Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Konkurs piękności

Konkurs piękności

Zamykanie oczu na to, że Ukraina prowadzi swoją własną grę, a my powinniśmy nie tylko patrzeć na potencjalne korzyści, ale również na ryzyka, skutkuje tworzeniem jakiejś iluzji, która może się kiedyś nieprzyjemnie dla nas skończyć – pisze Marek A. Cichocki w nowym felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.

Od sławetnej sprawy ukraińskiego zboża, które zalało polski rynek, i próby uregulowania tej sytuacji przez rząd w Warszawie – co nie było proste, bo formalnie te sprawy leżą w gestii Brukseli – słychać co rusz jeremiady wieszczące koniec pięknej pogody w relacjach między Warszawą i Kijowem. Teraz na horyzoncie pojawiła się kolejna chmura gradowa dotycząca Wołynia.

Te dwie różne sprawy odnoszą się do jednego problemu. Rosyjska inwazja na Ukrainę pokazała, jak bardzo w nowym, geopolitycznym układzie Polska i Ukraina są geograficznie ze sobą powiązane. Ogromne społeczne emocje wywołane wojną sprawiły też, że bardzo dużo Polaków uznało, że polityka wobec walczącej Ukrainy jest kwestią szlachetnego świadectwa. Z kolei w warunkach egzystencjalnego zagrożenia w Ukrainie utrwaliło się, mam wrażenie, przekonanie, że od Polski należy oczekiwać bezgranicznego oddania i poparcia. Skutek jest taki, że nawet delikatna sugestia, że interesy polskie i ukraińskie nie muszą się we wszystkich sprawach pokrywać, traktowana jest jako wysoce niestosowna. Zwykle pada tu sakramentalne: to nie jest moment na takie dyskusje!

W warunkach egzystencjalnego zagrożenia w Ukrainie utrwaliło się, mam wrażenie, przekonanie, że od Polski należy oczekiwać bezgranicznego oddania i poparcia

Uważam jednak, że lepiej jak najszybciej wyjść z tego swoistego transu. W kwestiach zasadniczych nie ma nad czym się zastanawiać. W polskim interesie leży wspieranie Ukrainy, tak jak oczywiste jest, że istotne osłabienie potencjału Rosji służy naszemu bezpieczeństwu, a Ukraina jako część zachodniego świata otwiera dla nas nowe możliwości. Jednak zamykanie oczu na to, że Ukraina prowadzi swoją własną grę, a my powinniśmy nie tylko patrzeć na potencjalne korzyści, ale również na ryzyka, skutkuje tworzeniem jakiejś iluzji, która może się kiedyś nieprzyjemnie dla nas skończyć.

Zamiast własnej gry wielu w Polsce chciałoby, niestety, wciąż uprawiać swego rodzaju konkurs piękności. Już słychać te głosy: oj biada, bo Zełenski pojechał do Berlina i Paryża, a nawet poleciał samolotem Macrona na szczyt G7, a Warszawę ominął; oj niedobrze, bo się Ukraińcy porozumieli w sprawie wysłania F-16 i nikt już nie pamięta, że to przecież my pierwsi wysłaliśmy czołgi.

Myślę sobie: może zamiast konkursu, róbmy jednak lepiej politykę.

Marek A. Cichocki

Felieton ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”

Przeczytaj inne felietony Marka A. Cichockiego ukazujące się w „Rzeczpospolitej”

 


Ty też możesz wydawać z nami KSIĄŻKI, produkować PODCASTY, organizować wystawy oraz WYDAWAĆ „Teologię Polityczną Co Tydzień”, jedyny tygodnik filozoficzny w Polsce. Twoje darowizny zamienią się w kolejne artykuły takie jak ten, który właśnie czytałeś i pomogą nam kontynuować i rozwijać nasze projekty oraz tworzyć kolejne. Środowisko Teologii Politycznej działa dzięki darowiznom prywatnych mecenasów kultury – tych okazjonalnych oraz regularnych. Dołącz do nich już dziś i WSPIERAJ TEOLOGIĘ POLITYCZNĄ!

Wydaj z nami

Wydaj z nami „O islamie” Rémiego Brague'a po polsku!
Zostań mecenasem polskiego wydania „O islamie” Rémiego Brague'a
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.