Musiało coś być w polskiej duszy podatnego dla duchów i uczuć przez talent Sienkiewicza wywołanych, skoro pisarz ten stał się najbliższym człowiekiem każdej rodziny polskiej – przypominamy artykuł Stanisława Cata-Mackiewicza, pamiętając o jego 52. rocznicy śmierci, która upływa w niedzielę 18 lutego
Henryk Sienkiewicz był pisarzem naprawdę politycznym.
Był nim nie przez swój dydaktyzm powieściowy. Nie dlatego, że chciał w Bez dogmatu pokazać nam człowieka niezdolnego do życia, starej, zamierającej rasy, czyli ujemny typ Polaka, a w szlachcicu „imającym się handlu” – Stanisławie Połanieckim – nowego, odrodzonego, twórczego Polaka. Nie dlatego, że Quo Vadis miało być odpowiedzią na szerzący się indyferentyzm i zachętą do studiów nad istotą chrześcijaństwa.
Tendencja dydaktyczna Sienkiewicza jako społecznika i jego twórczość artystyczna nie zawsze szły zgodnie. Artyzm porywał pisarza i często kierował jego pracą nie tak, jak by sobie tego pragnął sam Sienkiewicz. Artyzm ten wyrywał mu stalówkę i kładł do ręki pióro niebieskiego jakiegoś ptaka. Dlatego tyle wdzięku ma u niego zahipnotyzowana swą miłością postać Płoszowskiego i tyle chropowatości handlowiec Połaniecki.
Sienkiewicz w prześlicznym swym Quo Vadis ani zrozumiał, ani też odczuł ducha pierwszych chrześcijan. Trudno! Bezkarnie się nie żyje w drugiej połowie XIX w. wśród największej potęgi pozytywizmu. Hołd, który chrześcijanom Sienkiewicz składa się hołdem złożonym przed rycerzem w przyłbicy, przed czymś autorowi nieznanemu i niepojętemu.
Natomiast artysta ten zrozumiał piękno Rzymu w czasach dekadencji wielkiej stolicy wielkiego imperium. W literaturze światowej Sienkiewicz zbudował marmurową posadzkę mozaikową i nazwał ją Quo Vadis. Z innych względów nazywam Sienkiewicza pisarzem politycznym. Sienkiewicz jest poetą imperializmu polskiego, tak jak Kipling jest poetą imperializmu angielskiego.
Warszawa pomiędzy rokiem 1875 a 1900. Ci, którzy nie widzieli jej na oczy, niech się jej przyjrzą w ilustracjach starych roczników Tygodników i Biesiad. Warszawa była jak jej smutny, zachlapany dzień jesienny, kiedy to zamek królewski widziany od Pragi roztapia się w siatkówce drobnego dżdżu, a Wisła i jej brzegi wyglądają już nie szaro, lecz żółto.
Aspiracje polityczne umieszczone pomiędzy stójkowym z jednego rogu, a stójkowym z rogu przeciwnego. Wspomnienia patriotyczne, rogatywkowe czy tromtadrackie pochowane głęboko, bardzo głęboko i nawet naftaliną posypane – a na zewnątrz hasło „hodujmy drób i króliki” jako maximum napięcia pracy organicznej, połączone z maksimum dalekowidztwa i odwagi cywilnej.
W takich to czasach pisał Sienkiewicz o wielkich naszych zwycięstwach i klęskach. Schowanemu w dorożkarskiej budzie warszawiakowi łuną pożarów w oczy zaświecił, upiornym szczękiem oręża przestraszył, wbijaniem na pal zupełnie już zdziwił. Jeszcze w 1905 roku Sieroszewski cytuje opisy wbijania na pal: „został na wysokim polu, sam Azya, syn Tuhay-Beya- i świecił długo” i Soroki – „a prosto nawłóczyć?” – „daj gorzałki, bo zimno” – jako przykład okrucieństwa artyzmu Henryka Sienkiewicza.
Sienkiewicz był militarystą w każdej kropli krwi. Ale obok tęsknoty do bólu, do sztandarów i zwycięstwa wielki artysta inną jeszcze tęsknotę wywołał z duszy polskiej. Jak Sienkiewicz opisuje stepy! Widział je w Ameryce, przejął się muzyką ich przestrzeni, a potem, rzuciwszy na nie kraśną chustę miłości opisał je jako stepy ukraińskie. Stepy ukraińskie i bory litewskie to tło, na którem rozpiął Sienkiewicz upoetyzowanie naszej historii.
I jak on je kochał! Dlatego też nazywam Sienkiewicza poetą imperializmu polskiego. Azya Tuhaybejowicz – kniazowski syn, muzułmanin posępny. Bohun pijany i świetny mołojec. Kmicic szlachcic kresowy, orszański – infamis, banita-wywołaniec i jego banda, a potem dalej i dalej. Rzadko w tłumie postaci sienkiewiczowskich, Zaćwilichowskich, Barabaszy, kniazia Jaremy – katolika w drugim pokoleniu – spotykamy ludzi, których dzisiejsza nasza etniczno-narodowa systematyka nazwałaby Polakami. Dla Sienkiewicza: Rzeczypospolita Polska to barwny i świetny krąg w którym się zamyka zarówno obóz z pod Ujścia, jak z pod Kamieńca Podolskiego. Chorągwie husarskie, pancerne i petyhorskie, czy oddziały kozaków, tatarów czy nawet pułki cudzoziemskiego autoramentu.
Przeciw sienkiewiczowskim kreacjom artystycznym od a do zet protestował ówczesny kierunek myśli polskiej, protestowały ówczesne poglądy, przekonania, wierzenia, nawet nadzieje. Dlatego też Sienkiewicz pozostał tylko artystą. Był w niezgodzie z własnym pokoleniem. Jego współcześni byli pokoleniem defetyzmu – on poeta imperializmu; jego współcześni wierzyli w odrodzenie przez lud – on wzniecał tradycje walk o graniczne kopce najdalej w dziejach naszych na Wschód wysunięte; jego pokolenia było inkarnacją doskonałej demokracji – on napisał Quo Vadis – najbardziej arystokratyczną powieść świata.
I dlatego w powodzeniu jego utworów było coś żywiołowego. Szum skrzydeł talentu Sienkiewicza zagłuszył wszystkie racjonalne refleksje. Artyzm jego zasiał ziarna. Ci, którzy zahipnotyzowali dawną wielkością Polski marzą o mocarstwowej dla swej Ojczyzny roli w Europie – ci wszyscy poszli za Sienkiewiczem.
Musiało coś być w polskiej duszy podatnego dla duchów i uczuć przez talent Sienkiewicza wywołanych, skoro pisarz ten stał się najbliższym człowiekiem każdej rodziny polskiej.
Padały płatki pierwszego śniegu, gdy do zgłodniałego Wilna, zmizerowanej Warszawy doszła wiadomość o Jego śmierci. W dniu tym nie było polskiego dziecka, które by nie uklękło, aby za Niego zmówić wieczny odpoczynek.
Tekst ukazał się w czasopiśmie „Słowo” 1924 r., nr 245.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(1896–1966) – publicysta, pisarz, polityk. W okresie I wojny światowej członek Zetu i POW. Redaktor naczelny wileńskiego pisma Słowo, poseł na Sejm z ramienia BBWR. Członek Rady Narodowej na uchodźstwie, premier rządu emigracyjnego. Autor licznych polemicznych publikacji na temat polityki, historii, zwłaszcza polityki międzynarodowej władz polskich.