Na jakiej podstawie, jeśli nie na czystej ideologii, można zbudować pogląd, że Polska „za bezdurno" ma zrezygnować z UE jako instrumentu swojej polityki, bo Unia i tak się rozpadnie?
Nie wiem, jak uważając się za realistę, można wierzyć, że Europa Środkowa pomimo dzielących ją oczywistych, twardych interesów zintegruje się jako przeciwwaga dla reszty Unii – pisze prof. Marek A. Cichocki w felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”
Kiedyś UE dwóch prędkości była zwykłym straszakiem, który miał dyscyplinować naszą część Europy. Czasy się jednak zmieniły. Dziś jest inaczej. Część Europy Zachodniej naprawdę gotowa jest uznać amerykańskiego prezydenta za swojego wroga, a nie za okazję, by spojrzeć bardziej krytycznie na siebie. List Donalda Tuska, który stawia Trumpa obok terroryzmu islamskiego jako zagrożenie dla Europy, jest echem poglądów, które zaczynają dominować w politycznym establishmencie Francji czy wśród niemieckich zwolenników Martina Schulza. Europa dwóch prędkości przestała być straszakiem. Dla nas to problem, bo po obecnym kryzysie Europa i Zachód będą się musiały na nowo zdefiniować i Polska musi być uczestnikiem tego procesu tworzenia nowego porządku. A w Europie dwóch prędkości nie będzie.
To niebezpieczeństwo świetnie, niestety, komponuje się z pewnego rodzaju realistycznym myśleniem, zdobywającym w Polsce popularność w młodszym pokoleniu prawicy, której niekoniecznie jest po drodze z PiS. Kiedy ci polscy realiści mówią, że powinniśmy oprzeć nasze bezpieczeństwo i siłę wojskową na sojuszu z Ameryką, mogę tylko przytaknąć i mieć nadzieję, że Trump nie zrobi nam przykrej niespodzianki. Kiedy mówią, że trzeba się otworzyć na Chiny, to mam swoje wątpliwości, ale odpowiem: spróbujmy, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Kompletnie nie rozumiem jednak ich stosunku do Europy, zwłaszcza do UE. Dlaczego tu nie chcą budować naszych kompetencji i wpływów? Dlaczego stawiają krzyżyk na integracji europejskiej? Czy w tej kwestii nasi realiści nie zamieniają się w ideologów?
Na jakiej podstawie, jeśli nie na czystej ideologii, można zbudować pogląd, że Polska „za bezdurno" ma zrezygnować z UE jako instrumentu swojej polityki, bo Unia i tak się rozpadnie? Nie rozumiem także tej podszytej satysfakcją pewności, że Europa po obecnym kryzysie ułoży się na nowo w opozycji do Niemiec, ale za to razem z nami. Podobnie nie wiem, jak uważając się za realistę, można wierzyć, że Europa Środkowa pomimo dzielących ją oczywistych, twardych interesów zintegruje się jako przeciwwaga dla reszty Unii.
Marek A. Cichocki
Fot: Robert Laska/Maleman
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1966) – filozof, germanista, politolog, znawca stosunków polsko-niemieckich. Współtwórca i redaktor „Teologii Politycznej”, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Profesor nadzwyczajny w Collegium Civitas (specjalizuje się w historii idei i filozofii politycznej). Były doradca społeczny Prezydenta RP. Publikuje w prasie codziennej i czasopismach. Razem z Dariuszem Karłowiczem i Dariuszem Gawinem prowadzi w TVP Kultura program „Trzeci Punkt Widzenia”. Autor książek, m.in. „Północ i Południe. Teksty o polskiej polityce, historii i kulturze” uhonorowanej nagrodą im. Józefa Mackiewicza (2019) Więcej>