Na jego przedstawieniach teatralnych można było przeżyć to, o co w teatrze chodzi - katharsis
Wczoraj zmarł Andrzej Wajda, jeden z najwybitniejszych reżyserów polskiego kina. O wspomnienie poprosiliśmy dramaturga Wojciecha Tomczyka autora m.in. „Norymbergii” i „Bezkrólewia”. Obaj twórcy spotkali się przy pracy nad scenariuszem do filmu „Katyń”
Wojciech Tomczyk, dramaturg, scenarzysta, producent, krytyk filmowy: – Andrzej Wajda to był bardzo miły, dobrze wychowany człowiek. Miał też wielką energię. Świadczy o tym fakt, że zrobił blisko 40 filmów, jak też wiele przedstawień teatralnych. O tym nie należy zapominać, że Wajda poza filmem był też wybitnym reżyserem teatralnym. Na jego przedstawieniach można było przeżyć to, o co w teatrze chodzi, czyli katharsis. Takie właśnie były ,,Biesy", taka była ,,Noc listopadowa", taki był ,,Danton", takie były ,, Rozmowy z katem". Te cztery przedstawienia wstrząsnęły mną, gdy je oglądałem.
Z Andrzejem Wajdą przymierzaliśmy się łącznie do dwóch projektów filmowych, z czego Pan Andrzej zrealizował jeden. Współpraca z nim odbywała się na partnerskiej stopie. Słuchał tego co mam do zaproponowania i część z tych rzeczy akceptował, natomiast większości nie. Obu nam jednak zależało na tym, by robić interesujące kino dla widza, a przy okazji opowiedzieć kawałek historii przez wielkie „H”. To właśnie podobało mi się w Panu Andrzeju i to nas łączyło przy wszystkich różnicach wizji historii Polski. Andrzej Wajda potrafił opowiadać, a to jest w Polsce rzecz bezcenna, bo talent narracjyny jest Polakom przyznawany nader skąpo. Dlatego też w kinie polskim ludzie dobrze opowiadający historie są prawdziwym skarbem.
Notował Jakub Dudek