Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Wojciech Sadurski: Daleko blisko

Ci ludzie naprawdę nie idą na skróty z ideami: znają filozoficzną literaturę doskonale, znają języki, poznali myślicieli, o których piszą z pierwszej ręki, a nie na podstawie streszczeń i opisów. To wydawać się może oczywiste, ale wierzcie mi, wcale nie jest tak częste, ani w Polsce, ani gdzie indziej – pisze Wojciech Sadurski

 

We wczorajszej Rzepie, w Plusie-Minusie, ukazał się doskonały artykuł Igora Janke o grupie WKKP (byłego Warszawskiego Klubu Krytyki Politycznej) – nie będę streszczał, a każdego zainteresowanego odsyłam do tego tekstu.

W kilku miejscach pada tam też moje nazwisko: Igor przytacza moje wypowiedzi na temat tej grupy. Tu chciałbym dodać kilka uwag. Ale ponieważ WKKP już (o ile wiem) nie istnieje, będę nazywał tę grupę C-G-K od inicjałów nazwisk trzech najaktywniejszych chyba myślicieli, a przy okazji, jedynych trzech osób z tej grupy, których znam osobiście, czyli Marka Cichockiego, Dariusza Gawina i Dariusza Karłowicza.

Ale na początek, jedno krótkie wyjaśnienie. W tekście Igora jestem przedstawiany jako „przeciwnik ideowy” tej grupy. To nadaje pewnej wyrazistości artykułowi, ale ja chcę powiedzieć, że nie tak widzę moje relacje z grupą C-G-K. Nie jestem „przeciwnikiem”, ale co najwyżej „oponentem”, a może „adwersarzem”. A jaka to różnica, ktoś zapyta. Czy nie jest to zabawa słowami? Otóż nie. Przeciwnik to ktoś, kto wolałby „pokonać” inną grupę – tzn. uważa, że lepiej by było, by tej grupy nie było; że przynosi ona niepotrzebny zamęt, szkodę i zło. Natomiast „oponent” to ktoś, kto co prawda nie zgadza się z wieloma opiniami danego środowiska, ale wcale nie ubolewa nad tym, że w panoramie poglądów swego społeczeństwa ono istnieje. Ja mieszczę się jednoznacznie w tym drugim opisie – i myślę, że z tych kilku moich wypowiedzi, jakie Igor zamieścił w swym artykule, mój szacunek do tego ugrupowania wyłania się dość jasno. Aby więc nie było już żadnych wątpliwości: bardzo cieszę się, że na polskiej prawicy (albo może szerzej: centroprawicy) pojawiła się formacja intelektualna tak dojrzała, erudycyjna i odpowiedzialna jak właśnie C-G-K. Życzę im jak najlepiej (w głębi duszy mając nadzieję, że polska prawicowa młodzież będzie w większej mierze zafascynowana C-G-K a nie np. Frondą lub UPR, którym w samej rzeczy życzę jak najgorzej – oczywiście nie osobiście, jako ludziom, ale jako formacjom).

A teraz chciałbym pokrótce powiedzieć, co uważam za źródła siły formacji C-G-K? Czyli rzeczy, za jakie ich szanuję, a czasem nawet podziwiam? oto one:

1. Niezwykła erudycja. Ci ludzie naprawdę nie idą na skróty z ideami: znają filozoficzną literaturę doskonale, znają języki, poznali myślicieli, o których piszą z pierwszej ręki, a nie na podstawie streszczeń i opisów. To wydawać się może oczywiste, ale wierzcie mi, wcale nie jest tak częste, ani w Polsce, ani gdzie indziej.

2. Umieją dyskutować. Nie zakrzykują poglądów odmiennych od swoich, ale starają się je zbić jeszcze lepszymi opiniami. Nie ma w nich przy tym pretensjonalności ani minoderyjności; starają się nie iść na łatwiznę.

3. Mają zdrowy dystans do władzy. A są jej już bardzo blisko – i gdyby chcieli, zapewne co najmniej dwóch z nich (a może – wszyscy trzej) pełniłoby wysokie, prestiżowe stanowiska państwowe. By była jasność: jeśli się na nie zdecydują, nie będzie to oczywiście świadczyło przeciwko nim. Ale fakt, że za władzą nie lecą, jest ich sympatyczną cechą.

4. Są dość otwarci. Przykład: wiedzą dobrze, jakie są moje poglądy, a mimo to (a może – dlatego właśnie) zamówili u mnie „liberalną” analizę słynnego przemówienia Jana Pawła II w polskim Sejmie na temat demokracji, i umieścili to w numerze Teologii Politycznej (flagowego pisma grupy). Nie przywiązując do siebie i do mojego artykułu przesadnego znaczenia, myślę, że był to jakiś akt intelektualnej odwagi.

Żeby to już nie była całkowicie przesłodzona laurka, dodam rzecz oczywistą, a mianowicie, że w rozmaitych, właściwie podstawowych sporach o Polskę, nie zgadzam się z nimi dość fundamentalnie. W artykule Igora przytoczona jest jedna moja opinia – bardzo ostra – na temat wyrażonej swego czasu opinii Karłowicza o (rzekomej) bezalternatywności w retoryce politycznej lat 90-tych: opinię tę podtrzymuję. Tak samo, razi mnie trochę napuszona figura myślowa Karłowicza o Janie Pawle II jako Królu Polski, z której Karłowicz stara się wycisnąć coś więcej, niż tylko z niezobowiązującej metafory. Wiem, że wchodzę na cienki lód, zwłaszcza przy niedzieli, więc lepiej już na tym skończę. W każdym razie – grupie C-G-K życzę dobrze, obiecując im przy tym ostrą, ale uczciwą (na ile się da…) krytykę. A ponad wszystko – życzę im równie jak oni erudycyjnych i kompetentnych partnerów do dyskusji, w ich pokoleniu, po drugiej stronie barykady w dzisiejszym sporze o Polskę.

Wojciech Sadurski


Czy podobał się Państwu ten artykuł?

Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.

Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.