Wojciech Stanisławski: Rodowody Rasputinów. Recenzja książki „Zrozumieć Rosję”

Rozmach, z jakim Ewa Thompson porusza się po rozległych obszarach etnografii, paleografii, analizy literackiej i społecznej, budzi podziw, ale i obawę. Niemniej te ustalenia, które wydają najbardziej bez­sporne, mogą skłonić do zrewidowania zarówno naszej wizji dawnej Rusi, jak genezy rosyjskiego radykalizmu – pisze Wojciech Stanisławski, recenzując książkę „Zrozumieć Rosję” Ewy Thompson.

Kto ciekaw kultury rosyjskiej, zetknął się raz i drugi z fenomenem jurodiwych: Bożych głupców, czczonych i pogardzanych, bezkarnych i budzących litość. Można ich znaleźć w zapisach podań ludowych, w powieściach i obrazach, które sławią dawną, patriarchalną Ruś. Co jednak tak naprawdę wiemy o rosyjskich świętych szaleńcach, ich obecności w życiu codziennym ziem ruskich, roli, jaką odegrali w wyobraźni ludowej, i wpływie, jaki wywarli na społeczne wzory zachowań?

Ewa Thompson podjęła gigantyczny wysiłek odtworzenia całego spektrum zjawisk związanych z praktykami, wzorami i recepcją świętego szaleństwa w Rosji – począwszy od krytyki źródeł kościelnych i świeckich, traktujących o jurodiwych, analizy religioznawczej i antropologicznej, aż po – najbardziej fascynujące – rozważania o recepcji jurodiwych w kulturze i wpływie, jaki mieli na modus operandi inteligencji, począwszy od połowy XIX w.

Trudno sobie wyobrazić, by tak ambitnemu wyzwaniu badawczemu można było sprostać w pojedynkę. Rozmach, z jakim uczona porusza się po rozległych obszarach etnografii, paleografii, analizy literackiej i społecznej, budzi podziw, ale i obawę. Niemniej te ustalenia, które wydają najbardziej bezsporne, mogą skłonić do zrewidowania zarówno naszej wizji dawnej Rusi, jak genezy rosyjskiego radykalizmu.

Thompson podjęła gigantyczny wysiłek odtworzenia całego spektrum zjawisk związanych z praktykami, wzorami i recepcją świętego szaleństwa w Rosji

Bardzo przekonujące jest ukazanie zdumiewających paralelizmów między praktykami, wizerunkiem i rolą społeczną rosyjskich jurodiwych a syberyjskich i ugrofińskich szamanów. O nawiązywaniu do bizantyjskich świętych w niemal niepiśmiennej Rosji wczesnonowożytnej trudno na serio mówić. Wzorce szamańskie były za to, w sytuacji kolonizowania Syberii i obecności ludów ugrofińskich na rozległych obszarach europejskiej Moscovii, o krok. Upodobanie do brudu, przenikliwych okrzyków i żelaznych ozdób, łatwość popadania w trans – wszystko to upodabnia jurodiwych do szamanów, nie zaś do syryjskich ascetów.

Uderzające jest wskazanie przez prof. Thompson, że na postawę świętych szaleńców składała się raczej bierność przechodząca w agresję, szyderstwo i potrzeba poklasku niż asceza i służba innym. Znamienne jest ich wycofanie się ze spraw publicznych, odrzucenie społecznych konwencji i zobowiązań, połączone z demonstracyjną lojalnością wobec władzy. Te rysy doskonale charakteryzują na poły legendarnych Wasilija Blażennego czy Iwana Koriejszę. Ewa Thompson doszukuje się ich jednak również nie tylko – co byłoby w pełni zrozumiałe – u Grigorija Rasputina czy księcia Myszkina, lecz również u postaci tak archetypicznych dla XX-wiecznej Rosji jak Jurij Żywago czy Iwan Denisowicz Szuchów, bohater słynnej noweli Sołżenicyna. Jest też zdania, że ten element rosyjskiego ludowego życia religijnego trwale ukształtował zachowania społeczne, że można nim tłumaczyć zdolność Rosjan do zdumiewającej bierności, a zarazem gotowość do zrywu. Jeśliby tak było – ale czy to nie zbyt uogólniająca teza? – moskiewski sobór Wasilija Błażennego rzeczywiście można by uznać za najdoskonalszy symbol Rosji.

Tekst pierwotnie ukazał się w tygodniku „Sieci” nr 28(346)/2019.

Książka Zrozumieć Rosję. Święte szaleństwo w kulturze rosyjskiej ukazała się nakładem Teologii Politycznej, można ją nabyć w księgarni.