Wyświetlanie polskości [TPCT 114]

Czy jesteśmy w stanie opowiadać światu nasze losy? Co jest w nich idiomatycznego, a co uniwersalnego? Jakim językiem kina mówić do odbiorcy szukającego opowieści, która go pociągnie i zainspiruje? Gdzie leżą wzorce i tematy do takiej narracji? To kwestie, które wyświetlimy na Państwa ekranach!

„Polska szkoła filmowa to wojenny temat i neorealistyczna forma. Nigdy wcześniej kino w obrębie kultury narodowej nie było tak ważne. Nosiło na sobie ciężar utrzymania tożsamości narodowej”- powiedział w jednym z wywiadów Andrzej Wajda. Tak było dawniej. Wielkie obrazy, które mocowały się z nieodległą historią, czy też próbowały wprowadzić do polskiego imaginarium zupełnie nowe ujęcia i odniesienia. Nie dość, że wytworzono unikalny styl filmowy, to dokonało się coś niewyobrażalnego – przeniesienie idiomu naszej wspólnoty do uniwersalnego języka zrozumiałego dla odbiory nie obciążonego sporami o polskie losy.

Współczesne polskie kino po chwili pewnej stagnacji znów coraz częściej jest zauważane i doceniane na światowych salonach

Współczesne polskie kino po chwili pewnej stagnacji znów coraz częściej jest zauważane i doceniane na światowych salonach. Dawniej nagrodzono sukcesy wspomnianej wyżej polskiej szkoły filmowej w postaci Oscara dla twórcy „Popiołu i diamentu”, dziś laury na skroniach Pawła Pawlikowskiego ukazują, że mówienie własnym językiem i sięganie do polskiej historii może być atrakcyjne i ciekawe dla widzów nie będących zanurzonymi w wartkiej rzece historii naszej wspólnoty. A przecież próba opowiadania i wprowadzania narracji o naszym trudnym doświadczeniu oraz przełożenia bez ucieczki do tanich chwytów wyzbytych subtelnej treści i formy, stanowi dziś prawdziwe wyzwanie!

Oczywiście, chcielibyśmy być dziś stale obecni w pełnym wymiarze na najważniejszych festiwalach czy czerwonym dywanie gali Oscarów. I przecież wydawałoby się, że nasza historia dostarcza całych szuflad gotowych scenariuszy na najlepsze, światowe kino. Od niepodległości, przez trudne czasy okupacji niemieckiej i sowieckiej, dalej losy polskich armii w wielu zakątkach świata – od mikro do makro historii. Wszystkie one czekają dnia realizacji i opowiedzenia. Aż kusi, aby dać się powieźć bluźnierstwu o tym, że noc totalitaryzmów stała się doskonałym tematem do przepracowania w sposób twórczy – może i terapeutyczny. Czasy komunizmu to również historia, która nie została dobitnie pokazana, a przecież to w Polsce skruszone zostały podstawy tego systemu, który niechybnie załamał się pod presją Solidarności.

Aż kusi, aby dać się powieźć bluźnierstwu o tym, że noc totalitaryzmów stała się doskonałym tematem do przepracowania w sposób twórczy – może i terapeutyczny

Współczesny odbiorca jest dziś niezwykle wybredny. Oferta stworzona pod natchnieniem X Muzy jest przebogata – obfita w przeróżne formy, sposoby narracji i treści. Od wyszukanych seriali, przez ambitne kino, niebanalne zdjęcia i scenografie – widz jest wprowadzany w świat, z którego trudno mu się później uwolnić. Piętno odciskane przez tę niezwykle sugestywną sztukę może zostać na długie lata. Czy to nie jest najlepsza forma opowiedzenia o nas i naszych wartościach, przesłaniu, sposobie życia i kulturze tak żywo splecionej z historią? Trudno temu zaprzeczyć. Logiczna kolej tych sentencji prowadzi do pytania: dlaczego udaje nam się to tak rzadko lub prawie wcale? Przecież rzecz nie zasadza się na braku tematów, ani na ułomności współczesnych twórców. Gdzie zatem tkwi ten oścień niemocy?

Rzecz nie idzie o filmy, które powstają jedynie na polityczne zamówienie, choć nie ma się co oszukiwać, że w dzisiejszych realiach ważne obrazy powstają przy wsparciu państwa. Sprawa rozgrywa się na innym poziomie, gdzie na próżno szukać wymówek dotyczących braku pieniędzy czy możliwości logistycznych – być może naszym kłopotem jest słabnąca wiara w możliwość opowiedzenia nas samych. A przecież nie trudno zauważyć, że większość polskich sukcesów na zagranicznym rynku – to właśnie obrazy niosące w sobie elementy polskich losów i wyciągania ich przed oczy odbiorcy odnajdującego się w tych historiach!

Dlatego w tym numerze warto postawić sobie pewne pytania. Czy jesteśmy w stanie opowiadać światu nasze losy? Co jest w nich idiomatycznego, a co uniwersalnego? Jakim językiem kina mówić do odbiorcy szukającego opowieści, która go pociągnie i zainspiruje? Gdzie leżą wzorce i tematy do takiej narracji? To kwestie, które wyświetlimy na Państwa ekranach!

Jan Czerniecki
Redaktor naczelny