnosiła się do wielkiego katastrofisty? Prelegent nakreślił w odpowiedzi kompleksową wizję przyswajania dzieł autora Szewców w czasach PRL-u. – Recepcja Witkacego była związana z fazami frustracji uczestników tego ustroju. Został on odkryty pod koniec lat 50. na fali odwilży, bo jako dramaturg poniósł fiasko w II RP. Po raz kolejny zaistniał w latach 60, dzięki postaciom takim jak Krzysztof Pomian czy Stefan Morawski: pokazali oni, że jego twórczość była czymś więcej, niż mózgiem wariata na scenie. Nie bez znaczenia było też jego docenienie przez Czesława Miłosza i powstanie Teatru Witkacego w Zakopanem, do którego młodzież pielgrzymowała w latach 80.
Polska wyrażała się w odmiennym systemie pojęć, które powinny ucieleśniać się w odrębnej przestrzeni geograficznej
Rozmawiając o Witkacym, mówimy o synu twórcy tzw. stylu zakopiańskiego – będącego próbą ścisłego związania języka artystycznego z politycznym. Jak Witkacy odnosił się do swojego ojca i jego wiary w II RP? – To podręcznikowa relacja dwóch odmiennych pokoleń wychowanych w innych warunkach. To relacja Polski sprzed I Wojny Światowej i po niej. A jednocześnie obydwu łączyła perspektywa wyjątkowości doświadczenia polskiego w kontekście międzynarodowym. Dla ojca wyrażała się ona w idei stylu zakopiańskiego. Dla syna zaś w przekonaniu, że Polska to „trzecia Europa”: poza sowiecką Rosją i pogrążonym w widmie modernizacji Zachodem. Polska wyrażała się w odmiennym systemie pojęć, które powinny ucieleśniać się w odrębnej przestrzeni geograficznej. I dlatego Witkacego należy traktować jako zwolennika niepodległości Polski w planie kulturowym – rozważał prof. Szczerski.
Czy Witkacy, piewca Zakopanego – miejsca-symbolu i źródła niekończących się mitów – był obywatelem jednej z kulturowych stolic Austro-Węgier? Jak artysta odnosił się do jej uniwersalistycznego projektu? Na to pytanie próbował odpowiedzieć profesor Mazurek. – Późna kultura Austro-Węgier to w znacznej mierze bagaż młodopolski, który Witkacy opatrywał ironicznym cudzysłowem. Nie uwolnił się od niego, ale przetwarzał jego toposy z pewnym dystansem – odpowiadał filozof. Według niego cechą charakterystyczną Witkacego, która wyróżniała go z jego czasów, był konsekwentny intelektualizm i niechęć do bergsonizmu, intuicjonizmu i irracjonalizmu. A jednocześnie zachował swój katastrofizm, który nie był typową postawą pośród późniejszych od secesji awangardystów.
Ignacy Witkiewicz był twórcą na skalę europejską. Miał pecha, że w tym czasie Polska nie miała swoich instytucji funkcjonujących w międzynarodowym obiegu
Napięcie pomiędzy lokalną przynależnością a kosmopolityzmem Witkacego było kolejnym tematem, który ożywił transmitowaną online debatę. Do niej odniósł się szeroko Mateusz Werner. – Ignacy Witkiewicz był twórcą na skalę europejską. Miał pecha, że w tym czasie Polska nie miała swoich instytucji funkcjonujących w międzynarodowym obiegu. Przecież korespondował on z Hansem Corneliusem, przyjaźnił się z filozofami ze szkoły Lwowsko-Warszawskiej, czytał ze zrozumieniem dzieła Russella i Whiteheada. Niestety dla wielu twórców z krajów, które doświadczyły zniewolenia, granica języka wyznaczyła barierę recepcji – tłumaczył filozof kultury.
Choć Witkacy z naszej perspektywy to jeden z najważniejszych awangardzistów pierwszej połowy XX stulecia, to używał on dość tradycyjnych środków formalnych: znany jest ze swoich pasteli, narzędzia chętniej używanego przez symbolistów niż awangardzistów. Czy bał się on daleko posuniętych eksperymentów? – Pastele faktycznie popularne były w epoce młodej polski. Pamiętajmy, że Witkacy tworzył portrety na tysiące, cenił więc funkcjonalność, oczekiwał szybkich efektów. Uciekał od eksperymentów technologicznych, nie robił fotomontaży, nie łączył fotografii i malarstwa. Miał ambiwalentny stosunek do nowoczesności jako projektu antymetafizycznego. A przecież w pasteli ważna była indywidualna kreska, to w końcu malarstwo dużo bardziej czułe na indywidualny charakter, niż farby olejne – rozjaśniał profesor Szczerski.
Witkiewicz był osadzony w języku polskim, ale jednocześnie trudno mi wyobrazić go sobie bez doświadczenia rosyjskiego
Ostatnim akordem zdalnej debaty było pytanie o rosyjskie korzenie myśli Witkacego. W czasie swojej służby w carskim wojsku Witkacy miał przecież sposobność zetknięcia się z myślą filozoficzną ówczesnej Rosji. W jakim stopniu był jej spadkobiercą? Z tym zagadnieniem zmierzył się prof. Mazurek. – Witkiewicz był osadzony w języku polskim, ale jednocześnie trudno mi wyobrazić go sobie bez doświadczenia rosyjskiego: to rewolucje, które widział na własne oczy, zbudowały w nim strach przed nowoczesnymi masami. Trudno jednak wykazać jego styczność z filozofią rosyjską. W dużo większym stopniu można odczytać cechy jego twórczej postawy – intelektualną śmiałość i bezkompromisowość – jako wynik styczności z tym, co działo się w ówczesnej kulturze rosyjskiej – wytłumaczył filozof.
Opracował Karol Grabias
Przeczytaj numer „Teologii Politycznej Co Tydzień” poświęcony Witkacemu
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Promocja Czytelnictwa.
Fot. Jacek Łagowski
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!