Wrażliwość i temperament nie pozwalały mu bez gniewu i uprzedzenia kontemplować spraw wiecznych
Wrażliwość i temperament nie pozwalały mu bez gniewu i uprzedzenia kontemplować spraw wiecznych
Niecałe dwa lata temu spacerowałem nad Morzem Śródziemnym w Tunisie. Zostałem zaproszony na konferencję na temat wychodzenia z dyktatury. Ben Ali został obalony, a Tunezyjczycy szukali wzorców dla budowy sprawiedliwego i demokratycznego państwa. Ponieważ pamięć o Solidarności w wymiarze globalnym funkcjonuje lepiej niż w naszym kraju, zwrócili się także do Polaka, aby opowiedział im o swoich doświadczeniach. To był krótki moment o zmierzchu, kiedy mogłem przyjrzeć się morzu i zyskać dystans do polityki. Tyle, że zadzwoniła komórka. Paweł Paliwoda opowiadał, że jeden z organizatorów namiotu Solidarni 2010 został pobity przez strażników miejskich. Wyjaśniał szczegółowo. Tłumaczyłem, że jestem na innym kontynencie, jego zabije telefoniczny rachunek, a przecież i tak nic nie będę w stanie zrobić przed powrotem do kraju już za dwa dni. Małodusznie chciałem, żeby dał mi spokój i pozwolił uwolnić się choćby na ten moment od problemów kraju. Nie ustąpił zanim nie wyjaśnił wszystkiego i nie wymusił, abym zadeklarował, że o sprawie napiszę.
Paweł Paliwoda umarł za wcześnie. Zdanie takie brzmi banalnie i pusto. Można dodać równie banalnie (i nieprawdziwie): wszyscy umieramy zbyt wcześnie. Tyle, że w wypadku Paliwody to pierwsze zdanie jest prawdziwe nie tylko dlatego, że umarł mając 50 lat. Wszyscy, którzy go znali, mają uczucie niespełnienia, kontrastu między jego możliwościami, a tym, co pozostawił po sobie.
Jeden z najlepiej zapowiadających się absolwentów i doktorantów filozofii UW nie zrobił doktoratu i oddał się publicystyce. Jego wrażliwość i temperament nie pozwalały mu bez gniewu i uprzedzenia kontemplować spraw wiecznych i kazały angażować się w obronie ludzi i wartości. Jego bezkompromisowość powodowała, że coraz mniej mógł odnaleźć miejsca dla swoich tekstów i sytuował się na coraz dalszym marginesie. Jako prezes TVP zaproponowałem mu prowadzenie programu „Ring”. Mój następca program zlikwidował.
Wzorem Paliwody był bohater „Siedmiu samurajów” Kambei Shimada. Na swoim blogu pisał o nim: „Kambei Shimada – to wojownik-filozof. Mędrzec. Nie ma takiej siły – głodu, nędzy, przewagi rządzących łotrów, panów-bogaczy kształtujących opinię publiczną – która zmusiłaby go do oportunistycznej kapitulacji, do służenia tym, których postrzega jako nędznych pachołów i karierowiczów.”
Łatwo usprawiedliwiamy się, że ci, którzy przegrywają w naszym świecie – sami na to zasłużyli. Doraźny sukces staje się miarą słuszności. Paliwoda dokonał świadomego wyboru. Może był zbyt bezkompromisowy? A może rzeczywistość, w której żyjemy, nie zasłużyła na takich jak on?
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!