Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

BRICS, próba geopolitycznych i cywilizacyjnych sił

BRICS, próba geopolitycznych i cywilizacyjnych sił

Nasza rola w nowym świecie nie musi być tylko defensywna. Jak zasugerował ostatnio premier Łotwy Arturs Kariņš, państwa naszej części Europy nie mają kolonialnego obciążenia i dobrze rozumieją doświadczenie imperializmu. Dlatego mogą lepiej reprezentować Europę w stosunkach z globalnym Południem. Waszyngton i Bruksela powinny nauczyć się z tego korzystać – pisze Marek A. Cichocki w nowym felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.

Ostatni szczyt państw BRICS, do których należą między innymi Chiny, Indie i Rosja, oraz ogłoszenie poszerzenia grupy o kolejne państwa, takie jak Iran, Egipt czy Arabia Saudyjska, na nowo rozgrzały debatę nad końcem światowego porządku zbudowanego przez Zachód.

Słuchając niektórych komentatorów, takich jak Martin Jacques, lewicowy brytyjski politolog wieszczący od lat nieuchronną hegemonię Chin, można było odnieść wrażenie, że nie mogą się oni wprost doczekać, kiedy ten zachodni porządek wreszcie runie.

Oczywiście, te nadzieje rychłego końca wzmacniają w ostatnim czasie medialne obrazy pokazujące zagubionego mentalnie Joe Bidena oraz Donalda Trumpa za kratami więzienia, dwóch głównych bohaterów nadchodzących wyborów prezydenckich w Ameryce, stanowiącej filar zachodniego świata. A jednak BRICS pozostaje tylko grupą państw o ogromnym potencjale, ale bardzo sprzecznych, a nawet wrogich interesach, połączonych ze sobą niechęcią dla USA i szerzej postkolonialnego Zachodu. Warto więc zastanowić się, jaką zmianę BRICS może faktycznie sygnalizować.

Ponownie uruchamia się więc logika niebezpiecznego, geopolitycznego położenia Polski

BRICS zwiększa na pewno presję na zmianę istniejącego międzynarodowego porządku instytucjonalnego, który powstał po II wojnie światowej za sprawą Amerykanów, a który dzisiaj nie odpowiada układowi sił na świecie – ani w polityce międzynarodowej, ani gospodarczej. Poza tym jednak uświadamia, że ponownie musimy przyzwyczaić się do takiego obrazu świata, w którym ścierają się ze sobą różne wielkie cywilizacyjne i geopolityczne siły. Wiara w to, że cały świat podąża w jednym kierunku wyznaczonym przez nowoczesny Zachód, faktycznie skończyła się na dobre. Te istotne zmiany mają także wpływ na naszą przyszłość. Powrót świata cywilizacyjnych i geopolitycznych konfliktów kończy korzystny dla nas bonus wynikający z globalnego otwarcia po 1989 r. Ponownie uruchamia się więc logika niebezpiecznego, geopolitycznego położenia Polski, która każdy rząd zmuszać będzie do budowania wszelkimi dostępnymi środkami własnego potencjału bezpieczeństwa. Jednak nasza rola w nowym świecie nie musi być tylko defensywna. Jak zasugerował ostatnio premier Łotwy Arturs Kariņš, państwa naszej części Europy nie mają kolonialnego obciążenia i dobrze rozumieją doświadczenie imperializmu. Dlatego mogą lepiej reprezentować Europę w stosunkach z globalnym Południem. Waszyngton i Bruksela powinny nauczyć się z tego korzystać.

Marek A. Cichocki

Felieton ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”

Przeczytaj inne felietony Marka A. Cichockiego ukazujące się w „Rzeczpospolitej”

 


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wydaj z nami

Wydaj z nami „Herezję sekularności” Piotra Popiołka
Pierwsza polska monografia koncepcji Radykalnej Ortodoksji Johna Millbanka
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.