Miłosierdzie – czym ono jest? W zasadzie, gdy postawimy sobie otwarcie to pytanie od razu przed oczami stanie nam wiele obrazów i nasunie się wiele skojarzeń – jak sądzę w pierwszej kolejności zajaśnieje nam słynna fraza o miłości czynnej. I rzeczywiście sformułowanie to w sposób niezmiernie prosty wprowadza nas w istotę. Bo gdy na chwilę weźmiemy do ręki Biblię hebrajską okaże się, że pojęcie miłosierdzia mieni się na jej kartach różnymi słowami. Rahamim – to wyraz, który ukazuje niezwykłość tego przymiotu Boga.
Oznacza on nie tylko miłosierdzie, ale też wnętrzności i dodatkowo jest blisko spokrewniony ze słowem rehem – macica. A zatem idąc tym tropem możemy spostrzec, że samo miłosierdzie wyraża się w swego rodzaju powiązaniu jednego bytu z drugim na zasadzie bliskiego pokrewieństwa. Jednak miłosierdzie często skrywa jeszcze inne źródłosłowy. Ważnymi elementami, jak zdaje się przekonywać Pismo Święte, są także hesed i emet. Pierwszy z terminów bardzo trudno przekładalny na język polski, często tłumaczony jest jako łaska, miłość, dobroć lub właśnie jako miłosierdzie; z kolei drugi można spróbować oddać poprzez termin wierność. Słowa te w Biblii bardzo często znajdują się obok siebie, jak gdyby nieodłączna para bliniaków. Dlaczego warto o tym wiedzieć? Ponieważ ukazują one kolejne oblicze miłosierdzia – tym razem płynące z postawy wierności. Miłosierdzie nie jest zatem przypływem chwili, chwiejnym uczuciem czy litością, ale trwałą postawą, której nic nie może zachwiać. To ona właśnie czyniła zawarte przymierze (berit) nieodwołalnym.
Te być może zbyt długie rozważania pozwoliłem sobie nakreślić, ponieważ jak się wydaje ukazują niezwykłą głębię miłosierdzia Bożego. Stanowi ono przymiot Boży, który w sposób niezwykle intymny wprowadza stworzenie do jego wnętrza oraz stanowi nieodwołalną postawę wobec ludzkiej istoty. Co więcej, tak rozumiane zaczyna wprowadzać nas w tajemnicę istoty Boga, który przecież sam mówi o sobie „Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech, lecz nie pozostawiający go bez ukarania, ale zsyłający kary za niegodziwość ojców na synów i wnuków aż do trzeciego i czwartego pokolenia" (Wj 34, 6-7).
Jednak, aby mówić o miłosierdziu, trzeba znać też pole jego działania, bo przecież jak mówi św. Paweł: „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5,20). To właśnie przy okazji grzechu człowiek dostaje się w sam środek tajemnicy czułego miłosierdzia Bożego. Jak można łatwo spostrzec te dwie rzeczywistości są ze sobą powiązane. Grzesznik uznający swoją biedę otwiera się na działanie Bożego miłosierdzia.
W swoim Dzienniczku największa polska mistyczka – św. Faustyna zanotowała słowa Jezusa: „W Starym Zakonie wysyłałem proroków do ludu swego z gromami. Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z moim miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając do swego miłosiernego serca" (Dzienniczek, 1588). Czy to przypadek, że ponowne wprowadzenie idei Boga Miłosiernego nastąpiło w XX wieku, który został naznaczony bodajże najokrutniejszym przejawem zła? Przesałanie, które zawarte jest w Dzienniczku stanowi niezwykły przejaw intuicji, którą św. Augustyn opisał w De civitate Dei, ale też odpowiedź ukazane tam napięcie. Biskup Hippony nakreślił dwa porządki, które zdają się nie przenikać: „Dwie więc miłości powołały do życia dwa państwa: miłość własna, posunięta aż do pogardy Boga, powołała państwo ziemskie; miłość do Boga zaś posunięta aż do pogardzania sobą, powołała państwo niebieskie”. Przywrócona przez Sekretarkę Bożego Miłosierdzia idea w takim kontekście zdaje się przekraczać mur pomiędzy tymi dwoma światami. Świat potrzebuje miłosierdzia i tylko taki, który to uzna, może być zbawiony. Prostota tego przesłania zawiera się także w słynnym na całym świecie obrazie Jezusa Miłosiernego „Jezu, ufam Tobie”. Co ciekawe, przecież serce Jezusa, z którego wypływają krew i woda jest otwarte – widzimy jego wnętrzności (rahamim), a zatem miłosierdzie.
Jak patrzeć na Miłosierdzie w wymiarze zbawczym, doczesnym a może nawet w perspektywie społeczno-politycznej? Czy idea, która stała się centralnym punktem polskiej teologii XX wieku może jawić się dziś jako odpowiedź na gwałtowne objawy nihilistycznych systemów ubiegłych i współczesnych czasów? Mamy nadzieję, że numer, który jest przed Państwem pomoże bliżej przyjrzeć się temu zagadnieniu.
Jan Czerniecki