Gilbert Keith Chesterton zawsze wracał w swoim pisarstwie do tego, co najprostsze; do ziemi ojczystej, do marzeń o niebie, do spontanicznej intuicji piękna i tej przedziwnej godności każdego człowieka, którą bardziej widzi się, niż rozumie. Z tej przyczyny, jego myśl często nie znajdowała w historii należytego uznania – o prostych rzeczach bowiem, bardzo łatwo się zapomina; i potrzeba do ich pojęcia pewnej skromności, a wręcz niewinności ducha, która pamięta, że „wiedza nadyma, lecz miłość buduje”. (od Tłumacza)
Gilbert Keith Chesterton zawsze wracał w swoim pisarstwie do tego, co najprostsze; do ziemi ojczystej, do marzeń o niebie, do spontanicznej intuicji piękna i tej przedziwnej godności każdego człowieka, którą bardziej widzi się, niż rozumie. Z tej przyczyny, jego myśl często nie znajdowała w historii należytego uznania – o prostych rzeczach bowiem, bardzo łatwo się zapomina; i potrzeba do ich pojęcia pewnej skromności, a wręcz niewinności ducha, która pamięta, że „wiedza nadyma, lecz miłość buduje”. (od Tłumacza)
Gilbert Keith Chesterton
Zbrodnie Anglii
Chesterton Polska
2017
Pośród malowniczych dróg i wsi Anglii Południowej przechodnie mogą w wielu miejscach natknąć się na stary i cichy pub o nazwie „Król Prus”. Szyldy te upamiętniają zapewne wizytę, jaką nasi sojusznicy złożyli nam w 1815 roku, choć znaczna część angielskiej klasy średniej może skojarzyć je także z czasem, w którym Fryderyk II pracował właśnie ciężko na miano „Wielkiego”, podobnie zresztą jak na wiele innych dookreśleń swojej monarszej godności – łączących się raczej z kontekstem geograficznym – do których miał znacznie mniejsze prawo. Rodzimi dysydenccy pastorzy zwykli zatrzymywać się przed tym znakiem (jako iż w tamtych czasach nasi dysydenci pili piwo jak wszyscy inni chrześcijanie – a właściwie, ściśle mówiąc, odpowiadali za większą część jego produkcji) i wznosić toasty na cześć zamierzchłego męstwa i zamierzchłego zwycięstwa tego, którego nazywali „Protestanckim Bohaterem”. Gdyby przyszło nam na myśl powiedzieć, że jak na bohatera, w sensie: herosa, przystało, rzeczywiście miał on w sobie coś dziwnie diabelskiego, powinniśmy użyć każdego z tych słów w sensie jak najdokładniej dosłownym. To, czy rzeczywiście był on bohaterem, czy nie, można dość precyzyjnie ustalić, choćby czytając listy jegomościa imieniem Wolter, którego całkowita bezreligijność Fryderyka przyprawiała o niemały szok. Niemniej, poczciwy dysydent wypijał swoje piwo z pełną niewinnością, i ruszał w dalszą drogę. A wielki bluźnierca z Poczdamu śmiałby się do rozpuku, gdyby się o tym dowiedział; bo był to dowcip bardzo w jego stylu. W podobny sposób robił on sobie żarty gdy wezwał innych cesarzy Europy, by przyjęli wspólnie z nim komunię i mieli uczestnictwo w eucharystycznym ciele Polski. Gdyby rzeczywiście czytał Biblię tak chętnie, jak bez wątpienia mniemał o nim nasz angielski dysydent, być może zdołałby przewidzieć zemstę, jaką ludzkość wywarła ostatecznie na jego rodzinie. Mógłby zorientować się, czym Polska naprawdę była i czym jeszcze miała się stać; mógłby zdać sobie sprawę, że je i pije na własne potępienie, nie zważając na Ciało Pańskie.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!