W tym numerze naszego pisma chcemy postawić pytania o charakter, formę Marca ‘68, ale także przyjrzeć się jego konsekwencjom, i idiomowi polskiego ujęcia wolności.
„Złapmy ich [marksistów – J. C.] za rękę! Sprawdźmy karty, jak tu się gra… i wtedy ujawni się niesłychany szwindel za sprawą którego cała ta dialektyka staje się pułapką” – pisał z przekąsem Witold Gombrowicz w „Dzienniku”,kreśląc myśli w roku 1956. Autor „Transatlantyku” opisał przewrotność usposobienia komunisty, który póki idzie po destrukcję dawnej prawdy, gotów jest uwodzić swobodą myśli i kontestacji, aby w momencie doprowadzenia do realizacji doktryny dokonać wolty – i tak oto, dialektyka ustępuje dogmatowi, a wolność nakazowi. Ot kręte drogi ideologii! Można powiedzieć, że wydarzenia sprzed 50 lat były okazją, aby społeczeństwo polskie po początkowej fascynacji towarzyszem Wiesławem i atmosferą odwilży, mogło również władzę złapać za rękę i sprawdzić karty, które są w grze. Szybko okazało się, jak bardzo są trefne.
Można spróbować postawić tezę, że rozpoczęła się rewolucja arcypolska w swym charakterze – pozbawiona chaosu, zaprzeczenia i absolutnej negacji właściwym przewrotom, ale twórcza i polityczna zarazem
A wszystko zaczęło się od Dejmkowskich „Dziadów” z niezapomnianą kreacją Gustawa Holoubka. Na deskach Teatru Polskiego, arcypolski dramat wybrzmiał swą formą i treścią tak mocno, że komunistyczni panowie od kultury struchleli, podkulili ogony i… wydali zakaz. A przecież trudno znaleźć większy symbol niż cenzurowanie Mickiewicza! Taki akt mógł jedynie spowodować reakcję, a ta niechybnie uruchomiła całe domino wydarzeń, które dziś pewnie można nazwać „Marcami 68” (idąc za błyskotliwym neologizmem prof. Eislera). Co jednak uwidoczniło się w tym czasie? Jak można czytać te poszczególne sekwencje, od manifestacji studenckich w obronie inscenizacji, przez pamiętne posiedzenie literatów ze słynną frazą Kisiela o „dyktaturze ciemniaków”, po wyrzucenie Michnika, protesty w jego obronie, wzburzenie na uniwersytecie, ale i także poruszenie widoczne w całej Polsce?... Można spróbować postawić tezę, że rozpoczęła się rewolucja arcypolska w swym charakterze – pozbawiona chaosu, zaprzeczenia i absolutnej negacji właściwym przewrotom, ale twórcza i polityczna zarazem – szukająca przestrzeni dla tego, co konstytuuje nasz idiom: wolności.
Polskie miesiące znaczą historię doby PRL jak porządnie ciosane kamienie milowe – Październik, Marzec, Grudzień, Sierpień, Czerwiec. Wydarzenia sprzed 50 lat, są tym momentem, kiedy część narodu obłaskawiona oddechem związanym z nowym powietrzem odwilży, zaczyna na nowo w sposób otwarty kontestować murszejący system. Jednak warto odnotować, że krytyka idzie z różnych stron: sympatyków lewicowych idei, środowiska twórców, ale także środowisk o zapatrywaniach antykomunistycznych. W 1968 roku uwidacznia się pragnienie wolności nie tylko od cenzury, siermiężności późnej gomułkowszczyzny, czy ingerencji w kulturę, ale także pragnienie wolności mierzonej swobodą polityczności. Marzec w tym kontekście to zryw, który ogarnia niemałą część społeczeństwa nie zgadzającego się na taki kształt państwa.
Polskie miesiące znaczą historię doby PRL jak porządnie ciosane kamienie milowe – Październik, Marzec, Grudzień, Sierpień, Czerwiec
Bo przecież, jak już dziś dobrze wiadomo, Marzec, to nie tylko środowisko „komandosów” – czy studentów z UW, ale także całe rzesze młodych robotników, których to okno wolności nakłoniło do zaangażowania. Dlatego Marzec czytany jedynie z warszawskiej perspektywy jest jedynie wycinkiem całości, która odmalowała się w rzeczywistości w pokaźniej prospektywnie. Tym bardziej teza o szukaniu polityczności w warunkach uwiązania, skrępowania nie tylko swobód obywatelskich, ale przede wszystkim możliwości samoorganizacji i decydowania o własnym losie – staje się mocna i warta zastanowienia. Bo nie jest grana na obcych fortepianach, ale na tych, które znają polskie nuty.
Nie można bowiem tego co działo się w Polsce w żaden sposób przyrównywać do rewolucji dziejącej się w państwach Zachodu. Ruch ten bowiem nie ma w sobie nic z Maja, który przebiega we Francji i Niemczech, czy USA. Odbywa się on tam na zupełnie innej trajektorii. Nasz Marzec ’68 to raczej sprawa zmiany państwa w przestrzeni politycznej wolności, a nie ucieczka od państwa. Ten ruch kontestacji widoczny w polskim społeczeństwie czerpie z innych tradycji i mierzony jest innym metrem. Marzec i Maj, mimo pozornego pokrewieństwa, nigdy nie były od siebie bardziej odległe niż 50 lat temu.
W tym numerze naszego pisma chcemy postawić pytania o charakter, formę Marca ‘68, ale także przyjrzeć się jego konsekwencjom, i idiomowi polskiego ujęcia wolności.
Jan Czerniecki
Redaktor naczelny
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
Redaktor naczelny Teologii Politycznej Co Tydzień. Wieloletni koordynator i sekretarz redakcji teologiapolityczna.pl. Organizator spotkań i debat. Koordynował projekty wydawnicze. Z Fundacją Świętego Mikołaja i redakcją Teologii Politycznej związany od 2009 roku. Pracował w Ośrodku Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego oraz Instytucie Pileckiego. Absolwent archeologii na Uniwersytecie Warszawskim.