Dwie rzeczy zawsze interesowały Dostojewskiego w jego twórczości: źródła tkwiącego w człowieku zła oraz możliwości wybawienia z jego jarzma. Wnikał i domniemywał, starał się uporządkować i odnaleźć klucz. Trzem rodzajom zła poświecił swoje trzy najważniejsze powieści – pisze Paweł Rzewuski w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Kręgi uniwersum. Między Dantem a Dostojewskim”.
Nikt tak nie potrafił zajrzeć w ludzką dusze jak Fiodor Dostojewski, ani opisać mroków które w niej zobaczył.
Dwie rzeczy zawsze interesowały Dostojewskiego w jego twórczości: źródła tkwiącego w człowieku zła oraz możliwości wybawienia z jego jarzma. Będąc uważnym obserwatorem czasów, starannie wskazywał on jak z pozoru mało istotne rzeczy wpływają na ludzi i jakie maja konsekwencje. Wnikał i domniemywał, starał się uporządkować i odnaleźć klucz. Trzem rodzajom zła poświecił swoje trzy najważniejsze powieści, zaś w czwartej skupił się na możliwościach wybawienia. Odpowiedź na pytanie un de malum może być dla wielu nie do przyjęcia, bowiem to, gdzie Dostojewski lokuje zło może być trudne do przyjęcia dla człowieka Zachodu. Fiodor Dostojewski pozostawał bowiem metafizycznym szowinistą i stawia niezwykle kategoryczne tezy.
Dostojewski odrzucał bowiem Zachód, widział w nim zagrożenie dla ludzkiej natury. Przeświadczeniu, niekiedy wręcz obrzydzeniu względem całej cywilizacji zachodniej, niejednokrotnie dawał wyraz w sposób niezwykle wręcz dosadny. Poniekąd tym można tłumaczyć nieukrywaną niechęć względem Polaków. Dla Dostojewskiego byliśmy narodem zdradzającym słowiańszczyznę i zarazem nie w pełni zachodnim – karykaturą i zlepkiem sprzecznych prądów. A co najgorsze: piewcami najgorszego rodzaju wolności. Wolności którą miał Iwan Groźny nazwać nawet bluźnierczą, wolnością człowieka Zachodu. Fascynujące, że to, co rosyjski pisarz odrzucał i piętnował, dla wielu z jego późniejszych czytelników stało się źródłem inspiracji i myśl, niekiedy przekręcając ją a rebours.
Zło i odkupienie
Raskolnikow uosabia demoniczną wolność, wolność przekraczająca wszystko, nieewangeliczną i heretycką, która pragnie pełni władzy, a którą Dostojewski mimo to opisuje za pomocą niuansów. Raskolnikow porównuje siebie do Napoleona „Przecież tak właśnie było! Chciałem zostać Napoleonem, dlatego zabiłem, tak jest... Zrozumiałaś teraz?” – mówi w pewnym momencie. Trudno sobie wyobrazić dla Rosjanina równie odrażająca postać, jak cesarz francuzów, człowiek będący uosobieniem zachodniego zła. I właśnie na nim wzoruje się Raskolnikow.
Młody morderca nie tylko stawia się w roli ponadprzeciętnej jednostki, ale również w roli Boga, istoty która może decydować o losie innych ludzi. I to co dla Dostojewskiego okazało się być odrażającym, innym pomagało. Nie byłoby koncepcji nadludzi Nietzschego gdyby nie Raskolnikow, człowiek który dał sobie prawo, aby przekraczać prawa i samemu je ustanawiać. Niemiecki filozof z niekrytą fascynacją opisywał losy zarażonego zachodnimi modłami człowieka, który afirmował wolność i pragnął ją zamanifestować w najbardziej morderczy sposób. Uważnym, a wynika to jasno z jego pamiętników, czytelnikiem autora Zbrodni i Kary, był Joseph Goebels. Będąc jeszcze na studiach, przed wstąpieniem do partii, zaczytywał się prozie rosyjskiego pisarza. Co wyciągnął i jak wykorzystał myśl Dostojewskiego – to temat na szczegółowe badania, ale niewątpliwie zasługuje na głębszą refleksję.
O ile w Zbrodni i Karze Dostojewski skupił się na złu które wyrządza jednostka opanowana przez poczucie wszechmogącej władzy, o tyle w Idiocie sprawę ujął on w nieco inny sposób. Z zasady postrzega się historię księcia Myszkina jak próbę afirmacji poczciwiny, który nie odnajduje się w świecie. Przywołuje się chociażby fragment zapisków samego autora, upatrującego w postaci księcia swoje odbicie. Jednak taka interpretacja budzi wiele zastrzeżeń. Pierwszym z nich jest sama biografia Dostojewskiego. Każdy, kto chociaż pobieżnie zna jego historie, wie, że ciążyło na nim wiele ciemności: uzależnienie od alkoholu, koszmarne traktowanie swojej żony, niejasna sprawa gwałtu z lat młodości. Wszystko to kłębiło się w Fiodorze pisarzu, który do samego siebie odczuwał niekiedy niemniej wstrętu, niż do swoich postaci. W pewnym sensie każdorazowo umieszczał cząstkę swojego zła w kolejnych postaciach.
Młody morderca nie tylko stawia się w roli ponadprzeciętnej jednostki, ale również w roli Boga, istoty która może decydować o losie innych ludzi. I to co dla Dostojewskiego okazało się być odrażającym, innym pomagało
Myszkin jest postacią przewrotną – niby poczciwy, trochę z niego jurodiwy, ale nie do końca. Można by traktować poczciwego księcia jako emanacje nieświadomej dobroci, gdyby nie kilka faktów. Pierwszym jest mało rzucający się w oczy, chociaż istotny, szczegół. Książę przyjedza do Rosji ze Szwajcarii. Można by potraktować to jako mało znaczący szczegół, nawet szczególik, gdyby nie fakt graniczącego z obsesją szowinizmu Dostojewskiego, oraz z obecnego u niego przeświadczenia o słuszności poczwiennictwa – poglądu, zgodnie z którym prawdziwe chrześcijańskie wartości kultywuje tylko prosty lud prawosławny. Mając w głowie jego dzienniki trudno uwierzyć, że mógł on tak frywolnie potraktować postać księcia Myszkina. Dalej Myszkin, niechybnie zarażony zachodnimi koncepcjami – autentycznie szwajcarskimi, bo pochodzącymi od Jana Jakuba Rousseau – doprowadza do destrukcji świata. Jego źle rozumiane miłosierdzie przynosi opłakane skutki. Jest wynikiem niezrozumienia ludzkiej natury i praw świata. Myszkin jest dokładnie tym, kim został nazwany idiota z Szwajcarii. Myszkin reprezentuje zło innego miłosierdzia, świeckiej dobroci, która w sposób infantylny podchodzi do świata. Dobrotliwy idiota, miłość bez bożej mądrości musi doprowadzić do tragedii.
Złe idee rodzą złych ludzi, a czasami całe ruchy – Biesy. Zło które zatruwa dusze, zło innego ułożenia świata. Fiodor Dostojewski aż za dobrze wiedział, co oznacza ugryzienie przez obce idee. W burzliwej młodości należał do Koła Pietraszewskiego i był zapadnikiem, człowiekiem oczarowanym zachodnią myślą, chcącym wywrócić świat do góry nogami. Chciał aby Rosja stała się zachodnim krajem, bez samodzierżawia, bez rosyjskiej kultury i społecznych podziałów.
Kiedy został aresztowany, cudem uratował swoje życie, ocelenie przyszło dosłownie w ostatniej chwili i karę śmierci zamieniono na karę zesłania. Dostojewski tym samym odczuł, jakie są konsekwencje przyjmowania zachodniego toku myślenia, jak się choruje przyjmując zachodnie idee.
W Biesach nietrudno odnaleźć samego autora, którego światopogląd został spotęgowany. Piotr Stiepanowicz Wierchowieński jest uosobieniem zachodnich idei, człowiekiem brzydkiem, groźnym i niosącym pożogę przez swój projekt przemodelowania świata. Jest tym, kim byłby być może w swoich własnych oczach Dostojewski, gdyby nie został zesłany na katorgę. W Biesach zarazą są zachodnie koncepcje, będące zanegowaniem chrześcijaństwa i rosyjskości, proponujące w zamian chaos.
Wreszcie ostatnia z powieści Dostojewskiego, jego rozrachunek ze światem i odnalezienie drogi przeciw złu. Zło, które płynie z Zachodu, zło cywilizacji łacińskiej (w tym również katolicyzmu) ma jedną przeciwwagę – jest nią rosyjskie prawosławie, zrzeczenie się wolności rozumianej jako samowola i bezwarunkowe poddanie się woli Boga. Zapowiedź tej łaski znaleźć można w Zbrodni i Karze, kiedy Raskolnikow dostaje Ewangelię. W Braciach Karamazow jest nimi cała postać Aloszy, reprezentującego szczerą wiarę w Boga i prawdziwe oddanie się Bogu. Ale nie w sposób naiwny, jak w Idiocie, ale dojrzały i pełny mądrości. Mądrości prawosławia.
Paweł Rzewuski