Nikomu z prawdziwych przyjaciół ludzkości i kultury nie może być obojętna kultura dzielnego i dążącego naprzód ludu
Nikomu z prawdziwych przyjaciół ludzkości i kultury nie może być obojętna kultura dzielnego i dążącego naprzód ludu
W lutym 1900 r. „Krytyka” opublikowała bardzo interesującą ankietę dotyczącą m.in. perspektyw dla odzyskania przez Polskę niepodległości. Wśród wielu wypowiedzi znanych osobistości z zachodniej Europy, znajduje się też diagnoza Tomasza Masaryka, człowieka, który za kilkanaście lat miał stać się jednym z ojców niepodległej Czechosłowacji, a potem najjaśniejszą polityczną gwiazdą i autorytetem w Pierwszej Republice.
Redakcja „Krytyki” oczekiwała odpowiedzi na cztery pytania:
1. Czy cywilizacja polska jest obojętna lub też nie dla postępu Europy Zachodniej?
2. Czy w dzisiejszych warunkach możliwy jest rozwój prawidłowy narodu polskiego i jak sądzić należy politykę germanizacyjną i rusyfikacyjną?
3. Czy istnienie niepodległej Polski nie wpływałoby korzystnie na rozwój Europy Zachodniej?
4. Czy Polska może odzyskać swą niepodległość i jaką drogą?
T. Masaryk:
1. Nikomu z prawdziwych przyjaciół ludzkości i kultury nie może być obojętna kultura dzielnego i dążącego naprzód ludu. Skoro jednak to pytanie, jak i trzy pozostałe, przeważnie w kierunku politycznym pojęte być winny, muszę na pytanie odpowiedzieć pytaniem. Kto jest w tym wypadku Europą Zachodnią? Francja idzie ręka w rękę z Rosją; Niemcy i Austria chcą zachować swe polskie prowincje, pozostaje zatem właściwie tylko Anglia, której antagonizm z Rosją może mieć wagę dla polityki polskiej. Ale wątpię, aby Anglia choć w przybliżeniu grała wobec Polski taką rolę, jak niegdyś Francja – chociażby dlatego, że przeciwieństwo Anglii i Rosji występuje w Azji i nawet w razie wojny Polska wskutek swego geograficznego położenia, nie miałaby w tej wojnie znaczenia. Nawet gdyby Niemcy zaplątały się w nią, o czym wątpię – to właśnie dlatego, że do Niemiec należy część Polski. Polacy nie odegraliby w wojnie roli. Innymi słowy, Polacy politycznie na zachodnią Europę rachować nie mogą.
2. Nie mogę oczywiście pochwalać gwałtownej rusyfikacji i germanizacji; przez nią lud polski w Niemczech i w Rosji normalnie rozwijać się nie może. Pomimo potrójnego podziału wyobrażam sobie, że naród polski mógłby się chociaż w przybliżeniu normalnie rozwijać, gdyby się udało polityce polskiej powstrzymać wprowadzane przemocą wynaradawianie. W miarę jak państwa i ludy mniej wrogo przeciw sobie występują i militaryzm traci swoją przewagę nad innymi siłami społecznymi, w miarę tego i istnienie małych narodowości jest zapewnione i uznany będzie ich współudział w rozwoju kultury.
3. Wobec swego geograficznego położenia, Polska niepodległa mogłaby mieć niewielkie tylko znaczenie dla zachodniej Europy. Oczywiście chodziłoby o to, w jakich granicach Polska mogłaby być odbudowana. Polska bez morza odpowiednio mórz, byłaby zapewne w ciężkim położeniu i nie mogłaby wielkiego wpływu wywierać na swych sąsiadów. Dawniejszy pomysł polskiego państwa przedzielającego mocno się postrzał wskutek postępów komunikacji ze wszystkimi ich skutkami.
4. Polacy mogą oczekiwać uznania swej narodowości dopiero w odległej przyszłości. Drogą polityki zbrojnej Polska nie odzyska swej niepodległości. Wszystkie wysiłki Polaków moim zdaniem winny być skierowane ku temu, aby usilną pracą cywilizacyjną zmusić do uznania praw narodowych i językowych. W każdym razie powinni Polacy działać dla porozumienia z Rosją. Przypominam sobie tu słowa, które Mickiewicz mówi w „Dziadach” o trzech mordercach Polski. W tym, co powiedziane jest o Rosji, widziałem zawsze głęboki polityczny pogląd i w krótkości cały właściwy program Polaków. Zwłaszcza postępowe partie polskie winny by wytworzyć społeczną raczej niż polityczną politykę i pracować nad moralnym podniesieniem narodu. Pytam się bowiem: Czy winnymi upadku Polski są rzeczywiście tylko obcy uzurpatorzy? Na to pytanie młodsza generacja polska musi, jak sądzę, dać odpowiedź przeczącą, a taka odpowiedź nie może zalecać narodowej taktyki wyłącznie politycznej, takiej, jaką na przykład prowadzili emigranci.
Opracował Marek Rodzik