Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Imperialiści

Imperialiści

Marzenia o liberalnym imperium w Europie pokazują, że żadna rzeczywistość nie jest w stanie zmusić do zweryfikowania własnych niemądrych iluzji. Uzmysławiają także, jak bardzo we współczesnym zachodnim myśleniu obecny jest nadal schemat imperialnego i kolonialnego myślenia. Nasza przyszłość przedstawia się więc jako nieunikniona walka imperiów – liberalnych z nieliberalnymi – w której drugorzędne gospodarczo i politycznie narody muszą złożyć swoją suwerenność na ołtarzu wielkich historycznych konieczności – pisze Marek A. Cichocki w nowym felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.

Kierunek ewolucji UE dzisiaj może budzić spore obawy nawet wśród tych, którzy zasadniczo popierają proces integracji europejskiej i uważają, że pomimo błędów stanowi on dla naszego kontynentu ogromną gospodarczą i polityczną wartość.

Ostatnio brytyjski historyk Timothy Garton Ash, znany ze swoich książek o Niemczech i polskiej Solidarności, napisał w „Foreign Affairs” artykuł, w którym z zapałem przekonuje, że UE powinna przypomnieć sobie dobre strony swej imperialnej przeszłości i rozpocząć budowę prawdziwego liberalnego imperium. Tylko w takiej postaci jego zdaniem UE będzie mogła sprostać naporowi wrogich potęg takich jak Rosja czy Chiny.

Przekształcenie UE w liberalne mocarstwo musiałoby oznaczać centralizację władzy oraz skupienie się państw członkowskich wokół niemieckiego lidera

Tekst Asha jest znamienny. Pisząc w nim o wojnie w Ukrainie i jej wpływie na przyszłość Europy, udaje mu się właściwie ani razu nie wymienić Polski. Wiele uwagi poświęca za to Niemcom, a przede wszystkim propozycjom reformy Unii przedstawionym przez Olafa Scholza w wystąpieniu na Uniwersytecie Karola w Pradze w sierpniu zeszłego roku. Niemiecki kanclerz zaproponował wtedy zlikwidowanie wymogu jednomyślności między państwami Unii w kwestiach zagranicznych i obronnych, jako de facto warunek zgody na przyszłe członkostwo Ukrainy. Tak więc przekształcenie UE w liberalne mocarstwo musiałoby oznaczać centralizację władzy oraz skupienie się państw członkowskich wokół niemieckiego lidera. Skoro – argumentuje Ash – Unia już od dawna rządzi w imieniu państw członkowskich w sprawach dotyczących polityki handlowej, to dlaczego nie miałaby rządzić w kwestiach polityki zagranicznej czy obronnej?

Marzenia o liberalnym imperium w Europie pokazują, że żadna rzeczywistość nie jest w stanie zmusić do zweryfikowania własnych niemądrych iluzji. Uzmysławiają także, jak bardzo we współczesnym zachodnim myśleniu obecny jest nadal schemat imperialnego i kolonialnego myślenia. Nasza przyszłość przedstawia się więc jako nieunikniona walka imperiów – liberalnych z nieliberalnymi – w której drugorzędne gospodarczo i politycznie narody muszą złożyć swoją suwerenność na ołtarzu wielkich historycznych konieczności.

W istocie ten pomysł wcale nie jest nowy i towarzyszy nam w Europie przynajmniej od czasów rewolucji francuskiej i Napoleona. Pół biedy, jeśli dzisiaj znów próbują go reaktywować intelektualiści. Gorzej, jeśli znów mieliby uwierzyć w niego politycy.

Marek A. Cichocki

Felieton ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”

Przeczytaj inne felietony Marka A. Cichockiego ukazujące się w „Rzeczpospolitej”


Wydaj z nami

Zostań mecenasem tygodnika idei Teologii Politycznej w 2025!
„Interesują nas właśnie te idee, które zbudowały naszą rzeczywistość, postaci odzwierciedlające głębsze znaczenie własnej wspólnoty politycznej, wydarzenia, które ukazują sens zastanego losu”
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.