Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Tomasz Stefanek: Niemcy od ściany do ściany

Tomasz Stefanek: Niemcy od ściany do ściany

Każdego, kto w niemieckiej tożsamości politycznej i niemieckim modelu patriotyzmu poszukuje jakiegoś constans, frapować musi ta niezwykła skłonność do rewolucyjnych przemian i przewartościowań.

Wielka fala uchodźców, niemal wyłącznie młodych mężczyzn, przemierzała Europę. Kiedy pojawili się w Niemczech, wybuchł powszechny entuzjazm. Na rogatkach miast mieszkańcy witali przybywających pieśnią i salwami honorowymi, towarzyszyli im w wesołym orszaku, zapraszali do kawiarń. Dzięki publicznym zbiórkom szybko zorganizowano noclegi, wyżywienie i ubrania, a prywatne stypendia pozwoliły niektórym emigrantom rozpocząć studia na niemieckich uniwersytetach. „Wiele Niemek tak ślepo a zapamiętale zachwyconych było wieścią i rozgłosem chwały i męstwa Polaków, że same wyszukiwały sposobności, by się mogły miłośnie zapomnieć z którym z nich” – wspominał jeden z uchodźców. Była zima 1832 roku. Po przegranym powstaniu listopadowym kilka tysięcy polskich żołnierzy wędrowało przez Niemcy do Francji.

Atmosfera tzw. zauroczenia Polską (Polenbegeisterung) trwała w Niemczech w latach 1830-1832 i była istotnym zjawiskiem epoki poprzedzającej Wiosnę Ludów. Na cześć Polaków, którzy na moment stali się symbolem walki o wolność całej Europy, napisano około tysiąca wierszy i pieśni. Ukazały się trzy przekłady „Mazurka Dąbrowskiego”, a w Lipsku młody Ryszard Wagner, po spotkaniu z Polakami, skomponował uwerturę „Polonia”. Scena finis Poloniae, w której zrozpaczeni polscy żołnierze żegnają się z ojczyzną przy słupie granicznym, stała się popularnym motywem dekoracyjnym stylu biedermeier. Uczestnicy pierwszego niemieckiego zgromadzenia masowego, zorganizowanego przez liberałów i demokratów na zamku Hambach w maju 1832 roku, kreślili romantyczną wizję wolnych narodów Europy, w której odrodzenie Niemiec wiązało się z odrodzeniem Polski. „Bez wolności Polski nie masz trwałego pokoju, nie masz zbawienia dla innych narodów europejskich! Dlatego wezwijcie do walki o odrodzenie Polski, jest to walka dobrej zasady przeciw złej! Jest to walka o szlachetną sprawę całej ludzkości” – grzmiał z trybuny jeden z mówców. Symboliczne spotkanie Mickiewicza i Goethego, kiedy to w 1829 roku polski wieszcz złożył urodzinową wizytę mistrzowi poetów, dożywającemu w Weimarze swych ostatnich dni, oddaje duchowy sens tej dziwnej epoki. Wspominając ją po latach, Heinrich Heine nie krył zażenowania: „Tak, my Niemcy byliśmy blisko wzniecenia rewolucji, ale nie z gniewu czy konieczności, jak inne narody, lecz ze współczucia, sentymentalizmu, ze wzruszenia dla naszych biednych gości, Polaków”.

Niemieckie zauroczenie Polską nie zapisało się trwale w historii relacji polsko-niemieckich. Wspominano o nim sporadycznie i wykorzystywano instrumentalnie, kiedy trzeba było opowiedzieć o wzajemnej przyjaźni, nie poruszając tematów problematycznych z nieodległej historii, a więc np. w latach 70. przy okazji zniesienia ograniczeń wizowych między PRL a NRD. Do dziś jest to jeden z ulubionych rekwizytów specjalistów od kiczu polsko-niemieckiego pojednania.

Sama historia ma walor zaledwie ciekawostki, bo brak jej ciągu dalszego – to ślepa uliczka w dziejach przemian niemieckiej tożsamości. W marcu 1848 roku protestujący w Berlinie tłum uwolnił jeszcze polskich więźniów politycznych, wśród których był Ludwik Mierosławski. Mało znany poczatkujący polityk, Otto von Bismarck, napisał wówczas do jednej z gazet krytyczny list, w którym zarzucał rodakom lekkomyślną dobroduszność i sentymentalizm oraz ostrzegał przed odbudową Polski i utratą ziem na wschodzie. „Nie potrzebujemy od Polski obrony przed Rosją, potrafimy obronić się sami” – przekonywał. Obrady parlamentu frankfurckiego pokazały, że niemieckie zauroczenie Polską należy do przeszłości. Ówczesna personifikacja narodu, der deutsche Michel – nieporadny, lecz dobroduszny mieszczanin w szlafmycy, którego liberalni demokraci pragnęli pobudzić do czynu dla dobra Niemiec i Europy – zamieniał się powoli w pruskiego żołdaka w pikielhaubie. W bismarckowskiej Rzeszy Polacy zostali uznani za wrogów, co dla mieszkańców zaboru pruskiego oznaczało zdecydowane zaostrzenie kursu. Stosunek „żelaznego kanclerza” do kosmopolitycznego ducha Weimaru, który leżał u podstaw niemieckiej sympatii dla Polaków, był co najmniej chłodny. „Pomimo Goethego i Schillera oraz wszystkich innych wielkości z Pól Elizejskich Weimaru, ta rezydencja – nie mająca sobie równych w sferze ducha – nie jest jednak wolna od zabobonu, który do dziś ciąży na naszym poczuciu narodowym: że Francuz, a już na pewno Anglik jest z powodu swej narodowości i urodzenia istotą szlachetniejszą niż Niemiec i że poklask opinii publicznej w Paryżu i Londynie stanowi autentyczniejsze świadectwo wartości niż nasza własna świadomość” – pisał Bismarck we wspomnieniach.

Jak mawia Dariusz Karłowicz, analogie historyczne są dobre, jeśli pozostają płytkie. Kilku tysięcy polskich powstańców listopadowych, wędrujących przez państwa niemieckie, nie sposób porównać z ogromną falą uchodźców i emigrantów ze świata arabskiego, dla których dzisiejsze Niemcy są krajem docelowym. W tym epizodzie z zapomnianej epoki od okoliczności zdarzeń ciekawsza jest jednak ich sekwencja, a od przybyszów – gospodarze. W XIX w. stosunek Niemców do Polaków w krótkim czasie zmienił się diametralnie, co było tylko jednym z przejawów głębokiej tożsamościowej metamorfozy. Idealistyczna i nieco naiwna wiara we wspólną Europę wolnych narodów, opartą na wartościach liberalno-demokratycznych, szybko wygasła. Zastąpił ją radykalny nacjonalizm Niemiec zjednoczonych pod pruskim przewodnictwem.

Każdego, kto w niemieckiej tożsamości politycznej i niemieckim modelu patriotyzmu poszukuje jakiegoś constans, frapować musi ta niezwykła skłonność do rewolucyjnych przemian i przewartościowań. Uproszczeniem byłoby twierdzenie, że cała niemiecka polityka rozpięta jest między Weimarem a Berlinem, między Goethem a Bismarckiem. Nie ulega jednak wątpliwości, że oscylując między tymi tradycjami, Niemcom rzadko udawało się zachować umiar, a wpadanie ze skrajności w skrajność należy do ich specjalności.

Nowoczesne Niemcy – wspólnota nieustannie zrywanej ciągłości, stawiająca pytania o zasadę swojej politycznej egzystencji – kilkukrotnie musiała zaczynać zupełnie od nowa. Jak pisał Leo Strauss, tradycja Weimaru zawsze okazywała się tam słabsza od ducha wielkoniemieckiego, w różnych jego odmianach. W XIX w. idealistyczny projekt liberalno-demokratyczny poniósł klęskę, zanim w ogóle zdołał zaistnieć. Republika Weimarska po I wojnie światowej, budowana od początku trochę na pokaz i bez przekonania, była konstrukcją efemeryczną i krótkotrwałą.

Na tym tle kilkudziesięcioletnia historia Republiki Federalnej Niemiec, obejmująca czas przed i po zjednoczeniu – z konsensusem antytotalitarnym, przywiązaniem do integracji europejskiej i patriotyzmem konstytucyjnym – jawi się jako wielki sukces. Obecne sygnały dekadencji muszą budzić niepokój. W marcu autorzy The Economist przekonywali, że – w obliczu kłopotów strefy Euro, zagrożenia ze strony Rosji i klęski polityki imigracyjnej – niemiecka idylla szczęśliwego życia (heile Welt) odchodzi w przeszłość wraz z jej symbolem, kolorowym krasnalem ogrodowym. Uchodźcy i emigranci, którzy za wszelką cenę pragną znaleźć się między Renem a Odrą, powinni pamiętać o dynamicznej naturze niemieckiej tożsamości oraz o skłonności gospodarzy do radykalnych redefinicji i skrajnych rozwiązań.   


Jeżeli podobał się Państwu ten artykuł?

Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.

Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.