Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

św. Katarzyna Sieneńska: Nauka o doskonałości

św. Katarzyna Sieneńska: Nauka o doskonałości

Oznajmiam ci, że tak każda cnotę, jak i każdy grzech, spełnia się za pośrednictwem bliźniego

Oznajmiam ci, że tak każdą cnotę, jak i każdy grzech, spełnia się za pośrednictwem bliźniego - przeczytaj fragment Dialogu o Opatrzności Bożej św. Katarzyny Sienneńskiej

 

PROLOG

W imię Chrystusa Ukrzyżowanego oraz słodkiej Maryi

Wnosząc się nad siebie, dusza niepokojona ogromnym pragnieniem chwały Boga i zbawienia dusz ćwiczy się przez pewien czas w cnocie, zamieszkawszy i zadomowiwszy się w celi poznania siebie, aby lepiej poznać dobroć Boga dla niej. Bo z poznania wynika miłość, i kochając, dusza stara sięiść za prawda i nią się przyodziać.

Nic nie pozwala jej tak rozkoszować się ta prawda, nic nie oświeca jej tak bardzo jak pokorna i ciągła modlitwa, ugruntowana na poznaniu siebie i Boga; taka modlitwa jednoczy dusze z Bogiem, wiedzie ja w ślady Chrystusa Ukrzyżowanego i przez gorące pragnienie i zjednoczenie miłosne sprawia, ze staje się ona Jego drugim ja. To właśnie chciał nam przekazać Chrystus, mówiąc: Kto Mnie miłuje i chowa słowo moje, temu objawie siebie samego, i będzie jednym ze Mną, a Ja z nim (J 14, 23). I w wielu miejscach znajdujemy podobne słowa, z których widzieć możemy, ze On jest Prawda, ze przez miłość dusza staje się jednym z Nim. Aby wykazać to jaśniej, przypominam, iż słyszałam od pewnej służebnicy

Boga, ze gdy była wzniesiona w modlitwie wielkim porywem ducha, Bóg nie ukrywał przed okiem jej intelektu miłości, która żywi dla sług swoich, lecz okazał ja, i miedzy innymi rzekł:

Otwórz oko intelektu i patrz na Mnie, a ujrzysz godność i piękność mojego stworzenia, obdarzonego rozumem. Poza pięknością, która dałem duszy, stwarzając ja na obraz i podobieństwo moje, zobacz tych, co przyodziani są szata godowa miłości, ozdobiona mnóstwem prawdziwych cnót — ci zjednoczeni są ze Mną przez miłość. I przeto powiadam ci, ze jeśli spytasz Mnie, kto oni, odpowiem ci (rzekło słodkie i miłościwe Słowo): oni to moje drugie Ja; zatracili bowiem i unicestwili swa wole własna, przyoblekli się w moja, zjednoczyli i dostosowali się do niej.

Prawdziwie wiec dusza jednoczy się z Bogiem przez miłość. Toteż chcąc odważniej poznać prawdę i iść za nią — i zważywszy, ze nikt nie może nauka, przykładem i modlitwa przynieść korzyści bliźniemu, jeśli wpierw nie przyniesie korzyści sobie, jeśli nie posiadzie i nie zdobędzie cnoty dla siebie — dusza ta, wzmagając pragnienie swoje, zaniosła do najwyższego i wiecznego Ojca cztery prośby.

Pierwsza za siebie sama. Druga o naprawę świętego Kościoła. Trzecia ogólnie za cały świat, a zwłaszcza o pokój chrześcijan, którzy przez częste nieposzanowanie i prześladowanie buntują się przeciw świętemu Kościołowi**. Po czwarte prosiła boska Opatrzność, by pomagała w ogóle i w szczególności, w pewnym przypadku, który się zdarzył.

 Pragnienie tej duszy było wielkie i ustawiczne; lecz wzrosło o wiele bardziej, gdy pierwsza Prawda ukazała jej potrzebę świata i to, w jakiej burzy i zniewadze Boga żył ten świat. Przeczytała tez list, który otrzymała od swego ojca duchownego, gdzie donosił jej o męce i nieznośnym bólu, którego doznawał z powodu obrazy Boga, o zgubie dusz i prześladowaniu świętego Kościoła. Wszystko to roznieciło w niej ogień świętego pragnienia przez boleść z powodu zniewag i jednoczesna radość nadziei, w której oczekiwała, ze Bóg zapobiegnie tak licznym złościom.

Ponieważ w komunii dusza słodziej zacieśnia związek z Bogiem i lepiej rozumie jego prawdę (bo dusza wtedy jest w Bogu, a Bóg w duszy, jak ryba jest w morzu, a morze w rybie), przeto naszło ja pragnienie, by pójść rano wysłuchać mszy; a był to dzień Maryi.

Gdy nadszedł ranek i godzina mszy, upadła na twarz z pełnym niepokoju pragnieniem, z głębokim poznaniem siebie, wstydząc się swojej niedoskonałości, uznając się za przyczynę wszystkich nieszczęść, które działy się w całym świecie, przejęta w uczuciu świętej sprawiedliwości nienawiścią i odraza do samej siebie; w poznaniu tym, w tej nienawiści i sprawiedliwości, zmyła plamy winy, które zdawały się być i były w jej duszy, mówiąc:

O Ojcze wieczny, odwołuje się sama do Ciebie przeciw sobie, abyś ukarał winy me w tym czasie znikomym. I ponieważ przez grzechy moje jestem przyczyna kar, które winien ponieść mój bliźni, przeto proszę Cię, abyś łaskawie mnie za nie ukarał.

NAUKA O DOSKONAŁOSCI

Wtedy Prawda wieczna jeszcze silniej porwała i przyciągnęła ku sobie pragnienie tej duszy. Jak w Starym Testamencie, gdy składano ofiarę Bogu, przychodził ogień z nieba i zabierał ze sobą ofiarę, która Panu była przyjemna, tak samo uczyniła owej duszy słodka Prawda — zesłała ogień zmiłowania Ducha Świętego i porwała ofiarę pragnienia, która ona składała Mu z siebie. Bóg rzekł:

Nie wiesz, córko moja, ze wszystkie mekki, które znosi lub może znieść dusza w tym życiu, nie są wystarczające do ukarania nawet najmniejszej winy? Obraza wyrządzona Mnie, który jestem Dobrem nieskończonym, wymaga zadośćuczynienia nieskończonego. Przeto chce, abyś wiedziała, ze nie wszystkie kary zadawane w tym życiu są zadawane dla ukarania, lecz dla poprawienia, dla skarcenia syna, gdy grzeszy. [Ale prawdą jest to, ze] czyni się zadość pragnieniem duszy, to jest prawdziwa skrucha, obrzydzeniem sobie grzechu. Prawdziwa skrucha czyni zadość winie i karze nie przez cierpienie skończone, które dusza znosi, lecz przez nieskończone pragnienie. Albowiem Bóg, który jest nieskończony, żąda tez nieskończonej miłości i nieskończonej boleści.

Nieskończonej boleści pragnie Bóg z dwóch powodów. Je-den wynika ze zniewagi wyrządzonej samemu Stwórcy. Drugi wynika ze zniewagi popełnionej wobec bliźniego. Ci zatem, którzy żywią pragnienie nieskończone, czyli są zjednoczeni ze Mną miłością — i przez to boleją, gdy Mnie obrażają, i widza, ze jestem znieważony — z racji każdego trudu, który znoszą, czy to duchowego, czy cielesnego, z jakiejkolwiek strony przychodzącego, otrzymują nieskończoną zasługę i czynią zadość winie, która zasługiwała na kare nieskończoną, nawet jeżeli były to czyny skończone, dokonane w czasie skończonym. Zadziałała bowiem cnota i trud został zniesiony przez pragnienie, skruchę i nieskończony wstręt wobec przewinienia. Stad wartość zasługi.

Wykazał to Paweł, gdy rzekł: Choćbym mówił jeżykiem anielskim, znał rzeczy przyszłe, rozdał majętność swa ubogim i wydał ciało moje, tak iżbym gorzał, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże (1 Kor 13, 1-3). Wykazuje chwalebny Apostoł, ze uczynki skończone nie są wystarczające ani do karania, ani do nagradzania, bez przyprawy miłości.

Wykazałem ci, córko najdroższa, ze winy nie gładzi się w tym skończonym czasie żadnym cierpieniem, które się znosi po prostu dla kary. Powiadam, ze gładzi się ja cierpieniem, które się znosi z pragnieniem, miłością i skrucha serca, nie dla wagi cierpienia, lecz dla wagi pragnienia duszy. Święte pragnienie, jak każda cnota, ma wartość i życie w sobie przez Chrystusa Ukrzyżowanego, Jednorodzonego Syna mojego, o ile dusza zaczerpnęła z Niego miłość i skutecznie idzie w Jego ślady. Stad, nie skądinąd, czerpią cierpienia swa wartość i czynią zadość winie przez słodka i jednocząca miłość zdobyta w słodkim poznaniu mojej dobroci i przez gorycz i skruchę serca, która wynika z poznania siebie samego i własnych win. Poznanie to rodzi nienawiść i odrazę do grzechu i własnej zmysłowości, wskutek czego dusza uznaje się godna kary i niegodna nagrody. Toteż widzisz (rzekła słodka Pra-wda), ze skrucha serca złączona z miłością prawdziwej cierpliwości i z prawdziwa pokora sprawia, iż dusza uważa się za godna kary i niegodna nagrody, i przez pokorę przywodzi ja do cierpliwości i zadośćuczynienia, jak się rzekło.

Żądasz ode Mnie cierpień, aby stało się zadość zniewagom, które zostały Mi uczynione przez moje stworzenia, i prosisz, byś chciała poznać i kochać Mnie, który jestem najwyższa Prawda. Jeśli chcesz dojść do doskonałego poznania i rozkoszowania się Mną, Życiem wiecznym, oto droga: nie wychodź nigdy z poznania siebie i trwaj uniżona w dolinie pokory; poznasz Mnie w sobie, a z poznania tego wydobędziesz to, czego ci potrzeba i co dla ciebie jest konieczne.

Żadna cnota nie może mieć w sobie życia bez miłości, a pokora jest piastunka i żywicielka miłości. W poznaniu siebie upokorzysz się, widząc siebie poprzez swój niebyt, i rozpoznasz, ze istnienie twe posiadasz ode Mnie, który pokochałem was, zanim istnieliście. Z tej niewysłowionej miłości, która dla was powziąłem, chcąc was odrodzić dla łaski, obmyłem i odrodziłem was w krwi Jednorodzonego Syna mojego, wylanej z tak wielkim ogniem miłości.

Krew ta uczy prawdy tego, który zdjął z siebie chmurę miłości własnej dla lepszego poznania siebie; w inny sposób nie poznałby jej. Dusza rozpala się w tym poznaniu Mnie niewysłowiona miłością. Miłość ta utrzymuje ja w ciągłej męce — nie w męce przygnebiającej, która przytłacza i wysusza dusze, lecz która raczej ja odżywia. Ponieważ poznała moja prawdę i swoja własna winę, niewdzięczność i ślepotę bliźniego, czuje nieznośna mękę. Boleje przeto, ze Mnie ko-cha; gdyby Mnie nie kochała, nie cierpiałaby. Skoro ty i inni słudzy moi poznacie w ten sposób moja prawdę, przypadnie wam znosić aż do śmierci liczne udręczenia, obelgi i zniewagi w słowie i czynie, dla sławy i chwały imienia mojego; toteż będziesz znosić i cierpieć wiele.

Cierpcie wiec, ty i inni słudzy moi, z prawdziwa cierp-lwiością, z bolesnym poczuciem winy i z miłością cnoty, dla sławy i chwały imienia mojego. Gdy tak czynić będziecie, przebaczę winy twoje i innych sług moich; cierpienia, które znosić będziecie mocą waszej miłości, Beda wystarczające, by dać wam i innym sługom moim przebaczenie i nagrodę. Otrzymacie owoc życia, po zmazaniu plam waszej ciemnoty i Ja nie Bede pamiętał, zejście Mnie kiedykolwiek obrazili. Przez wzgląd na wasza prawdziwa miłość przebaczę tez innym i dam im dary me według gotowości, z jaka je przyjmą.

W szczególności tym, którzy gotują się z pokora i szacunkiem do przyjęcia nauki sług moich, daruje winę i kare. Bo przez to dojdą do prawdziwego poznania i skruchy za grzechy swoje. Tak z pomocą modlitwy i pragnienia sług moich otrzymają, jeśli Beda pokorni, owoc łaski, jedni w mniejszym, inni w większym stopniu, wedle gotowości ich woli do korzystania z danej im łaski.

Powiadam, ze przez wasze pragnienie otrzymają oni odpuszczenie i dar [łaski], chyba ze Beda tak bardzo oporni, iż Beda chcieli, abym odrzucił ich z powodu ich rozpaczy, a zatem wzgardza krwią, która z taka słodyczą zostali odkupieni.

Jaki owoc otrzymują tamci? Otóż taki owoc, ze ich oczekuje, przymuszony modlitwami sług moich, ze daje im światło, ze budzę w nich psa sumienia, ze pozwalam im oddychać wonią cnoty i radować się obcowaniem ze sługami mymi. Niekiedy dopuszczam, aby świat pokazał im, czym jest, budząc w nich różne i zmienne namiętności, i aby poznali niestałość świata, i wznieśli pragnienie ku szukaniu ojczyzny w życiu wiecznym. Tymi drogami i tysiącem innych prowadzę ich. Oko nie jest zdolne zobaczyć ani język wypowiedzieć, ani serce pomyśleć, jak liczne są drogi i sposoby, których używam jedynie z miłości, aby doprowadzić ich do łaski, izby spełniła się w nich moja prawda.

Przymusza mnie do tego moja nieoceniona miłość, przez która ich stworzyłem, oraz modlitwy, pragnienia i boleść sług moich. Nie gardzę ich łzami, potem i pokorna modlitwa, lecz przyjmuje je chętnie, gdyż jestem Tym, który im każe kochać i bolec nad zguba dusz. Nie dostępują oni zwykle odpuszczenia kary, lecz tylko winy, bo na ogół nie są gotowi ze swej strony odpowiedzieć doskonała miłością na miłość moja i sług moich. Ani tez nie odpowiadają na ból moich sług goryczą i żalem doskonałym, lecz miłością i skrucha niedoskonała. Przeto otrzymują odpuszczenie winy, a nie odpuszczenie kary jak inni, gdyż to wymaga wzajemnej gotowości z jednej i drugiej strony, to jest tego, który daje, i tego, który otrzymuje. Ponieważ zaś są niedoskonali, niedoskonale przyjmują doskonałość pragnień tych, którzy wraz ze swym cierpieniem ofiarowują Mi swe modlitwy za nich.

Dlaczego ci powiedziałem, ze otrzymują oni zadośćuczynienie? Otóż w sposób, o którym już mówiłem, i poprzez środki wyżej wyliczone, takie jak światło sumienia i inne, stało się zadość winie, albowiem zaczynający poznawać, wypluwają zgniliznę swych grzechów i tak otrzymują dar łaski.

Są to ci, co trwają w miłości zwyczajnej. Jeśli dla poprawy przyjęli przeciwności, których doznali, i nie stawiali oporu zmiłowaniu Ducha Świętego, otrzymują życie łaski, wyzbywając się winy.

Jeśli jednak, jako ciemni, nie uznają Mnie i są niewdzięczni względem Mnie i trudów sług moich, dary miłosierdzia mego zmieniają się w ruinę i potępienie, co przypisać trzeba nie brakowi miłosierdzia, ani nie temu, co wyjednywał miłosierdzie dla niewdzięcznika, lecz tylko złości i zatwardziałości tego, który ręką wolnej woli okrył serce diamentowym kamieniem; jeśli nie wzrusza go krew, nic go nie wzruszy*.

Powiem ci jeszcze, ze mimo zatwardziałości swej może on, póki ma czas, użyć wolnej woli, prosząc o krew Syna mojego. Ta sama ręką niech ja przyłoży do zatwardziałości serca swe-go, by skruszyć je, a otrzyma owoc krwi, która został przez Niego odkupiony. Lecz jeśli zwleka, to kiedy minie czas, nie będzie dlań żadnej pomocy, gdyż nie odniósł skarbu, który mu powierzyłem, obdarzając go pamięcią, aby chował dobrodziejstwa moje, rozumem, aby widział i poznał prawdę, oraz wola, aby kochał Mnie, Prawdę wieczna.

To jest dar, który wam dałem i który winien wrócić do Mnie, Ojca. Kto go sprzedał i przefrymarczył diabłu, temu diabeł daje wzajem zdobycze tego życia. Napełnia mu wiec pamięć uciechami i nieczystymi wspomnieniami, pycha, chciwością, miłością własna, nienawiścią i odraza do bliźniego, aż taki stanie się prześladowca sług moich. Wśród tych nędz nieumiarkowana wola zaćmiewa rozum i człowiek otrzymuje smrodliwa kare wieczna, nieskończoną mękę, bo nie zmazał win swoich skrucha i odraza do grzechu.

Tedy widzisz, że cierpienie zmazuje winę przez doskonałą skruchę serca, a nie przez cierpienie samo, które jest skończone. U tych, u których skrucha jest doskonała, nie tylko zmazuje winę, lecz i kare, która jest następstwem winy. Natomiast, jak ci rzekłem, winę zmazuje u wszystkich, którzy wolni od grzechu śmiertelnego, otrzymują łaskę; ci zaś, którzy nie posiadają dostatecznej skruchy i miłości dla zadośćuczynienia karze, idą na mekki czyśćcowe, gdzie kończy się ich oczyszczenie.

Widzisz zatem, ze pragnienie duszy zjednoczone ze Mną, który jestem nieskończonym Dobrem, czyni zadość mniej lub bardziej, zależnie od miary doskonałej miłości tego, który ofiaruje swa modlitwę i pragnienie, i według miary tego, który przyjmuje. Taka sama miara, jaka ktoś daje Mnie, Ja wy-mierze mu z mojej dobroci (por. Łk 6, 38). Niech wiec rośnie ogień pragnienia twego i nie dopuść, iżbyś choć przez chwile nie wołała do Mnie głosem pokornym, w ciągłej modlitwie za bliźniego. To mówię do ciebie i do ojca duszy twojej**, które-go ci dałem na ziemi, abyście mężnie cierpieli i byli martwi dla wszelkiej własnej zmysłowości.

Wielce miłe jest Mi pragnienie znoszenia wszelkiej mekki i trudu aż do śmierci dla zbawienia dusz. Im więcej człowiek znosi, tym bardziej okazuje, ze Mnie kocha. Kochając Mnie, poznaje lepiej moja prawdę, a im bardziej ja poznaje, tym bardziej odczuwa smutek i boleść nieznośna, widząc, ze jestem obrażany.

Prosiłaś, abyś cierpiała i karała cudze błędy na sobie, i nie spostrzegasz, ze prosisz o miłość, światło i poznanie prawdy, bo już ci powiedziałem, ze im większa jest miłość, tym głębszy jest ból i męka; boleść rośnie w miarę miłości. Powiadam wiec: proście, a będzie wam dane (Mk 11, 24). Nie odmówię nigdy temu, który prosić Mnie będzie prawdziwie. Pamiętaj, że miłość Boga jest tak zjednoczona w duszy z doskonała cierpliwością, ze żadna z nich nie może zniknąć, by nie zniknęła i druga. Tak samo dusza, która chce Mnie kochać, winna też najchętniej znosić dla Mnie wszystkie mekki, jakiekolwiek jej ześlę i jakikolwiek będzie ich rodzaj. Cierpliwości dowodzi się tylko w cierpieniach i cierpliwość jest nieodłączna od miłości, jak się rzekło. Cierpcie wiec mężnie, inaczej nie okażecie, ze jesteście ani ze będziecie wiernymi oblubieńcami i dziećmi mej Prawdy, ani tez ze zasmakowaliście w mej chwale i w zbawieniu dusz.

Oznajmiam ci, że tak każda cnotę, jak i każdy grzech, spełnia się za pośrednictwem bliźniego. Kto żywi nienawiść ku Mnie, czyni szkodę bliźniemu i sobie samemu, który jest głównym bliźnim; czyni mu szkodę w ogólności i w szczególności.

W ogólności, ponieważ jesteście obowiązani miłować bliźniego jak siebie samego; kochając go, winniście wspierać go duchowa modlitwa, doradzać mu słowem i pomagać duchowo i docześnie, w miarę jego potrzeby. Nie mogąc tego czynić w braku środków, miejcie przynajmniej dobra wole. Kto nie kocha Mnie, nie kocha bliźniego; nie kochając go, nie wspiera go; nadto szkodzi samemu sobie. Pozbawia się mej łaski, i jednocześnie szkodzi bliźniemu, bo pozbawia go jej, nie darząc go modlitwa i słodkimi pragnieniami, które winien ofiarować Mi za niego. Każde wsparcie, które się mu daje, winno wypływać z życzliwości, która się dlań żywi przez wzgląd na miłość do Mnie.

Tak samo każdy występek dotyka bliźniego; bo kto nie kocha Mnie, nie kocha i jego. Wszystko zło pochodzi stad, ze dusza pozbawiona jest miłości do Mnie i do bliźniego swego. Nie mogąc czynić dobrze, w rezultacie czyni złe. A względem kogo tak czyni? Względem siebie samej i bliźniego; nie względem Mnie, bo Mnie nie może dotknąć szkoda, o ile ja sam nie uznam, ze Mnie uczyniono to, co uczyniono bliźniemu. Człowiek czyni sobie szkodę przez winę, która pozbawia go łaski i nie ma nad to większego zła. Bliźniemu czyni się krzywdę, nie darząc go należną mu życzliwością i miłością, oraz pomocą — do której ma prawo z uwagi na te miłość — przez modlitwę i święte pragnienie ofiarowane Mi za niego. Jest to pomoc ogólna, która należy świadczyć każdemu stworzeniu obdarzonemu rozumem.

Jest przecież pomoc szczególna, która winniście ludziom bliższym wam i żyjącym przed oczami waszymi. W tych warunkach powinniście wspierać jedni drugich, słowem, nauka i przykładem dobrych uczynków, we wszystkich okolicznościach, gdy widzicie bliźniego w potrzebie, radząc mu szczerze, jakby chodziło o was samych, i bez namiętności miłości własnej. Kto pozbawiony jest miłości bliźniego, nie da mu jej, lecz powstrzymując się, osobliwie mu szkodzi. Nie tylko krzywdzi bliźniego, pozbawiając go dobra, które może mu uczynić, lecz wyrządza zło i szkodzi mu ciągle. Jak? Oto w jaki sposób.

Grzech popełnia się myślą i czynem. Grzech myślny jest popełniony, gdy człowiek nabrał upodobania do grzechu i nienawiści do cnoty, gdy oddał się zmysłowej miłości własnej, która pozbawiła go uczucia miłości, należnej, jak się rzekło, Mnie i bliźniemu. To poczęcie rodzi mnóstwo złych następstw [obracających się] przeciw bliźniemu, wedle widzimisię prze-wrotnej woli zmysłowej. Niekiedy widzimy, ze rodzi okrucieństwo, w ogóle i w szczególności. W ogólności wtedy, gdy grzesznik widzi siebie i stworzenia w potępieniu i w

niebezpieczeństwie śmierci wskutek pozbawienia łaski. Jest tak okrutny, ze nie pomaga ani sobie, ani innym miłością cnoty i nienawiścią grzechu. Owszem, okrucieństwo jego rośnie poprzez jego własne czyny. Nie tylko nie daje on przykładu cnoty, lecz w złośliwości swej oddaje się w służbę diabła, odciągając wedle swej możności stworzenia od cnoty i prowadzać je do występku.

Takie jest okrucieństwo względem duszy tego, który staje się narzędziem odbierającym życie i zadającym śmierć.

Okrucieństwa dopuszcza się grzesznik względem ciała przez chciwość. Nie tylko nie przychodzi z pomocą bliźniemu swojemu, lecz kradnie cudze, grabi dobro ubogich, już to nadużywając posiadanej władzy, już to podstępem i oszustwem, kazać kupować dobro bliźniego, a często własna jego osobę.

O nędzne okrucieństwo, dla którego Bede bez miłosierdzia, jeśli ono samo nie zmieni się w litość i życzliwość dla bliźnie-go. Niekiedy rodzi słowa obelżywe, z których często wynika mężobójstwo. Niekiedy przywodzi bliźniego do nieczystości, która zmienia go w dzikie zwierzę, pełne zgnilizny. I zaraza nie tylko jednego lub dwóch, lecz każdy, kto się zbliży do gorszyciela i z nim z zaufaniem obcuje, ulega zatruciu.

Wobec kogo rodzi się pycha? Chcąc urosnąć we własnym mniemaniu o sobie, człowiek pyszny gardzi bliźnim, uważając się za większego, i przez to samo go znieważa. Jeśli posiada władze, pozwala sobie na wszystkie niegodziwości okrucieństwa, aż do kupczenia ciałami ludzkimi.

O najdroższa córko, bolej z powodu zadanej Mi obrazy i płacz nad tymi zmarłymi, aby modlitwa zatryumfowała nad ich śmiercią! Oto widzisz, ze zawsze, skądkolwiek by przyszły, wszystkie grzechy zwrócone są przeciw bliźniemu lub go dotykają. Inaczej nie byłoby nigdy żadnego grzechu, ani skry-tego, ani jawnego. Grzech skryty jest wtedy, gdy nie pomaga się bliźniemu jak należy; jawny jest, gdy rodzi występki, o których mówiłem.

Zaiste wiec jest prawda, ze każda obraza Mi wyrządzona dotyka Mnie za pośrednictwem bliźniego.

Rzekłem ci, ze wszystkie grzechy popełnia się w odniesieniu do bliźniego, według zasady, która ci wykazałem, to jest, ze grzesznicy pozbawieni są miłości, która daje życie wszelkiej cnocie. I tak miłość własna, która niszczy miłość prawdziwa i ukochanie bliźniego, jest początkiem i fundamentem wszelkiego zła.

Wszystkie zgorszenia, nienawiść, okrucieństwo i wszelkie niegodziwości wyrastają z tego korzenia. Miłość własna za-truła cały świat i osłabiła mistyczne ciało świętego Kościoła i całe ciało religii chrześcijańskiej. Dlatego rzekłem ci, ze w bliźnim, to jest w miłości bliźniego, ugruntowane są wszystkie cnoty; i to jest prawda. Rzekłem ci, ze miłość daje życie wszystkim cnotom, gdyż żadna cnota nie może istnieć bez miłości; cnotę nabywa się przez czysta miłość do Mnie. Bo gdy dusza poznała siebie, nabyła, jak wykazaliśmy wyżej, pokorę i nienawiść do własnej namiętności zmysłowej, potwierdzając to przewrotne prawo związane z jej ciałem, które zawsze buntuje się przeciw Duchowi (Ga 5, 17). Przeto dźwignęła się z nienawiścią i odraza do zmysłowości, poddając ja rozumowi z wielka gorliwością. Co więcej, w sobie znalazła wielkość mej dobroci w licznych darach, które otrzymała ode Mnie.

Wszystkie te dobrodziejstwa, które odnajduje w sobie, poznanie siebie, które otrzymała ode Mnie, pokora jej przypisuje.

Mnie, wiedząc, ze łaska moja wydobyła ja z ciemności i do-prowadziła do światła prawdziwej wiedzy. Uznawszy dobroć moja, kocha ja bez pośrednictwa i kocha ja przez pośrednictwo: kocha ja bez pośrednictwa siebie samej i nie dla własnej korzyści, oraz kocha ja przez pośrednictwo cnoty, która poczęła z miłości do Mnie, gdyż widzi, ze nie mogłaby być Mi miła, gdyby nie poczęła nienawiści grzechu i miłości cnót. Kiedy poczęła cnotę przez miłość, cnota natychmiast rodzi owoce na rzecz bliźniego; inaczej nie byłoby prawda, ze poczęła ja w sobie; lecz jako ze Mnie kocha prawdziwie, przynosi tez prawdziwie korzyść bliźniemu ta miłością. I nie może być inaczej, gdyż miłość do Mnie i do bliźniego jest jednym; ile dusza Mnie kocha, tyle kocha bliźniego; bo miłość ku niemu wypływa ze Mnie.

To jest to pośrednictwo, które wam ustanowiłem, abyście ćwiczyli i spełniali cnotę w sobie. Nie mogąc przynosić pozyt-ku Mnie, winniście przynosić go bliźniemu. To będzie dowodem, ze posiadacie Mnie w duszy waszej z łaski, jeśli dacie mu korzystać z licznych i świętych modlitw, ze słodkim i miłosnym pragnieniem chwały mojej i zbawienia dusz.

Dusza zakochana w prawdzie mojej nie przestaje być pożyteczna całemu światu w ogóle i w szczególności, mało lub wiele, wedle gotowości tego, który przyjmuje, i płomiennego pragnienia tego, który daje, jak wykazałem powyżej, kiedy ci oznajmiłem, ze samo cierpienie bez pragnienia nie jest dostateczne do zmazania winy.

Kiedy dusza doznała na sobie błogich skutków jednoczącej miłości, która przywiązuje ja do Mnie i przez która ona kocha sama siebie we Mnie, rozszerza swe uczucie na zbawienie całego świata, wspomagając go w jego nędzy. Wyświadczywszy już dobro sobie przez poczęcie cnoty, skąd zaczerpnęła życia łaski, stara się zwrócić oczy na nędze bliźniego w szczególności. Okazawszy miłość w ogóle wszelkiemu stworzeniu obdarzonemu rozumem, jak się rzekło, przychodzi z pomocą swym bliskim wedle różnych łask, które jej wydzieliłem dla służenia innym. Ten służy nauka, to jest słowem, bezinteresownie udzielając szczerych rad; tamten przykładem życia, co powinni czynic wszyscy, gdyż każdy powinien budować bliźniego dobrym, świętym i uczciwym życiem.

Oto są cnoty i wiele innych, których nie mogłabyś zliczyć, i które rodzi miłość bliźniego. Są wśród nich różne i nie daje wszystkich każdemu; jedna daje temu, druga tamtemu, choć nikt nie może mieć jednej, nie posiadając wszystkich, bo wszystkie cnoty są ze sobą związane. Daje ich wiele w ten sposób, ze każda zdaje się cnota główna w stosunku do innych. Jednemu daje przede wszystkim miłość, drugiemu sprawiedliwość, trzeciemu pokorę, czwartemu wiarę żywą, innym z kolei roztropność lub umiarkowanie, lub cierpliwość, nie-którym zaś męstwo.

Te cnoty i wiele innych wkładam w dusze w rozmaitym stopniu wielu stworzeniom. Chociaż wśród tych cnót tylko jedna, przez swój przedmiot, stanowi cnotę główna w stosunku do innych, zdarza się, ze dusza ma więcej sposobności do spełniania jednej cnoty niż innych, i ta jedna nabiera, od cnoty naczelnej, głównej wagi. W rezultacie cnota ta przyciąga do siebie wszystkie inne cnoty, bo, jak się rzekło, wszystkie one są ze sobą związane przez miłość.

Tak samo rozdaje liczne dary, łaski, cnoty i inne dobra duchowe i doczesne. Co do dóbr doczesnych, w rzeczach koniecznych dla życia człowieka rozdzieliłem je w wielkiej rozmaitości; nie chciałem, by każdy posiadał wszystko, co mu jest potrzebne, a przez to, żeby ludzie mieli sposobność, z konieczności, świadczyć miłość względem siebie. Mogłem obdarzyć ludzi tym wszystkim, czego im potrzeba dla duszy i dla ciała, lecz chciałem, aby jedni potrzebowali drugich, i aby byli mymi sługami w udzielaniu łask i darów, które otrzymali ode Mnie. Czy człowiek chce, czy nie chce, nie może ujść konieczności spełniania czynu miłości. I zaiste, jeżeli czyn nie jest spełniony z miłości do Mnie, nie ma on żadnej wartości nad-przyrodzonej.

Widzisz wiec, ze chcąc, aby ludzie spełniali cnotę miłości, ustanowiłem ich sługami moimi oraz umieściłem ich w różnych stanach i na różnych stopniach. To pokazuje wam, ze w domu Ojca mego jest mieszkań wiele (J 14, 2) oraz ze nie chce niczego innego, tylko miłości. W miłości ku Mnie jest zawarta miłość bliźniego; kto kocha bliźniego, przestrzega prawa (zob. Mt 22, 37-40); może wiec stać się pożytecznym według stanu swego, kto jest związany ta miłością.

Rzekłem ci, jak człowiek staje się użyteczny bliźniemu i jak przez służbę te okazuje miłość, która żywi do Mnie.

Teraz powiem ci, ze przez bliźniego doświadcza się w sobie cnoty cierpliwości przy sposobności krzywdy, która się od niego doznaje. Człowiek doświadcza pokory przez pysznego, wiary przez niewiernego, nadziei przez zrozpaczonego, sprawiedliwości przez niesprawiedliwego, litości przez okrutnika, łagodności i dobrotliwości przez gniewnego.

Wszystkich cnót doświadcza się i spełnia się je przez bliźniego, podobnie jak niegodziwi spełniają przez niego wszelkie swe złości. Wiedz, ze pokory doświadcza się pycha, bo pokora tryumfuje nad pycha. Pyszny nie może wyrządzić szkody pokornemu, jak niewierność złego człowieka, który Mnie nie kocha i nie ufa Mi, nie udziela się temu, który jest Mi wierny; nie umniejsza wiary ani nadziei w tym, który ja począł w sobie przez miłość do Mnie; owszem, umacnia ja i wypróbowuje ja w miłości bliźniego. Kiedy widzi, ze ktoś jest nie-wierny i nie pokłada nadziei we Mnie i w bliźnim (bo kto nie kocha Mnie, nie może mieć wiary i ufności we Mnie, lecz wierzy i ufa własnej zmysłowości, która zabiera cała jego miłość), wierny mój sługa nie przestaje jednak kochać go wiernie i z ufnością szukać we Mnie jego zbawienia. Widzisz wiec, ze niewierność i brak ufności doświadczają wiarę wierzącego. W tych i innych okolicznościach, w których wiara potrzebuje potwierdzenia, wierzący potwierdza ja dla siebie i względem bliźniego swego.

Nie tylko sprawiedliwość nie umniejsza się przez niesprawiedliwości innych, lecz także doznane niesprawiedliwości wykazują, ze sprawiedliwy trwa w sprawiedliwości przez cnotę cierpliwości, tak samo jak dobrotliwość i łagodność w obliczu gniewu świadczą o słodkiej cierpliwości, a zazdrość, odraza i nienawiść dobywają na jaw życzliwość miłości oraz głód i pragnienie zbawienia dusz.

Nie tylko cnota umacnia się w tych, którzy odpłacają dobrym za złe, lecz powiadam ci, ze często próba czyni z nich węgle płonące ogniem miłości, który niszczy nienawiść i urazę w sercu i duchu gniewnego złośnika i zmienia nienawiść w życzliwość. Taka jest siła miłości i doskonałej cierpliwości w tym, który, narażony na gniew złośnika, znosi bez skargi jego ułomności (zob. Rz 12, 17-20).

Jeśli rozważysz cnotę męstwa i wytrwałości, utwierdza się ona przez długie znoszenie zniewag i obmów ze strony ludzi, którzy często już to gwałtem, już to pochlebstwami chcą od-ciągnąc ja od drogi i nauki prawdy. Cnota męstwa trwa nie-wzruszona i opiera się przeciwnościom, jeśli była istotnie wewnętrznie poczęta; wtedy, jak ci rzekłem, utwierdza się ona w stosunku do bliźniego. Gdyby w czasie, kiedy walczy z licznymi przeciwnościami, nie wykazała siły, nie byłaby cnota prawdziwie ugruntowana.

Oto święte i słodkie uczynki, których zadam od sług moich, to jest cnót wewnętrznych duszy, wypróbowanych w sposób, jak rzekłem. Zadam nie tylko uczynków cielesnych, aktów zewnętrznych, licznych i różnych pokut, które są tylko narzędziem cnoty, nie cnota sama. Bo gdyby te czyny ze-wietrzne były oddzielone od cnoty, nie byłyby Mi przyjemne. Gdyby dusza nie spełniała swej pokuty dyskretnie, czyli we-wietrznie, przywiązując się głównie do samej pokuty, miała-by w tym przeszkodę do doskonałości. Powinna zakorzenić ja zarówno w porywie miłości i nienawiści do siebie, złączonym z prawdziwa pokora i doskonała cierpliwością, jak i w innych cnotach wewnętrznych, z głodem i pragnieniem mojej chwały i zbawienia dusz. Cnoty te okazują, ze wola jest martwa lub obumiera ustawicznie zmysłowo pod ciosami miłości cnoty.

Z takim rozeznaniem należy czynić pokute, kochać bar-dziej cnotę niż pokute, uważając pokute tylko za środek do wzmocnienia cnoty wedle tego, czego potrzeba, i licząc się z własnymi możliwościami.

Opierając się na samej pokucie, dusza stawiałaby przesz-kody własnej doskonałości, bo nie postępowałaby z rozwaga, która daje poznanie siebie i mojej dobroci. Nie zastosowałaby się do mej prawdy, lecz działałaby nieroztropnie, nie kochając tego, co kocham nade wszystko, i nie nienawidząc tego, czego najbardziej nienawidzę. Rozeznanie nie jest niczym innym jak prawdziwym poznaniem, które dusza winna mieć co do siebie i Mnie; w tym poznaniu tkwi jego korzeń. Jest ona latoroślą zaszczepiona na miłości i z nią zjednoczona.

Latorośl ta wydaje wiele innych, jak drzewo, które ma liczne gałęzie. Lecz tym, co daje życie drzewu i gałęziom, jest korzeń, i korzeń ten winien być zasadzony w ziemi pokory, ta zaś jest matka karmicielka miłości, na której jest zaszczepiona ta latorośl lub to drzewo rozeznania. Rozeznanie nie byłoby cnota i nie zrodziłoby owoców życia, gdyby nie było zasadzone w cnocie pokory, gdyż pokora wynika z poznania, które dusza ma co do siebie. A już ci rzekłem, ze korzeniem rozeznania jest prawdziwe poznanie siebie i mojej dobroci, które każe duszy oddawać każdemu to, co mu jest winna.

I przede wszystkim przynosi Mi, co Mi jest winna, oddając cześć i chwałę imieniu memu i przypisując Mi łaski i dary, które, jak wie, otrzymała ode Mnie. Sobie oddaje to, na co, jak wie, zasłużyła, uznając, ze nie istnieje przez siebie, lecz istnie-nie swoje otrzymała z mej łaski. Wszystkie łaski, które otrzymała poza istnieniem, również przypisuje Mi, a nie sobie.

Wyznaje, ze jest niewdzięczna za tyle dobrodziejstw, ze nie korzystała z czasu i łask otrzymanych, i przeto jest godna kary i sama sobie przedmiotem nienawiści i odrazy z powodu tylu win. Sprawia to cnota roztropności, ugruntowana na poznaniu siebie, która jest prawdziwa pokora.

Bez tej pokory dusza byłaby nieroztropna, brak rozeznania zaś ma swe źródło w pysze, jak rozeznanie w pokorze. I nie mając rozeznania, kradłaby Mi, jak złodziej, chwałę i przywłaszczała ja sobie, by się nią chlubić; tym zaś, co jest jej, obarczałaby Mnie, skarżąc się i szemrając przeciw ukrytym zamiarom moim, które spełniam w niej i w innych stworzeniach; gorszyłaby się wszystkim, tak Mną, jak bliźnim swoim. Przeciwnie postępują ci, którzy maja cnotę rozeznania. Odda-wszy to, co winni Mnie i sobie, oddają potem bliźniemu, co należy, darząc go miłością (por. Rz 13, 8) i pokorna i ciągła modlitwa, do której wszyscy są zobowiązani względem.

Po tym spłacają swój dług nauka, przykładem świętego i uczciwego życia, radami i pomocą, których bliźniemu po-trzeba do zbawienia, jak ci powyżej rzekłem.

W jakimkolwiek stanie znajduje się człowiek, czy jest księciem, czy poddanym, czy prałatem, jeśli posiada te cnotę, wszystko, co czyni względem bliźniego, czyni z roztropnością i miłością; bo cnoty te są związane i stopione ze sobą i zasadzone w ziemi pokory, która wypływa z poznania siebie.

Wiesz, jaki jest wzajemny stosunek tych trzech cnót? Wy-obraz sobie koło umieszczone na ziemi, a w środku tego koła wyrastałoby drzewo, które wypuściło z boku złączona z nim latorośl. Drzewo ciągnie soki z ziemi, zamkniętej obwodem koła, bo gdyby znajdowało się poza ziemia, zginęłoby i nie rodziłoby owoców, dopóki nie będzie zasadzone w ziemi. Teraz wyobraź sobie, ze dusza jest drzewem stworzonym dla miłości i mogącym zżyć tylko miłością.

Jeśli dusza ta nie ma prawdziwie boskiej doskonałej miłości, nie rodzi owoców życia, lecz śmierci. Trzeba wiec, aby korzeń tego drzewa, to jest poryw duszy, tkwił i żywił się w kole prawdziwego poznania siebie. To poznanie siebie jest zjednoczone ze Mną, który nie mam początku ani końca, jak koło, które jest okrągłe i w którym będziesz próżno krążyć tam i z powrotem, a nie znajdziesz, gdzie ono się zaczyna i kończy, a jednak znajdujesz się w nim. To poznanie siebie, i Mnie w sobie, jest i znajduje się na ziemi prawdziwej pokory, która jest tak wielka jak szerokość koła, to jest jak poznanie siebie, o ile, powtarzam, jest ono w łączności ze Mną. Bez tej łączności ze Mną to poznanie nie byłoby kołem bez początku i końca; miałoby początek, którym jest poznanie siebie, i koniec, którym jest zawstydzenie.

Drzewo miłości żywi się wiec pokora; drzewo to puszcza z boku latorośl prawdziwego rozeznania. Rdzeniem tego drzewa miłości jest cierpliwość, która jest pewnym znakiem mej obecności w duszy i zjednoczenia tej duszy ze Mną.

To drzewo, tak słodko zasadzone, wydaje wonne kwiaty cnoty, o licznych i rozmaitych zapachach. Rodzi owoc łaski w duszy oraz owoc pożytku dla bliźniego według gorliwości, z jaka ten przyjmuje owoce sług moich. Do Mnie wznosi won chwały i sławy imienia mego, bo Ja je stworzyłem. Tak osiąga swój cel, a wiec Mnie, który jestem życiem wiecznym i nie mogę być odebrany duszy, jeśli ona nie chce.

Wszystkie owoce, które wydaje to drzewo, są zaprawione roztropnością, gdyż są zjednoczone ze sobą, jak ci rzekłem***.

Oto są owoce i czyny, które pragnę znaleźć w duszy, oto co dowodzi cnoty w okolicznościach, gdy trzeba ja spełniać.

Rzekłem ci, jesli pamietasz, juz dawniej, gdy pragnełas czynic wielka pokute dla Mnie. „Co mogłabym uczynic — rzekłas — by cierpiec dla Ciebie?” Odpowiedziałem ci w duchu twoim, mówiac: „Jam jest Ten, co lubi mało słów, a duzo uczynków”, aby ci okazac, ze nie ten jest Mi miły, który tylko woła do Mnie głosem swoim: „Panie, Panie, chciałbym uczynic cos dla Ciebie” (por. Mt 7, 21), ani ten, który chce dla Mnie umartwiac ciało swoje licznymi pokutami, lecz nie wyrzeka się własnej woli. Pragne licznych uczynków meznego cierpie-nia, wyniku cierpliwości i innych cnót wewnętrznych duszy, które wszystkie są czynne i posługuja się owocem łaski.

Kazdy inny uczynek, wynikły z innego zródła, uwazam jedynie za puste słowo, bo jest tylko rzeczą skonczona. A Ja, który jestem nieskończony, zadam czynów nieskonczonych, to jest nieskończonej miłości. Chce, aby czyny pokuty i inne cwiczenia cielesne były uwazane tylko za środki, a nie za zasadniczy wyraz miłości. Jeśli w tym porywie zajmuja one główne miejsce, ofiarowuje Mi się tylko uczynki skończone. Działoby się z tym jak ze słowem, które, ledwo wyszedłszy z ust, jest niczym, jeśli nie wynika z wewnętrznego porywu duszy. Dusza prawdziwie poczyna i rodzi cnotę, gdy czyn skonczony, który nazwałem słowem, jednoczy się z porywem miłości. Wtedy będzie Mi miły i przyjemny, bo nie będzie już odosobniony, lecz związany z rozeznaniem, które sprawia, ze dusza spełnia czyny cielesne jako środki, a nie jako cel główny.

Nie należy wiec umieszczac celu swego w pokucie lub w jakimkolwiek akcie zewnetrznym, które, jak ci rzekłem, sa czynami skonczonymi, dlatego ze dokonywane sa w czasie skonczonym i nalezałoby czasem, aby człowiek zaniechał ich lub aby kazano mu ich zaniechac. Niekiedy dusza porzuca je z koniecznosci, która przychodzi nagle i przeszkadza jej do-konczyc zaczetego aktu, niekiedy zrzeka sie go przez posłu-szenstwo na rozkaz przełozonego i wtedy, spełniajac go dalej, nie tylko nie miałaby zasługi, lecz grzeszyłaby; widzisz wiec, ze sa to czyny skonczone. Sa tedy srodkiem, nie celem; biorac je za cel, dusza odczułaby pustke, bedac zmuszona zrzec sie ich po jakims czasie.

Wykazuje to pełen chwały Paweł, mówiac w liscie swoim:

Umartwiajcie ciało i zabijajcie wole własna, to jest trzymajcie na wodzy ciało, trapiac je, gdy chce buntowac sie przeciw duchowi (Ga 5, 16-18). Lecz wole trzeba zabijac zupełnie, unicestwic ja i poddac woli mojej. Te wole własna zabija sie

nastepstwem, jakie, jak ci rzekłem, sprawia w duszy cnota rozeznania, nabyta przez poznanie siebie, a wiec przez wstret do zniewagi oraz własnej zmysłowosci. Oto miecz, który zabi-ja i siecze miłosc własna ugruntowana na woli własnej.

Ci, co tak postepuja, nie daja Mi jedynie słów, lecz wiele uczynków, które Mnie raduja. Przeto rzekłem ci, ze zadam mało słów, a wiele czynów. Mówiac „wiele”, nie podaje licz-by, bo poryw duszy, ugruntowany na miłosci, która daje zycie wszystkim cnotom, winno mnozyc sie w nieskonczonosc. Nie gardze jednak słowem, lecz rzekłem, ze zadam mało słów, aby ci oznajmic, ze wszelki czyn jest skonczony; dlatego rzekłem „mało”, jednak podobaja Mi sie, gdy sie w nich szuka narze-dzia, a nie celu cnoty.

Nikt wiec nie powinien wydawac sadu, ze ten, co gorliwie umartwia swe ciało wielkimi pokutami, jest doskonalszy od tego, który to czyni w mniejszym stopniu; bo, jak ci rzekłem, nie na tym polega cnota ani zasługa. Wrecz przeciwnie, gorzej jest z nim niz z tym, kto ze słusznych powodów nie moze spełniac dzieł i czynów pokuty! Lecz cnota mieszka cała w mi-łosci, zaprawionej swiatłem prawdziwego rozeznania. Bez miłosci jest niczym. Te miłosc rozeznanie daje Mi bez konca i bez miary, bo jestem najwyzsza wieczna Prawda. Nie narzuca prawa ani granic miłosci, która Mnie miłuje, lecz odmierza ja słusznie wedle porzadku miłosci wzgledem blizniego.

Swiatło rozeznania, które, jak ci rzekłem, wypływa z mi-łosci, daje blizniemu miłosc uporzadkowana, która nie pozwa-la duszy czynic sobie szkody przez grzech, aby przyniesc pozytek blizniemu. Gdyby jeden jedyny grzech wystarczył, aby ocalic cały swiat od piekła lub dokonac wielkiego czynu, nie byłoby to miłoscia uporzadkowana przez rozeznanie, lecz pozbawiona rozsadku, bo nie wolno stac sie winnym grzechu, nawet dla spełnienia czynu wielkiej cnoty lub przyniesienia korzysci blizniemu. Oto porzadek nakazany przez swiete rozeznanie. Dusza zwraca wszystkie swe moce ku słuzeniu Mi meznie z cała gorliwoscia i kocha blizniego miłoscia tak wiel-ka, ze gotowa jest oddac zycie ciała dla zbawienia duszy tysiac razy, jesliby to było mozliwe, znosic wszystkie cierpie-nia i katusze, by zapewnic blizniemu zycie łaski, i oddac mie-nie doczesne dla cielesnego wspomozenia go.

To sprawia swiatło rozeznania, które wypływa z miłosci. Widzisz, jakie obowiazki wzgledem blizniego nakłada na du-sze, która pragnie łaski. Winna kochac Mnie miłoscia nie-skonczona i bez miary, blizniego z miara, miłoscia uporzadko-wana, nie czyniac szkody sobie przez grzech dla pozytku blizniego. O tym poucza was sw. Paweł, gdy mówi, ze miłosc winno sie zaczynac od siebie, inaczej pozytek blizniego nie byłby doskonały. Bo kiedy w duszy nie ma doskonałosci, wszystko, co ona czyni dla siebie i dla innych, jest niedoskonałe.

Nie godzi sie, aby dla zbawienia stworzen, które sa skon-czone i stworzone przeze Mnie, obrazano Mnie, który jestem Dobrem nieskonczonym. Wina ta byłaby daleko ciezsza i wieksza niz owoc, który by z niej wyniknał. W zadnym wiec razie nie powinnas popełnic grzechu. Prawdziwa miłosc wie o tym, bo nosi w sobie swiatło swietego rozeznania.

Ono jest tym swiatłem, które rozprasza wszelka ciemnosc, usuwa niewiedze i przepaja wszelka cnote, i kazde narzedzie zywotnej cnoty, ono jako roztropnosc nie moze byc oszukane; ono miesci w sobie mestwo, którego nic nie moze zwyciezyc; ono miesci w sobie wytrwałosc tak wielka, ze trwa az do konca. Siega ona od nieba do ziemi, to jest od poznania Mnie do poznania siebie, od miłosci ku Mnie do miłosci blizniego połaczonej z prawdziwa pokora. Dzieki roztropnosci omija

wszystkie sidła diabła i unika wszystkich pokus swiata. Reka bezbronna, to jest przez wiele cierpien, zmusiła do ucieczki diabła i pokonała ciało. Przez to słodkie i chwalebne swiatło odkrywa swa kruchosc, uczy darzyc je nalezna nienawiscia. Zdeptała swiat: rzuciła go pod nogi swej miłosci, gardzac nim, uwazajac go za marnosc i szydzac zen, stała sie jego panem.

Totez ludzie swiatowi nie moga odebrac duszy cnoty. Wszystkie przesladowania wzmagaja tylko i utwierdzaja cno-te, która najpierw poczeta jest przez miłosc, jak ci rzekłem, a po tym stwierdza sie w stycznosci z bliznim i staje sie płodna w zwiazku z nim. Ukazałem ci, ze jesli nie objawia sie i nie jasnieje przed ludzmi w czasie próby, to nieprawda jest, ze została poczeta w sercu. Bo niemozliwoscia jest, aby cnota istniała, była doskonała i rodziła owoce bez posrednictwa blizniego. Dusza jest jak kobieta, która poczeła w łonie dziec-ko, jesli nie wyda go na swiat, jesli ono nie ukaze sie oczom, małzonek nie moze rzec, ze ma dziecko. I Ja, który jestem oblubiencem duszy, jesli ona nie urodzi mi dziecka-cnoty w miłosci blizniego, okazujac je wedle potrzeby, w ogólnosci lub w szczególnosci, jak ci to rzekłem, powtarzam, ze zapra-wde nie poczeła cnoty w sobie. To samo mówie o grzechach, które popełnia sie wszystkie za posrednictwem blizniego.

Otóz widziałas, ze Ja, Prawda, ukazałam ci prawdziwa nauke, abys przez nia osiagneła i zachowała wielka do-skonałosc. Wyjasniłem ci, w jaki sposób czyni sie zadosc winie i karze, za siebie i za blizniego, mówiac ci, ze cierpie-nie, które znosi stworzenie, dopóki jest w ciele smiertelnym, nie jest wystarczajace samo z siebie do zadoscuczynienia wi-nie i karze, jesli juz nie jest zjednoczone z miłoscia i z pra-wdziwa skrucha, i z odraza do grzechu.

Cierpienie jednak czyni zadosc wtedy, gdy zjednoczone jest z miłoscia, nie moca jakiegos czynu pokuty, który mozna spełnic, lecz moca samej miłosci i zalu za popełniony grzech. Miłosc te zdobywa sie swiatłem rozumu, sercem szczerym i szczodrobliwym, majacym za przedmiot tylko Mnie, który jestem sama miłoscia.

Wszystko to wykazałem ci, gdyz prosiłas Mnie o cierpie-nie. Wyjasniłem ci to, abyscie, ty i inni słudzy moi, wiedzieli, w jakiej mierze i w jaki sposób winniscie czynic ofiare dla Mnie z siebie; ofiare, mówie, czynnosci zewnetrznej tak złaczona z ofiara umysłu, jak jest złaczone naczynie z woda, które ofiaruje sie Panu. Wody bez naczynia nie mozna by podac i byłoby Panu niemiłe, gdyby mu podano naczynie bez wody. Totez mówie wam, ze powinniscie ofiarowac mi naczy-nie waszych licznych codziennych trudów, w jakikolwiek sposób wam je zsyłam, nie wybierajac ani miejsca, ani czasu, ani trudów, ani sposobu, który wam odpowiada, lecz przyjmu-jac je, jak wam je daje. Naczynie to winno byc pełne i bedzie pełne, jesli przyjmiecie wszystkie te próby z miłoscia, jesli bedziecie znosic wszystkie błedy blizniego z prawdziwa cier-pliwoscia, złaczona z nienawiscia i odraza do grzechu.

Wtedy trudy te sa niby naczynie, pełne wody mej łaski, która daje zycie duszy; wtedy przyjmuje ten dar od oblubienic moich, to jest od kazdej duszy, która wiernie Mi słuzy; przyj-muje, powiadam, ich niespokojne pragnienia, ich łzy i wes-tchnienia pokorne i ciagłe modlitwy, wszystkie te rzeczy be-dace srodkami, łagodzacymi przez miłosc, która zywie, mój gniew przeciw nieprzyjaciołom moim i niegodziwym ludziom swiata, obrazajacym Mnie tak ciezko.

Cierpcie wiec meznie az do smierci, to bedzie Mi znakiem, ze Mnie prawdziwie kochacie. Nie odwracajcie głowy, oglądając się na pług**** z obawy przed stworzeniem lub udręczeniem, lecz radujcie się wśród udręczeń. Świat weseli się, wyrządzając Mi liczne zniewagi; nie smućcie się z powodu niesprawiedliwości świata, gdyż są one zniewagami Mnie wyrządzonymi: obrażając Mnie, obrażają was, i obrażając was, obrażają Mnie, który się stałem jednym z wami.

Wiesz, ze dałem wam obraz i podobieństwo moje, lecz wy straciliście łaskę przez grzech. Aby przywrócić wam to życie łaski, zjednoczyłem naturę ma z wami, przysłaniając ja waszym człowieczeństwem. Tak od was, obrazu mego, pożyczyłem podobieństwa waszego, przyjmując kształt ludzki. Jestem jednym z wami, jeśli dusza się nie oddzieliła ode Mnie przez grzech śmiertelny; bo kto Mnie kocha, jest we Mnie, a Ja w nim (por. J 6, 56). Lecz świat prześladować go będzie, gdyż świat nie jest w zgodzie ze Mną. Przeto prześladował jednorodzonego Syna mego aż do haniebnej śmierci na krzyżu. Tak samo czyni wam: prześladuje was i prześladować będzie aż do śmierci, bo Mnie nie kocha. Gdyby świat kochał Mnie, kochałby i was (por. J 15, 18). Radujcie się przecież, bo radość wasza będzie pełna w niebie (por. J 17, 14 oraz 16, 20).

Jeszcze i to ci powiem, ze im obfitsze będzie udręczenie w mistycznym ciele świętego Kościoła, tym bardziej obfitować on będzie w słodycz i pociechy. Słodyczą ta będzie poprawa mych sług i pasterzy, którzy są wonnymi kwiatami chwały. Oni to oddają cześć i chwałę imieniu memu, wznosząc won cnoty ugruntowanej w prawdzie. Bedzie to poprawa moich sług i pasterzy. Lecz owoc Kościoła, mej oblubienicy, nie potrzebuje poprawy, gdyż nie zmniejsza się on ani psuje nigdy przez błędy sług. Wesel się wiec w utrapieniu z ojcem duszy twojej i innymi sługami moimi, bo Ja, Prawda wieczna, obiecałem dać wam radość. Po goryczy dam wam pociechę w waszych ciężkich próbach przez naprawę świętego Kościoła.

Św. Katarzyna Sienneńska

_______________

* W średniowieczu uważano, ze można skruszyć diament, który opiera się ogniowi i żelazu, za pomocą świeżej, jeszcze ciepłej krwi kozy. Tak podawał, opierając się na Pliniuszu, Wincenty z Beauvais w swoim Specu-lum naturale (VIII, 39). Katarzyna mogła znać te obiegowa opinie o właściwości koziej krwi. Sama zaś zastosowała to przekonanie do serca człowieczego, nawiązując do krwi koźląt w Starym Prawie, zastąpionej krwią Chrystusa (zob. Hbr 9, 13-14).

** Bł. Rajmund z Kapui.

*** Obraz „drzewa miłości” łaczy się z obrazem „drzewa śmierci”, które zasadzone na wzgórzu pychy, posiada siedem gałezi głównych wad. Zgiete ku ziemi, wydaje cuchnace kwiaty złych myśli, liscie obelzywych słów i trujace owoce złych czynów.

**** Błędne powołanie się Katarzyny na tekst ewangeliczny Łka 9, 62. Nikt, przed pojawieniem się pługów mechanicznych, nie odwracał głowy, by spojrzeć na pług.

 


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.