Ojczyznę ziemską w perspektywie wiary chrześcijańskiej dobrze jest widzieć jako dar Boga, pochodzący z jego łaski. Dlatego mamy się w niego angażować z całych sił, pamiętając równocześnie, że nasze życie tutaj nie kończy się – pisze ks. Przemysław Artemiuk w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Idea narodu”.
Gdzie jest ojczyzna chrześcijanina? Czy powinien on jedynie patrzyć w niebo, czy też ma skupić się tylko na tym, co ziemskie? Jak pogodzić Jezusową ideę królestwa z doświadczeniem ojczyzny? Przyjrzyjmy się kluczowym terminem, by zobaczyć ich wzajemne odniesienia.
Na czym polega Jezusowe królestwo?
Wprawdzie Stary Testament zna termin „Królestwo”, a jeszcze częściej stosuje jego czasownikową formę „królować” lub frazę „Bóg jest królem”, to jednak dopiero w ustach Jezusa słowo to nabiera szczególnego znaczenia. Częstotliwość występowania zwrotu „królestwo Boże” pojawiającego się w zdecydowanej większości w Ewangeliach synoptycznych może zaskakiwać. Greckie wyrażenie Basilea tu Theu, czyli „królestwo Boże” lub w innym wariancie „królestwo niebios” występuje u Synoptyków aż 134 razy. J.P. Meier sądzi, że Mistrz z Nazaretu przekonanie o Bogu, który króluje nad swoim stworzeniem, zaczerpnął z Księgi Izajasza i Księga Psalmów. To w nich pojawiająca się „idea królewskiego panowania czy bycia królem w odniesieniu do Boga stawała się coraz bardziej synonimem zbawienia”. Z kolei H. Seweryniak zauważa, że Jezus „jest jedynym znanym nam Żydem starożytnym, który zwiastował nie tylko, że stoimy u kresu czasów, lecz również, że czas zbawienia już się rozpoczął. Dla wyrażenia tej rzeczywistości Jezus odnowił gatunek oratorski zwany przypowieścią. O ile później u rabinów przypowieści stały na służbie interpretacji Tory, to u Niego były nośnikami Jego własnego orędzia, przede wszystkim orędzia Królestwa Bożego, które przekracza granice Izraela, dotyczy wszystkich ludzi, a zwłaszcza ubogich i małych tego świata. Inauguruje On królestwo czasów ostatecznych, które nie jest panowaniem nad poganami, lecz nad największym wrogiem – szatanem”.
Jezusowe orędzie o Królestwie Bożym pojawia się przede wszystkim w przypowieściach. Ewangeliści zapisali ich aż 40. Dla Chrystusa stały się one formą oryginalnego przekazu mądrościowego. Dlatego próżno szukać analogii w całej literaturze rabinackiej. „Celem podjęcia przez Chrystusa tego gatunku oratorskiego było pragnienie objawienia dynamiki królestwa, inaugurowanego przez Niego w słowach i znakach”. Nauczanie Mistrza z Nazaretu o królestwie Bożym występuje także w formie sentencji spełnienia („Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli»” – Łk 4,21), komentarzy („Niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” – Mt 11,5-6) i sentencji związanych z wypędzeniem demonów („A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże” – Łk 11,20). Królestwo Boże w Jezusie staje się rzeczywistością aktualną, ukrytą wprawdzie w dłoniach Ojca, ale rozpoczynającą się już teraz.
Czym jest ojczyzna?
Szukając wyjaśnienia tego terminu, sięgnijmy do rozmów, jakie z Janem Pawłem II odbyli w 1993 roku w Castel Gandolfo ks. Józef Tischner i Krzysztof Michalski. Po dwunastu latach ukazały się one w tomie „Pamięć i tożsamość”. Jeden z rozdziałów, „Myśląc ojczyzna”, papież poświęca interesującej nas kwestii. Już na wstępie wyjaśnia etymologię terminu: „wyraz «ojczyzna» łączy się z pojęciem i rzeczywistością ojca. Ojczyzna to poniekąd to samo co ojcowizna, czyli zasób dóbr, które otrzymaliśmy w dziedzictwie po ojcach. To znaczące, że wielokrotnie mówi się też: «ojczyzna-matka». Wiemy z własnego doświadczenia, w jakim stopniu przekaz dziedzictwa duchowego dokonuje się za pośrednictwem matek. Ojczyzna więc to jest dziedzictwo, a równocześnie jest to wynikający z tego dziedzictwa stan posiadania – w tym również ziemi, terytorium, ale jeszcze bardziej wartości i treści duchowych, jakie składają się na kulturę danego narodu”.
Możemy jednak, jak sugeruje Jan Paweł II, w słowie „ojczyzna” odnaleźć jeszcze inny, głęboko religijny wymiar. „Skoro już weszliśmy w analizę samego pojęcia ojczyzny, to trzeba nawiązać do Ewangelii. Przecież w Ewangelii w ustach Chrystusa właśnie to słowo: «Ojciec», jest słowem podstawowym”. Zdaniem papieża, to właśnie „nauczanie Chrystusa zawiera w sobie najgłębsze elementy teologicznej wizji zarówno ojczyzny, jak i kultury”. Nie kto inny, ale „Chrystus jako Syn, którzy przychodzi od Ojca, przynosi z sobą ludzkości szczególną ojcowiznę, niezwykłe dziedzictwo”. Ma ono w sobie również wyraźny rys Maryjny. „Dziedzictwo Ojca Przedwiecznego, zauważa Jan Paweł II, zostało przeprowadzone w istotnym sensie przez serce Maryi i tak dopełnione w tym wszystkim, co niezwykły geniusz kobiecy Matki mógł wznieść w Chrystusową ojcowiznę. Całe chrześcijaństwo w swym uniwersalnym wymiarze jest tą ojcowizną, w której bardzo znaczący jest udział Matki”.
Zdaniem papieża, „Ewangelia nadała nowe znaczenie pojęciu ojczyzny. Ojczyzna w swoim pierwotnym sensie oznacza to, co odziedziczyliśmy po ziemskich ojcach i matkach. Ojcowizna, którą zawdzięczamy Chrystusowi, skierowuje to, co należy do dziedzictwa ludzkich ojczyzn i ludzkich kultur, w stronę wiecznej ojczyny”. Wraz z odejściem Jezusa pojęcie ojczyzny nabrało jeszcze jednego wymiaru – eschatologicznego. Otworzyło się ku wieczności, nie zmieniając równocześnie swojej dotychczasowej treści. „Ojczyzna, puentuje Jan Paweł II, jako ojcowizna jest z Boga, ale równocześnie jest w jakimś znaczeniu również ze świata”.
Przez ziemię do nieba
Królestwo Boże rozpoczyna się tutaj, na ziemi. Nie jest oczywiście rzeczywistością pełną, już zrealizowaną. W ziemskim życiu możemy rozpoznać jedynie albo aż jego znamiona, możemy budować je tutaj. Należy jednak pamiętać, że w pełni doświadczymy go dopiero w niebie. Czy zatem tytułowe pytanie mamy potraktować jako wybór? Albo ziemia, albo niebo? Żadną miarą. Do nieba idziemy przez ziemię. Ojczyznę ziemską w perspektywie wiary chrześcijańskiej dobrze jest widzieć jako dar Boga, pochodzący z jego łaski. Dlatego mamy się w niego angażować z całych sił, pamiętając równocześnie, że nasze życie tutaj nie kończy się. Przed nami cały czas rysuje się horyzont ojczyzny niebieskiej.
Ks. Przemysław Artemiuk