Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Cichocki, Gawin, Karłowicz o Maurycym Mochnackim

Cichocki, Gawin, Karłowicz o Maurycym Mochnackim

Mochnacki uważał, że ta raz uzyskana samoświadomość domaga się państwowej formy, a więc jest też formą przetrwalnikową i punktem wyjścia do tego, co może dziać się dalej. To było oczywiście szalenie nowoczesne: wszyscy wtedy myśleli o narodzie, debatowali nad tym, czym jest naród. Dla narodu pozbawionego państwa było to fundamentalne – mówił Dariusz Karłowicz w programie „Trzeci Punkt Widzenia”.

Dariusz Gawin: Mochnacki był postacią absolutnie wyjątkową. Miał niezwykłą ilość talentów – był to krytyk literacki, publicysta, działacz i – o czym rzadko się wspomina – ponoć znakomity pianista, a z tego powodu również prekursor polskiej krytyki muzycznej. Ale nade wszystko, jego żywiołem była polityka, chociaż tutaj trzeba powiedzieć, że praktyka wychodziła mu gorzej. Pisanie o polityce, analizowanie polityki natomiast było jego przeznaczeniem. 

Przykłądowo – jego książka Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831 jest arcydziełem polskiej historiografii, może nawet czegoś więcej.

Dariusz Karłowicz: Myśli politycznej.

Dariusz Gawin: Wyjątkowo oryginalny i przenikliwy umysł, a wszystkiego tego dokonał kończąc swoje życie w wieku 31 lat. 

Dariusz Karłowicz: To jest oczywiście postać, która niewątpliwie przynależy do panteonu polskiej historii, kultury i – trzeba to podkreślić – filozofii politycznej. Jego poglądy świetnie oddają ducha epoki, ale też okoliczności polityczne. Mochnacki był filozofem romantyzmu polskiego, który da się widzieć jako po prostu filozofię polityczną. Nauczył nas myśleć o literaturze jako nośniku treści filozoficznych.

Dariusz Gawin: Także politycznych…

Dariusz Karłowicz: … również politycznych, a to nie jest rzecz oczywista. Pozwoliło nam to przezwyciężyć problemy, które pojawiły się wraz z rozbiorami. Mochnacki wprowadził sposób myślenia, który dzisiaj w naszej dykcji określilibyśmy jako tożsamość narodu z kulturą, nie tylko z instytucjami, nie tylko z podmiotem państwowym. Ciągłość Polski jako narodu byłaby bez tej koncepcji w XIX wieku nie do opisania i nie do przeprowadzenia. Mochnacki uważał, że ta raz uzyskana samoświadomość domaga się państwowej formy, a więc jest też formą przetrwalnikową i punktem wyjścia do tego, co może dziać się dalej. To było oczywiście szalenie nowoczesne: wszyscy wtedy myśleli o narodzie, debatowali nad tym, czym jest naród. Dla narodu pozbawionego państwa było to fundamentalne. Romantyczne rozumienie narodu było wtedy czymś bardzo nowoczesnym i bardzo na czasie, o czym należy przypomnieć wszystkim krytykom tej tzw. „romantycznej wizji”. Było to na dodatek bardzo trzeźwe. Do tego dochodzi jeszcze jego „romantyczny” charakter: rozgorączkowany, spiskowiec, otrzymał order virtuti militari, ale też miał swoje potknięcia… Wszystko to jest szalenie barwne i ciekawe.

Marek A. Cichocki: Wydaje mi się, że w przypadku Mochnackiego są ważne dwie rzeczy. Pierwsza – to że łączył on romantyzm z realizmem politycznym i trzeźwą oceną procesów politycznych i geopolitycznych. W XIX i XX wieku  w naszej politycznej historii to nie zawsze była spotykana norma. W Powstaniu narodu polskiego, które jest wielkim dziełem na temat powstania listopadowego zrobił to doskonale: na początku książki na przykład rozprawił się z bardzo wówczas powszechnym  przekonaniem, że „powstanie listopadowe może przegrało, ale jednak uratowało – na przykład – Francję przed interwencją Rosyjską. Guzik prawda. Mochnacki bardzo dobrze pokazał, że to jest mit.

A druga rzecz to jest nowoczesność. Mochnacki symbolizuje przejście od Europy jeszcze wychowanej na klasycznych źródłach, na przykład na Żywotach równoległych Plutarcha, do myślenia o polityce w kategoriach siły i mocy. Najbliższą Mochnackiemu lekturą był Książę Machiavellego, zresztą w tłumaczeniu Napoleona. Wiedział, że XVIII i XIX wiek to stulecia polityki siły i że naród, jeśli chce istnieć, musi być zdolny do generowania własnej siły i polegania na sobie.

Dariusz Gawin: Wydaje mi się, że on w tym przypominał Piłsudskiego, dla którego ideologie były wtórne, a zawsze chodziło o siłę i wielkość Polski.

Marek A. Cichocki: Bardzo przypominał.

Dariusz Gawin: Mochnacki tak samo uważał, że Polska albo będzie wielka albo jej nie będzie w ogóle – to bardzo ważna lekcja. Testament Mochnackiego zrealizowały dopiero następne pokolenia w postaci POW, wojny 1920. roku itd… wszystkiego, co się wiąże z Piłsudskim.

 

Rozmowa z programu „Trzeci Punkt Widzenia”. KLIKNIJ i obejrzyj cały odcinek.


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wydaj z nami

Wydaj z nami „Herezję sekularności” Piotra Popiołka
Pierwsza polska monografia koncepcji Radykalnej Ortodoksji Johna Millbanka
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.