Z całym rozmysłem, z całą chłodną i przestępczą świadomością wysuwamy na pierwsze miejsca ludzi najgorszych. Gdzieś z ciemnej ławy lub spod ławy wyciągamy jakiegoś jegomościa i wołamy triumfalnie: Oto jest ktoś, kto na siebie nie zdążył nikogo zagniewać. Drogo kosztowała i kosztuje Polskę ta metoda, na pozór niewinna, w gruncie rzeczy jak najbardziej zbrodnicza.
Z całym rozmysłem, z całą chłodną i przestępczą świadomością wysuwamy na pierwsze miejsca ludzi najgorszych. Gdzieś z ciemnej ławy lub spod ławy wyciągamy jakiegoś jegomościa i wołamy triumfalnie: Oto jest ktoś, kto na siebie nie zdążył nikogo zagniewać. Drogo kosztowała i kosztuje Polskę ta metoda, na pozór niewinna, w gruncie rzeczy jak najbardziej zbrodnicza.
Stanisław Cat-Mackiewicz
Albo-albo! Broszury emigracyjne 1943-1944
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Universitas
Ale nie tylko w tej metodzie Polaków tkwi przyczyna, dlaczego Sosnkowski nie był premierem ani w Polsce, ani na emigracji, ani za doli ani za niedoli. Powody te tkwiły jeszcze w nim samym. Należy on do typu obywateli bardzo rzadkiego w Polsce – ludzi pozbawionych jednego wewnętrznego motoru, mianowicie motoru łaknienia zaszczytów, godności, chęci odgrywania roli. Jakże łatwo można wytłumaczyć każdemu Polakowi, że jest niezastąpiony. Już jest paralitykiem umysłowym, już z trudnością rusza ręką i nogą, a jeszcze daje się przekonać, że jest niezastąpiony.
Generał Sosnkowski nie ma ambicji personalnych, to jest jego wielki mankament. Nie można sobie wyobrazić Clemenceau czy Churchilla i innych ludzi świata, którzy uratowali swoje kraje od klęski, bez ambicji personalnych, przeciwnie – wiemy jaką rolę w karierze Clemenceau, a więc i w ratunku Francji odegrał motor ambicji personalnych. Sosnkowski jest ich pozbawiony, Sosnkowski odczuwa nakładane na niego godności jako ciężar. W tym człowieku góruje predyspozycja negatywna do wysunięcia swej osoby w jakiejkolwiek bądź roli.
Tego wieczoru, kiedy z Belwederu wynieść miano trumnę Marszałka, przyszedł Rydz i stanął osobno przed kolumnami pałacu. Sosnkowski stanął w szeregu innych generałów, wyprostowany jak prosty żołnierz, myślał na pewno o swoim zmarłym komendancie. W czasach Rydza, Ozonu, katastrofy francuskiej, ciężkich czasów angielskich ludzie biegali do Sosnkowskiego i odchodzili rozżaleni, źli, smutni. „Ten Hamlet” – sarkali, gdy na swoje płomienne rozpoczynania rozmów słyszeli, że on jak żołnierz nie zrobi nic takiego, co by było związane z jakimkolwiek obniżeniem dyscypliny w armii.
Zanik ambicji personalnych, przerost poczucia obowiązku.
Sosnkowski występuje dopiero wtedy, gdy zmusi go do tego jego poczucie obowiązku w sposób kategoryczny, bezwzględny. Nie zabieram nigdy głosu w sprawie czynności naczelnego wodza. Krytykując gen. Sikorskiego zawsze pisałem o premierze Sikorskim, a nie o gen Sikorskim jako naczelnym wodzu. Podkreślałem tylko, że premiera konstytucja nasza pozwala krytykować, czynności naczelnego wodza są poza krytyką, a więc obie te funkcje nie mogą być sprawowane przez jedną i tę samą osobę.
Sądzę jednak, że wolno mi wyrazić radość, że właśnie generał Sosnkowski został naszym wodzem naczelnym. Ciągle się słyszy o reformach, o rzeczach słusznych i pożytecznych, które on wprowadza. Według greckiej przypowieści Diogenes za dnia z pochodnią w ręku szukał człowieka. Tym razem Diogenes polski zatrzymał swą pochodnię przed człowiekiem odpowiednim.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!