Tomasz Merta: Proza stanu wojennego

Literatura rozwiązań nietypowych, prawd trudnych, a nie obiegowych, jest chyba jedyną mającą szanse przetrwania, niezagrożoną natychmiastowym potępieniem i unicestwieniem w pamięci czytelników – czytamy w tekście Tomasza Merty o twórczości literatów w stanie wojennym, który ukazał się w tomie „Nieodzowność konserwatyzmu”.

Dyskusje wokół literatury lat osiemdziesiątych zawsze właściwie zatrzymywały się na poziomie ogólników. Dlatego też – mimo że minęła cała epoka – wciąż wiemy o niej niewiele. Dotyczy to szczególnie prozy fabularnej (poezja miała więcej szczęścia).

Próbując kreślić mapę te­go niezbadanego obszaru, trudno nie zauważyć wyraźnie dwóch tendencji: do opisywania świata ze­wnętrznego – samego opisywania (jakby ciśnienie faktów nie pozwalało na pogłębioną analizę) i, powiedzmy, bardziej introwertyczną, do przygląda­nia się nie tyle wydarzeniom, ile ich wpływowi na jednostkę ludzką.

Doświadczenie zbiorowości, zawarte w literackiej opowieści o wydarzeniach stanu wojennego, zyskiwało niezwykły ciężar społeczny – stawało się znaczącym faktem w wojnie propagandowej, miało dawać świadectwo nie tyle poszukiwaniom i przeżyciom twórcy, ile prawdzie. Z tych rozbudowanych funkcji społecznych wynikały ograniczenia powstającej prozy: jej doraźność i imperatyw potocznie rozumianego realizmu.

Wynikiem natychmiastowej konie­czności dawania literackiego świade­ctwa stał się także konserwatyzm – niechęć do szukania nowych, eks­perymentalnych rozwiązań (wyjątkiem są tu intrygujące, autotematy­czne opowiadania Jerzego Pilcha z to­mu Wyznania twórcy pokątnej litera­tury erotycznej). Prawdopodobieńst­wo psychologiczne zastąpione zostało w utworach realistycznych przez in­ne, doraźne kryterium – zgodności z ludzką pamięcią. Z doraźności, z konieczności natychmiastowego reago­wania na wydarzenia wynikała domi­nacja krótkich form fabularnych oraz powszechne stosowanie zasady pars pro toto.

Znakomitym tego przykładem jest Raport o stanie wojennym Marka Nowakowskiego, prawdopodobnie najgłośniejszy utwór tego okresu. Nowakowski kreśli sugestywny obraz codzienności stanu wojennego, szaro­ści, tandetności ludzkiego życia, nędzy, kolejkowego upodlenia. Nieste­ty, dążąc do typowości, autor popadł w stereotypowość. Łatwo zauważalne słabości Rapo­rtu... są zarazem słabościami charakterystycznymi dla literatury zajmu­jącej się doświadczeniem zbiorowo­ści. Uderzający jest tu brak indywidualizacji bohaterów (bądź też ich jednowymiarowość) – szarych ludzi, „everymanów”. Można nawet mówić o obsesji zwykłości i przeciętności. Tak jest również w Ostrym dyżurze S. Bieniasza i „czarnych” opowiada­niach J. Andermana.

Niepokojąca jest także inwazja ele­mentów martyrologicznych. Ożywa­ją przy tej okazji niektóre romantycz­ne klisze – np. obraz dręczonego, cierpiącego niewinnie narodu. W opo­wiadaniach Kazimierza Orłosia z to­mu Pustynia Gobi martyrologia przybiera formę realizacji typowego dla tego twórcy motywu „krzywdy prostego człowieka”. Inną romantyczną kliszę (cierpiąca Matka-Polka) dostrzegamy w przy­padku Okien Hanny Krall, powie­ści, której osią jest tragiczna śmierć Grzegorza Przemyka. Zamysłem autorki było zapewne sportretowanie współczesnej formacji inteligencko-mieszczańskiej; zamiast tego otrzy­maliśmy jednak niezbyt udany port­ret warszawskiego salonu opozycyj­nego (nie jest to jedyna „powieść z klu­czem” z tego okresu – elementy tej konwencji odnajdujemy w Ciemni B. Latawiec, Roku w trumnie R. Bratnego i Umarłych i zmartwych­wstałych A. Dalcza).

Szczególne miejsce zajmuje w lite­raturze stanu wojennego twórczość prozatorska Janusza Andermana. Mi­mo obecności w jego dwóch zbiorach opowiadań (Brak tchu i Kraj świa­ta) wad typowych dla literatury tego okresu, na korzyść Andermana trzeba policzyć to, że zdobył się na obiektywizm w spojrzeniu nie tylko na „nich”, ale także na „swoich” – przyjaciół z opozycji. W opowiada­niu Jakoś pusto dochodzi wręcz do kompromitacji mitu internowania. O ile w Raporcie... Nowakowskiego jedyną nadzieję niesie solidarność między ludźmi, o tyle u Andermana nie ma już nawet tego. Opowiadania Andermana ujawniają pisarską dojrzałość autora. Uznanie budzi łatwość, z jaką operuje on stylizacją, pastiszem i cudzym sło­wem. Bohaterem większości opowia­dań z Kraju świata jest tłum, który, przeciwnie niż w utworach in­nych pisarzy, pojawia się tu jako pewien fenomen, zjawisko samoistne, niebędące sumą losów tworzących je jednostek.

Opozycyjni pisarze starający się udokumentować w prozie fabularnej stan wojenny nie zajmowali się moty­wami jego wprowadzenia, a tym bar­dziej nie interesowało ich wyjaśnianie i usprawiedliwianie postępowania władz. Dla „podzie­mia” zaistniała sytuacja nie wymaga­ła moralnych uzasadnień, była łatwa do wytłumaczenia: komunizm, czu­jąc się zagrożony w swej uzurpatorskiej władzy, zaczął bronić się za pomo­cą brutalnej siły. Tej jednoznaczności i oczywistości pozbawieni byli ci pisa­rze, którzy z różnych, nie zawsze koniunkturalnych powodów, znaleźli się po stronie władz – publikując w pierwszym obiegu. Ponieważ było to w jawny sposób niezgodne z na­strojami panującymi zarówno w społeczności czytelniczej, jak i w środo­wisku literatów, domagało się uza­sadnienia. Najbardziej typowym rozwiązaniem było opisanie okresu po­przedzającego stan wojenny, by w wydarzeniach szesnastu miesięcy 1980-81 odnaleźć argumenty uspra­wiedliwiające późniejsze postępowa­nie władz.

Opozycyjni pisarze starający się udokumentować w prozie fabularnej stan wojenny nie zajmowali się moty­wami jego wprowadzenia

Nie było w stanie wojennym książki tak popularnej i w tylu egzemplarzach wydrukowanej, co Rok w trumnie Romana Bratnego. Zyskała ona wielu entuzjastycznych zwolenników i zna­cznie więcej przeciwników. W krę­gach opozycyjnych i konspiracyjnych wywołała wręcz oburzenie. Rok w trumnie na pewno nie należy do najlepszych powieści Bratnego. Jej słabości – podobnie jak wady następ­nej książki tego autora (CDN) – łat­wo zauważyć (naiwność w przedsta­wianiu motywacji ludzkich działań, zredukowanie ich do sfery czysto ma­terialnej i do pragnienia władzy). Powieści Bratnego wyczerpują właściwie rejestr argumentów, jaki­mi pisarze w pierwszym obiegu stara­li się uzasadnić wprowadzenie stanu wojennego. Tymi samymi schemata­mi (np. uznanie słuszności buntu So­lidarności, która jednak później zo­stała zdominowana przez karierowi­czów) i typami bohaterów (rozczaro­wany działacz opozycyjny i doświad­czony komunista, nosiciel polityczne­go rozsądku) posługują się także inni autorzy: J. Łoziński w Scenach myś­liwskich z Dolnego Śląska, W. Sokorski w Nie można powtórzyć, C. Wołczyński w Rozdarciu, A. Twerdochlib w Wywiadzie z nikim, a także, w pewnej mierze, J. Żelazny w Tań­cu błaznów. Wnioski, do jakich wyciągnięcia za­chęcają czytelników, są w dużym stopniu podobne: „nikt nie jest czysty”, najważniejsza jest „racja stanu”, trze­ba dokonać wyboru „mniejszego zła”. Nikła wartość literacka tych utwo­rów (mamy właściwie do czynienia ze zbeletryzowaną publicystyką) nie bu­dzi wątpliwości – ich schematyzm wywołuje znużenie, a ogólne zafałszowanie świata – niechęć.

Znacznie bardziej udanym przed­sięwzięciem literackim okazała się podjęta przez wielu pisarzy próba ukazania stanu wojennego z perspektywy jednostki. Stan wojenny był czymś w rodzaju trzęsienia ziemi. Dezintegracja światopoglądu, destrukcja dotychczaso­wej wizji świata, zmusiła wielu pisa­rzy do poszukiwania korzeni. Z wielką mocą pojawił się więc motyw rodowo­du – opowieści o swym życiu, o kształ­towaniu osobowości i poglądów.

Ważnym głosem w obrachunku z własną przeszłością, dokonywanym przez ludzi z polityczno-kulturalnego establishmentu PRL jest Studnia Michała Jagiełły. Powieść ta podejmuje problem „wykorzenienia”, bra­ku „małej ojczyzny”, obcości i kom­promisów, na jakie człowiek musi się godzić. Motyw dokonywanych przez jednostkę wyborów i rozliczeń z sa­mym sobą pojawia się także w powie­ściach dziennikarskich (Guma do żu­cia D. Terakowskiej, ABC K. Czabańskiego i Jeszcze jeden mazur dzi­siaj K. Jagiełły).

Charakterystyczną część literatury stanu wojennego stanowi grupa utworów opisujących świat policyj­ny. W książkach obiegu oficjalnego policja jest słabo widoczna, choć obe­cna. Zupełnie inaczej rzecz ma się z utworami drugiego obiegu – domi­nujące są tu dwie postawy. Pierwsza traktuje cały obóz władzy jako jedno­lity, niezróżnicowany twór. Tak jest na przykład w Raporcie... M. No­wakowskiego. Druga postawa zmie­rza do rozpoznania obozu przeciw­ników, w polu jej zainteresowań stoi jednak niemal wyłącznie osobowość policyjna. Cała władza jest widziana przez pryzmat aparatu represji (tak jest na przykład w dwóch znakomi­tych opowiadaniach: Spowiedź dzie­cięcia wieku A. Szczypiorskiego i Dwa dni z Aniołem M. Nowakows­kiego).

Reguły gry Jerzego Niecikowskie­go oraz Operacja: Kartagina! And­rzeja Mandaliana przedstawiają wizję świata zuniformizowanego, w którym postaciami działającymi są przeważ­nie wojskowi lub policjanci. Co cieka­we, choć stan wojenny był przede wszystkim operacją wojskową, jedy­nie powieść Mandaliana poświęcona jest wojsku. Wyjątkowość tego utwo­ru polega także na tym, że jest on groteską (niezbyt co prawda udaną), podczas gdy zdecydowana większość prozy stanu wojennego utrzymana była w tonacji „serio” – jakby cierpienie wykluczało wszystko poza sztywną powagą. Osobne miejsce za­jmuje tu powieść A. Bojarskiej Agitka, czerpiąca ze wzorów anglo-amerykańskiej political fiction.

W utworach badających osobowość policyjną widoczne są pesymizm i nieufność wobec wszelkich organi­zacji militarnych i policyjnych, a tak­że wobec całej sfery politycznych działań człowieka. Każdy flirt z poli­tyką kończy się tu podobnie – zgorzknieniem i cynizmem. Jeśli nawet zdo­bywa się nowe doświadczenie i wie­dzę, jest to jedynie wiedza o ludzkich słabościach. Pisarz staje się uciekinierem z zastanego, totalitarnego (a w każ­dym razie nieżyczliwego) świata. Wy­cofuje się w krąg wartości uniwersal­nych i odniesień historycznych.

W utworach badających osobowość policyjną widoczne są pesymizm i nieufność wobec wszelkich organi­zacji militarnych i policyjnych, a tak­że wobec całej sfery politycznych działań człowieka

Udaną literacko wizją małego, bez­piecznego świata, w którym schronić się można przed złem otaczającej rze­czywistości są Rozmowy polskie la­tem 1983 Jarosława Marka Rymkie­wicza. Powraca tu tęsknota do ma­łych grup, wspólnot rodzinnych czy przyjacielskich, złączonych poczu­ciem solidarności – motyw obecny także w Oknach H. Krall i Ciemni B. Latawiec. Rozmowy... są powieścią „ jasną”, optymistyczną, i to nie tylko dlatego, że ich bohater wierzy w sprawied­liwość dziejową i moralność w historii. Nieskrywana sympatia autora dla opi­sywanych przez niego z ciepłą ironią postaci, idylliczność życia w letnisko­wej Arkadii kontrastują ze światem podłości, gwałtu i okrucieństwa kreo­wanego w utworach opisujących doświadczenie zbiorowości.

Outsiderzy z powieści „rewolucji artystycznej” (J. Krakowski Auto­psja czyli dziennik kryzysu i M. Buko­wski Nic się nie zmieni) zamykają się natomiast (podobnie jak bohatero­wie Jeśli będziesz ptakiem P. Skórzyńskiego) w świecie otwarcie mani­festowanego konformizmu, świecie martwych idei i wygasłych emocji.

Mówiąc o drogach wyjścia, ucieczki od rzeczywistości stanu wojennego, nie sposób pominąć tej najbardziej oczywistej – emigracji. Literacką pró­bą zmierzenia się z tym tematem były Dolorado E. Redlinskiego i Krótka smycz A. Kalinowskiej.

Wspomnieć należy także o ucieczce w chorobę, która pojawia się w dwóch kontekstach: po pierwsze, jako sym­boliczny opis sytuacji w Polsce, co nawiązuje do romantycznej koncep­cji szaleństwa; po drugie, jako choro­ba postaci wywołana albo spotęgowa­na wydarzeniami życia politycznego i stanowiąca formę buntu wobec świata pełnego zła. Ten pierwszy mo­del dominuje w powieściach T. Ko­wickiego, S. Esdena Tempskiego i J. Bocheńskiego; drugi natomiast odnajdujemy w utworach M. Nurows­kiej, B. Latawiec,  A. Osieckiej, M. Jaroty, A. Kalinowskiej.

Rzeka podziemna, podziemne pta­ki jest chyba najczarniejszą (co nie znaczy najlepszą) powieścią Tadeu­sza Konwickiego. Jej pesymizm ma swe źródło w świadomości powolnej degradacji rzeczywistości, w groźbie sowietyzacji i poczuciu historycznej powtarzalności losów Polaków.

Między sierpniem a młotem Stanisława Esdena Tempskiego szpi­tal jest nie tylko miejscem akcji, lecz także metaforą polskiego losu. Podo­bnie metaforycznie traktować można ponury szpital ze Stanu po zapaściJacka Bocheńskiego.

W pobliżu powieści szpitalnej sytu­uje się także grupa utworów, które można by nazwać „neurotycznymi”. Neurotyczność nie oznacza tu stanu psychicznego głównych bohaterów, ale określa całą atmosferę powieści. Neurotyczne widzenie świata narzu­ca M. Jarota (właśc. I. Smolka) już w tytule swej powieści – Rozpad, w której otwarcie mówi się o wpływie wydarzeń historycznych na życie jed­nostki. Nieco subtelniej obraz neuro­tycznej rzeczywistości maluje B. La­tawiec w Ciemni. Bohaterka tej powieści – nauczycielka – przegrywa swą romantyczną walkę o stworzenie uczniom bezpiecznej enklawy w skażonym stanem wojennym świecie. Wyrzucona z liceum, decyduje się na pracę w zawodówce. Romantyczny epizod zostaje zamknięty, rozpoczy­na się praca pozytywna. Matka Polka staje się Siłaczką.

Kontredans M. Nurowskiej przedstawia niezwykle realistycznie codzienność stanu wojennego, która jednak stanowi tylko tło dla ukazania dramatycznej walki o syna, toczonej przez jego matkę i ciotkę. Stan wojen­ny nie jest tu źródłem konfliktu, a je­dynie ten konflikt potęguje (podobnie dzieje się w Białej bluzce A. Osiec­kiej).

Czarna wiewiórka Agnieszki Osieckiej jest właściwie próbą nie tyle kontynuacji, ile kompromitacji schematów prozy szpitalnej. Osiecka od początku ujawnia ironiczny dys­tans wobec opisywanych zdarzeń i lu­dzi – pozwala jej to na uniknięcie martyrologicznych schematów i umożliwia dostrzeżenie humorysty­cznego aspektu wielu sytuacji z tam­tego okresu.

Imperatyw dokumentalnego zapisu sprawił, że proza stanu wojennego jest w wielu wypadkach bardziej sprawozdawcza niż literacka

Imperatyw dokumentalnego zapisu sprawił, że proza stanu wojennego jest w wielu wypadkach bardziej sprawozdawcza niż literacka. Zapew­ne w owej sprawozdawczości szukać należy przyczyny, dla której brak poważniejszych zamierzeń epickich (wyjątkiem jest tylko Początek A. Szczypiorskiego).

Poważnymi wadami dzieł tego okresu jest ich epigonizm, szablonowość (nawet w doborze tematów – co dobrze widać w Pani nadziei M. Karpińskiego), brak dystansu, oraz biało-czarna wizja świata. Manichejski podział my-oni, statyczność po­staci niezmieniających się w czasie – to wszystko każe podejrzewać tę prozę o związki z... socrealizmem. Literatura jednej tezy ponosi jednak kolejną klęskę – brak wątpliwości i dystansu oraz egzaltacja nie służą literaturze.

Z literatury stanu wojennego ocalały utwory wolne od owej „jednotezowości” (choćby Rozmowy... Rym­kiewicza, Agitka Bojarskiej, Studnia Jagiełły czy Ciemnia Latawiec). Może to być z pewnością uznane za dowód zwycięstwa literatury „wątpliwości” nad literaturą „zaangażowaną”. Literatura rozwiązań nietypowych, prawd trudnych, a nie obiegowych, jest chyba jedyną mającą szanse przetrwania, niezagrożoną natychmiastowym potępieniem i unicestwieniem w pamięci czytelników.

Tomasz Merta 

Tekst pochodzi z tomu Nieodzowność konserwatyzmu, wydanego staraniem Teologii Politycznej