W tym numerze kontynuujemy wątek, który rozpoczęliśmy w poprzednim wydaniu. Chcemy spojrzeć na sztukę i kulturę w dialogu z transcendencją i perspektywę, która rodzi się z tego napięcia. W jaki sposób przedstawiać sacrum? W jaki sposób twórczo nawiązywać do Wcielenia oraz czy istnieje możliwość stworzenia przestrzeni (de)sekularyzacji?
Kultura i sztuka wydaje się być z natury konserwatywna. Bazuje na hierarchii, pięknie, smaku. Jest z istoty formacyjna i wsparta na tradycji, która stanowi dla niej stałą referencję. Jednak nie oznacza to, że ta wielka spuścizna, która została nam przekazana w depozyt, nie domaga się stałej aktualizacji! Sztuka – nawet najlepsza – która nie wywołuje rezonansu, wydaje się podobna do zwojów wydobytych z zgliszczy Pompejów i Herkulanum – przy nieumiejętnej próbie rozwinięcia i odczytania, rozpada się w rękach na drobne kawałki. Co więcej, napięcie, które tworzy się pomiędzy transcendencją a zakotwiczeniem w immanencji, jest niezwykle ożywcze w perspektywie twórczej. Ba! wyłania się jeszcze jeden poważny aspekt: wiara nie powinna być czymś prywatnym i indywidualnym, ale musi tworzyć kulturę, to znaczy musi dawać świadectwo. „Synteza między kulturą a wiarą jest nie tylko wymogiem kultury, ale także wiary” – postulował Jan Paweł II, dodając jednocześnie, że „wiara, która nie staje się kulturą, nie jest w pełni akceptowana, nie do końca przemyślana, nieprzeżywana wiernie”. W jaki sposób wejść w tę przestrzeń i ożywić przestrzeń, która staje się wrażliwa także na to napięcie?
Opowiadanie wiary przez sztukę: malarstwo, rzeźbę, rycinę, ale i architekturę czy muzykę naznaczyło trwale Europę i te zakątki świata, na które chrześcijaństwo silnie promieniowało. Nie można przecież zliczyć arcydzieł, genialnych twórców, znanych z imienia, jak i tych tworzących ad maiorem Dei gloriam. Chrześcijaństwo poprzez kulturę wyobrażało Boga, opowiadało Go, przybliżało do Niego i wcielone w sztukę, uobecniało Go na nowo. Kościół sam w sobie nie jest kulturą, jednak istnieje on w przestrzeni kultury, zarazem pozostaje pod jej wpływem i formuje ją. Można by śmiało przełożyć to na język bliższy filozofii, porównując do Arystotelesowskiego rozumienia formy, która w jego ujęciu stanowi nieodłączny element rzeczywistości. Jeżeli forma staje się niewyraźna, traci na tym także materia, a co za tym idzie, staje się bardziej bezkształtna. Podobnie można by powiedzieć o obecności sztuki referującej do transcendencji, jej smaku i odpowiadającej jej formie. Jeżeli w tej przestrzeni ulegniemy całkowitej sekularyzacji, kultura i język sacrum przestają artykułować wielkie tematy, które przecież ze swego źródła przynależały do tej rzeczywistości.
Można odwołać się do pewnego banału: sztuka to przestrzeń dialogu. Za tą gładko brzmiącą frazą kryje się jednak istotna myśl: zarówno język, gest jak idee splecione są możliwie najpełniej w tej uniwersalnej strukturze komunikacji. To prowadzi dalej do wniosku, że kultura jest konstytuowana przez ludzką praxis do tego stopnia, że dzięki niej ludzie stają się bardziej ludzcy. Najgłębszym zaś aspektem kultury jest możliwość działania człowieka po ludzku, zaspokojenia ludzkiej potrzeby twórczego wyrażania się w świecie. Człowiek wierzący doda zapewne, że splecenie ze sobą wiary i kultury wprost wynika z dogmatu Wcielenia. Z kolei Wcielenie ma swój olbrzymi potencjał aktualizacji. Kultura i sztuka mogą być przejawami tej prawdy – jak pisał Benedykt XVI „oznacza przede wszystkim to, że niewidzialny Bóg wkracza w przestrzeń widzialnego, abyśmy my, przywiązani do tego, co materialne, mogli Go rozpoznać”.
W tym numerze kontynuujemy wątek, który rozpoczęliśmy w poprzednim wydaniu. Chcemy spojrzeć na sztukę i kulturę w dialogu z transcendencją i perspektywę, która rodzi się z tego napięcia. W jaki sposób przedstawiać sacrum? W jaki sposób twórczo nawiązywać do Wcielenia oraz czy istnieje możliwość stworzenia przestrzeni (de)sekularyzacji?
Jan Czerniecki
Redaktor naczelny
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury