W tym numerze tygodnika sięgamy do tradycji, która nie obawiała się konfrontacji ze śmiercią. Do sztuki, która osadzając zmarłego w kontekście końca, dawała jednocześnie nadzieję na wieczność. Jakie znaczenie ma ten barokowy wymiar portretu trumiennego – zarówno w wymiarze europejskiego namysłu nad śmiercią, ale też we współczesnym kontekście? Czy można sięgać do tej tradycji i jak to robić? To są sprawy warte dyskusji!
W przestrzeni baroku, gdzie światło i cień, życie i śmierć, sacrum i profanum przenikają się w nieustannym tańcu, sztuka jawi się jako sposób uchwycenia tego rozedrgania. Nie ma wątpliwości, że śmierć jest jednym z najbardziej uniwersalnych i jednocześnie najbardziej nieuchwytnych aspektów ludzkiego doświadczenia, pozostaje tajemnicą. Nie jesteśmy w stanie jej w pełni zrozumieć, ani przewidzieć momentu jej nadejścia – to w tej nieprzewidywalności i nieuchronności tkwi – jak się zdaje – prawdziwa wartość. W kulturze barokowej, a w szczególności w polskiej tradycji artystycznej tego okresu, śmierć była przedstawiana w sposób niezwykle sugestywny i głęboko symboliczny, odzwierciedlając nie tylko estetykę epoki, ale również głęboko zakorzenione w polskiej duszy dążenie do zrozumienia przemijania. I właśnie próba uchwycenia ludzkiej kondycji – pewnej celebracji, ale też powagi związanej z majestatem śmieci manifestuje się w fenomenie polskiego portretu trumiennego, w którym jak w soczewce skupiają się konfrontacja ze śmiercią i próba uwiecznienia; zarazem katolicka meditatio mortis i horacjańskie non omnis moriar. Być może nic lepiej nie oddaje polskiej duszy, jak właśnie ten specyficzny splot dwóch porządków!
Portret trumienny, będący częścią castrum doloris, jak i wielkiej celebracji (Pompa Funebris), stanowił kluczowy element tego dualizmu. Epoka, w której kwitł, ze swoją skłonnością do teatralności, dramatyzmu i emocjonalnej ekspresji, stworzyła idealne tło dla wielkiej refleksji nad tematem śmierci; stawała się ona z jednej strony nieuchronnym punktem dojścia, ale także przestrzenią, która wymagała odpowiedniej aranżacji – swoistego majestatu. Bernard O'Connor w swoich wspomnieniach z 1696 roku napisał: „Na polskich pogrzebach jest tyle przepychu i ceremonii, że prędzej uznalibyście je za wydarzenie triumfalne niż pochówek zmarłego”. I to jest właśnie fenomen celebracji – świata, który mierzy się ze sprawami ostatecznymi z podniesioną przyłbicą, wchodzi w namysł nad tą rzeczywistością, próbuje uchwycić ją w formę oddającą rangę dokonującego się „przejścia”. W tym kontekście portret trumienny staje się nie tylko obrazem zmarłego, ale przede wszystkim emanacją filozoficznego namysłu, ukazującą człowieka w jego najbardziej autentycznej, nieuchronnej rzeczywistości. Jeżeli przyjmiemy za Hadotem, że filozofia to ćwiczenia duchowe – a w kontekście spraw eschatologicznych – to przygotowanie do śmierci, to ten rodzaj podejścia do celebracji staje się swoistą filozofią: ćwiczeniem w umieraniu.
Portret trumienny staje się nie tylko obrazem zmarłego, ale przede wszystkim emanacją filozoficznego namysłu
Polska forma, jej głębokie zanurzenie w metafizyce i teologii, ale też w dziedzictwie rzymskim, splata zatem w ramach tej sztuki namysł nad sprawami ostatecznymi z próbą uwiecznienia tego, co przemija. Ta koincydencja dwóch współistniejących ze sobą porządków skłania do dalszej refleksji nad polskością, która już w tamtym czasie wyrastała z wielkiego eksperymentu, próby połączenia ideałów Cycerona i rzymskiej wersji chrześcijaństwa. W ten sposób zarówno w republikańskiej formie, która przejawiała się w życiu wspólnoty politycznej tego czasu, jak i w obliczu nieuchronności śmierci można dostrzec różne aspektu tego samego sposobu myślenia i autorefleksji. W tym kontekście portret trumienny staje się nie tylko świadectwem epoki (ba! fenomenem – bez podobnego punktu odniesienia w innych miejscach ówczesnej Europy), ale również kluczem do zrozumienia polskiej duszy.
W tym numerze tygodnika sięgamy do tradycji, która nie obawiała się konfrontacji ze śmiercią. Do sztuki, która osadzając zmarłego w kontekście końca, dawała jednocześnie nadzieję na wieczność. Jakie znaczenie ma ten barokowy wymiar portretu trumiennego – zarówno w wymiarze europejskiego namysłu nad śmiercią, ale też we współczesnym kontekście? Czy można sięgać do tej tradycji i jak to robić? To są sprawy warte dyskusji!
Jan Czerniecki
Redaktor naczelny
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury