Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Maciej Ruczaj: Polska i Czechy. Nowe otwarcie?

Maciej Ruczaj: Polska i Czechy. Nowe otwarcie?

Czesi bardziej niż kiedykolwiek przedtem zrozumieli, że w kwestiach takich jak bezpieczeństwo czy energetyka, to Polska jest w regionie partnerem poważnym i solidarnym, na którym można polegać i którego diagnoza rzeczywistości geopolitycznej okazała się bardziej trafna niż w przypadku najważniejszego partnera Czech – czyli Niemiec. Nasze społeczeństwa łączy wyjątkowy poziom sympatii dla sprawy ukraińskiej i zrozumienia dla niebezpieczeństwa rosyjskiego – mówi Maciej Ruczaj w wywiadzie udzielonym „Teologii Politycznej”.

Karol Grabias (Teologia Polityczna): W swoim niedawno opublikowanym tekście nowy premier Czech Petr Fiala wspomniał o swojej fascynacji Janem Pawłem II i polską Solidarnością. To dość nietypowa deklaracja ze strony naszego Sąsiada. Czy odczuł Pan – jako wieloletni dyrektor Instytutu Polskiego w Pradze, którego misją jest promowanie naszej kultury – swojego rodzaju dumę, czy satysfakcję, czytając te słowa?

Maciej Ruczaj (Dyrektor Instytutu Polskiego w Pradze): Fascynacja Janem Pawłem II i Solidarnością to akurat częsty element tożsamości większości czeskich intelektualistów na tyle starych, aby pamiętali lata osiemdziesiąte. To był dziwny czas, kiedy z jednej strony komunistyczna propaganda dzień po dniu starała się zohydzać „przeciętnemu Czechowi” tych „leniwych Polaków”, którzy strajkują, bo nie chce im się pracować. I była bardzo skuteczna w wielu warstwach społecznych. A zarazem to jest czas, kiedy dla wszystkich opozycjonistów Polska jest wzorem i nadzieją. Uczą się polskiego, fascynują się polską kulturą. To jest kapitał, z którego relacje polsko-czeskie będą czerpały przez kolejne dziesięciolecia.

Natomiast w tekście Fiali pojawia się inny ważny dla mnie motyw – premier Czech wskazuje na wymianę intelektualną, którą w ostatnich 10-15 latach udało się ożywić pomiędzy środowiskami konserwatywnymi w obu krajach. O ile długi czas kontakty z Czechami były wyłącznie domeną środowisk Gazety Wyborczej, właśnie wtedy udało się stworzyć też alternatywny kanał transmisji idei. Dlatego właśnie czeski premier wspomina o polskich autorach takich jak Karłowicz, Cichocki, Legutko, Wildstein, którzy ukazywali się we współzałożonym przez niego think-tanku i wydawnictwie CDK i o własnych książkach, które ukazywały się w krakowski Ośrodku Myśli Politycznej.  

Teoretycznie wydawnictwa takie jak CDK i OMP to sprawy zupełnie niszowe, jednak po wielu latach taka praca u podstaw, w której miałem możliwość od samego początku uczestniczyć, przyniosła nieoczekiwane rezultaty – mamy w Czechach kilkunastu ważnych przedstawicieli czeskiej prawicy, którzy znają polską konserwatywną myśl polityczną i uważają ją w wielu wymiarach za inspirującą.  

Z Czechami jest Pan związany już od wielu lat, w Instytucie Polskim pracuje Pan od 2008 r., zaś od 2016 jest Pan jego dyrektorem. Przez ten czas Instytut, ulokowany w samym centrum historycznej Pragi, zorganizował dziesiątki wystaw, spotkań i publikacji wokół polskiej kultury. Czy spośród tych wszystkich dokonań umiałby Pan wskazać jedno, które ma według Pana szczególne znaczenie w budowaniu mostów między naszymi narodami? 

Praca placówek takich jak nasza jest kwintesencją pozytywistycznej pracy organicznej raczej niż ciągiem spektakularnych eventów zmieniających z dnia na dzień percepcję Polski. Tylko czasami zdarza się taki mały cud, jak fakt, że współzałożyciel niszowego think-tanku, z którym przez lata wydajecie niszowe publikacje o polskiej myśli politycznej, zostaje premier swojego kraju.  

W kontekście czeskim to przede wszystkim cierpliwe tłumaczenie niektórych różnic, choćby tych dotyczących roli religii w historii, kulturze i życiu społecznym (ze wspomnianym już CDK wydaliśmy kilka lat temu książkę „Skąd się wziął Polak-katolik?”). A także cierpliwe dekonstruowanie niektórych stereotypów. Choćby o wszechobecnym polskim antysemityzmie. Mówię tutaj o tej części społeczeństwa czeskiego, która ma o Polsce jakieś zdanie. Najczęstszy jest jednak absolutny brak zainteresowania, przekonanie, że w Polsce „nie ma nic ciekawego”. Również do tej części staramy się docierać, przede wszystkim promując polskie atrakcje turystyczne i polską kuchnię. W tym roku wydaliśmy z najpoczytniejszym czeskim tygodnikiem „Reflex” stostronnicowy dodatek „Fenomen Polska”. Co roku też otwieramy na jeden dzień piękne ogrody naszej Ambasady dla wszystkich, którzy chcą „posmakować Polski” podczas festynu Dzień Polski w Ogrodach. W tym roku zainteresowanie było rekordowe, przyszło niemal 5.000 osób.  

Czy wybuch wojny w Ukrainie okazał się dla Pana – szefa placówki podlegającej polskiemu MSZ – dużym wyzwaniem dyplomatycznym? Czechów kojarzymy w Polsce z mniej lub bardziej umocnioną rusofilią, której źródła tkwią między innymi w postawie „ojca niepodległej Czechosłowacji”, Tomáša Masaryka. Czy rosyjska agresja wywołała wśród Czechów jednomyślną reakcję? 

Relacja Masaryka do Rosji to jednak sprawa trochę bardziej skomplikowana. Ale rzeczywiście – etos „słowiańskości” był dla Czechów w przeszłości ważnym punktem odniesienia, ponieważ ich nowoczesna tożsamość kształtowała się w konflikcie z kulturą niemiecką. Brakowało im bezpośrednich doświadczeń z Rosją. Kiedy te doświadczenia się pojawiły – w 1968 roku – fundamenty czeskiej rusofilii zostały bardzo mocno zachwiane, czy wręcz obalone. Dzisiaj czeskie społeczeństwo – w porównaniu do Słowaków i Węgrów – jest zdecydowanie bardziej negatywnie nastawione do Rosji i polityki rosyjskiej. Wsparcie dla walczącej Ukrainy osiąga prawie tak samo wysoki poziom jak w Polsce. Paradoksalnie to właśnie zdecydowanie antyrosyjska postawa Polski przysparza nam od lat w Czechach największe poparcie w czeskiej opinii publicznej. 

W związku z tym Instytut Polski w Pradze ma zdecydowanie łatwiejsze zadanie niż wiele innych polskich placówek. Nad Wełtawą nikogo nie trzeba przekonywać, kto jest agresorem a kto ofiarą i że Ukrainie należy się nasza maksymalna pomoc. Praktycznie wszystkie działania placówki od 24 lutego co najmniej częściowo, symbolicznie łączymy z wspieraniem walczącej Ukrainy, a także – nieco zapomnianych – aspiracji wolnościowych Białorusinów. Wspomnę np. że w drugi czerwcowy weekend odbywa się największy praski open’air United Islands, który właśnie z inicjatywy naszej placówki oraz Ambasady Litwy dedykowany jest muzyce z Ukrainy i Białorusi. 

Natomiast żywe rezydua czeskiej sympatii do „słowiańskiej Rosji” odnajdziemy w postrzeganiu historii. W czeskich podręcznikach przeważa zachodnia (i rosyjska, bo w gruncie rzeczy perspektywy te niewiele się różnią) narracja. Brakuje nawet językowego rozróżnienia między „ruskim” i „rosyjskim”. O tym właśnie staramy się mówić bardzo intensywnie, podkreślając odrębność historyczno-kulturową Białorusi i Ukrainy. Teraz po Czechach krąży nasza wystawa o Rzeczpospolitej Obojga Narodów, na którą Czesi reagują z dużym zainteresowaniem, a w najbardziej poczytnym czasopiśmie historycznym rozpoczęliśmy cykl tekstów „Ruś, która nie jest Rosją” – od portretu zwycięzcy spod Orszy, księcia Konstantego Ostrogskiego.

Czy gdy obserwuje Pan postawę czeskiego rządu na wojnę w Ukrainie i to, co dzieje się między naszymi narodami – kilka dni temu Mateusz Morawiecki i Petr Fiala podpisali wielopoziomowe porozumienie o współpracy – myśli Pan, że jesteśmy świadkami nowego otwarcia w relacjach polsko-czeskich? Czego Pan się spodziewa po zbliżeniu naszych krajów w nowym, geopolitycznym porządku w Europie i na Świecie?

Niewątpliwie kilka miesięcy temu nikt by nie zaryzykował opinii, że wzajemne relacje nabiorą takiej dynamiki. Rząd Petra Fiali jest rządem koalicyjnym, i bynajmniej nie składa się wyłącznie ze zwolenników współpracy z Polską. Ale wojna zmieniła wszystko, nadając naszym stosunkom treść, wielkie wspólne tematy i pola do współpracy, których często nam wcześniej brakowało. 

Czesi bardziej niż kiedykolwiek przedtem zrozumieli, że w kwestiach takich jak bezpieczeństwo czy energetyka, to Polska jest w regionie partnerem poważnym i solidarnym, na którym można polegać i którego diagnoza rzeczywistości geopolitycznej okazała się bardziej trafna niż w przypadku najważniejszego partnera Czech – czyli Niemiec. Nasze społeczeństwa łączy wyjątkowy poziom sympatii dla sprawy ukraińskiej i zrozumienia dla niebezpieczeństwa rosyjskiego. 

Z drugiej strony nawet w momencie tak wyjątkowej koniunktury nie możemy zapominać, jak bardzo jesteśmy różni. Mamy inne doświadczenia historyczne, inne postrzeganie naszego miejsca w Europie, inną mentalność. Oraz całą masę bardzo praktycznych nierozwiązanych problemów sąsiedzkich, chociażby braki w infrastrukturze drogowej i kolejowej pomiędzy naszymi krajami. Z nowego otwarcia w relacjach polsko-czeskich możemy się więc cieszyć, ale przede wszystkim musimy cały czas o nie dbać i umieć dobrze je wykorzystać – z korzyścią dla obu naszych krajów.

Rozmawiał Karol Grabias

 


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.