Ks. Jerzy Szymik: Przesłanie świętej Barbary

Święta Barbara przypomina nam dzisiaj: w życiu, jak na kopalni, nie brakuje silnych, dramatycznych tąpnięć. Ratunek jest zawsze jeden: Chrystus. Ona to pokazuje – mówił ks. Jerzy Szymik w homilii wygłoszonej w Pszowie we wspomnienie liturgiczne patronki górników.

Rz 8,31b-39; Mt 10,34-39

Chrześcijaństwo i Kościół muszą być podstawowym kontekstem myślenia o Śląsku. To właściwy klucz do poszukiwania, utwierdzenia i przekazywania śląskiej tożsamości, a także podstawowa szansa na rozwój naszej śląskiej ziemi we wszystkich – nie tylko bezpośrednio religijnych – aspektach. Chodzi o refleksję nad fenomenem tej ziemi w świetle chrześcijańskiej nauki o Bogu, o umieszczenie śląskich doświadczeń – historycznych, kulturowych, etnicznych, obyczajowych, społecznych, politycznych, ale także tych najbardziej osobistych, związanych z rodziną, dziedzictwem przodków, wychowaniem, naszymi „śląskimi” wadami i cnotami – w Bożej logice stworzenia i zbawienia. Bowiem dzięki poznaniu Boga, wpatrywaniu się w Jego oblicze, wsłuchiwaniu się w Jego słowo, poznajemy człowieka i uczymy się właściwego, czyli szczęśliwego, życia. Więcej, jedynie poznając Boga, można prawdziwie poznać człowieka i jego świat. Bowiem wszelkie sprawy ludzkie zawsze są zara­zem sprawami Bożymi. I odwrotnie.

Jedynie poznając Boga, można prawdziwie poznać człowieka i jego świat. Bowiem wszelkie sprawy ludzkie zawsze są zara­zem sprawami Bożymi. I odwrotnie

My, Ślązacy, jesteśmy grzesznikami, jak wszyscy ludzie, ale zło nie jest kołem zamachowym stylu życia tej ziemi. Tu żyją ludzie, którzy wiedzą, że póki człowiek nie umrze, trzeba żyć – porządnie, zgodnie z naturą. Wydarzenia mówiące, że życie jest kruche, krótkie i śmiertelne, że powrót z szychty nie jest pewny, rzeźbią nas od kilku wieków. Nie spływają po nas jak woda po kaczce, ale uczą – każda minuta jest darem, trzeba żyć. Mąż mojej ciotki Teresy zginął na grobie, zasuło go, znałem już tylko ciotkę, w ciemnych strojach, zawsze. Stary Skowronek z sąsiedniej ulicy też nie wrócił z kopalni. Chłop zginął, ale jest dom, jest kościół, są dzieci. Jego żona dożyła prawie setki. Po prostu trzeba żyć. Jest takie śląskie powiedzenie: Siedź w koncie, bamoncie, a znejdomcie. To taki nasz lokalny wariant zasady głoszącej, że piana opadnie, a prawdziwe wartości są jak oliwa. Bo w istocie, czym tu się przejmować poza istotą życia? Cała reszta jest ulotna, nietrwała, to piana. I zawali się prędzej czy później jak ściana na grubie.

***

W dniu swojego święta górnicy gromadzą się w swoich kościołach, a pszowscy – w swojej bazylice. Towarzyszą tu naszej modlitwie dwa obrazy patronki, św. Barbary.

Pierwszy z nich, autorstwa Enrico Schmidta, pochodzi z 1908 roku i przez wiele lat był ozdobą i odniesieniem górniczej modlitwy w cechowni kopalni „Anna”. Od czterech lat wisi w bocznej kaplicy bazyliki. Przypo­mnijmy: św. Barbara, dziewica, zginęła za wiarę na początku IV wieku w Nikomedii, na terenie dzisiejszej Turcji, a pochodziła prawdopodobnie z egipskiego Heliopolis. Gdy jej rodzony ojciec, Dioskur, dowiedział się o jej nawróceniu na chrześcijaństwo, postanowił zmusić córkę do wyparcia się Chrystusa. Uwięził ją w wieży, doniósł na nią do rzymskich władz, poddano ją torturom. To straszny szczegół, ale o tym właśnie mówi Jezus w dzisiej­szej Ewangelii: „przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową, i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy” (Mt 10, 35-36)... Przed śmiercią miał Barbarę odwiedzić anioł czy nawet sam Jezus z kielichem i Najświętszą Hostią, aby ją wzmocnić w męczeńskiej śmierci i drodze do nieba. Została ścięta mieczem.

Przed śmiercią miał Barbarę odwiedzić anioł czy nawet sam Jezus z kielichem i Najświętszą Hostią, aby ją wzmocnić w męczeńskiej śmierci i drodze do nieba

Wszystkie atrybuty jej świętości i cała owa historia zostały uwiecznione na tym wspaniałym obrazie. Płaszcz w kolorze krwi, miecz, błyskawica i gałązka palmowa – znaki męczeństwa, nagłej śmierci i ostatecznego zwycięstwa. Lilia – znak dziewictwa. Wieża i Najświętszy Sakrament – znaki jej cierpienia i Bożego wsparcia w tym, co najtrudniejsze. A w tle malowidła Schmidta, zwróćmy na to uwagę, krajobraz jak z Pszowa: rozległy widok w stronę Bramy Morawskiej, jakby z okolic Szczybnej Kampy w stronę Rogów, Syryni, lasu.

Drugi obraz znajduje się w środkowym ołtarzu bocznym, po prawej stronie nawy głównej. Jest nieznanego autorstwa, ale na pewno przeszło stuletni, zapewne z przełomu XIX i XX wieku. Barbara pojawia się tam na obłoku, w samą porę. Bo oto u jej stóp umiera górnik, powalony w wyniku wypadku w kopalni. Istnieje legenda z życia świętej, według której Barbara, uciekając przed własnym ojcem, schroniła się w skale, która się przed nią rozstąpiła... Oto ona, na obrazie, patronka dobrej śmierci: przynosi górnikowi wiatyk, Najświętszy Sakrament, nadzieję wieczności. „Kto spożywa Moje ciało i pije Moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym (J 6, 54).

Święta Barbara, patronka dobrej śmierci, przynosi górnikowi wiatyk, Najświętszy Sakrament, nadzieję wieczności

Kontemplując ten obraz – św. Barbary i umierającego górnika – wielokrotnie w ostatnich tygodniach, nie umiałem nie myśleć o śmierci naszej kopalni. O tym, że jest to kopalnia w niezwykły sposób połączona z Kalwarią, drogą krzyżową naszego Pana. Kalwaria z kopalni dosłownie wyrasta – pomyślmy o usytuowaniu I stacji – i prowadzi na Golgotę, ale i dalej, aż do Kościoła Zmartwychwstania... Na placu kościelnym, tuż za przedpogrzebową kaplicą Świętego Krzyża znajduje się epitafium, przepiękne, zapewne z pruskich czasów, na którym wyżłobiono w kamieniu gotykiem ostatnie słowa Jezusa: Es ist vollbracht – „Wykonało się”. Te słowa mogłaby wypowiedzieć „Anna” i wszyscy, którzy na niej ginęli, pracowali, ją budowali, z niej żyli. „Wykonało się”. Tymi Chrystusowymi słowami się za nich módlmy i oddajmy im hołd.

***

A dla nas wszystkich, na koniec, najważniejsze przesłanie św. Barbary. Cóż ona ma nam do dania – cóż ona faktycznie daje na tych obrazach, od wieków, całej górniczej braci? Daje Eucharystię, Najświętszy Sakrament, Komunię św. – jako ratunek, jako sposób na życie. To nam pokazuje, o to nas prosi: byśmy chodzili na Mszę św. i karmili się często Ciałem Chrystusa. O to nas pyta dzisiaj: czy chodzimy w niedzielę na Mszę św. do kościoła, czy przyjmujemy tam Komunię św., czy do tego wychowujemy dzieci. Św. Barbara nam przypomina dzisiaj: w życiu, jak na kopalni, nie brakuje silnych, dramatycznych tąpnięć. Ratunek jest zawsze jeden: Chrystus. Ona to pokazuje: Kto Mnie spożywa...

Wtedy, jak nas zapewnia w dzisiejszym czytaniu, św. Paweł: „ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraź­niejsze, ani przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 38-39). Amen.

Ks. Jerzy Szymik

Homilia wygłoszona we wspomnienie św. Barbary – Pszów, 3–4 grudnia 2015 roku. Tekst pochodzi z książki „Zachwyt i inne skutki wiary. Od wiersza do traktatu” wydanej staraniem Teologii Politycznej