Eastwood działa na własnych zasadach: kręci to, co chce, nie tłumaczy się, kiedy nie czuje potrzeby. Nie przeprasza. Jest również szczery z samym sobą – pisze Agata Łysakowska-Trzoss w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Eastwood. Między starym a nowym Hollywood”. Tekst przypominamy w związku z przypadającymi dziś, 92. urodzinami Clinta Eastwooda.
Jest artystą tworzącym na własnych zasadach. Gdy chciał przekonać Warner Bros do produkcji Za wszelką cenę, powiedział: „Nie wiem, czy coś na tym filmie zarobicie, ale myślę, że zrobię film, z którego będziecie dumni”.
Gdyby tekst skierowany do wytwórni był kwestią filmową, z pewnością stałby się kultowym cytatem – tak samo jak człowiek, który go wypowiedział. Bo Eastwood traktowany jest jako symbol Ameryki – i to słowo często pada opisach jego osoby. Sean Penn, który grał u Eastwooda w Rzece tajemnic, nazwał go „najmniej rozczarowującym symbolem w filmie amerykańskim”. Nicolas Sarkozy, przypinając mu Order Legii Honorowej, powiedział, że jest „symbolem takiej Ameryki, jaką Francuzi podziwiają”. Natomiast Emma Brockes z „Guardiana” opisała go jako „jednego z ostatnich amerykańskich bohaterów”.
Bez wsparcia ludzi takich jak Ty, nie mógłbyś czytać tego artykułu.
Prosimy, kliknij tutaj i przekaż darowiznę w dowolnej wysokości.
Bo rzeczywiście – to twórca, którego Ameryka potrzebuje, ale na którego niekoniecznie zasłużyła. Eastwood do filmu trafił z ulicy – i to dosłownie, bo właśnie na ulicy spotkał osobę związaną z produkcją filmów w wytwórni Universal. Popularność przyniósł mu natomiast serial westernowy Rawhide, w którym Eastwood wcielił się w Rowdy’ego Yatesa, poganiacza bydła. CBS emitowało serial przez sześć lat – od 1959 do 1965 r. I to właśnie podczas oglądania Rawhide Eastwooda wypatrzył Sergio Leone. Z pewnością nie spodziewał się po telewizyjnym aktorze, że będzie chciał wpływać na samą realizację i wyraz artystyczny filmu – to właśnie za sprawą Eastwooda z Za garść dolarów usunięto większość dialogów. Zresztą – zapędy reżyserskie Eastwood przejawiał również na planie Rawhide. Jednak pomysł aktora, by wyreżyserować jeden z odcinków, nie przypadł do gustu twórcom serialu.
Budżet Za garść dolarów był dość niski, co Eastwood wówczas skomentował po swojemu: „Nie byłbym w Hiszpanii, gdyby producenci mogli pozwolić sobie na wydatki – zamiast mnie wzięliby Jamesa Stewarta lub Boba Mitchuma”.
W Pewnego razu… w Hollywood Tarantino ukazuje jeszcze beztroskie czasy Hollywood i filmowego przemysłu. Kariera aktorska bohatera filmu – Ricka Daltona – może przypominać właśnie karierę Eastwooda – popularność dzięki serialowi i spaghetti westernom. Eastwoodowi udało się jednak nie zginąć wraz z końcem „brązowych lat Hollywood” – potrafił odnaleźć się w kolejnych filmowych gatunkach, nigdy nie rezygnując z własnych zasad. Miał przy tym zmysł do wyboru ról. Po trylogii dolarowej pojawił się m.in. w ikonicznych Tylko dla orłów, Złocie dla zuchwałych czy też w roli Harry’ego Callahana. W przygotowanym przez American Film Institute rankingu 100 najsłynniejszych filmowych cytatów na szóstym miejscu znalazło się „Go ahead, make my day” z Nagłego zderzenia, natomiast na 51.: „You’ve got to ask yourself one question: «Do I feel lucky?» Well, do ya, punk?” z Brudnego Harry’ego. Sam Eastwood zresztą zdaje sobie sprawę, że jest odbierany przez widownię głównie przez pryzmat Callahana – jak powiedział w jednym z wywiadów: „Zawsze ktoś będzie mnie zatrzymywał i prosił: Czy może pan wygłosić dla mnie tę jedną kwestię: «Zrób mi dobrze, gnojku» (Make my day, punk)? Kiedyś mi to przeszkadzało, ale przez tyle lat zdążyłem się przyzwyczaić”.
Z pewnością przyzwyczaił się już także do gadżetów związanych ze swoją postacią. I tak na przykład na Amazonie oprócz koszulek ze wspomnianymi cytatami popularnością cieszy się także ponczo stylizowane na ubranie Eastwooda z filmu Dobry, zły i brzydki.
Stanięcie za kamerą nie było jednak wyłącznie chęcią wyrażenia własnej wrażliwości artystycznej. Eastwood po prostu uważał, że inni twórcy filmowi marnują czas i pieniądze – do dziś właściwie znany jest z tego, że jego produkcje kręcone są sprawnie, szybko (o przeciąganiu dni zdjęciowych nie ma mowy) i stosunkowo tanio – przykładowo Gran Torino zrealizował w pięć tygodni. W 1967 r. założył nawet własną firmę Malpaso Company. Gdy podczas realizacji Brudnego Harry’go zachorował reżyser Don Siegel, za kamerą postawiono Eastwooda. Miał nakręcić nocną scenę – w harmonogramie zaznaczono, że jej realizacja potrwa sześć dni, Eastwood zadeklarował natomiast, że uda mu się to zrobić w dwa. Ostatecznie nakręcił potrzebny materiał w ciągu jednej nocy. Natomiast pierwszym w całości nakręconym przez Eastwooda filmem był Zagraj dla mnie Misty z 1971 r. Eastwood jest zresztą wielkim miłośnikiem muzyki – szczególnie jazzu. Dlatego też na przykład stanął za kamerą filmu Bird – biografii Charliego Parkera.
Fascynacja poszczególnymi puzzlami, które składają się na filmowy obraz, nie skończyła się jednak na reżyserii i aktorstwie. Eastwood ma na swoim koncie także napisanie muzyki do swoich filmów. Jego kompozycje możemy usłyszeć m.in. w Bez przebaczenia, Rzece tajemnic, Co się wydarzyło w Madison County czy Gran Torino.
Pragmatyzm Eastwooda, by nie marnować czasu i pieniędzy, idzie jednak w parze z talentem. Człowiek, o którym Sergio Leone powiedział, że ma dwie miny („w kapeluszu i bez kapelusza”) to dziś laureat dwóch Oscarów za reżyserię: za Bez przebaczenia i Za wszelką cenę. Za te same filmy odebrał również statuetki dla najlepszego filmu. I choć w 2005 r. wygrał nawet z Martinem Scorsesem i jego Aviatorem, to nie da się ukryć, że Amerykańska Akademia Filmowa podchodzi do twórczości Eastwooda dość wybiórczo — zlekceważyła na przykład Gran Torino, który dla wielu pozostaje eastwoodowym opus magnum. Nie zwraca również uwagi na Eastwooda-kompozytora – choć w tej kategorii na Złotych Globach Eastwood doczekał się trzech nominacji.
Eastwood działa na własnych zasadach: kręci to, co chce, nie tłumaczy się, kiedy nie czuje potrzeby. Nie przeprasza. Ani Pauline Kael, dziennikarki „New York Timesa”, która filmy o Harrym Callahanie nazwała „faszystowską średniowieczyzną” i „wyjątkowo ostrą krytyką liberalnych wartości”. Ani Spike’a Lee, który zarzucił mu, że w Listach z Iwo Jimy nie uwzględnił udziału czarnoskórych żołnierzy. Jest również szczery z samym sobą. Gdy w jednym z wywiadów zapytano go o najgorszy film, w którym zagrał, odpowiedział: „Western Ambush at Cimarron Pass. Wybrałem się z żoną na ten film do kina. Już po paru minutach zacząłem się tak wstydzić, że wyszedłem przed końcem. Bałem się, że któryś z moich widzów może mnie rozpoznać”.
Nawiązując do pretensji Spike’a Lee — wojna obecna jest w filmach Eastwooda niemal na każdym planie. Może być nie tylko osią fabularną filmu, lecz także elementem charakterystyki bohatera. Mamy więc obronę japońskiej wyspy w Listach z Iwo Jimy i amerykańską perspektywę tego wydarzenia w Sztandarze chwały. Weteranami wojny w Korei są Walt Kowalski w Gran Torino czy Earl Stone w Przemytniku. Wreszcie – w 2015 r. Eastwood sięgnął po biografię Chrisa Kyle’a, najskuteczniejszego w historii USA snajpera, weterana wojny w Iraku. Przy okazji premiery ostatniego z tych obrazów wyznał, że nie jest „wielkim fanem wojny w Iraku i Afganistanie”. Tłumaczył się także: „Robiłem filmy wojenne, ponieważ zawsze są pełne dramatów i konfliktów. Ale jeśli chodzi o faktyczny udział… jest to jedna z tych rzeczy, które należy zrobić z dużą dozą przemyślenia, jeśli trzeba to zrobić”. Przy promocji filmu Snajper głośno podkreślał także, że obraz ten ma przesłanie antywojenne.
Przy okazji Snajpera warto wskazać także jeszcze jedną rzecz – talent Eastwooda do przyglądania się biografiom, po które sięga w ostatnim czasie dość często. Ich wspólnym mianownikiem jest bohaterstwo, które dla Eastwooda jasno łączy się z patriotyzmem. Opowiedział więc nie tylko historię Kyle’a, ale także w filmie Sully przyjrzał się kapitanowi Cheseley’owi Sullenbergerowi, który w 2009 r. wylądował uszkodzonym samolotem na rzece Hudson. Z kolei w zeszłym roku przypomniał historię Richarda Jewella – ochroniarza, który znalazł podejrzany pakunek z bombą i zaalarmował służby podczas Igrzysk Olimpijskich w Atlancie w 1996 r. (dzięki temu udało się przeprowadzić ewakuację), a którego oskarżono o terroryzm. „Richard Jewell był bohaterem” – mówi z całą stanowczością Clint Eastwood w zwiastunie tego filmu: „Uratował setki istnień. Od dawna chciałem o nim opowiedzieć. Chciałem, by świat poznał prawdę”.
Pomimo powtarzających się filmowych elementów, trudno go jednak zaszufladkować. Lubi zaskakiwać. Gdy wyreżyserował Co się wydarzyło w Madison County, w jednej z recenzji napisano: „Jest to refleksja nad życiem podjęta z perspektywy kobiety. Fakt, że podjął ją właśnie Clint Eastwood, świadczy o tym, że świat jest ciągle pełen tajemnic”.
Z pewnością Eastwood może czuć się artystą spełnionym – w tym roku kończy 90 lat, a nie myśli o emeryturze. Nie musi udowadniać swojego miejsca w filmowym przemyśle – zapracował na nie od czasu Rawhide i spaghetti westernów. Zrobienie filmu, z którego można czuć się dumnym – to najważniejsze. Zarobione pieniądze to dla niego efekt uboczny (choć trzeba przyznać, że nieźle mu to wychodzi – Snajper był najlepiej zarabiającym filmem w USA w 2014 r.). Wciąż jednak szuka nowych opowieści. W filmie dokumentalnym The Eastwood Factor powiedział: „Nadal pracuję i wszyscy się dziwią, czemu to robię w tym wieku. Pracuję, bo wciąż pojawiają się nowe opowieści, książki i scenariusze, które są ciekawe i warte przedstawienia. I dopóki ludzie chcą, żebym kręcił filmy, będę to robić”.
Czy Eastwood to artysta, który skupia się jedynie na poszukiwaniu historii i nie widzi świata poza filmami? Absolutnie nie. I tak na przykład w 1986 r. wygrał wybory na burmistrza Carmelu. Zniósł wówczas zakaz jedzenia lodów w rożku, nałożony na mieszkańców przez poprzednie władze, które uznały to za czynność nieprzyzwoitą.
Autorka korzystała z informacji zawartych biografii D. Thompsona, Clint Eastwood. Człowiek wart miliard dolarów, artykułów A. Lubowskiego, Z. Pietrasika, E. Brockes, B. Beaumont-Thomasa, i wywiadu To ostatni film, w którym gram główną rolę.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!