Benedykt XVI miał odwagę (i czelność) rzucić w twarz potęgom współczesności tezę, której absolutnie głosić nie wolno pod najwyższą karą wykluczenia, cywilnej śmierci i wtrącenia do lochu dla oszołomów. Teza ta brzmi: „modernizacja, globalizacja i innowacyjność nie są Bogiem; Bogiem jest jedynie Bóg” – pisał ks. Jerzy Szymik w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Benedykt XVI. Wiara i ciągłość”.
1. Benedykt XVI w usta i serca wszystkich kuszonych ciemną nocą hiobowych doświadczeń wkładał taką oto modlitwę. Zawarta w niej prośba jest echem słów „nie wódź nas na pokuszenie” z modlitwy Pańskiej:
„Wiem, że potrzebne mi są doświadczenia, ażeby czysta stała się moja najgłębsza istota. Jeśli te doświadczenia pozostają w twoich rękach, jeśli – jak to było w przypadku Hioba – pozostawiasz złu trochę wolnej drogi, to pamiętaj, proszę, o moich ograniczonych możliwościach. Nie licz za bardzo na mnie. Nie przesuwaj zbyt daleko granic, w których mogę doznawać pokus, i bądź w pobliżu z Twoją opiekuńczą ręką, gdy moja miara zaczyna już dobiegać końca”.
Kiedy tylko zdarzyło mi się zacytować tę modlitwę, zapisaną w pierwszym tomie „Jezusa z Nazaretu”, zacytować podczas wykładu, rekolekcji, audycji czy rozmowy, wówczas zawsze reagowały szybko i wielokrotnie mój telefon i skrzynka mejlowa – próśb o tekst tej modlitwy było zawsze sporo. Głębia teologiczna i przenikliwość egzystencjalna Benedykta XVI dotyka bowiem każdego, kto zetknął się (bez lewicowo-liberalnych uprzedzeń) z jego myślą i słowem. Warunek jest ten właśnie: brak libleftowego podtrucia, bo ono jest dość skuteczną ochroną przed fascynacją teologią Benedykta XVI. Pisał profesor teologii (!): „przyznam, że wybór kard. Josepha Ratzingera w 2005 r. na papieża nie był najszczęśliwszym dniem w moim życiu katolika” („Tygodnik Powszechny”, 17 lutego 2013 r.); pisał z ulgą, tuż po abdykacji z 13 lutego 2013 r.). Komentarz, sądzę, niepotrzebny.
Wszystkie odpowiedzi, które nie sięgają aż do Boga, są za krótkie
2. Pokora i prostota a zarazem niesłychana oryginalność jego religijnej inteligencji to cechy jego słowa, tak pisanego jak i głoszonego. A chodziło w jego nauczaniu i twórczości teologicznej zawsze o jedno: o Boga. Najważniejszym i najgłębszym ich tematem był nieodmiennie absolutny prymat Boga – w myśleniu, życiu, urządzaniu świata. To trudne do pojęcia, ale kwestia ta – że radykalne pierwszeństwo Boga było punktem ciężkości myśli Benedykta XVI – była i jest prawie zupełnie nieobecna w mediach. Także teraz, w reakcjach medialnych po jego śmierci. Jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy diagnozuję jako lęk przed nawróceniem: trzeba uciszyć (przemilczeć, ośmieszyć, wypaczyć, zakneblować) proroka, bo jego słowo nie jest neutralne wobec mojego życia, moich wyborów i postaw. Wiem o tym niemało i jako duszpasterz, i jako grzesznik… Tymczasem właśnie głoszeniu prymatu Boga poświęcił Benedykt XVI cały swój pontyfikat. A szerzej: całe swoje teologiczne dzieło.
„Wszystkie odpowiedzi, które nie sięgają aż do Boga, są za krótkie” – to z jego homilii w Monachium (10 września 2006 r.). Przejmujący refren, głosem którego Bóg puka do serca świata i upomina się o każde ze swoich dzieci, jest obecny we wszystkich katechezach, encyklikach, homiliach pontyfikatu. Refren ten brzmi: Bóg jest i jest Bogiem. Przybiera różne formy. Że człowieka, jego życie i serce, można pojąć jedynie w perspektywie Boga. Że tylko serce przemienione przez Boga jest w stanie przemieniać świat ku dobru. Że to teizm jest sposobem na nędzę (moralną, duchową, także materialną, ekonomiczną) a nie ateizm (jako zablokowanie przed Bogiem serca; co nie jest wycelowane przeciwko niewierzącym, bo granica między wiarą i niewiarą przebiega przez każde ludzkie serce; ale co też nie jest łatwym, „dialogalnym” usprawiedliwieniem ateizmu ani praktykowanego a la mode agnostycyzmu). Że konflikt z Bogiem jest przyczyną wszystkich nieszczęść człowieka. Że sprawa z Bogiem jest kluczem do naszych najgłębszych udręk. Że nie może być pokoju na ziemi, jeśli Bóg stracił dla ludzi znaczenie. Że kto myśli jak Bóg, myśli dobrze; kto mówi jak Bóg, mówi dobrze. Że konieczny jest przewrót kopernikański w każdym ludzkim życiu: Bóg jest słońcem, ja – ziemią.
3. To wszystko są cytaty bądź parafrazy Jego własnych słów. To On pisał w marcu 2009 roku, w liście do biskupów: „najważniejszym priorytetem jest uobecnianie Boga w świecie i otwieranie ludziom dostępu do Boga. Nie do jakiegokolwiek boga, ale tego Boga, który mówił na Synaju; do tego Boga, którego oblicze rozpoznajemy w miłości, która daje się do końca (por. J 13,1) – w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Prawdziwym problemem w obecnej chwili dziejowej jest to, że Bóg znika z horyzontu ludzi oraz że wraz z gaśnięciem pochodzącego od Boga światła ludzkość traci orientację, a niszczące skutki tego procesu stają się coraz bardziej widoczne. Prowadzić ludzi do Boga, do Boga, który mówi w Biblii: to właśnie jest obecnie najwyższy i podstawowy priorytet Kościoła oraz Następcy Piotra”.
Oczywiście, w nauczaniu Benedykta XVI występują też te wszystkie elementy, które stanowią o integralności katolickiej doktryny i etyki: wiara, nadzieja, miłość, prawda, wolność, Kościół, sakramenty, modlitwa, cierpienie, radość, sumienie, zasady moralne etc. etc. Ale absolutne pierwszeństwo przypada prymatowi Boga. I to – powtórzmy za nim - nie „jakiegokolwiek boga”, ale Boga z Synaju, Boga z Krzyża, Boga wskrzeszającego Jezusa, Boga dającego Pocieszyciela, Boga Kościoła. W czasie pierwszej swojej papieskiej katechezy środowej (27 kwietnia 2005 r.) wpisał w program pontyfikatu zdanie z reguły swojego świętego imiennika, Benedykta z Nursji: „Absolutnie nic nie przedkładać nad Chrystusa”. I przypominał niestrudzenie nieodzowność zasady św. Ambrożego: „Chrystus jest dla nas wszystkim”.
4. Oto serce nauki Benedykta XVI: Bóg Trójjedyny. I tu też, w owym centralnym, newralgicznym punkcie, leżało źródło Jego cierpienia i leży negacja jego nauczania (teraz, w tych dniach, tuż po śmierci, jedynie przypudrowana na chwilę). Benedykt XVI miał odwagę (i czelność) rzucić w twarz potęgom współczesności tezę, której absolutnie głosić nie wolno pod najwyższą karą wykluczenia, cywilnej śmierci i wtrącenia do lochu dla oszołomów. Teza ta brzmi: „modernizacja, globalizacja i innowacyjność nie są Bogiem; Bogiem jest jedynie Bóg”. Modernizacja jest dobra, jeśli służy dobru, czyli sprawie większej od siebie samej: sprawie z Bogiem. Tylko wtedy przyniesie ona człowiekowi dobro.
Jeśli ktoś odważy się na tę skalę czystości i jednoznaczności, jeśli ktoś odważy się sprzeciwić Złemu i złu – pozostanie najstraszliwiej samotny
Ale takich poglądów podważających sam fundament konstrukcji życia (budujemy na bezwzględnej autonomii czy na zależności od Boga? Celem jest dobrobyt czy Bóg? Kto jest słońcem, kto ziemią?) się nie wybacza. A żeby można je bezpiecznie atakować stępimy im ostrze i nazwiemy „fobią wobec współczesności”, a Jego samego „nieludzkim pesymistą” i „rottweilerem Pana Boga”. „Nie lubi młodzieży”, „budzi trwogę”, „hamulcowy” i „pancerny”. Prawdy nie zniesie żadna bezbożna część naszego serca ani naszego świata. Jak to było ze sprawiedliwym w Księdze Mądrości? „Dotknijmy go obelgą”, „bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga…” (Mdr 2,12-20). Nie zniesie; chyba – i to właśnie było najgłębszym pragnieniem i celem papieskiej pracy i cierpienia - że chce się nawrócić…
Jeśli ktoś odważy się na tę skalę czystości i jednoznaczności, jeśli ktoś odważy się sprzeciwić Złemu i złu – pozostanie najstraszliwiej samotny. Tak było z Jezusem. Myślę, że sytuacja duchowa Benedykta XVI była – w swej istocie – analogiczna.
Ale na takie okazje miał Papież swój ukochany cytat z pism Wilhelma z Saint-Thierry: „Kto jest z Bogiem, ten nigdy nie jest mniej samotny niż wtedy, kiedy jest sam”. I przypomniał w Spe salvi, że współcierpiący z nami Bóg jest Pocieszycielem samotnych. Po łacinie „pocieszenie” to Con-solatio, czyli „bycie-razem w samotności”, która tym samym przestaje być samotnością. Bóg jest zawsze blisko, najbliżej.
5. Jego życie i dzieło, cóż to były za lekcje…
Ks. Jerzy Szymik
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury