Postawienie w niemieckiej polityce na Rosję aż do 24 lutego 2022 r. nie było być może żadną pomyłką, ale świadomym wyborem wynikającym z charakteru zjednoczenia Niemiec – pisze Marek A. Cichocki w felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.
W kontekście rosyjskich bombardowań i zbrodni w Ukrainie trudno jest zbyć je milczeniem lub próbować uciszyć. Poczucie politycznej odpowiedzialności za obecną sytuację jest w Niemczech obecne, a uporczywe milczenie na ten temat głównej architektki całego nieszczęścia, Angeli Merkel, aż nazbyt wymowne.
„Jak mogliśmy się aż tak pomylić?” – to pytanie w Niemczech ma także praktyczne znaczenie. Nie chodzi przecież tylko o żywione na temat Rosji iluzje, ale o prowadzoną przez Niemcy z żelazną konsekwencją konkretną politykę uzależniania się od rosyjskich surowców. Ta konsekwencja robi wrażenie, skoro wskutek jej najbogatsze państwo Europy nie tylko nigdy nie wybudowało choćby jednego terminala LNG, ale też wykorzystało wszelkie dostępne sposoby, aby zablokować w całej UE projekt alternatywnego wydobycia gazu łupkowego.
Pytanie, jak to możliwe, by rządy w Berlinie mogły przez lata prowadzić tak jednostronną i bezalternatywną politykę wobec Rosji, pojawia się dzisiaj prawie codziennie w niemieckich mediach
Co jednak, jeśli nie była to żadna pomyłka? Dzisiaj, widząc straszne obrazy z Ukrainy i doświadczając realności surowcowego szantażu Kremla, niemieckie społeczeństwo i media domagają się odpowiedzi na pytanie, jak można było doprowadzić do takiej sytuacji. Jestem dość sceptyczny, czy faktycznie Niemcy będą gotowi rozliczyć swoich polityków. Nie dlatego, że tego by nie chcieli – w autentyczność ich szoku i oburzenia można wierzyć – ale dlatego, że rozliczenia takie musiałyby sięgnąć samych podstaw ich państwa oraz jego potęgi. Musiałyby dotknąć kwestii samego zjednoczenia Niemiec.
Ujawniane właśnie dokumenty na temat polityki Helmuta Kohla z początku lat 90. pokazują, że Bonn był w tamtym czasie gotowy poświęcić bardzo wiele dla zjednoczenia Niemiec i relacji z Moskwą: sprzeciwiał się rozszerzeniu NATO, suwerenności państw bałtyckich i prowadził własną grę wobec zachodnich sojuszników. Postawienie w niemieckiej polityce na Rosję aż do 24 lutego 2022 r. nie było więc być może żadną pomyłką, ale świadomym wyborem wynikającym z charakteru zjednoczenia Niemiec. Jeśli jednak dzisiaj rozliczenie własnej polityki miałoby Niemców doprowadzić do takiego wniosku, pozostaje pytanie, co mieliby oni z taką wiedzą zrobić?
Marek A. Cichocki
Felieton ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”
Przeczytaj inne felietony Marka A. Cichockiego ukazujące się w „Rzeczpospolitej”
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1966) – filozof, germanista, politolog, znawca stosunków polsko-niemieckich. Współtwórca i redaktor „Teologii Politycznej”, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Profesor nadzwyczajny w Collegium Civitas (specjalizuje się w historii idei i filozofii politycznej). Były doradca społeczny Prezydenta RP. Publikuje w prasie codziennej i czasopismach. Razem z Dariuszem Karłowiczem i Dariuszem Gawinem prowadził do 2023 r. w TVP Kultura program „Trzeci Punkt Widzenia”. Autor książek, m.in. „Północ i Południe. Teksty o polskiej polityce, historii i kulturze” uhonorowanej nagrodą im. Józefa Mackiewicza (2019) Więcej>
Autor podcastu „Niemcy w ruinie?”