Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Remigiusz Forycki: Dziecko Wierzchowni [Honoriusz Balzak]

Remigiusz Forycki: Dziecko Wierzchowni [Honoriusz Balzak]

Dostrzegam w tej ostatniej powieści "Komedii ludzkiej" rodzaj kodycylu, jakiegoś balzakowskiego moralnego, politycznego i intelektualnego testamentu – a może nawet formę uniwersalnego przesłania, jakże ważną również dla właściwego zrozumienia jego stosunku do Polski i wschodnich rubieży Europy, w tym do Imperium carów

Dostrzegam w tej ostatniej powieści "Komedii ludzkiej" rodzaj kodycylu, jakiegoś balzakowskiego moralnego, politycznego i intelektualnego testamentu – a może nawet formę uniwersalnego przesłania, jakże ważną również dla właściwego zrozumienia jego stosunku do Polski i wschodnich rubieży Europy, w tym do Imperium carów - prof. Remigiusz Forycki o Balzaku, Polsce, Rosji i "Komedii Ludzkiej" specjalnie dla TP

Ojcowie jedli zielone winogrona,

a  zęby ścierpły synom…

Ez 18,2

Druga strona historii współczesnej

Chciałbym przybliżyć czytelnikowi Teologii politycznej ostatni, zamykający cały cykl Komedii ludzkiej utwór Balzaka pt. Wtajemniczony („L’Initié”). Ten mało znany w Polsce tekst (raczej opowiadanie niż powieść),  stanowi drugą część powieści Druga strona historii współczesnej („L’Envers de l’histoire contemporaine”). Wiemy jak bardzo skomplikowana pod względem kompozycji formalnej jest struktura Komedii ludzkiej – w przypadku omawianych tekstów chodzi o dwie odrębne całości: pierwszą, która powstawała w latach 1841-1846 jest Pani de La Chanterie („Madame de La Chanterie”), druga zaś, szczególnie nas tutaj interesująca, to właśnie Wtajemniczony, utwór nazwany przez samego Balzaka „dzieckiem Wierzchowni”, bowiem powstał on w pałacu Hańskiej na kresach. Zredagowany w 1847 r. w majątku leżącym kilkadziesiąt kilometrów od Berdyczowa został w roku następnym  opublikowany w odcinkach w paryskim dzienniku Cavaignac’a Le spectateur républicain. Powieść w formie książkowej ukazała się dopiero cztery lata po śmierci genialnego pisarza francuskiego, tj. w 1854 r., a w roku następnym wejdzie (jako 18 tom) do pełnego zbioru Komedii ludzkiej (wyd. Houssiaux).

Mamy tutaj do czynienia z powieścią edukacyjno-inicjacyjną ukazującą historię młodzieńca (Godefroid) dotkniętego „chorobą wieku”, który odnajduje sens swojej egzystencji w solidarności z dotkniętymi polityczną przemocą. Wtajemniczony przez ludzi dobrej woli zrzeszonych w Bractwie Pocieszenia działa na rzecz „żywego obrazu Miłosierdzia”, poświęcając się bez reszty bliźnim. Okazuje się, że ukąszonymi przez terror rewolucji i wojnę są nie tylko Francuzi. Szczególnie bolesny i osobliwy jest przypadek chorej Polki Wandy; jej historia stanowi osnowę opowiadania Wtajemniczony. Kierując się modną wówczas w Europie zasadą antynomii romantycznej Balzak ustawił oba człony swojej powieści tak, aby na antypodach znalazły się, w binarnej opozycji: z jednej strony mroczne i krwawe wydarzenia z epoki Rewolucji francuskiej i Cesarstwa, z drugiej natomiast ich konsekwencje oraz etyczno-moralne konkretyzacje obejmujące czasy mu współczesne, czyli Monarchię Lipcową i Wiosnę Ludów 1848 roku. Ten binarny układ struktury powieści zakodowany jest w samym tytule całości, który w polskiej wersji powinien brzmieć właśnie Druga strona historii współczesnej i każdy tłumacz popełniłby poważny błąd oddając francuskie „L’Envers de l’histoire contemporaine jako np. „Odwrotna strona współczesności”. Niestety obiegowy przekład Juliana Rogozińskiego jest pod tym względem fatalny i nacechowany ideologicznym zaślepieniem (widać to we Wstępie do wydania z 1954 r.). Balzakowi chodziło bowiem o przedstawienie dwóch wymiarów współczesności Francji: wymiaru ufundowanego na terrorze i zbrodni, a więc związanego z ontologicznym Złem, będącym politycznym formantem republikańskiej Francji oraz o ukazanie takiej współczesności, gdzie pojawia się chrześcijańska próba ekspiacji i nawrócenia, której figurą może być dobrze nam znana w Polsce zasada „zło dobrem zwyciężaj”. Zatem – jedną stroną historii współczesnej (powtórzę to dobitnie: nie odwrotną stroną i też nie tą, widzianą w krzywym zwierciadle!!!) będą dla Balzaka losy utrapionych, sponiewieranych, zaszczutych ludzi skąpanych w morzu krwi, żyjących w paraliżującym cieniu gilotyny, Komitetów Ocalenia Publicznego, terroru „Roku 1793” czy, później, wojny domowej w Wandei i szuańskiej Bretanii, – zaś ta druga strona historii współczesnej to „życie i los” (umyślnie nawiązuję tutaj do tytułu sagi Wasilija Grossmana urodzonego wszak w  Berdyczowie) potomków ofiar i katów tamtych wydarzeń, którym – jak w opatrznościowej koncepcji Joseph de Maistre’a – biblijnie  „ścierpły zęby”.

Osobiście dostrzegam w tej dwuczłonowej, ostatniej powieści Komedii ludzkiej rodzaj kodycylu, jakiegoś balzakowskiego moralnego, politycznego i intelektualnego testamentu – a może nawet formę uniwersalnego przesłania, jakże ważną również dla właściwego zrozumienia jego stosunku do Polski i wschodnich rubieży Europy, w tym do Imperium carów. Sam Mistrz wyznaczył swojej powieści miejsce szczególne – „szczytowe” w obrębie Komedii ludzkiej.

La Belle Polonaise

W moich rozważaniach chciałbym skupić się na fizjologicznym portrecie Wandy, przykutej do łóżka dziwną chorobą Polki, bohaterki – obok Żyda Halpersohna – Wtajemniczonego. Ten nafaszerowany aluzjami i przemyślnie zakodowany przez Balzaka tekst powstał podczas jego pierwszego pobytu w majątku Hańskiej[1] i zawiera sporo rzeczy wieloznacznych, często o sprytnie ukrytych znaczeniach. Spróbuję co nieco rozjaśnić ten, owiany słowiańską tajemniczością, balzakowski kod.

Badacze romantyzmu wyróżniają dwa nurty fizjognomii: naturalistyczny i astrologiczny. W przypadku Wtajemniczonego najbardziej interesujący wydaje się nurt naturalistyczny, który rozszczepia się na, pozostające w ścisłych związkach, odłamy: zoologiczny, etnologiczny i dotyczący temperamentów. Kreśląc fizjonomiczny portret Polki (nota bene Wanda jest jedyną Polką o statusie bohaterki w całej Komedii ludzkiej!), Balzac odwołuje się do fauny zwierzęcej, osoba zaś Wandy, zredukowana jest tutaj do głowy i jak kameleon fascynuje gamą odcieni:

Ten głos o tysiącznych odcieniach zastępował ruchy, gesty i pozycje, jakie przybiera głowa. Lica wciąż odmieniały kolor, niczym baśniowy kameleon, czyniąc ową iluzję, albo, jeśli wolicie, ów miraż – kompletnym. Ta głowa, na której wyryło się cierpienie, tonąca w batystowej poduszce ozdobionej koronką, była całą osobą[2].

Podobnie jak w obrazach Hieronima Boscha ciało Wandy sprowadzone zostało do groteskowego kadłubka; Godefroid na przykład widzi „nikłą, prawie nie istniejącą postać tej ślicznej kobiety”[3].

Odmienne stany Wandy, takie jak: katalepsja, hydrofobia, melancholia czy ekstaza, połączone z lunatyzmem, doprowadziły chorą do opętania oraz szokujących gestów i działań magicznych, czyniących ze świata ludzi i zwierząt niecodzienny amalgamat : na przykład Wanda zażądała  „okładów ze świeżej, dymiącej jeszcze wieprzowiny; kiedyś znów oświadczyła, że trzeba głęboko nakłuwać jej nogi szpikulcami żelaznymi, silnie namagnesowanymi a rozpalonymi do czerwoności… to znów parzyć plecy zapalonym lakiem, kapiącym na nie[4]. W swojej wyobraźni romantycznej Balzak połączył też cechy zoomorficzne z muzyką – można tutaj przywołać jedną z takich osobliwych synestezji:  „szczeka jak pies, ujada melancholijnie, wyje tak samo, jak wyją psy, kiedy zagra katarynka[5]. W podanym przykładzie pisarz odwołuje się do teorii Lavatera dotyczącej tzw. „linii zwierzęcości” („ligne d’animalité”)[6], chociaż kierunek ewolucji jest tutaj odwrotny: człowiek cofa się w rozwoju do bestii. Niemniej jednak fascynacja romantyków i Balzaka identyfikacją człowieka i zwierzęcia jest tutaj bardzo wyraźna i mieści się w ogólnej tendencji rozwoju tej dziedziny wiedzy.

Atmosferę tajemniczości (freudowskiej „Unheimliche”) wzmacnia, typowe dla Balzaka, współgranie portretów ludzkich z lustrzanym „mimesis” tła. W omawianej powieści pisarz przenosi nas do świata owładniętego tajemniczością gabinetu osobliwości („Kunstkammer”), gdzie nad „etażerką pełną ciekawych bibelotów[7] wisi wspaniały portret Wandy pędzla Géricault. Obraz powstał około 1818 roku (Wanda-córka miała wówczas 16 lat), a więc w okresie intensywnej pracy Mistrza nad Tratwą Meduzy, którą przygotowywał na „Salon 1819 roku”[8]. Sylwetka matki i babki (wszystkie trzy mają to samo imię) stawia tutaj przed nami problem polskości Wandy, a co za tym idzie jej etnologicznej tożsamości.

Fizjognomiczny portret etnologiczny ufundowany jest na współzależności cech fizycznych, moralnych i klimatu. Lavater wspomina nawet o „fizjognomoniach narodowych”, które sumiennie bada na podstawie morfologii zębów, czoła, brwi – a szerzej jeszcze – czaszki, według koncepcji Dr. Galla. Portret Wandy daje nam klasyczny, można by rzec podręcznikowy, przykład takiego obrazowania. Dokonując komparatystycznych oględzin głowy Wandy i porównując ją z miniaturowym portretem matki lekarz Żyd Halpersohn zawyrokował: „Pani ma w ciele pewien zasadniczy jad, humor narodowy, który trzeba wypędzić[9].

Balzakowska Wanda jest „wnuczką generała Tarłowskiego, który przyjaźnił się serdecznie z księciem Poniatowskim[10] (wrócimy jeszcze do postaci dziadka) i Wandy Sobolewskiej z Pińska[11]. Narodową cechą wyróżniającą Wandę jako Polkę jest w pierwszej kolejności jej talent muzyczny, szczególnie zaś głos: „Głos jej brzmiał niby muzyka. Dusza, ruch i życie skupiły się w jej spojrzeniu i głosie[12]. Nie dziwi zatem, że jej kunszt zyskuje najwyższe uznanie słuchaczy: „Godefroid odkrył w niej talent identyczny z talentem Chopina[13]. Balzak idzie jeszcze dalej – Wanda jest jakby uosobieniem wszystkich Polaków rzuconych na „paryski bruk”:

Polska dostarczała nam niejeden raz przeróżnych tajemniczych oryginałów… Dziś na przykład mamy, oprócz tego doktora [Halpersohna], Hoene-Wronskiego: to matematyk a zarazem iluminat; mamy poetę Mickiewicza, jasnowidza Towiańskiego i Chopina obdarzonego nadnaturalnym talentem. Wielkie wstrząśnienia narodowe wydają zawsze ów rodzaj okaleczałych gigantów[14].

Dla komparatystów skupiających się na historii literatury i idei już samo imię Wanda (u Balzaka Vanda) przywołuje masę skojarzeń i jest synonimem, czy raczej figurą „pięknej Polki” („la Belle Polonaise”)[15].

Plica Polonica

Ale wróćmy do miejsca urodzenia Wandy Sobolewskiej – babki chorej. Wybór Pińska nie jest tutaj przypadkowy, wręcz przeciwnie, ma kluczowe znaczenie w określeniu tajemniczej choroby Wandy-córki. Chodzi tu o stolicę Polesia – regionu (stanowiącego dzisiaj część Białorusi) będącego matecznikiem i ojczyzną kołtuna, występującego w powieści Balzaka pod nazwą „Plica polonica”.  

W swojej dobrze udokumentowanej monografii kołtuna Henryk Dobrzycki tak pisał w 1877 roku:

Wielka śledziona i jeszcze większy kołtun, oto cechy, po których poznasz Pińczuka. A do tego dodajmy jeszcze błoto… które zapewne nie pomaga do czystości… w obec silnej wiary, że zwinięciu kołtuna przeszkadzać nie trzeba, a stąd w obec wstrętu do grzebienia, istnienie kołtuna w podobnej miejscowości choć w granicach Europy położonej jest koniecznym bezwarunkowo zjawiskiem[16].

Wiedza teoretyczna o kołtunie u Balzaka w zasadzie była zbieżna z poglądami Jean-Josepha Menureta, autora hasła PLICA POLONICA zamieszczonego w Encyklopedii Diderota i d’Alemberta, który tę chorobę przypisuje Polakom; opis kliniczny choroby w Encyklopedii również jest w wielu punktach zbieżny z obrazem dolegliwości Wandy jaki prezentuje Balzak. J.-J. Menuret podaje też niezwykle ciekawą informację wywodzącą pochodzenie samej choroby z wierzeń ludowych – podobnie jak w przypadku patologii ciąży Wandy, wszystkiemu są winne tutaj nienarodzone dzieci. W powieści Balzaka (nota bene ciężko doświadczonego poronieniami Hańskiej) wygląda to tak:

Córka wydała na świat płód martwy, dosłownie skręcony, uduszony na skutek poruszeń, jakie wykonywał w jej łonie. Zaczynała się choroba, owa zaś ciąża odegrała tutaj swoją rolę[17].

Jeżeli chodzi o szczegóły dotyczące praktyki lekarskiej i klinicznej związane z tą chorobą, to Balzak mógł je uzyskać od rodzinnego lekarza i plenipotenta Hańskich – Doktora Christiana Adolfa von Knothe i jego dwóch braci blisko związanych z Wierzchownią.

Najstarszym z nich i pozostającym w zażyłych stosunkach z Eweliną i Honoriuszem Balzakami był Chrystian Adolf, urodzony na Podolu w 1797 roku. Podobnie jak pozostali bracia, był on synem Beniamina von Knothe, saksońskiego doktora medycyny i filozofii z miasta Zittau (nadwornego lekarza Stanisława Augusta Poniatowskiego i Prota Potockiego) oraz Francuzki Catherine de Charmoy. Po ukończeniu szkół w Winnicy studiował medycynę na Uniwersytecie Wileńskim, na którym w roku 1823 obronił rozprawę naukową z chirurgii praktycznej („Plastyczna rekonstrukcja nosa”). W Wierzchowni zetknął się z Balzakiem, którego leczył razem z synem Adolfem Ferdynandem (późniejszym uczestnikiem Powstania styczniowego 1863 r.). Z małżeństwa z Marią Le Brun[18] miał sześcioro dzieci. Zmarł w roku 1881. Spoczywa na cmentarzu w Różynie (obecnie obwód Żytomierski na Ukrainie).

Jego o dwa lata młodszy brat Jan Ernest von Knothe również studiował medycynę na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie w 1823 r. obronił pracę dyplomową z medycyny praktycznej („Cholera wiosenna” – temat był na czasie, bowiem podczas pobytu Balzaka w Kijowie szalała dookoła epidemia cholery). Był znanym i cenionym w Różynie lekarzem praktykiem (typowy balzakowski „lekarz wiejski”). Zmarł w 1871 r.

Trzeci brat, Ludwik Maurycy, również jak pozostali lekarz i wychowanek Wileńskiej Alma Mater był wybitnym specjalistą od kołtuna. Jego praca dyplomowa wydana w Wilnie (1830 r.) pt. Discours de plica polonica uchodziła, zdaniem Dobrzyńskiego, za „coś znakomitego”[19]. Zmarł w 1841 roku w Winnicy, gdzie został pochowany na tutejszym cmentarzu parafialnym.

Z tych zachowanych w archiwum rodzinnym dokumentów metrykalnych wynika, że Balzak otoczony był na Ukrainie znakomitymi lekarzami, absolwentami Uniwersytetu Wileńskiego, a do tego „wybitnymi uczniami Józefa Franka” – uczonego światowej sławy lekarza, wybitnego specjalisty od „kołtuna”. W tym kontekście nie powinna zbytnio dziwić również dobra opinia jaką miał autor Wtajemniczonego o homeopatycznych uzdolnieniach ludów wschodnich:

Europa nie wie, że ludy słowiańskie posiadają liczne sekrety; mają kolekcję leków znakomitych, a zawdzięczają je stosunkom z Chińczykami, Persami, Kozakami, Turkami i Tatarami[20].

Balzak z podziwem wspomina tajemnicze receptury oraz środki przywracające zdrowie, krążące w rodzinnych tradycjach na Wschodzie Europy i przekazywane sobie przez krewnych z pokolenia na pokolenie. Mojżesz  Halpersohn, lekarz Wandy, posiadał właśnie taką tajemną tradycję rodzinną oraz cudowną moc uzdrawiania:

Halperson, lubo przez pięć lat uchodził za konowała z racji swoich ziółek i proszków, miał wrodzoną wiedzę właściwą wielkim lekarzom. Był nie tylko uczonym i nie tylko poczynił wiele obserwacji, lecz i zwiedził Niemcy, Rosję, Persję i Turcję, w których to krajach zebrał mnóstwo tradycyjnych recept; a jako że znał chemię, stał się żywą biblioteką pełną sekretnych przepisów rozproszonych między babkami – jak mówią we Francji – każdego kraju, gdzie tylko stanęła jego noga, podróżował zaś szlakami swojego ojca, który był kupcem wędrownym z profesji[21].

Wśród wielu podobieństw między Józefem Frankiem i Halpersohnem najważniejszym wydaje się być ich zaangażowanie w zwalczaniu narodowej choroby Polaków – kołtuna.

Dr Frank był typem filantropa. Wykształcony w Getyndze i Pawii, Rektor Uniwersytetu w Wilnie (1816), gdzie był założycielem między innymi Towarzystwa Lekarskiego i gdzie kierował Wydziałem Patologii. Również w Wilnie powołał do życia Instytut Macierzyństwa (1809) oraz Instytut Szczepień (1808 r. – jeden z pierwszych w Europie).  Był melomanem. Żona Franka – wybitna śpiewaczka operowa Krystyna Gerhardy-Frank (Haydn napisał specjalnie dla niej partie sopranowe w oratorium Stworzenie świata) – razem z mężem prowadzili salon artystyczny, w którym zatrzymywali się wirtuozi z całej Europy (Wilno leżało na szlaku koncertowym między Paryżem a Petersburgiem), a w swoim mieszkaniu przy ulicy Wielkiej organizowali wieczory muzyczne na cześć Beethovena (Johan Peter Frank-ojciec był w Wiedniu, w latach 1800-1809, lekarzem Beethovena ). Wiedza o medycynie na Wschodzie Europy jaką zdobył Balzak w kontaktach z braćmi von Knothe oraz Johanem Peterem Frankiem i jego synem Józefem, posłużyła pisarzowi do stworzenia ciekawej i tajemniczej postaci starego doktora Halpersohna – osobliwego uzdrowiciela Wandy-Polki.

Podobnie jak Józef Frank i Ludwik Maurycy von Knothe oraz ich poprzednicy[22], Balzak był święcie przekonany, że Plica polonica jest ciężką chorobą, którą należy leczyć klinicznie w szpitalu, a nie nożyczkami cyrulika. Jego bohaterka Wanda była ofiarą tej dziedzicznej – czy wręcz endemicznej, bo występującej na poziomie „narodowym” i obciążającej wszystkich Polaków – dolegliwości. Słowem została dotknięta „jadem, humorem narodowym”. Co to oznacza?

W rozdziale zatytułowanym Polska kołtunem Europy historyk UAM Maciej Forycki zwraca uwagę, że w oświeceniowej Europie Plica polonica stała się figurą synonimiczną anarchii polskiej[23]:

W myśleniu oświeceniowym Polska występowała często jako chory członek organizmu europejskiego. Nie chodzi jednak o jakąś tam dolegliwość czy przejściowe bóle. Przypadek wydawał się bardzo poważny, a tymczasem wiedza o nim była  mglista. W tego typu wyobrażeniach jedna sprawa była jednak wspólna: ośrodkiem choroby musiała być głowa. Głowa Polaka jest chora, to w chorych polskich głowach rodzi się zło, które jest źródłem anarchii polskiej[24].

Mamy tutaj zatem do czynienia zarówno z chorobą głowy – Plica polonica, jak też ze złem, które siedzi w głowach Polaków – anarchia. Balzakowska Wanda była ukąszona taką właśnie narodową, podwójną plagą, którą boleśnie odczuwała w sobie:

– Bywają momenty, mój ojcze, kiedy nurtują mnie idee pana de Maistre, a wtedy wydaje mi się, jakbym za coś pokutowała…

– Mój dziadek, waleczny polski generał, przyczynił się niechcący do rozbioru swojej ojczyzny.   

– Oho, mamy już i Polskę ! – burknął pan Bernard.

– Trudno, tatusiu, cierpię męki piekielne, obrzydzają mi one życie i przejmują mnie wstrętem do samej siebie. A skoro tak, czymże na nie zasłużyłam? Takie choroby nie są zwykłym zachwianiem zdrowia, cały organizm czymś jest tutaj skażony[25].

Wanda jest ofiarą kary, jaką opatrzność (w rozumieniu Joseph de Maistre’a z Wieczorów petersburskich) zesłała na nią za grzechy przodków. Co prawda generał Tarłowski (postać fikcyjna) był  przyjacielem księcia Poniatowskiego, bohatera narodowego Polaków, jedynego marszałka obcokrajowca na dworze Cesarza Napoleona, ale – jak to kwituje ironicznie Dr Halpersohn – Wanda jest: „wnuczką tego durnia, który miał odwagę tylko do wojaczki i oddał swój kraj Katarzynie II”[26]. Jak wiadomo Polskę oddali Katarzynie II Targowiczanie, a w ich gronie wiódł prym potężny hetman Seweryn Rzewuski bliski wuj ukraińskiej żony Balzaka (brat ojca Hańskiej, przypomnijmy z domu Rzewuskiej). W roku 1792, w Targowicy, zawiązał się największy kołtun w dziejach Polski – trzydzieści lat później (zgodnie z duchem teorii J. de Maistre’a) zawiązał się kołtun na głowie Wandy – była to forma ekspiacji za zbrodnie przodków.

Testament Balzaka

W okresie redakcji Drugiej strony historii współczesnej Balzak pracuje też nad Kuzynką Betką (1846). Jego stosunek do Polski jest życzliwy, a relacje z Polakami serdeczne, oparte na realizmie politycznym. Na przykład radzi nam unikania rycerskości, a w działaniach politycznych przyjęcie zasady zdrowego rozsądku:  

Zaszczepcie dziesięć procent angielskiej obłudy w charakter Polaków, tak szczery, tak otwarty, a szlachetny biały orzeł władałby dziś wszędzie tam, gdzie się    wciska orzeł o dwu głowach. Nieco machiawelizmu byłoby ustrzegło Polskę od ocalenia Austrii, która sprowadziła jej podział; od zapożyczania się u Prus, lichwiarza, który ją podkopał i od rozdwojenia w chwili pierwszego rozbioru[27].

Ten machiawelizm polityczny, który Balzak chciałby zaszczepić nad Wisłą wyraźnie stoi w opozycji do deklaracji prorosyjskich, jakie wyłaniają się z kart jego Podróży do Polski (Letrre sur Kiev). W polemice z O demokracji w Ameryce Tocqueville’a opowiadał się też publicznie za sojuszem francusko-rosyjskim, a w listach do Hańskiej deklarował nawet, że chciałby przyjąć obywatelstwo rosyjskie. Gdzie jest prawda? Wydaje się, że prawdziwym papierkiem lakmusowym, a nawet antydotem na te taktyczne, demonstracyjne oświadczenia wobec władz rosyjskich jest właśnie przesłanie jakie płynie z kart Wtajemniczonego. Balzak jest tutaj sobą. Nie prowadzi gry z władzami Imperium rosyjskiego o „uwolnienie” majątku swojej przyszłej żony i nie musi „skamleć” i błagać cara o pozwolenie na ślub. Po przekazaniu majątku córce Annie Mniszech i ślubie w kościele św. Barbary w Berdyczowie państwo Balzakowie opuszczają imperium zła…

*   *   *

Badania fizjognomiczne, zdaniem Lavatera i Dra Galla pozwalają obserwatorowi – była o tym mowa na początku tego tekstu – odkryć ukryte znaczenia. Natomiast Balzakowi, kreślącemu portret fizjognomiczny Wandy, dały okazję do ukazania i wyrażenia, w sposób zakamuflowany, zakodowany, swojej prawdziwej opinii na temat rodaków Pani Hańskiej i ich tyleż skomplikowanego co bolesnego stosunku do Rosji. Zdrada ojczyzny, zaprzaństwo, apostazja są tu pokazane jako zło toczące organizm społeczny, ale również jako choroba niebezpieczna, często śmiertelna, z której bardzo trudno się wyleczyć. Co ciekawe uzdrowicielem Wandy, biernej ofiary tego zła, jest przyjaciel Joachima Lelewela, stary Halpersohn komunista.  Jak to rozumieć i jak wytłumaczyć? Wydaje się, że jest to jednak temat na odrębny esej.

Remigiusz Forycki

[1] Jak się wydaje Wtajemniczony jest ściśle związany (nie tylko datą i miejscem powstania) z balzakowską Podróżą do Polski (1847) i stanowi osobliwe pendant do Rosji w roku 1839 Astolphe’a de Custine’a.

[2] Zob. Honoriusz Balzak, Krzywe zwierciadło historii współczesnej, przekład Julian Rogoziński, Czytelnik, Warszawa 1954, str. 165.

[3] Ibid.

[4] Op. cit., str. 133.

[5] Ibid.

[6] Zob. na ten temat: R. Forycki, Stendhal et le Docteur Gall in Médicine et Littérature, Varsovie 2013, str. 86.

[7]  Balzak, op. cit., str. 165.

[8]  Podczas trwania „Salonu z  roku 1819” obraz Tratwa Meduzy wywołał głośny skandal polityczno-obyczajowy. Szczególnie szokowała realistycznie ukazana antynomia sztuki i polityki, poetyka brzydoty, obraz gnijących ciał i nekrofili. Uznane przez postępowych krytyków za manifest liberalizmu, arcydzieło – przypomnijmy, malowane w pierwszych latach Restauracji – prowokowało swoim antyrojalizmem. Cennym uzupełnieniem problematyki ukazanej przez Géricault była relacja z katastrofy morskiej opisana przez naocznych świadków Alexandre Carréard i Jean-Baptiste Savigny: Le naufrage de la Méduse, wydana w 1817 r. Jest to przerażające świadectwo ukazujące brutalność postaw ludzkich: agresję, szał alkoholowy, dewiację kryminalną, zew mordu, instynkt zbrodniczy, głupotę, kanibalizm… Ogólnie uznaje się, że jest to prezentacja Francji epoki Restauracji w pigułce. Do swoich prac i szkiców przygotowawczych artysta wykorzystywał (z lubością!) obcięte głowy, chorych na żółtaczkę, szczątki i kikuty ludzkie wypożyczane z kostnicy szpitala Beaujon. Balzac znał te wszystkie szczegóły i świadomie je zakodował w swojej syntetycznej narracji. Dla pełnej interpretacji frenetyzmu Wtajemniczonego niezwykle ważny jest też „włoski” okres twórczości Géricault – szczególnie zaś portrety postaci dziecięcych z anamorficznymi, przerażającymi „pięknem meduzy” wielkimi  głowami „tanatycznych putti”.

[9] Balzak, op. cit., str. 183.

[10] Zob. Balzak, op. cit., str. 390.

  [11] Op. cit., str. 182.

[12] Op. cit., str. 162.

[13] Op. cit., str. 178.

[14] Op. cit., str. 179.

[15] Zob. na ten temat: François Rosset, Drzewo Kraków. Mit polski w literaturze francuskiej 1573-1896, Kraków 1997, ss. 163-168, passim oraz F. Rosset, Wanda : du mythe au roman in Dix-huitième siècle, nr 27, 1995, ss.. 453-465.

[16] Zob. Henryk Dobrzycki, O kołtunie pospolicie „plica polonica” zwanym, Warszawa 1877, str. 70-71.

[17] Balzak, op. cit., p. 351.

[18] Nie udało mi się sprawdzić, czy była ona krewną (co bardzo prawdopodobne), związanego z Polską, słynnego profesora Aleksandra Antoniego Le Bruna (Lebruna) autora tezy doktorskiej o kołtunie pt. Essai médical sur la plique polonaise wydanej i obronionej na paryskiej Sorbonie, w 1827 roku.

[19] Zob. H. Dobrzyński, op. cit., str. 268. W Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie znalazłem egzemplarz jego mowy inauguracyjnej wygłoszonej na Uniwersytecie Wileńskim w 1830 r. pt. De Plica (Vilnae chez Antoni Marcinowski). Ludwik Knothe jest tu podany jako Podoliensis – autor pochodzący z Podola.

[20] Balzak, op. cit., str. 170.

[21] Ibid.

[22] Stan badań nad kołtunem przed przyjazdem Balzaka do Wierzchowni (prace opublikowane w latach 1325-1847) jest ogromny. Henryk Dobrzycki podaje 526 różnego rodzaju rozpraw, w tym 4 Józefa Franka i jedną L.M. Knothe - zob. Chronologiczny wykaz ważniejszych prac o kołtunie począwszy od pierwszego pisanego dokumentu aż po dziś dzień (od r. 1325 do 1876) – łącznie 860 pozycji szczegółowo komentowanych przez autora – zob. H. Dobrzycki, op. cit., pp. 251-293.

[23] Ważną książką w edukacji delfina późniejszego Ludwika XVI (ale też całej oświeconej Europy), była, poświęcona tej problematyce,  l’Histoire de l’anarchie de Pologne (1807) Claude’a Carlomana Rulhière’a. Niemałą też rolę w debacie nad republikańską tradycją Rzeczypospolitej i „złotą wolnością” szlachecką wyrażającą się w anarchicznym liberum veto odegrał Jean-Jacques Rousseau i jego Considérations sur le Gouvernement de Pologne et sa Réformation projetée (1772).

[24] Zob. M. Forycki, Anarchia polska w myśli Oświecenia, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2004, s. 52.

[25] Zob. Balzak, op. cit., s. 166.

[26] Op. cit., s. 172

[27] Zob. H. Balzak, Kuzynka Bietka, przekład Tadeusza Żeleńskiego-Boya, Czytelnik, Warszawa 1957, str. 214-215.


Wydaj z nami

Zostań mecenasem tygodnika idei Teologii Politycznej w 2025!
„Interesują nas właśnie te idee, które zbudowały naszą rzeczywistość, postaci odzwierciedlające głębsze znaczenie własnej wspólnoty politycznej, wydarzenia, które ukazują sens zastanego losu”
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.