S. Anna Tejszerska: Formy architektoniczne a tożsamość narodowa

W środowisku polskich architektów czas przełomu XIX i XX w. jest okresem kształtowania tzw. polskiego „stylu narodowego”, stylu swojskiego, wzmożonego poszukiwania, określania – w ramach badań narodowego dziedzictwa – cech znamiennych, odrębnych, wyróżniających naszą rodzimą architekturę – pisze s. Anna Tejszerska w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Zachwatowicz. Odbudowa ciągłości”.

„Duch narodu objawia się nie tylko w jego literaturze. Budownictwo jest także mową, przez którą duch ten się wyraża, a mową tem ważniejszą, że uderza ona zmysły mniej nawet wykształconego człowieka, jest zrozumiałą swoim i obcym, nadaje ton krajobrazowi, miejscowości lub części kraju.(…) Zatrata cech swojskości rozluźnia związek nasz z dawniejszemi pokoleniami, przyczynia się do osłabienia związku z miejscem rodzinnem, z ojczyzną, jest pierwszym krokiem na drodze do wynarodowienia” [1].

To słowa zapisane we wstępie do opracowanego przez grono architektów kilkutomowego zbioru wzorcowych projektów, mających stanowić pomoc w odbudowie kraju po zniszczeniach I wojny światowej.

Środowisko architektów zdawało sobie wówczas doskonale sprawę z roli, jaką odgrywa architektura w budowaniu i ugruntowaniu poczucia tożsamości narodowej, tak mocno w okresie zaborów zagrożonej. Świadomość kulturowego znaczenia dzieł architektury towarzyszyła zresztą także decydentom mocarstw zaborczych. Przejawy celowej, w pełni świadomej przestrzennej rusyfikacji i germanizacji kraju, znajdowały wyraz w inwestycjach budowlanych zaborców na terenach Polski. Dość wspomnieć wzmożoną po upadku powstania styczniowego, szeroko zakrojoną akcję wznoszenia na centralnych placach większych miast polskich prawosławnych soborów, o bardzo charakterystycznych cechach architektonicznych, będących dobitnym znakiem rosyjskiej hegemonii. Zapowiadając budowę soboru Aleksandra Newskiego na placu Saskim w Warszawie, „Warszawskij Dniewnik” otwarcie donosił:

„Rosyjska prawosławna świątynia — wspaniała z zewnątrz, wzniesiona na najwidoczniejszem miejscu Warszawy, jest koniecznością nietylko dla potrzeby religijnej, lecz jako symbol rosyjskiej państwowości w tym kraju, symbol prawosławnej Rosyi, której nieodłączną część stanowi Królestwo polskie” [2].

Narzędziem prowadzonej równolegle przestrzennej germanizacji była m.in. budowa historyzującej Dzielnicy Cesarskiej w Poznaniu (1903-1910), mającej swą neośredniowieczną formą dokumentować długotrwałe związki miasta z imperium. Dzieła architektury i sztuki postrzegano bowiem zawsze jako świadectwa historii miejsca. Podobny cel miała budowa modelowej niemieckiej wsi Golenhofen (1901-1905) na terenie wielkopolskiego Golęczewa.

W środowisku polskich architektów czas przełomu XIX i XX w. jest okresem kształtowania tzw. polskiego „stylu narodowego”, stylu swojskiego, wzmożonego poszukiwania, określania – w ramach badań narodowego dziedzictwa – cech znamiennych, odrębnych, wyróżniających naszą rodzimą architekturę. Jest to czas dysput i sporów, jakie formy „styl narodowy” powinien przyjąć. Jednocześnie okres, w którym architekci, na wzór twórców innych dziedzin polskiej kultury postrzegają swą misję jako służbę ojczyźnie – nie w sensie pragmatycznym, ale w odniesieniu do kształtowania wartości kulturowych budujących narodową tożsamość, zdając sobie sprawę ze znaczenia wyrażonych poprzez materialną formę ponadmaterialnych wartości, co po latach Jan Paweł II podsumował słowami:

„Jestem synem narodu, który przetrzymał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, którego wielokrotnie sąsiedzi skazywali na śmierć – a on pozostał przy życiu, i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród – nie w oparciu o jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, ale tylko w oparciu o własną kulturę, która okazała się w tym wypadku potęgą większą od tamtych potęg” [3].

Postawa architektów początku XX w. znajdzie wyraz zarówno w rezygnacji z honorariów za opracowanie wzorcowych projektów publikowanych w kolejnych tomach serii wydawanej przez Obywatelski Komitet Odbudowy, jak i w licznych tekstach ukazujących emocjonalne i pełne odpowiedzialności zaangażowanie w zawodową misję. Ignacy Drexler (1878-1930) po ustaleniu granic II RP pisał:

„Z uczuciem gorącej miłości i z młodzieńczym zapałem przystępujemy do pracy, pamiętając, że każda cegła, którą kładziemy, wzmacnia fundamenty naszego państwa. Zadanie, przed którem stajemy, jest wspaniałe, ale i tak ogromnej miary w każdej dziedzinie życia naszego, że nie sposób nawet ująć całej jego rozległości. Jeżeli Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną, to zamierzenia nasze są jeszcze trudniejsze: zastajemy Polskę wyniszczoną i bez budynków, a mamy ją zostawić murowaną i niespożytą. Niech Bóg szczęści naszej pracy” [4].

Po czym dodawał:

„Jeśli składnie odbudujemy Ojczyznę miłą, to spełnimy nasz obowiązek synowski, ale biada nam, jeżeli niedbalstwem i nieuctwem, wygodnictwem i nierzetelnością utrudnimy konsolidację państwa w jego najcięższych chwilach: przeklną nas pokolenia” [5].

Ten sam duch towarzyszył architektom w trakcie realizacji konkretnych prac projektowych w odrodzonej Ojczyźnie. W pierwszych latach międzywojennego dwudziestolecia dzięki ich zaangażowaniu i ideowym przekonaniom powstało wiele projektów budynków mieszkalnych, obiektów sakralnych i użyteczności publicznej, w których szacie znajdujemy odwołania do najbardziej charakterystycznych cech polskiego prowincjonalnego renesansu i baroku, które to epoki uznano za najbardziej samodzielne i znamienne. Z założenia odrzucano bezpośrednie naśladownictwo, czyniono jednak starania, by obiekty nowe, odbudowywane i przebudowywane uzyskiwały swojski charakter, wpisując się w krajobraz polskiej architektury historycznej. W „stylu narodowym” odbudowywano budynki, które ucierpiały w trakcie działań wojennych i przebudowywano te, z których należało zdjąć – jak to określano – moskiewski pokost. Między innymi rozbierano bądź adaptowano na katolickie kościoły garnizonowe wspominane na początku sobory, nadając im nową fizjonomię. W tzw. stylu dworkowym odbudowano i rozbudowano wiele dworców kolejowych, nadając im bardzo malownicze, rozłożyste, oszkarpowane formy z kolumnowymi gankami i galeriami, kryte tzw. polskim łamanym dachem, dekorowane attykami, bądź szczytami flankowanymi wolutowymi spływami. Do najciekawszych należą dworce w Żyrardowie, Pruszkowie, Białej Podlaskiej, Modlinie, Radziwiłłowie czy Grodzisku Mazowieckim oraz liczne dworce w obrębie ówczesnej Dyrekcji Wileńskiej – m.in. w Słonimie, Wołkowysku, czy Podbrodziu, o których pisano:

„Dla przejeżdżających [...] tak obywateli polskich, jak i cudzoziemców – jest ten styl i charakter nowoodbudowanych dworców kolejowych zarazem widocznym znakiem i symbolem, że Polska Odrodzona także przez swoją sztukę nawiązuje z tym krajem dawną, przerwaną przez stuletnią niewolę łączność kulturalną i roztacza nad nim swoje władztwo” [6].

Nie sposób wymienić wszystkich inwestycji II RP realizowanych w „duchu narodowym”. Warto wspomnieć twórczość Stefana Szyllera (1857-1933) – autora wymownego wezwania: „Polskę tylko w duchu polskim odbudować chcemy i odbudujemy!” [7] oraz wielu wykreowanych zgodnie z powyższą ideą obiektów – takich jak dekorowany polskimi attykami warszawski most Poniatowskiego czy wiadukt Markiewicza, kościoły w Mońkach, Pionkach, Skarżysku, czy Kowlu. Nie można pominąć Adolfa Szyszko-Bohusza (1883-1948) z jasnogórskim wieczernikiem, ani teoretycznej i projektowej działalności Jana Sas-Zubrzyckiego, który bezkompromisowo przekonywał, że

„sztuka musi być narodową, jeżeli ma wniknąć w życie narodowe. Inaczej ślizga się tylko po nawierzchni bytowania i nic nie mówi ani o sobie, ani o twórcy” [8].

Jedną z ważniejszy postaci środowiska architektonicznego dwudziestolecia międzywojennego jest Oskar Sosnowski (1880-1939), twórca najbardziej oryginalnych, wpisujących się w nurt „stylu narodowego” kreacji, w tym kościoła pw. św. Rocha w Białymstoku, św. Agnieszki w Goniądzu, św. Trójcy w Fałkowie. Człowiek, któremu zawdzięczamy opatrznościową inicjatywę szeroko zakrojonej akcji inwentaryzacji polskich zabytków, przeprowadzoną przed wybuchem II wojny światowej, przy zaangażowaniu studentów wydziału architektury Politechniki Warszawskiej, pośród których znalazł się Jan Zachwatowicz (1900-1983). Podobnie jak wielu architektów urodzonych na obszarze zaboru rosyjskiego odbył studia w Petersburgu – w Instytucie Inżynierów Cywilnych. Od 1924 roku, po wydostaniu się ze Związku Sowieckiego, uzupełniał wykształcenie na Politechnice Warszawskiej, gdzie dane mu było znaleźć się w kręgu oddziaływania osobowości Oskara Sosnowskiego. Prezentowana przezeń postawa, pełna determinacji i głębokiego zaangażowania na rzecz badania, dokumentowania i ochrony narodowego dziedzictwa architektonicznego nie mogła nie oddziaływać na grono jego studentów i współpracowników, do których wkrótce należeć będzie także Jan Zachwatowicz. To właśnie on po śmierci Profesora Sosnowskiego w 1939 roku przejmie kierownictwo założonego przez mistrza Zakładu Architektury Polskiej i z narażeniem życia będzie ratował zgromadzone materiały inwentaryzacyjne, prowadził na wydziale tajne nauczanie i wspierał działalność konspiracyjną. Zaś po wojnie stanie przed zadaniem kontynuacji misji ratowania narodowego dziedzictwa architektonicznego w niespotykanej dotąd sytuacji niemal całkowitego jego unicestwienia. To jego osobie – jako generalnemu konserwatorowi zabytków zawdzięczamy podjęcie decyzji o odbudowie starego miasta w Warszawie, Gdańsku, czy Poznaniu, a także jej przeprowadzenie z dbałością o wierność historyczną, w oparciu o materiał inwentaryzacyjny, a jednocześnie w zgodzie z nowymi standardami funkcjonalnymi i sanitarnymi. Jego determinacja, była owocem świadomości niezbywalnej wartości architektonicznego dziedzictwa dla tożsamości narodowej.

„Znaczenie zabytków przeszłości dla narodu z drastyczną jaskrawością uwypukliły doświadczenia lat ostatnich, kiedy Niemcy pragnąc zniszczyć nas jako naród, burzyli pomniki naszej przeszłości. Bo naród i pomniki jego przeszłości to jedno [podkreślenie moje – A.T.]. […] Nie mogąc zgodzić się na wydarcie nam pomników kultury, będziemy je rekonstruowali, będziemy je odbudowywali od fundamentów, aby przekazać pokoleniom, jeśli nie autentyczną, to przynajmniej dokładną formę tych pomników, żywą w naszej pamięci, dostępną w materiałach” [9].

Podejmując decyzję o odbudowie, mierzył się nie tylko z wszelkimi trudnościami związanym z jej przeprowadzeniem, ale także ze zwolennikami modernistycznych prądów w architekturze i krytyką międzynarodowego środowiska konserwatorskiego. Był liczącym się członkiem tegoż gremium, jednym z dwunastu sygnatariuszy karty weneckiej, a jednocześnie z pełnym przekonaniem w obliczu konsekwencji wojennego kataklizmu podejmował decyzję sprzeczną z obowiązującą nieingerencyjną doktryną konserwatorską:

„Z premedytacją wydarto całe stronice naszej historii, pisane kamiennymi zgłoskami architektury. Nie możemy się na to zgodzić. Poczucie odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń domaga się odbudowy tego, co nam zniszczono, odbudowy pełnej, świadomej tragizmu popełnianego fałszu konserwatorskiego [podkreślenie moje – A.T.]” [10].

Zamknijmy nasze rozważania słowami Jana Zachwatowicza, które współbrzmią z cytatem, którym rozpoczęliśmy:

„Przywracając zabytkom pełną ich wymowę, zdziałamy w zakresie kultury nie mniej, niż przez żywe słowo, książkę lub inną formę pracy kulturalnooświatowej. Oddziaływanie to jest przy tym stałe, ściśle związane z samym życiem człowieka” [11].

S. dr hab. inż. arch. Anna Tejszerska USJK

Przypisy:

[1] Odbudowa polskiego miasteczka. Projekty budynków użyteczności publicznej, Kraków 1918, Przedmowa, s. 6 (nlb).

[2] cyt. za: Kronika Warszawska – Nowa cerkiew, „Kraj, pismo polityczne, społeczne, ekonomiczne i literackie” 1890, nr 15, s. 12.

[3] Jan Paweł II, Przemówienie do przedstawicieli świata kultury, Warszawa 13. 06. 1987.

[4] Ignacy Drexler, Odbudowanie wsi i miast na ziemi naszej, Lwów; Warszawa, Kraków 1921, s. 292.

[5] Ignacy Drexler, Odbudowanie wsi i miast na ziemi naszej, Lwów; Warszawa, Kraków 1921, s. 292.

[6] Feliks Lubierzyński, Odbudowa dworców kolejowych na Kresach, „Naokoło Świata ” 1927, nr 35.

[7] Stefan Szyller, Polskę tylko w duchu polskim odbudować chcemy i odbudujemy!, „Odbudowa Kraju. Miesięcznik poświęcony sprawom gospodarstwa narodowego. Organ Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Wsi i Miast w Krakowie”, red. Leon Władysław Biegeleisen, 1 (1917), nr 5, s. 420-421.

[8] J. Sas-Zubrzycki, Styl polski. Styl narodowy, Lwów 1922, s. 45.

[9] Jan Zachwatowicz, Program i zasady konserwacji zabytków, „Biuletyn Historii Sztuki i Kultury” 1946, nr 8, s. 48.

[10] Jan Zachwatowicz, Program i zasady konserwacji zabytków, „Biuletyn Historii Sztuki i Kultury” 1946, nr 8, s. 52.

[11] Jan Zachwatowicz, Przeszłość w służbie nowego życia, „Skarpa Warszawska" 1945, nr 2, str. 7

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

05 znak uproszczony kolor biale tlo RGB 01