Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Paweł Milcarek, Wyrok na "Warto rozmawiać"

A jednak to się stanie: "Warto Rozmawiać" ma zniknąć z ramówki TVP.

 

 

WR wystartowało w Telewizji Puls - ta sama formuła, ale pod inną nazwą (chyba "Studio Otwarte"?) - jakoś po 2000 roku. Jednak swoje wielkie dni program miał po przeprowadzce do TVP w 2004. Występowałem w pierwszej edycji, poświęconej "Pasji" Mela Gibsona - następnego dnia podchodzili do mnie nieznani ludzie na ulicy w Warszawie i nawiązywali rozmowę o tym programie (dla mnie było to zaskoczenie, ale w tym nic dziwnego nie było: program oglądało ok. 1 mln widzów!). Formuła WR okazała się cudownie i odkrywczo prosta: w tej pierwszej fazie swego istnienia program miał dużo czasu (o ile pamiętam, to chyba ponad godzinę), po to, by nic nie przeszkadzało dogłębnemu przedyskutowaniu istotnych zagadnień - a czas się nie dłużył dlatego, że od początku dbano o bardzo zróżnicowany zestaw gości, niekiedy naprawdę licznych. Znakiem rozpoznawczym cały czas był Janek Pospieszalski. Trzeba jednak pamiętać, że tak jak nie było WR bez twarzy Janka i jego temperamentu, tak nie byłby on tym czym był bez Pawła Nowackiego, wielkiej i mało znanej figury telewizyjnej publicystyki, swoją drogą jednego z ostatnich wolnych ludzi w naszym kraju. Bez pomniejszania zasług Janka, niewątpliwie to Paweł był głównym architektem koncepcji WR. W pierwszych latach czuć też było dobrze "to coś", co do programu wnosił jeszcze jeden jego ówczesny twórca, Piotr Semka - myślę, że zawdzięczaliśmy mu m.in. tę zdolność pójścia "po bandzie", która jest tak ważna dla wciągającej debaty "gadających głów". Przez "Warto Rozmawiać" przewinęło się mnóstwo znanych osób - a niektóre stawały się znane dzięki WR, często z dużą korzyścią dla polskiej debaty. Można powiedzieć, że był taki czas - zwłaszcza wtedy gdy program miał swój "długi oddech", bez nadmiernego pośpiechu - kiedy było to miejsce, gdzie naprawdę można było rozmawiać, dopowiedzieć do końca to, co w innych miejscach można było tylko zaznaczyć jedynie hasłami. To był wielki i powszechnie uznawany walor: zaproszeni goście nie czuli się poganiani, czuli, że zaproszono ich nie jako paprotki, lecz aby mogli mówić. Może już mało kto pamięta tamten czas. Ja pamiętam, i sądzę, że co by nie powiedzieć o zaangażowanym stylu WR w różnych latach, jest niekwestionowanym faktem, iż to w programie Pospieszalskiego była  przez długi czas rzeczywista oaza pluralizmu. Bez trudu można było widzieć, jak WR wytwarza nawet w złych czasach jakiś standard całkowicie różny od dominującego stylu reżyserowanych przedstawień medialnych. Długo nie było takiego innego takiego programu, w którym gości dobierano nie według wygody "słusznej opcji", lecz według tego, kto ma coś istotnego do powiedzenia w danej sprawie. Zakres poruszanych tematów był naprawdę szeroki, twórcy WR nie bali się błyskawicznego reagowania na wydarzenia - polityczne, kulturalne, społeczne, religijne... Styl Janka... Przez lata był przedmiotem sporów. Pamiętam, jak iluś tam parlamentarzystów SLD chciało zamknięcia programu, bo Pospieszalski w którymś odcinku zakończył - chyba zresztą z rozpędu - słowami: "Zostańcie z Bogiem!". Pamiętam jakieś wściekłości feministek, ale i scenę gdy Janek odczytuje wysłany do niego przypadkiem "tajny" e-mail, w którym feministki zdradzały swe dość wstydliwe przygotowania do udziału w programie... No tak, co by nie mówić, Janek wnosił do "plastikowego" świata życie i autentyczność. Mógł być przerażający głównie dla tych, którzy boją się ludzi niesterowalnych, zdolnych do zadania na wizji naprawdę trudnych pytań. A co do jego "stronniczości"? Ja bym powiedział, że to była po prostu osobista wyrazistość, mieszcząca się w konwencji programu. Tak zupełnie szczerze powiem, że jako uczestnik dość wielu WR miałem wielokrotnie wrażenie, że Janek na o wiele więcej pozwalał gościom z opcji sobie przeciwnej - w końcu to z nimi dyskutował - niż np. ludziom takim jak ja, a więc o zbliżonych poglądach. Wyglądało na to, że Janek do ludzi sobie bliższych miał większą śmiałość - łatwiej im przerywał - zaś osobom z "drugiej strony" dawał mówić więcej. Moje osobiste wspomnienia związane z "Warto Rozmawiać" pochodzą głównie z lat 2004 i 2005 - a ponieważ były to lata pełne przełomowych wydarzeń, kojarzą mi się one m.in. z toczonymi "u Janka" dysputami. Po roku 2006 moje obecności w WR właściwie zanikły, więc zależnie od stopnia zainteresowania obserwowałem nowe postacie programu jako widz telewizyjny. "Kłopotem" WR było często to, że chciało ono zdawać sprawę z rzeczywistych punktów widzenia obecnych w toczonych publicznie sporach, bez wykluczania kogoś z góry. Prowadziło to do sytuacji, że różne wyleniałe kocury telewizyjnych debat, przyzwyczajone do "braku przeciągów", musiały w WR poczuć smak prawdziwych sporów. Dla niektórych było to doświadczenie niezwykle traumatyczne - nie dziwię się, że czuli się nieswojo. W końcu... nie chcę oczywiście z twórców WR robić tutaj bezbłędnych aniołów. Owszem, zaliczali różne wpadki - ale nie sądzę, by akurat te, o które byli oskarżani. Moim skromnym zdaniem program miał swój czas jakiegoś wypalenia, miałem wrażenie, że wyraźnie stracił nerw i tempo gdzieś ok. 2006-07 - ale potem znowu nieraz wracał do pozycji lidera. Właściwie dziwię się, że TVP chce się pozbywać tego mocnego punktu swojej ramówki. Ale dziwić się nie ma czemu: obecni rządcy TVP po prostu pamiętają, jaką rolę taki program może odegrać - i w istocie w niektórych momentach odgrywał. Zabezpieczają się na wszelki wypadek. A coś takiego jak firma, rozpoznawalność, oglądalność? No cóż... Zdarzyło się, że w słynnym tygodniu żałoby po 10 kwietnia publicystyką w TVP1 zarządzał jeden z twórców WR, Paweł Nowacki. To jemu zawdzięczamy, że TVP1 w tamtych dniach zamiast drętwej mowy lub sztucznych emocji dostarczała nam motywów zadumy i refleksji, obrazów republikańskiego poruszenia, głosów prawdziwych znaków zapytania. Dzięki temu biła rekordy oglądalności - lecz mimo to Pawła usunięto ze stanowiska, został zwolniony przez "pisowskiego" prezesa... Teraz WR jest likwidowany przez nowych zarządców, którzy wzięli się z sojuszu PO i SLD. I taka to jest smutna historia mediów publicznych w ostatnich latach: PiS czy PO... i tak gdzieś z tyłu wyłoni się jakiś "fachowiec" z czasów PRL lub Czarzastego, i to on okaże się gospodarzem lub życzliwym doradcą, ważnym dla ucha kolegi z PiS lub PO... Szkoda "Warto Rozmawiać". Janku, Pawle, Maćku - dziękuję! I mam nadzieję, że coś niedługo znowu spłatacie, na złość cenzorom. Keep smiling! Paweł Milcarek  Blog Pawła Milcarka

 


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wydaj z nami

Zostań wydawcą zbioru ks. Janusza St. Pasierba „Kult i kultura”
Wesprzyj wydanie niezwykłego zbioru ks. Pasierba
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.