Problem nie leży w tym, że liberalizm stracił rację bytu, bo tak nie jest, ale w tym, że zamiast rzetelnej i krytycznej debaty na temat przyczyn własnej słabości, woli prezentować poglądy swojego zaciekłego wroga – pisze Marek A. Cichocki w felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.
Ekskluzywny wywiad prezydenta Rosji dla dziennika „Financial Times”, przeprowadzony przez Henry'ego Foya, opublikowany tuż przed szczytem G20, stał się okazją do tego, by znów skutecznie namieszać w świecie Zachodu, i to w jednej z najważniejszych dla jego politycznych i ekonomicznych elit gazecie. Ani słowa o Ukrainie czy sprawie zestrzelenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego, za to dużo o zdradzie Siergieja Skripala i o tym, że liberalizm się skończył. Ta rozmowa rzeczywiście robi duże wrażenie, gdyż pokazuje przede wszystkim, jak słaba i bezradna jest współczesna Europa wobec tego, co dzieje się wokół niej na świecie.
Zadziwia, że jedna z najważniejszych gazet Zachodu daje Putinowi wolną rękę, by mógł powtórzyć swoje argumenty na rzecz tezy, że liberalizm się skończył
Czy dlatego, że zachodni liberalizm jest przestarzały? Po II wojnie światowej liberalizm stał się potężną ideą Zachodu, a wraz z przełomem 1989 roku i upadkiem Związku Sowieckiego uniwersalną ideą, która za sprawą takich ludzi jak m.in. Francis Fukuyama uznana została za dowód końca historii. Nic w tym dziwnego, że dzisiaj akurat Władimir Putin chciałby z satysfakcją złożyć ją do grobu. Zadziwia natomiast, że jedna z najważniejszych gazet Zachodu daje mu wolną rękę, by bez większego dyskomfortu ze strony Foya mógł powtórzyć wszystkie swoje argumenty na rzecz tezy, że liberalizm się skończył.
Problem nie w tym, że liberalizm stracił rację bytu, bo tak nie jest, ale w tym, że zamiast rzetelnej i krytycznej debaty na temat przyczyn własnej dzisiaj słabości, woli prezentować poglądy swojego zaciekłego wroga, by w ten sposób zamknąć wszelką dyskusję. Współczesny liberalizm zagubił swój dawny sens z dwóch zasadniczych powodów: kiedy bezkrytycznie powiązał swoją przyszłość z domniemaną racjonalnością i dobrodziejstwem rynków, i kiedy wyzbył się własnego rozumienia wolności na rzecz lewicowej rewolucji kulturowej. To w ten sposób zamieniono fascynującą ideę wolności w dzisiejszą doktrynę, a raczej w fortecę, która ma bronić status quo. Otwartość, krytyczna debata, szacunek dla innych poglądów włącznie z prawem do popełniania błędów, ale także uporczywe poszukiwanie prawdy – te liberalne cnoty zostały zarzucone. Dlatego dzisiaj lepiej oddać pełen głos Putinowi, żeby tylko nie odnieść się do tego, co jest przyczyną słabości liberalnego Zachodu.