Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Andrzej Zakrzewski: Rzeczpospolita Obojga Narodów. Spojrzenie historyka prawa na przekształcenia unii polsko-litewskiej

Andrzej Zakrzewski: Rzeczpospolita Obojga Narodów. Spojrzenie historyka prawa na przekształcenia unii polsko-litewskiej

Stopniowo powstawało poczucie wspólnoty politycznej szlachty koronnej i litewskiej wyraźnie widoczne, przykładowo, na przełomie XVII i XVIII stulecia w listach sejmików i polityków litewskich do sejmików koronnych oraz odpowiedziach na nie – pisze Andrzej Zakrzewski w „Teologii Politycznej co Tydzień”: „1569. Zjednoczone królestwo”.

Ponieważ przypada właśnie kolejna – cokolwiek nawet okrągła (455.) – rocznica zawarcia unii lubelskiej, warto zastanowić się nad przekształceniami zacieśnionego w Lublinie związku Litwy i Korony. Bałbym się stosować dla wyjaśnienia stosunku Korony do Litwy we wspólnej Rzeczypospolitej XIX-XX-wieczne określenia federacja lub konfederacja. Jeśli ktoś łaknie takiej wiedzy – odsyłam do I tomu Oksfordzkiej historii unii polsko-litewskiej pióra Roberta Frosta.

Podstawowym – choć nie jedynym – motywem związku obu państw było zagrożenie zewnętrzne. Najpierw był to Zakon Krzyżacki (do pokoju mełneńskego z 1422 roku), następnie zaś (od drugiej połowy XV do końca XVIII wieku) Państwo Moskiewskie. Groźbę tę widać wyraźnie – tuż po zdobyciu przez Iwana IV Połocka, w żarliwym wezwaniu do Koroniarzy w Rozmowie Polaka z Litwinem Augustyna Rotundusa Mieleskiego z 1565 roku: wydrzicie nas pierwej nieprzyjacielowi z ręku, który oto w Smoleńsku i Pskowie już za krolestwa i mało przedtym na Nowogrodzie Wielkim i Siewierze, a tak rok na Połocku jako na gardle usiadszy nas dusi, względnie: ratujcie nas od Moskwicina, poki ostatka nie posiądzie.

Moskwa stanowiła stałą groźbę dla Litwy, która samodzielnie nie była jej w stanie stawić czoła. Dawniejsze wyliczenia badaczy zostały niedawno skorygowane przez Piotra Guzowskiego, Karola Łopateckiego i Radosława Poniata, którzy wykazali, że Litwa w latach 1561–1570 wydała na działania wojenne 4 134 623,75 zł, dwakroć więcej niż dotychczas przyjmowano, Korona zaś 3 333 000 zł, a więc milion złotych więcej. Litwa poniosła więc 52,3% kosztów wojen, Korona zaś – 43,3%. Gdyby Litwa wojnę prowadziła samodzielnie, jej koszt w latach 1561–1565 wyniósłby 151% dochodów jej skarbu. Tego świadomi byli nie tylko podskarbiowie, ale i elita Wielkiego Księstwa. Czynnik podobny widać było wiek później – w 1654 roku 20% wojsk koronnych zaangażowanych było w litewskim teatrze wojennym, tam liczyły one około 5300–5400 żołnierzy wobec około 8000 żołnierzy armii litewskiej. Podczas kampanii 1660 roku wojska koronne stanowiły 40% sił Rzeczypospolitej operujących na froncie litewskim. Finansowa niemożność samodzielnej obrony stanowiła więc rozsądny argument za zacieśnieniem związków z Koroną, by utrzymać jej zainteresowanie obroną wspólnego już państwa przed Moskwą. Andrzej Rachuba, badając sejmiki litewskie w trudnym 1655 roku, wyraźnie ukazał ich obawy przed zerwaniem unii, właśnie z tego powodu.

Postanowienia aktu lubelskiego są dobrze znane – oba państwa tworzyć miały nieróżne i nierozdzielne ciało (…), jedna wspólna Rzeczpospolita, która się z dwóch państw i narodów w jeden lud zniosła i spoiła. Wspólny miał być król – wielki książę oraz sejm. Odrębne – urzędy, prawa, sądy, skarb. Stosunkowo niewielki odsetek przedstawicieli Wielkiego Księstwa podczas obrad sejmowych nie oznaczał jednak, że ich głosu nie słuchano. Skutecznie zapobiegała temu zasada zgody, niezbędnej do podejmowania uchwał. Stąd w 1652 r. wysłuchano nawet – wypowiedzianego przyciszonym głosem – zdania, które przyniosło Władysławowi Sicińskiemu nienajlepszą, sławę...

Sam akt lubelski litewska elita przyjęła bez entuzjazmu: pogrzeb i zgładzenie na wieczne czasy wolnej a udzielnej Rzeczypospolitej, niegdy Wielkiego Księstwa Litewskiego, pisał Mikołaj Naruszewicz do Mikołaja Radziwiłła „Rudego”. Obawom sprzyjała pamięć o tym, że pięć lat wcześniej, na sejmie warszawskim w 1564 roku, podskarbi wielki koronny (a pięć lat później – kanclerz), Walenty Dembiński, proponował zniesienie nazwy Wielkie Księstwo i wprowadzenie określenia Nowa Polska dla trzeciego – obok Małej i Wielkiej Polski – członu nowego państwa. Stąd dwudziestolecie następujące po zawarciu unii było – opisanym przez Henryka Lulewicza – okresem usilnych starań elity politycznej Wielkiego Księstwa o zapewnienie mu względnej równości w stosunkach z Koroną. Podczas długiego panowania Zygmunta III równość tę – chyba – osiągnięto i istnienia Wielkiego Księstwa w związku z Koroną nie pomijano. Widać to nawet w kazaniu po śmierci królowej Konstancji, wygłoszonym w 1631 r. w katedrze wileńskiej. Pochodzący z Mazowsza wybitny kaznodzieja ks. Jakub Olszewski SI podnosił wówczas: Duch nasz staropolski i starolitewski nie tylko jest duch wolności, którem nieraz potrząsacie, ale też duch powolności ku panu, gorliwej przychylności ku prawu (…). Daj się nam, Panie, chlubić takim duchem polskim i litewskim.

Pomimo usilnych starań, Litwa spadła jednak w ciągu około stu lat z pozycji równoprawnego partnera Korony w Rzeczypospolitej na pozycję jednej z trzech – obok Małopolski i Wielkopolski – jej prowincji. Wynikało to z mniejszego zaludnienia, dużych strat demograficznych w wyniku wojen połowy XVII i początku XVIII wieku, a także słabszej gospodarki. Wprawdzie jeszcze w czasie pierwszych dwóch bezkrólewi domagali się Litwini pełnej równorzędności z Koroną, żądając m.in. aby sejmy odbywały się kolejno: w Koronie i w Wielkim Księstwie. Jednak po śmierci Stefana Batorego stanowisko swe zmodyfikowali, żądając, by król co trzeci rok rezydował na Litwie, bo dochody skarbu litewskiego zmalały za odejściem Wołynia i Podlasia do Korony. Postulat ten powtarzano również w XVII i XVIII stuleciu. Od 1632 r. Litwini wyraźnie już żądali co trzeciego sejmu u siebie, co zrealizowano dopiero w 1678 r. Alternata laski marszałka sejmowego oznaczała, że co trzecim sejmem kierować będzie obywatel Wielkiego Księstwa. O wyborze marszałka izby poselskiej powiadamiali króla i senatorów trzej posłowie – po jednym z każdej prowincji. W komisjach sejmowych trzecią część składu stanowili zwykle Litwini. W dobie pierwszych dwóch Wazów dochody i wydatki skarbu Korony przewyższały – w przybliżeniu – trzykrotnie dochody i wydatki skarbu litewskiego, później zaś proporcje te były – dla Litwy – jeszcze mniej korzystne. W 1686 r. wojewoda poznański Krzysztof Grzymułtowski, zawierając pokój z Moskwą, uzyskał obietnicę wypłaty 900 000 zł. Korona miała z tej sumy otrzymać 600 000 zł., Litwa zaś – 300 000 zł. Podczas sejmu w 1703 r. posłowie litewscy postulowali wystawienie przez Koronę 36 tysięcy wojska przez Litwę zaś – 12 tysięcy. Przykłady można mnożyć. 

Oczywiście – była to prowincja bardzo specyficzna. Wincenty Skrzetuski, autor najpopularniejszego w epoce stanisławowskiej compendium ustroju Rzeczypospolitej Prawa politycznego narodu polskiego, pisał: Podział jej polityczny, czyli do prawa krajowego stosowany, jest na Wielką Polskę, Małą Polskę i Litwę. Wszędy albowiem o trzech prowincjach i o trzech narodach wzmianka, i we wszystkich rządu tyczących się okolicznościach, trzy te narody porządek między sobą, przodkowania kolej i równość zachowują. Że zaś Litwa później do Polski przyłączona, ma swój osobny skarb, osobne wojsko, osobny Trybunał, osobnych wojny i pokoju ministrów i osobne niektóre prawa, stąd drugi polityczny Królestwa podział na Koronę i Wielkie Księstwo Litewskie.

Nie można też – w myśl modnych obecnie teorii postkolonialnych – mówić o kolonizacji Wielkiego Księstwa przez szlachtę koronną. Prędzej można natomiast mówić o kolonizacji Korony przez litewską i ruską magnaterię. Radziwiłłowie czy Sapiehowie zasiadali nie tylko w senacie, ale władali dużymi kompleksami majątkowymi w Małopolsce, Wielkopolsce czy nawet Prusach Królewskich. Natomiast szlachta koronna stale napływając do Wielkiego Księstwa bardzo szybko ulegała „politycznej lituanizacji”: zachowując pamięć swego pochodzenia, stawała się rzecznikiem litewskiej racji stanu, jak w XVI wieku najsłynniejsi przybysze z Korony: dziejopis Maciej Stryjkowski z podłódzkiego Strykowa czy wójt wileński Augustyn Rotundus Mieleski, rodem z Wielunia. Byli to – jak analogiczną sytuację w XVIII stuleciu trafnie określił współczesny litewski badacz Vydas Dolinskas – gente Poloni, natione Lituani.

Widać proces unifikacji prawnej i ustrojowej obydwu części Rzeczypospolitej. W XVI stuleciu Litwini przyjmowali bowiem korzystne dla nich rozwiązania koronne. Wiek później średnia szlachta litewska postulowała przeprowadzenie wyrównania praw (coaequatio iurium) – wprowadzenie pewnych rozwiązań koronnych, które zmniejszałyby przewagę litewskiej magnaterii. Z kolei niektóre rozwiązania litewskie przyjmowała – zwłaszcza w epoce stanisławowskiej – Korona. Obydwa państwa upodabniały się więc do siebie. Następowała zatem – zauważona również na przykładzie Mazowsza i Wołynia, unifikacja ustroju politycznego i prawa Rzeczypospolitej. Proces ten ukraiński badacz z Ostroga Petro Kułakowśkyj zgrabnie nazwał „rzeczpospolityzacją”. Stopniowo powstawało poczucie wspólnoty politycznej szlachty koronnej i litewskiej wyraźnie widoczne, przykładowo, na przełomie XVII i XVIII stulecia w listach sejmików i polityków litewskich do sejmików koronnych oraz odpowiedziach na nie. To prawne, ustrojowe i polityczne upodabnianie się – na życzenie Litwinów, by nie być gorszymi – doprowadziło do paradoksu: oba państwa Rzeczypospolitej różniły się coraz mniej, co ułatwiało dalszą unifikację.

Wiek XVIII przyniósł przyspieszenie tych procesów. Wówczas – można to założyć w miarę bezpiecznie – elity Korony i Wielkiego Księstwa w coraz większym stopniu działały w całej Rzeczpospolitej. Mając bowiem, jak Radziwiłłowie czy Sapiehowie, duże posiadłości i w Koronie i na Litwie, mogły zajmować urzędy wszystkich prowincji. Powoli szlacheckiej elicie trudno było określić przynależność do którejś z części wspólnej Rzeczypospolitej. Przykładem – Janusz Antoni Wiśniowiecki; wywodzący się z Rusi, w początku XVIII wieku karierę rozpoczął w Wielkim Księstwie, błyskawicznie dochodząc do jego najwyższego świeckiego urzędu – wojewody wileńskiego, a po dwóch latach porzucił Wilno, zostając wojewodą krakowskim.

Wśród elit, ale też w innych warstwach, upowszechniało się użycie polszczyzny. To jednak nie zacierało poczucia odrębności. Dowodzi tego znany cytat z pochodzącego z 1615 roku listu Janusza Radziwiłła do brata Krzysztofa: Aczem sam Litwinem się urodził i Litwinem umrzeć mi przyjdzie, jednak idioma polskiego zażywać w ojczyźnie naszej musimy. Maurycy Franciszek Karp, opisując w dobie Sejmu Czteroletniego sejmiki litewskie, stwierdzał, że jedynie trzecia część szlachty żmudzkiej umie pisać, a i z tej nawet, znaczna część w samym tylko rodowitym żmudzkim języku, po wierzchu na druku czyta. Na ziemiach etnicznie litewskich język litewski funkcjonował w XVII i XVIII wieku; podobnie na ziemiach ruskich – ruszczyzna.

Stanisław August Poniatowski był zwolennikiem – typowej dla Oświecenia – likwidacji partykularyzmów, dążył więc, wraz ze współpracownikami, do stworzenia jednolitej Rzeczypospolitej. Nie powiodło się to na początku panowania. Jednak w dobie Sejmu Wielkiego powstała Straż Praw – pierwszy wspólny rząd dla całego państwa, zaś Ustawa rządowa z 3 maja 1791 r. tylko raz wspominała Wielkie Księstwo. Tendencję tę odwróciło chyba późniejsze o pół roku Zaręczenie wzajemne Obojga narodów z 20 października 1791 r., które – jak skrzętnie wyliczył Richard Butterwick – wspomina Litwę dwanaście razy, gwarantując jej m.in. analogicznych jak w Koronie ministrów, parytet komisarzy we wspólnych organach oraz utrzymanie kilku innych odrębności. Taką interpretację Zaręczenia zupełnie niedawno zakwestionował młody historyk białoruski Wadzim Anipierkau, warto więc poczekać na dalsze badania tego problemu.

Ewolucję ustroju, prawa, gospodarki i kultury wspólnej Rzeczypospolitej zatrzymały rozbiory. Obecnie jest ona wspólnym spadkiem dziejowym, łączącym Polaków, Litwinów, Białorusinów i Ukraińców.

Andrzej Zakrzewski

 

Fot. © Teresa Żółtowska-Huszcza/Muzeum Narodowe w Warszawie

 


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.