Pewnego wieczoru jedna z sióstr weszła do celi, aby zobaczyć się z św
Pewnego wieczoru jedna z sióstr weszła do celi, aby zobaczyć się z św. Teresą z Lisieux. Dostrzegała prędko, że klęczy ona ze łzami w oczach, więc spytała zdziwiona: „Co robisz?”. Teresa odpowiedziała: „Rozważam Ojcze nasz, ale nie mogę pójść dalej niż pierwsze dwa słowa”. Ta niepozorna historia stanowi – jak sądzę – dobrą ilustrację tego, jak nawet przeniknięty wiarą rozum potyka się i upada, chcąc zagłębić się w misterium. Cały sens prawd wiary, który z początku pozornie wydaje się uchwytny, brany z całą powagą i dociekaniem, staje się nagle przestrzenią nie do ogarnięcia. Tak też jest z czasem, który nadchodzi – Triduum Sacrum.
Przed nami najważniejsze dni w całym roku liturgicznym. Kościół roztacza przed nami wielki tryptyk, na którym ujrzymy wydarzenia stanowiące centrum wiary chrześcijańskiej – Ostatnią Wieczerzę, Mękę Pańską oraz Śmierć i Zmartwychwstanie. Niepodobna zliczyć, jak wielki rezonans w kulturze wzbudziły te zaledwie trzy dni. Przepastne płótna, harmonie, najlepsze freski, jak i ożywione dłutem marmury przypominające całą sekwencję od In Coena Domini, przez brzęczenie srebrników, gwar oskarżeń zmieszany z pianiem kura w nieodległym gospodarstwie, stukot krzyża głucho uderzającego o bruk ciasnych uliczek, skwar dnia na wzgórzu położonym nieopodal niewdzięcznego miasta, przejmujący obraz matki z Synem złożonym u jej stóp, aż po radosne okrzyki odbijające się echem w pustym grobowcu – to one z całą mocą odcisnęły się na europejskiej cywilizacji.
W tych dniach przechodzimy od entuzjazmu tłumów witających Mesjasza do grozy oskarżenia, ogołocenia i jego ukrzyżowania. Od zatrważającego stanu śmierci Boga do niepojętej istoty jego Zmartwychwstania. To medytacja tych faktów sprawia, że jesteśmy rozpięci między głębią utrapienia i biegunem euforii a namysł nad całą tradycją zawartą w tym misterium jest stale obecny i żywy. Właściwie można by zaryzykować tezę, że najważniejsze spory, debaty, ale i konsensusy oparte są o rozgrywające się w Triduum przejście. Jego uniwersalizm jest jakoby wpisany w Europę – stanowi jej zasadę, która połączona jest w zatkniętym krzyżu z wypisaną tablicą – jak powiada św. Jan Apostoł – „w języku hebrajskim, łacińskim i greckim”. To on stanowi moment stopienia w sobie tych trzech porządków kształtujących oblicze naszego kontynentu – i szerzej – kultury.
Nie ma wątpliwości, że to właśnie opowieść o Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu Chrystusa stanowiła pierwotnie najważniejszą część przesłania rodzącego się Kościoła. Dobra nowina o Odkupieniu i radości związanej z żyjącym Panem, który pokonał śmierć, roznosiła się po ówczesnym świecie z prędkością i siłą gromu. Kerygmat stał się rdzeniem Ewangelii – jego najważniejszą częścią, w której pewność każdego z jego elementów stanowił najważniejszą tajemnicę wartą przekazania choćby za cenę własnej śmierci. Wiara w ten fakt, że Bóg przyjął na siebie rolę sługi, uniżył się do końca, aby zbawić grzesznika, rozsadziła fundamenty tak pieczołowicie stawiane przez rzymskie legiony.
Warto dziś jeszcze raz sięgnąć do całości tej tradycji, która przecież obrodziła dojrzałymi owocami. Chciałoby się powiedzieć, że historia nas uczy, że nie ma nic bardziej twórczego niż medytacja poszczególnych elementów Triduum sacrum, które w sposób zasadniczy odmieniły dzieje. A dla chrześcijan zmaganie się z prawdą o człowieku, który osądza, skazuje i zabija Boga, by zostać przez niego odkupionym i przemienionym, stanowi z całą pewnością moment, gdy ponownie można przyjrzeć się fundamentom własnej wiary. Mam nadzieję, że teksty z tego numeru pomogą Państwu wejść w ten specjalny czas. Od całej zaś redakcji proszę przyjąć życzenia radosnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!
Redaktor naczelny
Jan Czerniecki
(Projekt okładki: Michał Strachowski)