Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Staramy się umilić państwu czekanie [FELIETON]

Staramy się umilić państwu czekanie [FELIETON]

Angielski uniwersytet w Sheffield wyprodukował dla studentów pierwszego roku wideo, w którym stara się uwrażliwić ich na różne formy rasizmu. Władze uniwersyteckie ostrzegają, że biali autorzy – wśród nich Szekspir, Virginia Woolf czy Dickens – występują w spisie obowiązkowych lektur programu nauczania nie dlatego, że warto ich czytać, lecz dlatego, że byli biali, i zachęcają studentów do kwestionowania tego programu, jeśli „wyczuwają” u jego podłoża rasizm – pisze Agnieszka Kołakowska w kolejnym felietonie z cyklu „Dziękuję za zrozumienie”.

Mój mąż narzeka, że się nudzi i że może by tak od czasu do czasu o czymś innym. (Sugestie  tematów, które mogłyby go rozbawić, proszę przysyłać na adres redakcji.) Odparłam, że przecież dzięki intersekcjonalności na ogół jest o wszystkim jednocześnie, więc nie widzę, jak mogłoby być o czymś innym: trudno bowiem – wyjaśniłam łaskawie – upchać coś innego w zbiór, który zawiera wszystko. Na co on, męczeńskim tonem, że tak, nie, dobrze, w porządku, tylko może dość już o klimacie i pingwinach i tym całym zwierzęcym cyrku. Może by tak na przykład – zaproponował nieśmiało – o liberalizmie? Tak, żeby trochę odetchnąć. Dawno o tym nie było. A dzieją się rzeczy, wołające do niebios o wyjaśnienie i komentarz. O, proszę – w Polsce koledzy konserwatyści znowu proponują coś, co nazywają „republikanizmem” i ciągle nie wiadomo, co to, a chciałoby się wiedzieć. Na czym konkretnie miałoby to polegać? Z jakichś powodów wszyscy proponujący to rozwiązanie zdają się unikać wyjaśnień.

Ale – spróbowałam jeszcze błagalnym tonem – ja chciałam jeszcze o antyszczepionkowcach, bo to ważne, ci idioci nas wszystkich zabiją swoim wojującym kretynizmem, a tymczasem stają się coraz bardziej gwałtowni. I więcej  o „Zielonym kolonializmie” i … – Nie, nie, przerwał mój mąż. O tym – dodał ponuro – już było zdecydowanie dosyć ostatnim razem. O antyszczepionkowcach – owszem, trzeba, ale później. Ja na to, że przecież liberalizm to temat na coś trochę dłuższego niż felieton. A poza tym taki felieton składałby się głównie z pytań – o tym, co mianowicie mają na myśli proponenci „republikanizmu”. On na to, że im krócej, tym lepiej, a spis pytań – świetny pomysł! Cóż, dobrze, postaram się. Ale wpierw jeszcze króciutko o uniwersytetach i teatrach.

Mój mąż westchnął, ale wyraźnie zabrakło mu sił na dalszą walkę. Tak więc mogę donieść, że angielski uniwersytet w Sheffield wyprodukował dla studentów pierwszego roku wideo, w którym stara się uwrażliwić ich na różne formy rasizmu. Władze uniwersyteckie ostrzegają, że biali autorzy – wśród nich Szekspir, Virginia Woolf czy Dickens – występują w spisie obowiązkowych lektur w programie nauczania nie dlatego, że warto ich czytać, lecz dlatego, że byli biali, i zachęcają studentów do  kwestionowania tego programu, jeśli „wyczuwają” u jego podłoża rasizm.  Najgorzej na tym wychodzi Szekspir. Nawet w teatrach coraz go mniej, bo co druga wypowiedź w jego sztukach jest niestosowna, niepoprawna, obraźliwa dla... – może na razie wystarczy? – zapytał mój mąż.

Mój mąż jest człowiekiem cierpliwym (niektórzy uważają, że wręcz świętym), ale ma swoje granice. Zostawiam więc na później zagrożenia dla wolności słowa w Anglii, zagrożenia wywołane przez antyszczepionkowców, antypestycydowców, Extinction Rebellion i Gretę Thunberg, i przechodzę czym prędzej do zapowiedzianego spisu pytań o konkretne znaczenie „republikanizmu”, w obliczu tajemniczego braku wyjaśnień ze strony jego orędowników.

Co wiemy? Wiemy, że orędownicy idei „republikanizmu” podkreślają wartość wspólnoty jako wartość najwyższą – ważniejszą od dobra jednostki. Niektórzy otwarcie potępiają „indywidualizm”. Wszyscy potępiają „liberalizm”, ale nigdy nie wyjaśniają, co przez to słowo mają na myśli – prócz tego, że jest to coś złego, co ich zdaniem doprowadziło do sytuacji i zjawisk, które im się nie podobają. Wiemy, że „republikanizm” ma być lekarstwem, które tym zjawiskom położy kres, a zatem że liberalizm będzie w republikańskim państwie nieobecny albo bardzo ograniczony.

Czego nie wiemy? Nie wiemy, co to znaczy. Skoro nie wiemy, czym jest „liberalizm” ani tym bardziej w jaki sposób doprowadził do dzisiejszych plag naszej cywilizacji (co do których wszyscy się zgadzamy), nie wiemy w jakim sensie ani w jakim stopniu republikanizm zamierza ten bliżej nieokreślony liberalizm wytępić, ograniczyć czy poskromić. Nie wiemy, w jaki mianowicie sposób te republikańskie marzenia miałyby się ziścić – przez cenzurę, ograniczenia wolności słowa i swobód obywatelskich? Nie wiemy też, w jaki sposób orędownicy republikanizmu zamierzają pogodzić dobro wspólnoty i dobro jednostki, swobodnie przez te jednostki określane i wybierane. Nie wiemy wreszcie – i to może najważniejsze – kto ma określać dobro wspólnoty i decydować, co jest dobre dla każdego z nas. W obliczu braku wyjaśnień, człowiek podejrzliwy mógłby podejrzewać rodzaj dyktatury, opartej na pojęciu, które przypomina Rousseauowską wolę generalną – co byłoby kuriozalne ze strony ludzi, dla których Rousseau raczej nie jest bohaterem. Quis, innymi słowy, custodiet ipsos custodes? Wyjaśnienia i domysły proszę przysyłać na adres redakcji.

Agnieszka Kołakowska

Przeczytaj inne felietony Agnieszki Kołakowskiej z cyklu „Dziękuję za zrozumienie”

PROO NIW belka teksty136


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.