Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Przywrócić pasję wygrywania [FELIETON]

Przywrócić pasję wygrywania [FELIETON]

W Stanach Zjednoczonych pasja wygrywania przejawia się nie tylko u potencjalnego zawodnika. Na złoty medal pracują całe rodziny: rodzice, bracia i siostry, kuzyni, wujkowie i ciocie, jak również przyjaciele. Życiorysy olimpijskich zwycięzców zapełnione są narracją o tych wszystkich, którzy dopomogli zwycięzcy – pisze Ewa Thompson w kolejnym felietonie z cyklu „Widziane z Houston”.

Patrząc na niedawno zakończone igrzyska olimpijskie w Tokio, nie sposób nie zadać sobie pytania, dlaczego Polacy nie odnieśli na nich żadnych wielkich sukcesów w najpopularniejszych dyscyplinach (pace panie i panowie medaliści, chapeau bas przed wami, ale kilka jaskółek nie czyni wiosny). Odnoszę wrażenie, że Polska, ze swoimi 38 milionami obywateli, rzadko próbuje ubiegać się o najlepszość. A przecież tzw. soft power zdobywa się przez sukcesy w wygrywaniu. Nie tylko w sporcie. 

Porozbiorowym, po-drugowojennym, postsowieckim Polakom brak jest pasji wygrywania. Zamiast tego wielu zaopatrzyło się w to, co nazwałabym potulną zgodą na nieskuteczność („chcieliśmy dobrze, ale wyszło jak zwykle”). Amerykańska pływaczka Nancy Hogshead-Makar, która zdobyła trzy złote medale na olimpiadzie w Los Angeles w 1984 roku, tak opisuje stan umysłu osoby ześrodkowanej na wygraniu (czyli jej własny): „Czułam, że moja dusza skurczyła się i stała się ostra jak igła. Byłam świadoma swego oddechu, ale niczego więcej. Nie miałam już ramion ani głowy… stałam się cienkim plasterkiem. Nie wiem, jak to opisać: to były momenty niewyrażalne”. 

Mam wrażenie, że gdzieś w najgłębszych zakamarkach podświadomości Polacy często czują, że nie wygrają, i z tą postawą idą przez życie. A tego rodzaju stan umysłu jest zabójczy nawet wtedy, gdy wygrana jest, rozsądnie rzecz biorąc, niemożliwa. Z drugiej strony, społeczeństwo polskie wydatkuje bardzo niewiele energii na doping do najlepszości w jakiejkolwiek dziedzinie. Jeżeli olimpijskiemu zawodnikowi uda się zdobyć jakiś medal, uwielbieniu nie ma końca; ale ten doping, który pozwala doskonalić się przez miesiące i lata, jest nieobecny.

Gdzieś w najgłębszych zakamarkach podświadomości Polacy często czują, że nie wygrają, i z tą postawą idą przez życie. A tego rodzaju stan umysłu jest zabójczy nawet wtedy, gdy wygrana jest, rozsądnie rzecz biorąc, niemożliwa

W Stanach Zjednoczonych pasja wygrywania przejawia się nie tylko u potencjalnego zawodnika. Na złoty medal pracują całe rodziny: rodzice, bracia i siostry, kuzyni, wujkowie i ciocie, jak również przyjaciele. Życiorysy olimpijskich zwycięzców zapełnione są narracją o tych wszystkich, którzy dopomogli zwycięzcy. Opowiadają o tym, jak ojciec woził syna każdego ranka na odległy basen pływacki lub boisko sportowe; jak rodzeństwo dopingowało do ćwiczeń; jak cała rodzina składała się na opłaty w obozie treningowym. Czasem w mediach jest więcej wywiadów z członkami rodziny wygrywającego, niż z samym wygrywającym. Gdy Sunisa Lee otrzymała złoty medal w indywidualnej gimnastyce, amerykańskie stacje telewizyjne przeprowadziły serię wywiadów z jej ojcem, zażywnym panem w średnim wieku, który zajmująco opowiadał o jej dzieciństwie. Oboje rodzice pływaka Caeleba Dressela (pięć złotych medali!) oglądali zawody w telewizji u siebie w domu i ich komentarze i entuzjazm były pokazywane w mediach. Bobby Finke, zwycięzca w wyścigu pływackim na 1500 metrów, powiedział w wywiadzie, że rodzice i siostry pomagali mu na wszelkie sposoby i że wygrana należy również do nich. Ale najciekawszą historię rodzinną reprezentuje Keni Harrison, czarnoskóra zdobywczyni srebrnego medalu w biegu przez płotki. Pochodzi z rodziny mieszanej, czarno-białej, jedenaścioro dzieci, w tym czwórka czarnoskórych (adoptowanych). Zdjęcia całej rodziny, które pokazywały wszystkie chyba stacje telewizyjne, wyglądają trochę jak piknik średniej wielkości firmy. Nietrudno zgadnąć, że w rodzinie o takiej liczebności się nie przelewa, więc zamiast eleganckiego busika na kilkanaście osób, rodzice Keni kupili stary autobus i używali go jako rodzinnego samochodu. Wywiad z nimi był wzruszający. Rodzeństwo co do jednego kibicowało Keni. Sama Keni opowiadała o tym, jak w dzieciństwie rodzice wozili ją do szkoły „prywatnym” autobusem, w wyniku czego jej rówieśnicy myśleli, że dowożona jest z jakiegoś domu dziecka.

Ten doping rodziny i otoczenia to nie tylko konkretna pomoc w wożeniu na stadion czy ułatwianiu treningu. Wyraża się on również w rozwijaniu tej pewności siebie, bez której nie ma mowy o wygrywaniu. Wystarczy spojrzeć na taśmy olimpijskie: zwycięzcy tryskają pewnością siebie jeszcze przed zawodami. Lwią część tej pewności uzyskali w gronie rodzinnym, w którym dominowały wzajemna wdzięczność, pomoc i pochwały.

Z melancholią myślę o tym, że polskie rodziny są malutkie, że wychowują jedynaków, że tak wiele jest par bezdzietnych i bez perspektyw na potomstwo. Powstania, wojny, przemieszczenie się ludności po wojnie sprawiły, że rodziny się rozpadły i dzietność prababć w niczym nie przypomina sytuacji dzisiaj. W dodatku kolonizatorzy wiedzieli dobrze, co robią, gdy budowali klitki zamiast mieszkań, klitki, w których nie było miejsca na pokój dla jednego dziecka, a co dopiero dla kilkorga. Ta atomizacja społeczeństwa ma wiele rezultatów; jednym z nich jest częsta samotność Polek i Polaków ubiegających się o olimpijski medal lub o inną oznakę najlepszości w świecie.

Ku uwadze tych, którzy zamierzają osiągnąć najlepszość w przyszłych igrzyskach olimpijskich i gdzie indziej.

Ewa Thompson
Rice University

Przeczytaj inne felietony Ewy Thompson z cyklu „Widziane z Houston”


Wydaj z nami

Zostań mecenasem tygodnika idei Teologii Politycznej w 2025!
„Interesują nas właśnie te idee, które zbudowały naszą rzeczywistość, postaci odzwierciedlające głębsze znaczenie własnej wspólnoty politycznej, wydarzenia, które ukazują sens zastanego losu”
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.