Twórczość Niziurskiego w sensie literackim to po prostu bardzo dobra literatura. Jest skierowana do chłopców, ale ma cechy literatury poważnej. Niziurski pisał mądrze i z humorem. Szczególnie widać to, gdy wróci się do jego książek po latach – mówi Dariusz Gawin. Przeczytaj wywiad w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: Kultura w krótkich spodenkach?
Jakub Pyda (Teologia Polityczna): Przed dwoma laty obchodziliśmy 90-lecie urodzin Edmunda Niziurskiego. Cztery lata temu żegnaliśmy go na Starych Powązkach. Czy z dzisiejszej perspektywy można dokonać próby pewnego rodzaju syntezy jego pisarstwa umiejscawiając ją na mapie literatury dziecięcej?
Dariusz Gawin: Niziurski był jednym z wielkich polskich pisarzy XX wieku – wielkich poprzez swój wpływ formacyjny. Należę do pokolenia, w którym każdy chłopak znał Niziurskiego. Jeżeli można do czegokolwiek porównać ten fenomen, to chyba tylko do oddziaływania Barei w zakresie kinematografii. Jeżeli chodzi o literaturę, Niziurski ukształtował pewną wyobraźnię, poczucie humoru, sposób porozumiewania się – mam na myśli instynktowne frazy, zdanie, czy sytuacje, które ludzie między sobą przywołują. Niziurskiego czytali wszyscy, za jego sprawą ustanowiły się punkty odwoławcze, które zawsze są istotne w rozpoznawaniu przez pokolenie własnej tożsamości. Jak na pisarza jest to bardzo dużo, ponieważ trudno dziś o taki wpływ w kulturze. Obecnie uległa ona segmentacji, ludzie dzielą się na różnego rodzaju grupy i plemiona – nie ma pisarzy, którzy by tak powszechnie oddziaływali. Ponadto w sensie literackim jest to po prostu bardzo dobra literatura. Jest skierowana do chłopców, ale ma cechy literatury poważnej. Niziurski pisał mądrze i z humorem. Szczególnie widać to, gdy wróci się do jego książek po latach. Wtedy z perspektywy czasu widać, że mimo wielu zabawnych wątków i wtrąceń, są to utwory zaprawione nutą smutku. Ów smutek przynosi inicjacja, która zawsze wiąże się z wejściem w dorosłe życie. Za jej sprawą przychodzi zrozumienie mechanizmów funkcjonowania społecznego świata, nawet jeśli metaforą społecznego świata jest grupa łobuziaków. To istota zakończenia Sposobu na Alcybiadesa oraz Awantury w Niekłaju. To, co wydawało się „chłopacką grą” było procesem inicjacji, w czasie której dzieciństwo odchodzi na zawsze.
Niziurski był pisarzem związanym z Kielecczyzną – kraina jego dzieciństwa była zarazem światem wielu postaci z jego książek. Jaka dużą rolę odegrało pochodzenie w literaturze Niziurskiego? Czy możemy go nazwać twórcą regionalnym?
Kiedy jako młody chłopak czytałem Niziurskiego, zawsze wydawało mi się, że Sposób na Alcybiadesa, Przygody Marka Piegusa, a także jego niektóre opowiadania dzieją się w Warszawie. Geografia nie miała wówczas dla mnie takiego znaczenia. Próba przypisania utworom Niziurskiego konkretnych realiów jest wtórna, ponieważ ich głównym bohaterem jest „buda” – pewnego rodzaju chłopacka rzeczywistość. Poprzez „budę” rozumiem świat łobuziaków, którzy rozrabiają tak, jak każda normalna młodzież. Sądzę, że znalazło by się dla niej miejsce w każdym polskim mieście – w Kielcach, w Niekłaju, w Warszawie i w Krakowie. „Budę” można dodatkowo traktować jako pewnego rodzaju zabieg literacki Niziurskiego. Jej uniwersalność pozwoliła mu przenieść obraz przedwojennej szkoły w realia PRL-u. Nauczyciele żyjący w jego książkach są osobami, które wyrwał z osobistego doświadczenia dzieciństwa. Propozycja Niziurskiego została przyjęta także przez moje pokolenie, ponieważ, gdy czytałem go na początku lat 70., wydawały się one wciąż aktualne.
Jaka była sytuacja w okresie PRL takich pisarzy jak Niziurski? Wiadomo, że w latach 1971-1982 należał do PZPR – czy fakt ten powinien wpływać w jakiś sposób na stosunek czytelników do jego twórczości?
Uważam, że fakt ten nie powinien wpływać na postrzeganie dorobku literackiego Niziurskiego. Były postaci dużo bardziej skomplikowane w swoich relacjach z rzeczywistością peerelowską – na przykład Janusz Przymanowski, autor Czterech pancernych i psa. Jego osoba powinna budzić po tysiąckroć większe wątpliwości czytelników. Niemniej są to informacje istotne dla dorosłych odbiorców i badaczy literatury. Oczywiście można wziąć ten aspekt pod uwagę, ale w powieściach Niziurskiego nie jest on tak widoczny. Dla porównania – w Czterech pancernych propaganda PRL jest rzeczą oczywistą i pozostającą na pierwszym planie. Nawet w Stawiam na Tolka Banana Adama Bahdaja wiemy, że tytułowy bohater był kimś w rodzaju ormowca, który zajmował się trudną młodzieżą z Pragi. Natomiast w powieściach młodzieżowych Niziurskiego ta rzeczywistość jest całkowicie nieistotna. Co prawda w Księdze urwisów można by na drodze uważnej lektury doszukiwać się wątków politycznych, jednak rzeczywistość w książkach Niziurskiego istnieje tak, jakby wojny nie było. Jeżeli on sam należał do partii, to owszem, należy o tym pamiętać, jednak przy odbiorze jego twórczości dla dzieci to nie ma większego znaczenia. Na marginesie trzeba dodać, że odbiór utworów Niziurskiego może być warunkowany przez ich filmowe adaptacje – „Sposobu na Alcybiadesa”, nakręconego już w wolnej Polsce niestety nie da się oglądać. Literatura jednak pozostaje niezmienna i każdy może w kontakcie z nią angażować własną wyobraźnię.
Rozmawiał Jakub Pyda
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1964) – historyk idei, publicysta. Wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego oraz szef Instytutu Stefana Starzyńskiego. Kierownik Zakładu Społeczeństwa Obywatelskiego w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Zajmuje się historią polskiej myśli politycznej i społecznej, filozofią polityczną, problematyką związaną z polityką historyczną. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Teologii Politycznej” czy „Rzeczpospolitej”. Współautor podręczników do historii oraz edukacji obywatelskiej. Więcej>