Niedawno ukazał się 8. numer naszego rocznika („Teologia Polityczna”) pt. My, Rzymianie. Staraliśmy się w nim udowodnić, że Polska tożsamość da się zrozumieć jedynie w powiązaniu ze swoim pierwotnym punktem odniesienia, który stanowi oś północ-południe. Co to znaczy? Rzeczpospolita od wieków uchodziła za kraj północny czerpiący jednak swoją tożsamość z tradycji południa, których w dużej mierze transmiterem był Rzym. Drugim ważnym elementem tego rozumienia polskości jest przeświadczenie, że każda konfiguracja, która wpisuje nas w postoświeceniowy układ wschód-zachód staje się powodem pewnej straty.
Tracimy swój punkt odniesienia, swoją tożsamość i niestety tracimy politycznie by ostatecznie stracić byt państwowy. Czy jest możliwość odwrócenia tej tendencji? Czy istnieje jakiś sposób, aby wyrwać się z potrzasku, który wyklucza region znajdujący się „między Berlinem a Moskwą” z możliwości decydowania o samym sobie? A może to czas, aby rozpocząć drogę do ambitnego projektu geopolitycznego – projektu: intermarium?